Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.

Jak się można było spodziewać, złość na Jamesa nie trwała długo, jakieś pół godziny po powrocie do domu, przyszedł do mnie z muffinką na przeprosiny. Skubany wiedział, że słodyczom się nie oprę, więc wszystkie winy zostały mu odpuszczone i znów byliśmy psiapsiółkami, co strasznie irytowało Julię. Biedna przestała na nas prychać, kiedy James stwierdził, że ma sobie zrobić dzień dla siebie, a nasza dwójka zajmie się dziećmi. Pomysł wydawał się być dobry, do czasu gdy te małe potworki zażyczyły sobie mrożone jogurty z drugiego końca miasta. Przez pobyt Corden'ów w LA całkowicie zapomniałam jak męczące potrafią być te dwa diabełki, na dodatek James wypomniał mi, że jako matka chrzestna obojga powinnam przynajmniej raz w tygodniu ich odwiedzić, na co dzieciaki gorliwie potakiwały. Obiecałam zabrać te dwie marudy do siebie gdy tylko rozpoczną się im wakacje, czyli już niedługo.

- Ciociu telefon ci miga – mówi Max przynosząc mi urządzenie.

- Dziękuję – mówię zabierając komórkę z rąk chłopca i ją odblokowuję.

Nieznany: Hej, prawdopodobnie James już ci powiedział, że dał mi twój numer, ale gdyby nie, to z tej strony Dave :)

Me: Hej Dave ;) James już mi o tym powiedział, więc nie masz się o co martwić ^^

Dave: Ufff, to dobrze, jak podoba ci się w LA?

Me: Szczerze powiedziawszy to średnio, nie jestem przyzwyczajona do takiego ciepła, bo w Londynie jest dość chłodno

Dave: Gdy przeprowadziłem się tutaj, po kilku miesiącach mieszkania w Anglii też mi to nie pasowało ;)

Me: Mieszkałeś w Anglii?

Dave: Tak, zaledwie pięć miesięcy, ale przez ten czas angielska pogoda bardziej przypadła mi do gustu niż tutejsza, wolę chłodniejsze klimaty

Me: Więc nie jestem jedyna :)

Dave: Byłaś już kiedyś w Los Angeles?

Me: To trzeci raz gdy tutaj jestem, ale nie znam nic oprócz najlepszego na świecie sklepu sprzedającego mrożone jogurty XD

Dave: Więc, co powiesz na to żebym jutro zabrał cię na kawę i przy okazji pokażę ci trochę miasta?

Me: Bardzo ciekawą propozycję mi pan przedstawił, panie Franco :D

Dave: Wiadomo panno Grimshaw ^^ Byle czego bym ci nie proponował ;)

Me: Więc, o której się spotkamy?

Dave: Pasuje ci dwunasta?

Me: Idealnie ^^

Dave: Podeślij mi adres, to po ciebie przyjadę

- Z kim tak piszesz? – pyta James gdy szybko wystukuję adres jego domu.

- Z Dave'm – odpowiadam uśmiechając się do niego.

- O czym rozmawiacie?

- To chyba nie twój interes James – mówię odkładając telefon na stolik, który James szybko zabiera i ku mojemu zdziwieniu odblokowuje. – Co taka zdziwiona jesteś? Nick mi kiedyś powiedział, że to jego data urodzenia – mówi przeglądając moją rozmowę z młodszym Franco. – Nie macie o czym rozmawiać, to rozmawiacie o pogodzie? Jesteście beznadziejni – wzdycha oddając mi urządzenie.

- Hej, czy ja krytykuje ciebie? Nie, więc ty też tego nie rób – oburzam się.

- Chcę przez to powiedzieć, że dobrze, że nie zamykasz się na ludzi, tylko jesteś otwarta na poznawanie kogoś nowego, i zanim walniesz mi pogadankę na temat dopiero zakończonego związku i nieszukaniu chłopaka w najbliższym czasie, chodzi mi o to, że dobrze jest mieć znajomości w całym świecie, a w szczególności tutaj w Los Angeles, nigdy nie wiadomo kiedy ci się przydadzą – mruga do mnie.

Nie odezwałam się do niego więcej tylko zaczęłam myśleć co powiedział, bo cholera miał rację. Nick wiele razy mi powtarzał, że osiągnął na prawdę wiele dzięki znajomym z miasta aniołów, i że kiedyś mi ich przedstawi. Po powrocie do domu razem z Julią zaszyłyśmy się w jej gabinecie z butelką wina.

- Na trzeźwo w życiu byś mi nic nie powiedziała – mówi wyciągając dodatkową butelkę.

- James wie o twojej tajnej skrytce? – pytam otwierając jedną z butelek.

- A jak myślisz? – odpowiada podając mi kieliszki. – Gdyby wiedział, to od razu by je zabrał i wypił sam, to nie tylko nasze ulubione wino – mówi podając mi napełniony kieliszek. – Teraz opowiedz mi wszystko o Harry'm – stwierdza na co się krzywię i ku mojemu zdziwieniu pierwszy raz od dłuższego czasu, na samo wspomnienie jego imienia łzy napłynęły do moich oczu. Przez dwie godziny Julia wyciągała ze mnie informacje na temat mojego związku z Harry'm, co z każdym kieliszkiem szło jej coraz lepiej. Z opowiadań James'a, znalazł nas w bardzo ciekawym momencie mojej opowieści, więc pozwolił sobie dołączyć do naszej małej sesji terapeutycznej i wypił pozostałą część wina w drugiej butelce, co bardzo nie spodobało się zarówno mnie jak i Julii.

Następnego dnia wstałam z dość dużą pomocą Max'a i Carey, którzy skacząc po moim łóżku krzyczeli żebym wstała, wlokąc się za nimi założyłam szlafrok i zeszłam na śniadanie. Po szybkim zjedzeniu posiłku wróciłam do pokoju przygotować się na zwiedzanie miasta z Dave'm, który pod domem Corden'ów pojawił się równo o dwunastej.

- Gdzie mnie zabierasz? – pytam chwilę po tym jak wyjechaliśmy na drogę.

- Tajemnica – uśmiechnął się. – Ale mogę ci zdradzić, że czeka nas dzień pełen atrakcji – dodaje zakładając okulary przeciwsłoneczne.

- Nie lubię niespodzianek – marudzę na co on tylko się śmieje.

Jak się później okazało Dave zabrał mnie do uroczej kawiarni w samym środku Los Angeles, gdzie spędziliśmy czas na rozmowie i obgadywanu wyjątkowo brzydko ubranej pani przy stoliku obok okna. Następnie oprowadził mnie po najważniejszych miejscach centrum, po czym zabrał mnie na obiad i dalej snuliśmy się ulicami miasta.

- Jeśli chcesz, to jutro pokażę ci moje okolice – proponuje gdy wracamy do samochodu po dość długim spacerze po pobliskim parku.

- Twoje?

- Mieszkam w Beverly Hills – mówi otwierając dla mnie drzwi pojazdu.

- Kusząca propozycja – mrugam do niego, na co szeroko się uśmiecha.

- O tej samej godzinie?

- Jak najbardziej.

Droga powrotna do domu nie trwała długo, na miejscu jak prawdziwy gentleman odprowadził mnie pod same drzwi.

- Dziękuję Dave, naprawdę świetnie się dzisiaj bawiłam.

- Nie ma za co, to dla mnie przyjemność – odpowiada uśmiechając się co odwzajemniam.

- To do zobaczenia jutro – mówię i daję mu buziaka w policzek.

- Do jutra Zoey.

W domu zostaję zaatakowana przez przekrzykujących się Corden'ów co bardzo mnie rozbawia, ale na wszystkie odpowiadam powodując, że James patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami.

- Ty mała wariatko, jak tak będziesz dalej robić to owiniesz go sobie wokół palca – mówi zadowolony.

- James, spotkaliśmy się dopiero raz...

- No i co z tego? Ja już teraz wiem, że na jednym razie się nie skończy, bo to będzie się powtarzać przez cały twój pobyt w Los Angeles.

Oj James, gdybym tylko wiedziała, że masz rację prawie we wszystkim co dotyczy mojego miłosnego życia, nigdy w życiu nie dałabym się w to wszystko wplątać....



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro