Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Sen

- Naruto, jesteś takim idiotą! - Czarnowłosy siedział okrakiem na poturbowanym niebieskookim. Sam z resztą też najlepiej nie wyglądał.

- A-ale...

- Żadne ale Usuratonkachi! Chciałeś jak tchórz... Jak ja, odejść... - Jego ciało dygotało. Po chwili trzasnął dłońmi o ziemię obok głowy Naruto tym samym pochylając się nad nim i patrząc mu prosto w oczy. - Zamiast przynajmniej upewnić się, że nic do ciebie nie czuję!? Nie rozumiesz, że gdyby nie Shikamaru, który zauważył cię kiedy opuszczałeś swój dom z bagażem, mogłeś skrzywdzić nas oboje!?

Cholera, wciągnęło mnie do jakiegoś melodramatu? Jakbym chociaż raz nie mogła snić o czymś przyjemnym. Na przykład o pącz... Okej, pomińmy moje myśli, jestem głodna.

- Sasuke! Daj mi dojść do słowa. - Powaga wstąpiła na twarz zdenerwowanego blondyna.

Uchiha zmieszał się, ale nie wstał z Młotka, wręcz przeciwnie, poprawił się i skrzyżował ramiona na piersi wbijając w niego niecierpliwy wzrok.

- Nie zrozum mnie źle, ale ja się... - przełknął ślinę - po prostu się bałem, okej? To... To dla mnie nowe. Nie chciałem mówić, bo wydawało mi się to dziwne. Nie, to jest dziwne. Nie powinieś podobać mi się w ten sposób. - Westchnął. Sasuke burknął coś pod nosem jakby urażony jego słowami. - Ale jednak zacząłem zwracać uwagę na dziwne szczegóły. Na przykład na to jak twoje oczy teraz pięknie świecą się w blasku księżyca. - Uniósł się do półsiadu i ujął w dłonie twarz czarnowłosego, a błękit i onyks spotkały się w jednej linii.

Zatarłam dłonie i uśmiechnęłam się niczym rasowy zboczeniec.

- Robi się coraz ciekawiej...

- Albo, że twoja skóra jest delikatna i przyjemna w dotyku. I taka jasna... - Przejechał kciukiem po jego policzku, przez co zadrżał. - Najgorsze jednak było, kiedy tak bardzo jak chciałem, tak nie mogłem cię dotknąć, ani pocałować. - Zbliżył swoją twarz do twarzy Uchihy.

Moje oczy rozszerzały się, a ekscytacja rosła.

- Kocham cię, ty tępy kretynie... - Sasuke zaśmiał się na swoje słowa i ich usta już miały się zetknąć kiedy...

Podniosłam się do góry podpierając się z tyłu rękoma. Pomimo tak... Dziwacznego snu, dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy. Na moich ustach igrał wredny uśmieszek.

Oj, ja im już pomogę w odnalezieniu się w miłości. Jestem ciekawa jak zareaguje Itachi, kiedy dowie się, że jego ukochany młodszy braciszek jest homoseksualny.

A propos starszego osobnika. Spojrzałam w bok. Jeszcze śpi, to dobrze. Wczoraj usnął praktycznie od razu. Musiał być wykończony. Nie dosyć, że podróż, misja, to jeszcze choroba. Z tym ostatnim muszę coś zrobić. Wielki Itachi Uchiha nie może zginąć w tak błachy sposób. Ja na to nie pozwolę.

- Chrapiesz w nocy, wiesz?

Zamurowało mnie.

- C-co?

- To co słyszałaś, co chwilę musiałem dźgać cię w bok żebyś przestała. Ale odespałem rano. - Przeciągnął się aż mu coś strzeliło i przetarł oczy, a ja walczyłam z krwotokiem z nosa.

Kiedy zobaczył moją twarz, zamrugał gwałtownie.

- Dlaczego...

- Eee, to przez niedobór witamin w organizmie! - Rzuciłam pędząc w stronę łazienki. - Wiesz, niepoprawne odżywianie, mało ruchu na świeżym powietrzu - zaśmiałam się nerwowo i zniknęłam za drzwiami.

Oparłam się o powłokę i odetchnęłam z ulgą.

Okej, spokojnie. Nic się nie wydarzyło. Nic. Wzięłam prysznic i odbyłam cały łazienkowy rytuał po czym wyszłam z pokoju wycierając włosy białym ręcznikiem.

Zaskoczona stwierdziłam, że Itachi stał w granatowej, prostej yukacie przy oknie, odwrócony do mnie plecami i spoglądał na widok za oknem.

- Ech, Uchiha? Dlaczego nie masz na sobie swojego nieśmiertelnego płaszcza tylko coś co ładnie pokreśla twoją sylwetkę i nie mogę oderwać wzroku? Czy ty zawsze musisz wyglądać lepiej ode mnie? - Zrobiło mi się gorąco kiedy wypowiedziałam to na głos. Cholerne przyzwyczajenie do mówienia tego co myślę!

Czarnooki zaskoczony wbił we mnie spojrzenie.

- Etto... Chciałam powiedzieć, że...

Jego zmieszanie minęło i najzwyczajniej w świecie uśmiechnął się. Ale nie tak zwyczajnie. To był ten uśmiech, od którego miękną kolana, a serce bije szybciej.

- Dziękuję, to miłe wiedzieć, że ktoś jeszcze widzi we mnie coś pozytywnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro