7.
Kiedy Ana napisała do Jeongguka następnego dnia, pytając się, czy pójdą razem do baru w nadchodzący piątek, chłopak nie odmówił, chociaż o wiele bardziej wolał spędzać piątkowy wieczór w kawiarni z grami z Taehyungiem.
Starszy chłopak był zaskoczony, kiedy Jeongguk odwołał ich rutynę, która polegała na staraniach w uczeniu się w bibliotece, ale i tak kończyła się na tym, że zamykali wszystkie zeszyty, przenosząc się, by pograć w Overwatcha, ale nie wnikał w to.
Rzeczy po ich sesji z obściskiwania się prawie powróciły do normalności. Wydawałoby się, jakby to się w ogóle nie wydarzyło. Więc incydent ten został zapomniany i nigdy już nie wspomniany.
Ale Jeongguk nie miałby nic przeciwko, by pocałować Taehyunga jeszcze raz, ale w mniej platoniczny sposób.
Starszy chłopak stał się jego nową obsesją i był już gotowy, by odrzucić Ane na bok.
Była jego najdłuższym związkiem od początku studiów i zamierzał go zburzyć. Zamierzał zburzyć siedem miesięcy wszystkich 'kocham cię' ponieważ tak właśnie chciał; ponieważ mógł.
To był ten jeden z ekscytujących momentów, dla których Jeongguk żył.
Odebrał Ane koło 20 i powiedział jej, że wygląda pięknie w czerwonym.
Będzie wyglądać jeszcze piękniej po tym, jak ta noc się skończy; po tym, jak ją zniszczy.
Jeongguk ciągle udawał perfekcyjnego chłopaka. Niewinne pocałunki, które składał na jej ustach, kiedy wchodziła do samochodu. Proste konwersacje wypełnione flirciarskimi komentarzami ze strony Jeongguka, które wywoływały u niej śmiech, kiedy jechali w nocnej scenerii przez Hongdae. Złączył ze sobą ich palce i pocałował tył jej dłoni z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Ana zapytała go, czy coś dobrego się przydarzyło, ponieważ zachowywał się radośniej niż zwykle, na co on zwyczajnie ścisnął jej dłoń i powiedział, że po prostu za nią tęsknił.
Nie powiedział jej tylko, że dzisiaj, oddzieli literę 'M' od 'Y' i nie może nic z tym zrobić, ale siedzieć tam i się rozpadać. Pozwolił jej oddychać w ostatnich paru momentach niesłusznych uczuć, zanim rozszarpie jej dusze na małe kawałki.
Jeongguk był niebem, a Ana przedłużyła w nim swoją wizytę. Nadszedł czas, by powróciła na dół do okrutnej rzeczywistości, zwanej ziemią.
Jeongguk pozwolił Anie zaciągnąć się do jej ulubionego baru, a nawet kupił dla niej drogą margarite. Wyglądało to tak, jakby ona była chorą pacjentką, a chłopak chciał spełnić jej ostatnie życzenia, zanim odejdzie.
Dzisiaj, Jeongguk zabije swoją siemiomiesięczną dziewczynę.
Ana mówiła do niego z entuzjazmem, wymachując przy tym swoimi dłońmi, kiedy opowiadała mu jakąś szaloną historie z jej przerwy wiosennej, ale Jeongguk był zbyt zajęty zapamiętaniem każdego jej uśmiechu, by cokolwiek usłyszeć. Te ostatnie chwile rozkoszy były kluczowe, a on musiał zawrzeć wszystkie jej ekspresje we wspomnieniowej fotografii. To był moment, kiedy wszystko się rozpadło.
Moment, w którym wszystko się skończyło.
-Tak właśnie wyglądam, kiedy udaję, że cię słucham. - powiedział.
Ana na chwile przerwała, by po chwili się roześmiać i nazwać go idiotą za tak arogancki żart.
One zawsze brały to za żart.
Jeongguk ułożył swoją brodę na dłoni i przechylił głowę na bok.
-Udaję, że słucham, ale nie obchodzi mnie to, co mówisz. Udaję, że nie jesteś tak kurewsko nudna.
Jeongguk wydał z siebie komiczny śmiech, tak jakby dziewczyna zrobiła coś okropnie zabawnego.
-Tak wyglądam, kiedy udaję, że jesteś zabawna, nawet jeśli twoje gówniane poczucie humoru sprawia, że chcę się zrzucić z mostu.
Ana teraz tylko się na niego gapiła, jej uśmiech zaczął zanikać. Wciąż nie zrozumiała.
-A tak wyglądam, kiedy udaję, że jestem w tobie zakochany. - Jeongguk rzucił jej uśmiech, tak oślepiający, że mogłoby się wydawać, że była jedyną dziewczyną na tej planecie i nie chciałby być z żadną inną. -To jest część, kiedy nazywam cię cudowną i mówię, że cię kocham. Nie kocham, na wszelki wypadek, jakbyś jeszcze nie załapała.
Wciąż nic nie powiedziała, ale jej uśmiech już kompletnie znikł.
-Wciąż nie zrozumiałaś? Nigdy cię nie kochałem i nigdy nie będę.
Dalej nie odpowiedziała, ale Jeongguk zauważył sposób, w jaki jej oczy już nie świecą. Zastanawiał się, czy to tak wyglądają umierające gwiazdy.
-Twoje cycki są obwisłe.
Cisza.
-Musiałem myśleć o innych dziewczynach, by mi stanął. Nawet kilka razy cię zdradziłem.
Wstrzymała oddech.
-Myślę, że to jest moment, kiedy ze sobą skończymy, nie sądzisz?
Już nie uśmiechał się ciepło, jak zwykle. Wyraz twarzy Jeongguka był twardy i nieczytelny.
-To jest moment, w którym z tobą zrywam.
Teraz, jej dolna warga zaczęła drżeć.
-I to jest moment, w którym powinnaś odejść.
-C-co masz na myśli? - dławiła się swoimi słowami, mrugając. -Jeongguk, jeśli to jest żart, to poszedłeś za daleko-
-Jedynym żartem tutaj, jesteś ty. - przerwał jej, odchylając się na krześle i biorąc łyka swojej margarity.
-A-ale, nie rozumiem tego. Nigdy się ze sobą nie kłóciliśmy i tak dobrze się dogadywaliśmy. Wszystko szło perfekcyjnie. Nie rozumiem. Ja-ja-
-Nigdy cię nie kochałem. - Jeongguk powtórzył. -Ale mam nadzieję, że ty mnie kochałaś. Mam nadzieję, że będę wszystkim, o czym będziesz myślała przez następne trzy miesiące i że każdy poranek, w którym będziesz wstawała wiedząc, że odszedłem, będzie cię niszczył. Mam nadzieję, że będziesz widziała mnie na każdym przystanku autobusowym i na każdej ławce w parku. Mam nadzieję, że będziesz myślała o tym, że żaden facet nie będzie traktował cię lepiej, niż ja to robiłem.
To był moment chłodnej ciszy. I chociaż bar wypełniony był głosami i śmiechem, to cisza między nimi była ogłuszająca.
Ana powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że tylko sobie z nią pogrywał. Chłopak oglądał, jak emocje w środku niej bulgoczą, zanim jej tama zburzyła się, a oczy się zaszkliły, ale nie płakała. Jeszcze nie.
Wstał.
-Powinienem już iść.
-Dlaczego? - wyszeptała, a chłopak ledwo ją usłyszał. -Dla-dlaczego mi t-to robisz?
Zawsze o to pytają, a Jeongguk nigdy nie posiadał jasnej odpowiedzi.
-To zapłata. - powiedział.
Głęboko oddychała, jej wzrok był nieskupiony. Jeongguk wyobrażał sobie, jak jej paznokcie robią w tym momencie dziury w jej dłoniach.
-Zap-zapłata z-za co?
-Za kochanie mnie.
Zaczęła się trząść.
-Nie zapominaj o mnie. - Jeongguk prawie rozkazał. -Na wszelki wypadek zostawiłem w twoim pokoju pare swoich swetrów. Możesz się nimi owinąć i być może to one utrzymają twoje kości przed złamaniem, kiedy będziesz płakała do spania jednej nocy, następnej i następnej.. - chwycił skórzaną kurtkę, która zawieszona była na krześle i założył ją. -Ach, już chyba zrozumiałaś. - uśmiechnął się podle. -Żegnaj, Ana. Było całkiem fajnie, naprawdę. Nie byłaś nawet w połowie zła, jak inne.
Jeongguk nie spodziewał się, że dziewczyna odpowie.
-Pierdol się, Jeon Jeongguk! - krzyknęła wstając, po czym wylała na jego twarz swojego drinka.
Paru ludzi odwróciło swoje głowy, szepcząc na temat rozstania kochanków, a Jeongguk się skrzywił.
Otarła swoje łzy, jej twarz była wykrzywiona.
-Będziesz tego żałował! Gwarantuję ci to!
I wtedy, wybiegła z pomieszczenia, zostawiając Jeongguka samego z mocnym zapachem alkoholu, który prawie przyprawiał go o mdłości.
Jeongguk żałował, że go nie uderzyła, ponieważ wtedy przynajmniej by cokolwiek poczuł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro