Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Kiedy Ana napisała do Jeongguka następnego dnia, pytając się, czy pójdą razem do baru w nadchodzący piątek, chłopak nie odmówił, chociaż o wiele bardziej wolał spędzać piątkowy wieczór w kawiarni z grami z Taehyungiem.

Starszy chłopak był zaskoczony, kiedy Jeongguk odwołał ich rutynę, która polegała na staraniach w uczeniu się w bibliotece, ale i tak kończyła się na tym, że zamykali wszystkie zeszyty, przenosząc się, by pograć w Overwatcha, ale nie wnikał w to.

Rzeczy po ich sesji z obściskiwania się prawie powróciły do normalności. Wydawałoby się, jakby to się w ogóle nie wydarzyło. Więc incydent ten został zapomniany i nigdy już nie wspomniany.

Ale Jeongguk nie miałby nic przeciwko, by pocałować Taehyunga jeszcze raz, ale w mniej platoniczny sposób.

Starszy chłopak stał się jego nową obsesją i był już gotowy, by odrzucić Ane na bok.

Była jego najdłuższym związkiem od początku studiów i zamierzał go zburzyć. Zamierzał zburzyć siedem miesięcy wszystkich 'kocham cię' ponieważ tak właśnie chciał; ponieważ mógł.

To był ten jeden z ekscytujących momentów, dla których Jeongguk żył.

Odebrał Ane koło 20 i powiedział jej, że wygląda pięknie w czerwonym.

Będzie wyglądać jeszcze piękniej po tym, jak ta noc się skończy; po tym, jak ją zniszczy.

Jeongguk ciągle udawał perfekcyjnego chłopaka. Niewinne pocałunki, które składał na jej ustach, kiedy wchodziła do samochodu. Proste konwersacje wypełnione flirciarskimi komentarzami ze strony Jeongguka, które wywoływały u niej śmiech, kiedy jechali w nocnej scenerii przez Hongdae. Złączył ze sobą ich palce i pocałował tył jej dłoni z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

Ana zapytała go, czy coś dobrego się przydarzyło, ponieważ zachowywał się radośniej niż zwykle, na co on zwyczajnie ścisnął jej dłoń i powiedział, że po prostu za nią tęsknił.

Nie powiedział jej tylko, że dzisiaj, oddzieli literę 'M' od 'Y' i nie może nic z tym zrobić, ale siedzieć tam i się rozpadać. Pozwolił jej oddychać w ostatnich paru momentach niesłusznych uczuć, zanim rozszarpie jej dusze na małe kawałki.

Jeongguk był niebem, a Ana przedłużyła w nim swoją wizytę. Nadszedł czas, by powróciła na dół do okrutnej rzeczywistości, zwanej ziemią.

Jeongguk pozwolił Anie zaciągnąć się do jej ulubionego baru, a nawet kupił dla niej drogą margarite. Wyglądało to tak, jakby ona była chorą pacjentką, a chłopak chciał spełnić jej ostatnie życzenia, zanim odejdzie.

Dzisiaj, Jeongguk zabije swoją siemiomiesięczną dziewczynę.

Ana mówiła do niego z entuzjazmem, wymachując przy tym swoimi dłońmi, kiedy opowiadała mu jakąś szaloną historie z jej przerwy wiosennej, ale Jeongguk był zbyt zajęty zapamiętaniem każdego jej uśmiechu, by cokolwiek usłyszeć. Te ostatnie chwile rozkoszy były kluczowe, a on musiał zawrzeć wszystkie jej ekspresje we wspomnieniowej fotografii. To był moment, kiedy wszystko się rozpadło.

Moment, w którym wszystko się skończyło.

-Tak właśnie wyglądam, kiedy udaję, że cię słucham. - powiedział.

Ana na chwile przerwała, by po chwili się roześmiać i nazwać go idiotą za tak arogancki żart.

One zawsze brały to za żart.

Jeongguk ułożył swoją brodę na dłoni i przechylił głowę na bok.

-Udaję, że słucham, ale nie obchodzi mnie to, co mówisz. Udaję, że nie jesteś tak kurewsko nudna.

Jeongguk wydał z siebie komiczny śmiech, tak jakby dziewczyna zrobiła coś okropnie zabawnego.

-Tak wyglądam, kiedy udaję, że jesteś zabawna, nawet jeśli twoje gówniane poczucie humoru sprawia, że chcę się zrzucić z mostu.

Ana teraz tylko się na niego gapiła, jej uśmiech zaczął zanikać. Wciąż nie zrozumiała.

-A tak wyglądam, kiedy udaję, że jestem w tobie zakochany. - Jeongguk rzucił jej uśmiech, tak oślepiający, że mogłoby się wydawać, że była jedyną dziewczyną na tej planecie i nie chciałby być z żadną inną. -To jest część, kiedy nazywam cię cudowną i mówię, że cię kocham. Nie kocham, na wszelki wypadek, jakbyś jeszcze nie załapała.

Wciąż nic nie powiedziała, ale jej uśmiech już kompletnie znikł.

-Wciąż nie zrozumiałaś? Nigdy cię nie kochałem i nigdy nie będę.

Dalej nie odpowiedziała, ale Jeongguk zauważył sposób, w jaki jej oczy już nie świecą. Zastanawiał się, czy to tak wyglądają umierające gwiazdy.

-Twoje cycki są obwisłe.

Cisza.

-Musiałem myśleć o innych dziewczynach, by mi stanął. Nawet kilka razy cię zdradziłem.

Wstrzymała oddech.

-Myślę, że to jest moment, kiedy ze sobą skończymy, nie sądzisz?

Już nie uśmiechał się ciepło, jak zwykle. Wyraz twarzy Jeongguka był twardy i nieczytelny.

-To jest moment, w którym z tobą zrywam.

Teraz, jej dolna warga zaczęła drżeć.

-I to jest moment, w którym powinnaś odejść.

-C-co masz na myśli? - dławiła się swoimi słowami, mrugając. -Jeongguk, jeśli to jest żart, to poszedłeś za daleko-

-Jedynym żartem tutaj, jesteś ty.  - przerwał jej, odchylając się na krześle i biorąc łyka swojej margarity.

-A-ale, nie rozumiem tego. Nigdy się ze sobą nie kłóciliśmy i tak dobrze się dogadywaliśmy. Wszystko szło perfekcyjnie. Nie rozumiem. Ja-ja-

-Nigdy cię nie kochałem. - Jeongguk powtórzył. -Ale mam nadzieję, że ty mnie kochałaś. Mam nadzieję, że będę wszystkim, o czym będziesz myślała przez następne trzy miesiące i że każdy poranek, w którym będziesz wstawała wiedząc, że odszedłem, będzie cię niszczył. Mam nadzieję, że będziesz widziała mnie na każdym przystanku autobusowym i na każdej ławce w parku. Mam nadzieję, że będziesz myślała o tym, że żaden facet nie będzie traktował cię lepiej, niż ja to robiłem.

To był moment chłodnej ciszy. I chociaż bar wypełniony był głosami i śmiechem, to cisza między nimi była ogłuszająca.

Ana powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że tylko sobie z nią pogrywał. Chłopak oglądał, jak emocje w środku niej bulgoczą, zanim jej tama zburzyła się, a oczy się zaszkliły, ale nie płakała. Jeszcze nie.

Wstał.

-Powinienem już iść.

-Dlaczego? - wyszeptała, a chłopak ledwo ją usłyszał. -Dla-dlaczego mi t-to robisz?

Zawsze o to pytają, a Jeongguk nigdy nie posiadał jasnej odpowiedzi.

-To zapłata. - powiedział.

Głęboko oddychała, jej wzrok był nieskupiony. Jeongguk wyobrażał sobie, jak jej paznokcie robią w tym momencie dziury w jej dłoniach.

-Zap-zapłata z-za co?

-Za kochanie mnie.

Zaczęła się trząść.

-Nie zapominaj o mnie. - Jeongguk prawie rozkazał. -Na wszelki wypadek zostawiłem w twoim pokoju pare swoich swetrów. Możesz się nimi owinąć i być może to one utrzymają twoje kości przed złamaniem, kiedy będziesz płakała do spania jednej nocy, następnej i następnej.. - chwycił skórzaną kurtkę, która zawieszona była na krześle i założył ją. -Ach, już chyba zrozumiałaś. - uśmiechnął się podle. -Żegnaj, Ana. Było całkiem fajnie, naprawdę. Nie byłaś nawet w połowie zła, jak inne.

Jeongguk nie spodziewał się, że dziewczyna odpowie.

-Pierdol się, Jeon Jeongguk! - krzyknęła wstając, po czym wylała na jego twarz swojego drinka.

Paru ludzi odwróciło swoje głowy, szepcząc na temat rozstania kochanków, a Jeongguk się skrzywił.

Otarła swoje łzy, jej twarz była wykrzywiona.

-Będziesz tego żałował! Gwarantuję ci to!

I wtedy, wybiegła z pomieszczenia, zostawiając Jeongguka samego z mocnym zapachem alkoholu, który prawie przyprawiał go o mdłości.

Jeongguk żałował, że go nie uderzyła, ponieważ wtedy przynajmniej by cokolwiek poczuł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro