Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Skręciłam na zakręcie ulicy ujrzałam wielki budynek teatru miejskiego, był naprawdę imponujący. Zbudowany był antycznym stylu z kolumnami. Obok ogromnych, dwuskrzydłowych drzwi stał George. Miał na sobie czarne, materiałowe spodnie, białą koszulkę i granatową marynarkę. Na głowę tradycyjnie założył czapkę i okulary. Ja również ubrałam się dzisiaj elegancko.

Pomachałam mu, a on mnie zauważył. Uśmiechnął się szeroko. Przyśpieszyłam kroku.

- Wyglądasz olśniewająco - skomplementował mnie na powitanie.

- Tekst oklepany ale dzięki - odparłam. Chłopak zaśmiał się krótko.

Gdy wchodziliśmy do środka przytrzymał mi drzwi. Wnątrze teatru było równie okazałe jak zewnętrze. Na marmurowej podłodze rozłożony był granatowy dywan z wyszytymi złotą nicią inicjałami CT  (City Theatre). George pokazał bilety przy kasie i weszliśmy na salę składającą się z conajmniej setki czerwonych siedzeń i ogromnej sceny. Chłopak załatwił nam siedzenia w pierwszym rzędzie co mnie nie zdziwiło bo zapewne miał kasy jak lodu.
Inne miejsca szybko zaczęły się zapełniać. Po kilkunastu minutach wszystkie siedzenia były zajęte. Światła zgasły i na scenie pojawili się aktorzy.

***

- Podobało ci się? - zapytał George gdy wracaliśmy spacerem do mojego domu. Wybraliśmy dłuższą drogę zachaczającą o park.

- Jak na pierwszą randkę było całkiem nieźle - odparłam z uśmiechem.

- Cieszę się

- Tobie chyba nie przypadła do gustu ta sztuka - zauważyłam. Podczas spektaklu George nie był zbyt skupiony na tym co dzieje się na scenie.

- Ty byłaś bardziej interesująca - zaśmiał się. Miał poniekąd rację. Zawsze gdy film lub sztuka teatralna mnie zainteresowała uosabiałam się z bohaterami i bardzo przeżywałam wszystko co się im przytrafiało.

- Cóż, nie słyszę tego po raz pierwszy - zaczerwieniłam się lekko ze fstydu.

- No co ty? Byłaś urocza - powiedział George ale zaraz się poprawił - Ogólnie jesteś urocza

- Dzięki - mruknęłam - Masz ochotę coś zjeść? - dodałam po chwili.

- Czy to nie ja powinienem zadać to pytanie? - George uśmiechnął się.

- Czasami kobieta musi przejąć inicjatywę - odparłam - Pizza?

- Z wielką chęcią

Kiedy dotarliśmy pod blok w, którym mieszkałam, zapytał.

- Jest gdzieś w pobliżu pizzeria?

- Pewnie - odparłam - Tam za rogiem

- Idź do mieszkania, a ja kupię. Jaką lubisz?

- Pepperoni

- Mm na ostro. Podoba mi się

- Czekam na ciebie w środku

Wstukałam kod do klatki po czym wjechałam windą na piąte piętro.
Kiedy przystanęłam żeby wyciągnąć klucze z torebki zobaczyłam, że drzwi są uchylone.
May wracała od ojca dopiero o dwudziestej, a było ledwo po szesnastej. Pierwsze co przyszło mi do głowy to włamanie.
Ostrożnie weszłam do środka pomimo, że bałam się jak cholera.
To co zobaczyłam w środku sprawiło, że mnie zatkało.

O framugę drzwi prowadzących do kuchni opierał się niski chłopak. Miał brązowe zcięte  na Jacka Dawsona włosy i lekki zarost. W ustach rzuł gumę.

- Gabe? - jęknęłam.

- Witaj siostrzyczko - wyszczerzył zęby w obleśnym uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro