Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Stałam przed drzwiami na salę wykładową i przeglądałam notatki dotyczące projektu z medycyny zadanego przez profesora Coldwatera. Ostateczny termin oddania słownika nazw łacińsko-angielskich chorób mijał za dwa miesiące.

Nagle ktoś potrącił mnie ramieniem i notatki wypadły mi z rąk. Spojrzałam na osobę odpowiedzialną za walające się po podłodze notatki. Był nim Leo, co mnie rozzłosciło. Wyraźnie powiedziałam mu, że nie jestem nim zainteresowana, a on od dwóch tygodni stosował żałosne sposoby na podryw.

- Oklepane - mruknęłam - Dasz mi kiedyś spokój?

- Nie zamierzam - odparł chłopak z złośliwym uśmiechem na twarzy.

Przewróciłam oczami, wiedziałam, że ten uparty człowiek nigdy nie odpuści. Chociaż wolałabym żeby dał mi spokój.

Leo stanął obok mnie i zaczął mi się przyglądać. Jego wzrok był tak natarczywy, że przez chwilę chciałam wydrapać mu oczy ale powstrzymywałam się bo May by mi nie wybaczyła. Ta dziewczyna była w niego zapatrzona jak mecenas sztuki w oryginalną Mona Lisę.

Usłyszałam wykrzykiwanie mojego imienia z drugiego końca korytarza. ,,O wilku mowa" - pomyślałam. W moją stronę biegła May z pokaźnym stosem plakatów na rękach. Ona nie mogła zjawić się nigdzie bez hałasu.

- Vic zobacz na to! - wykrzyknęła pokazując mi plakat.

Na kartce papieru A3 nadrukowany był mężczyzna w czarnym fraku, przylegających do ciała spodniach, butach pod kolana i wysokim kapeluszu. Trzymał pod rękę kobietę w długiej, fioletowej sukni ozdobionej kokardami z tyłu.

Piknik tematyczny: XIX wiek

Spojrzałam na May unosząc pytająco brwi.

- Chyba żartujesz - powiedziałam.

- Nie - uśmiechnęła się.

- Nie ma mowy. Nie przyjdę - oznajmiłam.

- W takim razie zaciągnę cię siłą

May podała połowę plakatów Leo i poprosiła żeby je rozwiesił. Tymczasem ona zwróciła się do mnie.

- Czyżby królowa była aż tak zajęta by nie pójść na piknik? - dziewczyna dygnęła teatralnie.

Dopiero po chwili zrozumiałam o co jej chodzi. W XIX wieku Anglią rządziła moja imienniczka.

- Cóż królowa może znajdzie trochę wolnego czasu - odpowiedziałam z usmiechem.

***

Przygotowania do pikniku trwały od dwóch godziny. Miał się odbyć w jednym z wielu parków miejskich. Ludzie w dziewiętnastowiecznych strojach czekali zniecierpliwieni przed furtką. May najbardziej się we wszystko zaangażowała. Zrobiła plakaty, przygotowała kilka atrakcji i razem upiekłyśmy sporo ciast. Stwierdziłam, że od czasu do czasu przyda mi się trochę zabawy, a najlepszymi okazjami były imprezy organizowane przez May.

Właśnie wsadzałam kwiaty do wazonu gdy zaczepił mnie Leo. Skrzywiłam się na jego widok ale pamiętałam o zasadzie ustalonej przez May ,,Żadnych starych spraw, dzisiaj ty i Leo macie czyste konto". Dygnęłam lekko podciągając do góry dwoma palcami i rąk fałdy mojej błekitnej, odsłaniającej ramiona sukni, wyporzyczyłam ją rano.

- Witaj milady - powiedział i ukłonił się. Miał na sobie brązowy frak i spodnie w kratkę, podpierał się na łasce.

- Piknik jeszcze się nie zaczął - mruknęłam najmniej ozięble jak potrafiłam - Możesz pomóc jeśli chcesz lub wyjść za ogrodzenie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro