4.
Jeongguk nie spodziewał się, że będzie widział starszego chłopaka poza zajęciami, ale nauczył się, jak bardzo był w błędzie, kiedy wymienili się numerami telefonów i Taehyung napisał do niego podczas trzeciej lekcji z jakimś słabym żartem bycia tak znudzonym, że chce się powiesić.
Jeongguk dowiedział się, że Taehyunga tak długo nie było na zajęciach, ponieważ jego babcia zmarła, a on musiał wrócić do domu na jej pogrzeb.
Jeongguk szybko zdał sobie sprawę z tego, że Taehyung był typem osoby, która otworzy swoje serce dla każdego, kto był wystarczająco miły, by poświęcić dla niego trochę swojej uwagi.
Powiedział Jeonggukowi, że był naprawdę blisko ze swoją babcią i jej śmierć była dla niego bardzo ciężka, ale że to w porządku, ponieważ wierzył, że znajdowała się teraz w lepszym miejscu.
Jeongguk tylko kiwał głową i słuchał, chociaż sądził, że niebo to bzdura.
-Naprawdę w to wierzysz? - Jeongguk nie mógł się powstrzymać i wypowiedział te słowa na głos, kiedy następnego dnia siedzieli obok okna w kawiarni, popijając latte i jedząc cynamonowe bułeczki. Taehyung zapytał Jeongguka, co ma na myśli. -W niebo.
Taehyung wzruszył ramionami.
-Nie wiem. Wolę myśleć o tym, że po śmierci czeka na nas coś więcej. To mnie trochę uspokaja, wiesz? A czy ty wierzysz w niebo?
Jeongguk chciał powiedzieć, że nie. Chciał powiedzieć, że to on grał rolę bożka od 16 roku życia, kiedy zdecydował, że łamanie serc dziewczyn było fajne i że po śmierci nie ma niczego, poza ciemnością, zwłaszcza dla ludzi takich jak on.
Ale zamiast tego uśmiechnął się delikatnie i powiedział:
-Tak. Pochodzę z chrześcijańskiej rodziny i kiedy byłem mały, chodziłem do kościoła co każdą niedziele.
Nigdy nie był w kościele.
Jeongguk nauczył się też, że Taehyung dużo gadał. Mówił tak dużo i szybko, że Jeongguk czasem nie nadążał, ale przynajmniej nie było nigdy między nimi momentu ciszy.
Nie był pewien, dlaczego Taehyung poświęcał mu tyle uwagi. Za bardzo się do niego zbliżył, przez co zaczęło się to stawać niebezpieczną grą. Grą pełną kłamstw; tą, w którą pogrywał z dziewczynami.
Jeongguk wpuścił do swojego życia wielu ludzi, ale nigdy kogoś takiego, jak chłopaka o kwadratowym uśmiechu i o głębokim głosie.
Środa była dniem, kiedy Taehyunga nie było przy młodszym chłopaku, ponieważ musiał pojawić się na stażu w szkole podstawowej.
Pare razy opisywał Jeonggukowi swoją pracę.
-Te dzieciaki są świetne, powinieneś czasem ze mną pójść.
Jeongguk mówił mu, że był zajęty, ale obiecał, że kiedykolwiek będzie czas, kiedy ich grafiki nie będą na siebie zachodziły, będzie bardziej niż szczęśliwy, by z nim pójść - co oczywiście, było kłamstwem.
Jeongguk nienawidził dzieci z ich małymi dłońmi, które zawsze musiały być czymś ubrudzone i z ich okrągłymi oczami, które wciąż błyszczały jak gromada tysiąca gwiazd.
Jeongguk czuł się przy nich niekomfortowo, ponieważ nie mógł znieść ich dziecięcej naiwności i nieświadomości.
Wszystko to zostało zabrane od niego już dawno temu.
Wiedział trochę o wychowywaniu, ale jego najstarszym wspomnieniem zdecydowanie nie było zaciągnięcie swojej mamy do parku i pogranie ze swoim tatą w piłkę nożną na podwórku.
Nie, pierwsze wspomnienia Jeongguka z jego młodości były o wiele bardziej ponure.
Dni bez Taehyunga polegały na wkradaniu się do akademika jego dziewczyny na szybkie pieprzenie, które zazwyczaj nie było niczym więcej, niż krótkim uczuciem przyjemności, którego zazwyczaj nawet nie pamiętał, ponieważ większość czasu, kiedy uprawiał seks, nie był trzeźwy.
Dzisiejszy dzień niczym się nie różnił.
-Masz więcej tego gówna? - Jeongguk zapytał, kiedy poprawił się w swojej pozycji, by móc wejść w swoją dziewczynę głębiej.
-T-Tak. - wydyszała, przegryzając swoją dolną wargę, ponieważ Jeongguk wiedział, jak uderzyć w jej czuły punkt. -Jest w lewej kieszeni mojej kurtki. Ale możemy to zrobić później, najpierw-
Ale Jeongguk w tym samym momencie z niej wyszedł i przeszedł przez pokój, by chwycić kurtkę, która była zawieszona na drzwiach od szafy. Jeongguk wyjął mały woreczek foliowy i uniósł go do swojej twarzy z uśmiechem.
-To gówno wygląda na czyste.
Ana wydała dźwięk zgody, jej nagie ciało wciąż rozłożone było na łóżku.
-Ponieważ mam to od Marka, a wiesz, że on nie znosi tych chemicznych podrób. To ci da wielkiego kopa.
Jeongguk wrócił, by usiąść na skraju łóżka, po czym otworzył woreczek, zanurzając swój palec wskazujący w białej, krystalicznej substancji, eksperymentująco jej smakując.
Oczywiście, smakowała jak gówno.
Była kwaśna i paliła go w język, ale nie minęło sporo czasu, kiedy zaczął się on robić zdrętwiały.
-Tak, to jest dobre.
Chłopak chwycił swoje spodnie z podłogi, by wyjąć z kieszeni portfel z pojedynczym banknotem i kartą kredytową.
-Gdzie to chcesz?
Ana zachichotała.
-Gdziekolwiek ty zechcesz, kochanie.
Jeongguk przewrócił ją tak, by leżała na brzuchu. Przechylił woreczek, by wysypać jego zawartość wzdłuż linii kręgosłupa, po czym użył karty kredytowej, aby ułożyć proszek w prostą krechę, co było cholernie trudne do zrobienia na skórze. Zwinął banknot, po czym pochylił się i przyłożył go do swojego nosa, głęboko się zaciągając. Substancja została wciągnięta przez zwinięty papier, wchodząc do nozdrzy Jeongguka. Zaraz po tym, odchylił głowę do tyłu, pozwalając, by narkotyk zamienił się w płyn i popłynął w dół jego gardła. Chłopak prawie natychmiastowo był na haju.
-Kurwa. - jęknął. -Przypomnij mi, bym podziękował Markowi.
-Mamy sporo czasu, by zrobić to później. - Ana odpowiedziała niskim tonem, po czym chwyciła członka Jeongguka, poruszając dłonią w górę i w dół. Podczas gdy przycisnął swoją zabawkę do łóżka i pieprzył ją prawie przez godzinę, Jeongguk był zagubiony w świecie. Był zagubiony w świecie, gdy po godzinie pieprzenia i trzech krechach więcej, Taehyung zadzwonił do niego.
Jeongguk nie zawahał się, by odebrać. Taehyung dzwonił do niego, kiedy był zjarany, już niezliczoną ilość razy.
-Halo? - był świadomy tego, że brzmiał na zdyszanego.
-Hej! - Taehyung krzyknął do słuchawki. -Jesteś teraz zajęty?
Jeongguk spojrzał na Ane, która była zajęta ssaniem jego penisa, starając się, by znowu mu stwardniał.
-Nie. Skończyłeś prace?
-Tak. To był długi dzień. - wydał z siebie dramatyczne westchnięcie. -Możemy spotkać się przy stoisku z burgerami naprzeciwko centrum handlowego? Umieram z głodu.
-Będziesz gruby, jeśli ciągle będziesz jadł te tłuste gówna. - Jeongguk droczył się, a Taehyung się zaśmiał. -Będę o dwudziestej. - młodszy powiedział. Taehyung pełen entuzjazmu pożegnał się, zanim się rozłączył.
Ana podniosła głowę.
-Musisz iść?
Jeongguk skinął głową.
-Tak. Napiszę do ciebie później.
Wyglądała na zawiedzioną, ale nie powiedziała tego na głos.
-Okej.
Jeongguk ubrał bokserki, zapiął rozporek od swoich spodni, po czym nałożył cienki sweter przez swoją głowę.
I ponieważ był perfekcyjnym chłopakiem, pochylił się i obdarował Anę długim i namiętnym pocałunkiem.
-Kocham cię. - powiedział.
Jeongguk, wypowiadając te słowa czuł, jakby na jego języku znajdowała się trucizna.
Jej policzki lekko się zarumieniły i Jeongguk wiedział, że ten widok powinien odebrać mu dech w piersiach i że powinien uważać jej reakcje za uroczą, ale nie zrobił tego.
Jeongguk nic nie czuł, nawet kiedy wyszeptała ciche też cię kocham.
Jeongguk czuł coś tylko wtedy, kiedy był z Taehyungiem.
To nie była ta sama dręcząca pustka, która była zaspokajana jedynie złamanymi sercami.
Nie, to było zupełnie co innego, ale wciąż nie rozgryzł, co to.
Wszystko, co Jeongguk wiedział, to że kiedy przyjechał pod budkę z jedzeniem i zobaczył Taehyunga machającego do niego, nie czuł się już pusty.
Jego haj właśnie się uspokajał. Taehyung zapytał się, czy wszystko z nim w porządku, na co Jeongguk jedynie się uśmiechnął i odpowiedział:
-Po prostu jestem zmęczony.
A Taehyung mu uwierzył.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro