Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.

Gemma's POV

Gdy tylko Harry zniknął za drzwiami, w domu zapanowała kompletna cisza, szybko podeszłym do trzęsącej się Zoey i pomogłam jej wstać.

- Trzeba to opatrzyć - mruczę sama do siebie, bo Zo w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Ciągle patrzyła się w jeden punkt na ścianie i trzęsła się ze strachu. - Zoey już jest dobrze - mówię przytulając ją do siebie gdy opatruje ranę na skroni i rozcięta wargę, dziewczyna momentalnie się rozkleja i wtula się we mnie.

Po jakiś dziesięciu minutach do łazienki wpada Lily i wskakuje na kolana Zoey, za nią wchodzi mój mąż z zapłakanym Brooklyn'em na rękach.

- Ciociu Zoey nie płacz, bo ja też będę płakać - mówi dziewczynka obejmując ją za szyję. - Boli? - pyta wskazując na plaster.

- Już nie kochanie - odpowiada jej cicho Zo.

- To dobrze, mamusiu zrobisz cioci twoją herbatkę na smuteczki i obejrzymy bajeczki? - pyta moja córka na co obie z Grimshaw szeroko się uśmiechamy.

- Oczywiście skarbie, zaprowadzisz Zoey i do waszego pokoju, a ja z tatą pójdę położyć twojego kuzyna i zaraz do was przyjdę - mówię na co Lily szybko kiwa głową i zeskakuje z kolan brunetki. - Chodź ciociu! - ciągnie ją w stronę drzwi, na co Zo cicho chichocze ale pozwala prowadzić się blondyneczce.

- Niech tylko ten kretyn wróci, a go zamorduje - mówię do Michael'a i zabieram mojego bratanka z jego ramion. - Słoneczko nie płaczemy już - uspokajam chłopca i zabieram go do sypialni Harry'ego. - Za to co dzisiaj zrobił powinna go zostawić w cholerę - mowie podczas kąpieli malucha.

- Też tak sądzę, Harry dzisiaj przekroczył granice, nigdy nie powinien tak jej traktować, w szczególności, że Mary to tylko głupi epizod w jego życiu.

- Michael on nawet nie powinien spojrzeć na tę wywłokę! Jak mógł z nią flirtować siedząc przy stole ze swoją dziewczyną i rodziną?! Ostrzegałam go przed nią tyle razy, jeszcze zanim zaczął spotykać się z Caroline, ale jak widać moje słowa nic dla niego nie znaczą, więc teraz niech sobie radzi sam, ja mu w niczym już nie pomogę, bo pomimo tego, że jest moim bratem jestem po stronie Zoey - mówię zła gdy Michael ubiera Brooklyn'a.

- Masz racje, Zo na to nie zasłużyła - mówi mój mąż kładąc malucha w łóżeczku i podaje mu jego ulubioną przytulankę. - Z tego co mówił, to Zoey jako jedyna nie odrzuciła małego, widać jak bardzo jest do niego przywiązana, i jak bardzo się o niego troszczy, znalazł dla siebie idealną dziewczynę i wszystko zepsuł - wzdycha gasząc światło w sypialni i schodzimy do kuchni gdzie siedzą mama z Robinem.

- Jak ona się czuje? - pyta mama.

- Kiepsko, powiedziała zaledwie trzy słowa do Lily i nic poza tym.

- Niech tylko ten głupek wróci do domu - wścieka się wstając od stołu.

- Stań w kolejce mamo, pierwsza jestem ja - mowie zalewając gorącą wodą trzy zielone herbaty z czego jedną podaje mamie, a dwie pozostałe zabieram do pokoju Lily i Jamesa. - Zielona herbata pomaga na wszystko - mówię stawiając kubki na stoliku i patrzę na Lily i Jamesa, który przykleił się do boku Zoey z jego ulubionym niebieskim kocykiem. - Co oglądamy?

- Gdzie jest Nemo - odpowiedzieli więc szybko włączyłam odpowiednią bajkę i położyłam się koło mojej córki. Gdzieś w połowie bajki usłyszałam podniesiony głos mamy, więc doszłam do wniosku, że Harry wrócił do domu, jednak postanowiłam nie ingerować w ich pogadankę. Gdy bajka się skończyła wyłączyłam telewizor i po cichu wyszłam z pokoju, zostawiając śpiącą trójkę w spokoju. Zaraz po zamknięciu drzwi usłyszałam mojego męża, który próbował przemówić mojemu głupiemu bratu do rozsądku i jakie było moje zdziwienie gdy w salonie zastałam moje kuzynki i tę wywłokę siedzącą na sofie.

- W tej chwili masz wyjść z tego budynku - warczę szarpiąc za ramię Mary na co jęczy z bólu. - Niech cię tylko zobaczę, to obiecuje, że skończysz o wiele gorzej niż teraz.

- Gemma przestań - mówi Harry próbując nas rozdzielić.

- Z tobą będę rozmawiać, jak ta wywłoka stąd wyjdzie - mówię wściekła i wyczekująco patrzę na Mary. - Nie rozumiesz jak się do ciebie mówi? Wynoś się!

- Mel...

- Nie Mel, Gemma ma rację, masz wyjść i nigdy więcej nie wracać - mówi Mel i bardzo niedelikatnie wyprowadziła ją z pomieszczenia.

- Ty bezmózgi kretynie! - wrzeszczę na Harry'ego. - Jak mogłeś tak potraktować Zoey?! Przecież ta dziewczyna była dla ciebie idealna, co ci odbiło idioto?

- Co mi odbiło?! To mi odbiło! - mówi grzebiąc w telefonie i rzuca we mnie urządzeniem.

- Co to jest? - pytam biorąc urządzenie do ręki.

- Sama zobacz to się dowiesz - mówi siadając na sofie.

Po spojrzeniu na telefon okazuje się, że patrzę na wiadomości od nieznanego numeru, wysłał mojemu bratu zdjęcia Zoey i Louisa w bardzo intymnych sytuacjach, było ich kilkanaście i podsumowywała je wiadomość " Tak zabawia się twoja dziewczyna za twoimi plecami ".

- Skąd wiesz, że to są prawdziwe zdjęcia? Skąd wiesz, że to nie zdjęcia z przed związku z tobą? Harry, czy ty chociaż zadzwoniłeś zapytać Lou czy to prawda, albo czy zapytałeś Zoey o to?

- Po co mam pytać, skoro wiem, że to zdjęcia z gali BBC, poznaje po strojach - mówi.

- Więc w akcie zemsty postanowiłeś się zemścić i upokorzyć ją w obecności naszej mamy i ojczyma? Czy ty jesteś normalny?! Jedyną osobą, która zniszczyła dzisiejszą kolacje jesteś ty! Ja rozumiem, że czułeś się zraniony i oszukany, ale nic nie uprawniało cię do pobicia Zoey!

- Nie pobiłem jej tylko popchnąłem!

- Popchnąłeś ją dwa razy, za pierwszym razem rozcięła łuk brwiowy, a za drugim upadła i cała się posiniaczyła, więc tak pobiłeś ją - mówię na co on tylko kręci głową. - Przykro mi Harry, ale pomimo tego co zrobiła, nie zasłużyła na takie coś - dodaję i wychodzę z salonu, idę sprawdzić czy cała trójka nadal śpi, zdziwiona nie odnajduję Zoey. Szybko idę sprawdzić sypialnię Harry'ego, lecz tam też jej nie znalazłam, tak samo jak jej walizki. Nie zastanawiając się długo wybieram jej numer ale odrzuciła połączenie.

Co się dzisiaj do cholery dzieje?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro