39.
-Ale kochasz mnie? - to powinno być wyniosłym oświadczeniem, ale tak czy inaczej, zabrzmiało to bardziej jak pytanie i Jeongguk chciał uderzyć się za to, że wciąż był tak cholernie niepewny.
Taehyung jedynie łagodnie się uśmiechnął.
-Tak, kocham. Naprawdę kocham.
Jimin odchrząknął.
-Tak bardzo, jak pragnąłbym stać tutaj i oglądać, jak flirtujecie ze sobą jak dwójka licealistów, to muszę iść do pracy, a Yoongi..
Jimin rzucił Yoongiemu spojrzenie, które ukazywało jego intencje w sposób tak oczywisty, że oczy Jeongguka prawie wywinęły się na tył jego głowy.
-Ja-uh, muszę wrócić już do domu bractwa. Wiecie. Biznesy i co tam jeszcze. - wzruszył ramionami tak zwyczajnie, jak było to możliwie i Jeongguk zdecydował, że po raz pierwszy czuł się wystarczająco wrażliwie, by współgrać.
-Tak, okej. - to była jedyna odpowiedź, którą Jeongguk był w stanie sformułować.
-Cóż, idźcie robić jakiekolwiek gówna, które zamierzacie robić. - sarkazm praktycznie wypływał z głosu Taehyunga, kiedy już pchał dwójkę chłopaków w stronę drzwi. -A my tu sobie posiedzimy, będąc kompletnymi aniołami.
-Lepiej, byście nie pieprzyli się znowu na kanapie, bo wtedy to ja będę tym, który was wykastruje. - Jimin zagroził.
-Jak śmiesz, podejrzewać mnie, dziecko Boga, o popełnienie tak haniebnych czynów. - Taehyung powiedział dramatycznie, z dłonią przyciśniętą do klatki piersiowej.
Jimin kontynuował przyglądanie się mu z podejrzliwością, już otwierając usta, by skarcić Taehyunga za bycie dziecinnym, ale Yoongi położył dłoń na jego plecach, chcąc zaprowadzić go do drzwi.
-Nie chcemy się spóźnić. - wypowiedział słowa dosyć nieprzekonująco, a Jimin wysłał swojemu chłopakowi ostre spojrzenie, ale oprócz tego jedynie wydął dolną wargę i pozwolił wyprowadzić siebie z mieszkania.
-Będziemy późno. Po prostu bądźcie bezpieczni i upewnijcie się, że Jeongguk weźmie swoje leki. I pamiętajcie-
Yoongi zatrzasnął za nim drzwi, zanim Jimin mógłby zdążyć powiedzieć cokolwiek więcej, na co Jeongguk prawie się uśmiechnął- prawie.
Był moment, kiedy jedynym odgłosem rozbrzmiewającym po mieszkaniu był słaby podpuch klimatyzatora, ale wtedy, Taehyung odwrócił się do Jungkooka z uśmiechem.
-Jezu, myślałem, że nigdy nie wyjdą.
-Są tacy oczywiści. - Jeongguk skomentował, a Taehyung przekręcił oczami.
-Czy możesz uwierzyć w tą hipokryzje? Wiesz ile razy leżałem w łóżku i modliłem się do tego świetnego mężczyzny na niebie, by zszedł na ziemie i mnie, kurwa, uratował, ponieważ tak głośno się pieprzyli, myśląc, że śpię?
Jeongguk wzruszył ramionami, idąc w stronę kanapy, by móc zatopić się w miękkich poduszkach.
-Nigdy nie byliśmy lepsi.
-Hej, jestem abstynentem już od trzech miesięcy. Trzech miesięcy. Powinienem dostać nagrodę. - Taehyung powiedział żartobliwie.
I tak, ich przyjaciele dali im pod ich nieobecność możliwość pieprzenia się tak głośno, jak tylko chcieli na każdej możliwej powierzchni. Trzy miesiące temu, Jeongguk skakałby na perspektywę i pieprzyłby Taehyunga, dopóki ten nie widziałby gwiazd, ale teraz, myśl o intymności była jak kamień w jego brzuchu i Jeongguk czuł się wycieńczony.
Jeongguk pozwolił, by jego głowa opadła na ramię kanapy, po czym głęboko westchnął, starając się nie zmieniać wyrazu twarzy i pozostać pozbawionym emocji.
-Może innym razem. - wymamrotał, nie chcąc patrzeć na Taehyunga.
Zmiana nastroju Jeongguka musiała być widoczna (to nie tak, że on w ogóle starał się to ukryć), ponieważ wtedy, kanapa ugięła się pod ciężarem Taehyunga siadającego obok niego i starszy chłopak położył dłoń na ramieniu Jeongguka.
-Hej. - powiedział łagodnie. -Nie musimy niczego robić, jeśli nie chcesz. Tylko się droczę. Seks nie jest ważny. Przeżyję to.
Jeongguk spojrzał na niego.
-Okej, cóż, nasz seks jest bombowy i nie narzekałbym, jeśli byś teraz na mnie naskoczył, ale bardziej zależy mi na tym, byś czuł się komfortowo i byś był szczęśliwy niż na tym, by zamoczyć.
Młodszy chłopak wypuścił z siebie powietrze i zwinął się w połowie w kulkę tak, jakby starał się wzbronić przed Taehyungiem.
-Tak, ale to zawstydzające i kurewsko głupie. To tylko seks. Robiliśmy to tyle razy i to nie tak, że jesteś ohydny i że nienawidzę z tobą spać czy coś w tym rodzaju. Po prostu- - Jeongguk dławił się swoimi słowami. -Nie wiem, kurwa. Jestem zmęczony i zmieszany wtedy, kiedy nie powinienem i to jest absurdalne, jak bardzo czuję się przytłoczony od samego mówienia o tym. Dlaczego jestem taki trudny? Nienawidzę siebie.
Jeongguk chciał zostać stworzony z diamentów. Chciał, by nic nie mogło się przez niego przedrzeć.
-Hej, Hej. - Taehyung wcisnął się w miejsce obok Jeongguka i młodszy przysunął się do przodu, by zrobić mu trochę przestrzeni, kiedy Taehyung oplótł ramię wokół jego talii i położył brodę na jego ramieniu. -Dosłownie ogoliłbym głowę, pozwoliłbym obciąć sobie jaja, stałbym się buddyjskim mnichem w jakiejś świątyni wysoko w górach, jeśli poprosiłbyś mnie o to. To naprawę nie jest nic ważnego, okej? Jeśli chcesz pooglądać Netflixa i się zrelaksować, ale poważnie tylko się zrelaksować, to jest mi z tym w porządku. Więc nie mów tak o sobie, kochanie. Przeszedłeś wiele. To kompletnie normalne, że jesteś zmieszany i sfrustrowany. To okej, by nie być zawsze w stu procentach w porządku.
-Nigdy nie jestem w stu procentach w porządku. - wtrącił się.
Jeongguk poczuł, jak łzy napierają na jego oczy, a Taehyung pocałował go w czoło.
-Mógłbyś być w pięćdziesięciu procentach negatywny, a ja wciąż sądziłbym, że jesteś pieprzonym błogosławieństwem na tej ziemi. - Taehyung mówił, jakby to miał być lekki żart, ale Jeongguk mógł dosłyszeć jego poważny ton.
-Okej. - wyszeptał. -Więc, czy możemy oglądnąć Iron Mana?
Mógł praktycznie poczuć, jak jego kochanek uśmiecha się obok niego.
-Iron Man 2?
-Nie, ta część była gówniana. - Jeongguk powiedział z niezadowoleniem. -Iron Man 3.
-Już się robi.
I wtedy, Taehyung wspiął się nad Jeonggukiem by w połowie zatoczyć się, w połowie spaść z kanapy, by wyjąć Iron Man 3 z półki na filmy i włożyć płytę do odtwarzacza.
Nie skończyli na jednym filmie i nie było żadnego chwilowego momentu utraty przytomności, kiedy Jeongguk odpłynąłby w głęboką, niespokojną drzemkę tak, jak było to za czasów najgorszych dni jego odwyku. Oglądnęli Iron Mana i dodatkowo trzy części Avengersów z Taehyungiem bawiącym się włosami Jeongguka, całującym jego ramię i mówiącym mu, jak bardzo jest piękny przez cały czas.
To była najbliższa rzecz do bycia zadowolonym, jaką Jeongguk mógł doświadczyć od dłuższego czasu i był prawie pewien, że miał najlepszego chłopaka na całej planecie. Trzymał się każdego wyszeptanego słowa i otarcia się palców Taehyunga o jego skórę, starając się, by to wszystko wsiąknęło w niego jak w gąbkę. Ale nie miało znaczenia to, jak bardzo Jeongguk to słuchał bądź kochał, ponieważ to nie było wystarczające, i nie potrafił wszystkiego w siebie wcisnąć. Logiczna część jego wiedziała, że Taehyung nigdzie się stamtąd nie ruszał, ale jego przerażenie żyło na odliczaniu czasu, które w jego umyśle nie miało końca.
Ale starał się trzymać tych małych momentów. Starał się trzymać i nie myśleć o prawdopodobieństwie istnienia w przyszłości dnia, tygodni, miesięcy, lat bez Taehyunga, który całował go z otwartymi oczami.
-Kocham cię. - Jeongguk wyszeptał w tył dłoni Taehyunga z palcami mocno splecionymi ze sobą, składając pocałunek na oliwkowej skórze.
Mógł poczuć, jak Taehyung uśmiecha się w jego szyję.
-Też cię kocham.
---
Tydzień minął bez konkretnych wydarzeń, z Yoongim i Jiminem rzadko bywającymi w mieszkaniu, prawdopodobnie chcącymi dać dwóm kochankom trochę czasu w samotności. Gest ten był miły, ale nie robili wiele, prócz leniwego oglądania filmów i grania w gry całymi dniami.
Jeongguk wciąż nie wyszedł z mieszkania, a kiedy Taehyung wychodził na zajęcia, zmuszał się do drzemek, ponieważ nie chciał myśleć o przyszłości i o tym, że będzie musiał zrobić wędrówkę do gabinetu dyrektora w przeciągu paru dni, by przedyskutować fakt, że zostanie prawdopodobnie wyrzucony ze szkoły, z powodu tego, jak bardzo jego oceny się pogorszyły w przeciągu ostatnich pięciu miesięcy.
Naprawdę nie chciał o tym myśleć.
Mijał już trzeci film w przeciągu tego dnia, kiedy Jeongguk właśnie zaczął odpływać, aż usłyszał odgłos drzwi frontowych, który sprawił, że się rozbudził. Odwracając się do Taehyunga, zobaczył swojego chłopaka w podobnym stanie oklapniętych powiek i senności.
-Ślinisz się, kochanie. - Jeongguk zbeształ, kiedy sięgnął do przodu, by wytrzeć ślinę z kącika ust Taehyunga.
-To z powodu tego, że jesteś tak cholernie gorący. - Taehyung powiedział z zawadiackim uśmiechem, na co młodszy prawie go uderzył.
-Wróciliśmy i wzięliśmy ze sobą ulubioną rzecz Jeongguka! - Jimin ogłosił, kiedy podniósł do góry dwa worki.
-Ulubioną? - Jeongguk zapytał.
Jimin starał się wykonać nierzucający się w oczy przegląd mieszkania, który tak naprawdę nie pozostał niezauważony, jakby spodziewał się znalezienia plam na każdej możliwie widocznej powierzchni. To było coś, co robił przez ostatni tydzień, a Yoongi prawie przywalił sobie otwartą dłonią w twarz.
-Yoongi hyung powiedział, że jajangmyeon jest twoim ulubionym daniem. - Jimin powiedział, po czym podszedł do stołu i położył na nim siatki. -Dobrze się bawiliście? - zapytał, wkładając rękę do jednej z siatek i wyjmując z niej pudełka jedzenia na wynos.
Taehyung wzruszył ramionami.
-Cały dzień oglądaliśmy filmy.
Jimin mruknął w odpowiedzi, zadowolony z faktu, że para nie ubrudziła każdej powierzchni mieszkania.
-Cóż, nie siedźcie tak. Jemy!
Jajangmyeon było dobre - lepsze, niż Jeongguk zapamiętał. Kiedy był w szpitalu, Jin czasem przesyłał mu jedzenie przez jego przyjaciół. Posiłki, które zapewniał mu szpital, nie były okropne, ale nie były też szczególnie dobre. Zazwyczaj były po prostu mdłe i Jeongguk nienawidził sposobu, w jaki był oglądany, jakby starał się ukryć ryż w serwetkach, jak gdyby cierpiał na zaburzenia odżywania. Ale wtedy często po prostu nie miał apetytu, będąc na stałym skraju ataku paniki, która sprawiała, że jego żołądek się zaciskał i każdy gryz, który brał, sprawiał, że czuł się, jakby miał zaraz zwymiotować.
Ale w mieszkaniu z jego przyjaciółmi, jedzenie taniego jajangmyeon na wynos, które było dobre i sprawiało, że robiło mu się ciepło na żołądku, Jeongguk czuł się najbardziej normalnie od dłuższego czasu.
Jimin odtwarzał stare i zawstydzające historie z jego i Taehyunga dzieciństwa i kiedy ten ujawnił coś szczególnie zawstydzającego, Yoongi wybuchł nieokrzesanym śmiechem, a drugi chłopak rzucił mokrym makaronem w swojego przyjaciela, na co Jimin pisnął i krzyknął na Taehyunga za bycie obrzydliwym. Makaron wylądował na jego policzku z sosem ostrygowym rozpryśniętym we wszystkich kierunkach i Jimin mógł przysiąść, że oślepnie od ilości sosu, które wpadło do jego oka.
Jeongguk nie słyszał dźwięku swojego śmiechu od dłuższego czasu. Było to tak długo, że nawet nie był już pewien, czy jest w stanie wydobyć z siebie coś takiego. Ale z Jiminem burzącym się na swoim siedzeniu na przeciwko niego, Yoongim śmiejącym się tak głośno, że skończył krztusząc się (co sprawiło, że Jimin i Taehyung również zaczęli się śmiać), Jeongguk mógł poczuć coś w swojej klatce piersiowej, co wydostało się przez zadarte w górę usta i zanim mógł zdać sobie z tego sprawę, pokój objęła cisza.
Yoongi patrzył się na niego otwarcie w szoku, z bladymi, ale wciąż lekko zarumienionymi policzkami. Jimin skończył krztusząc się wodą obok niego, zmuszając starszego chłopaka do mocnego poklepania go w plecy. Ale Taehyung.. Taehyung wyglądał na tak oczarowanego. Jeongguk nie zaśmiał się w sposób, który rozbrzmiał po pokoju, tworząc echo odbijające się od ścian, ale był to delikatny dźwięk, niczym odgłos dzwoneczków dzwoniących na wietrze. Był nieśmiały, jakby pytał się o pozwolenie dobrego bawienia się.
Ta potulna strona była czymś nieznanym nawet dla Jeongguka, ale wciąż czuł się, jakby nosił na swoich kościach skórę kogoś innego. Wciąż nie był do końca pewien, czy to ciało należało do niego, ale starał się do tego przywyknąć. Powoli.
Bał się, że jeśli pozwoli swojemu głosu poodbijać się od cienkich ścian, to wykona za dużo na raz. Bał się, więc uwalniał swoje szczęście z małym przyrostem, ale doktor Han mówił mu, że dopóki będzie ruszał do przodu, to nie będzie miało znaczenia, jak wiele zajmie ponowne wykwitnięcie kwiatów pomiędzy jego żebrami.
-Tak dawno nie słyszałem, jak się śmiejesz. - Taehyung skomentował prawie poważnie. -Tęskniłem za tym. Brzmisz tak pięknie, wiesz o tym?
Policzki Jeongguka natychmiastowo poczerwieniały. Kopnął łydkę swojego chłopaka pod stołem, rzucając ciche:
-Och, zamknij się.
-Jeongguk. - Jimin zaczął, wydając się wytrącić już ze swojego momentu zachwycenia. -Zastanawiałem się, czy może byś chciał pójść z nami i resztą chłopaków jutro obejrzeć film czy coś w tym rodzaju? Słyszałem, że ten amerykański film Kong jest całkiem dobry.
Jeongguk zesztywniał.
-Wiem, że nie możemy iść do barów i do miejsc, do których mieliśmy w zwyczaju chodzić.. - Jimin wyglądał raczej niechętnie na wspomnienie o alkoholu. -Ale wszyscy naprawdę za tobą tęsknią.
Taehyung zdawał się zauważyć sposób, w jaki noga lekko otarła się o jego własną i Jeongguk mógł poczuć, jak jego chłopak przygląda się jego zaciśniętej pięści, ale z dystansu jedynie patrzył się ze zmartwieniem, podczas gdy Jeongguk gapił się w dół na niewidoczny brud na stole, nie chcąc nikomu spojrzeć w oczy.
-Jimin.. Nie sądzę, że to dobry pomysł. - Yoongi powiedział. -Jeongguk dopiero co wrócił i nie powinniśmy na raz tak wiele na niego zrzucać.
Minęło już sześć dni.
-Tak, ale- - Jimin zaczął, ale szybko się zamknął, kiedy zauważył posturę i pusty wyraz twarzy młodszego. -Masz rację. Nie wiem, co myślałem. Przepraszam cię, Jeongguk. Ja-
-W porządku. - Jeongguk przerwał mu, zmuszając się do kontaktu wzrokowego i do uśmiechu. -W porządku, Jimin. Nie zamierzam się na ciebie wkurzać. Też za nimi tęsknie, ale po prostu potrzebuję trochę czasu.
Jeśli Jeongguk mógłby ukryć się w jaskini na całą wieczność, to zrobiłby to.
-Jesteś pewien?
-Tak. - młodszy skinął głową ze zbyt dużym entuzjazmem, ale nagle, zrobiło mu się niedobrze, a zapach jajangmyeon wywoływał u niego mdłości. Wstał tak szybko, że krzesło skrzypnęło po podłodze i wszystkich przestraszyło.
-Już nie jestem głodny. - powiedział raczej w pośpiechu, zanim ktokolwiek mógłby zadać mu jakieś pytanie. -Chyba pójdę się już położyć.
Taehyung również wstał i powiedział:
-Też jestem lekko przybity. - nawet, jeśli jego jajangmyeon było zjedzone tylko do połowy i Jeongguk wiedział, że chłopak wciąż jest głodny. Już miał zaprotestować, mówiąc Taehyungowi, by został, ale jego chłopak już chwycił go za nadgarstek i ciągnął go w stronę sypialni, podczas gdy Yoongi i Jimin życzyli im dobrej nocy.
Jeongguk wszedł pod kołdrę zaraz po tym, gdy przebrał się w coś bardziej wygodnego i odwrócił się plecami do Taehyunga, by gapić się w tą samą ścianę, na której kiedyś mógł przysiąść, że widział robale. Nie mógł sobie przypomnieć, jak one wyglądały, ale sama myśl wysyłała dreszcze w dół jego kręgosłupa.
Po około minucie, Taehyung dołączył do niego, wyciągając w jego stronę ręce, by móc przycisnąć go do swojej klatki piersiowej i Jeongguk starał się nie myśleć o sposobie, w jaki ich ciała perfekcyjne do siebie pasują.
-Czy wszystko dobrze? - Taehyung wyszeptał w jego ucho.
-Tak. Po prostu jestem zmęczony.
-To było to, co zawsze mówiłeś mi, zanim wszystko się wydarzyło. - Taehyung powiedział i to była prawda, ale wciąż bolało, ponieważ Jeongguk nie chciał pamiętać o przeszłości, w której kłamał i manipulował mężczyzną, którego kochał.
Rozbrzmiała niekomfortowa cisza, w której żaden z nich nie wiedział, co powiedzieć, ale była też cicha prośba wisząca nad nimi, która błagała Jeongguka do wypowiedzenia prawdy i nie wymigiwania się, tak jak kiedyś to robił. I po raz kolejny, Jeongguk nie wiedział od czego zacząć, ale doktor Han powiedział mu, że każde miejsce jest lepsze od żadnego.
-Nie wiem. Kiedy Jimin zaczął mówić o wyjściu gdzieś i o robieniu normalnych rzeczy, które normalni ludzie robią ze swoimi przyjaciółmi, zrobiło mi się niedobrze i chyba miałem mini atak paniki. - wypowiadał słowa w poduszkę, więc wychodziły one z niego stłumione i nawet nie był pewien, czy drugi chłopak go usłyszał.
-Nie czuj się źle. - Taehyung powiedział po kolejnej długiej ciszy. -Nie czuj się źle, Guk.
Jeongguk poczuł, jak napiera na niego złość, ponieważ czuł się źle. Czuł się okropnie. Nie był w stanie robić mało ważnych rzeczy bez monitorowania każdego jego ruchu i myśl o opuszczeniu mieszkania, by zrobić proste rzeczy w świecie zewnętrznym sprawiała, że zacieśniało mu się w żołądku. Kiedy śnił o całowaniu Taehyunga, jego dłonie drżały, ponieważ był przekonany, że jego kochanek wciąż nie odkrył jego całego i chociaż Taehyung znał wszystkie historie z jego przeszłości, wciąż istniał głos w głowie Jeongguka, który szeptał do niego i mówił mu, by zostawił starszego chłopaka, by ten mógł być szczęśliwy. Gdzieś w środku niego było miejsce, które śmierdziało jak zgniłe mięso, ale Taehyung błyszczał. Był łąką. Kiedy Jeongguk patrzył się na niego, wszystko się zmieniało; chciał pozostać delikatny. I to wszystko było tego warte.
Ale zawsze istniało 'co, jeśli'. Co, jeśli to nic nie znaczyło? Co, jeśli nigdy nie pocałuje pierwszy? Co, jeśli pod porannym słońcem Taehyung pożałuje przyznawania się swojemu sercu? Co, jeśli sposób, w jaki słońce rzuci cień na ciało śpiącego Jeongguka sprawi, że chłopak już nie będzie dłużej błyszczał w oczach starszego chłopaka?
-Co, jeśli pewnego dnia obudzisz się i już nie będziesz mnie kochał?
Jeongguk wypowiedział słowa bardzo delikatnie i w tamtym momencie pragnął, by móc połknąć każdą literkę z powrotem do swoich ust i zamknąć ją w swoim sercu.
-Jeongguk. - niski głos Taehyunga wypowiedział stanowczo jego imię, kiedy podniósł się i odwrócił Jeongguka płasko na jego plecy, by móc spojrzeć na niego z góry. Jego twarz przybrała poważnego wyrazu. -Dlaczego w ogóle tak pomyślałeś?
Ponieważ Jeongguk był pełen braku pewności siebie i nie mógł przestać myśleć o wszystkich prawdopodobieństwach. Nie mógł przestać wątpić. Co, jeśli Taehyung nie kochał go jak róże, jak ptasi śpiew, czy małe gesty. Co, jeśli Taehyung kochał go tylko wystarczająco dobrze, tak, jak jego rodzice nie mieliby nic przeciwko, tak, jak było mu najwygodniej. Tak, jakby ich związek nie był tym, co dokładnie sobie wyobrażał.
Ale Jeongguk nie powiedział tego wszystkiego, ponieważ bał się, że wyjdzie to z niego albo jak poemat, albo jak katastrofa- prawdopodobnie to drugie.
-Co, jeśli się mną zmęczysz? - zapytał zamiast tego.
-Nigdy nie mógłbym się tobą zmęczyć. - Taehyung odpowiedział tak szybko, jak ostatnia sylaba opuściła usta młodszego. Jego wyraz twarzy widocznie złagodniał. -Każdego dnia, odkrywam nowe powody do kochania ciebie. To przerażające, wiesz?
-Dlaczego?
-Ponieważ za każdym razem, kiedy myślę, że znam cię jak własną kieszeń, ty mnie zaskakujesz.
-Nie jestem taki interesujący, Tae. - Jeongguk spostrzegł raczej oschle.
Taehyung wyglądał na urażonego i Jeongguk zastanawiał się, która wersja jego sprawiała, że jego chłopak patrzył na niego z taką adoracją, która sprawiała, że dotykał go, jakby właśnie odkrył siedem cudów świata.
-Ale jesteś. - ton Taehyunga pozostawił zero przestrzeni na sprzeczki. -Wiem, że Justin Bieber jest twoim ulubionym piosenkarzem i że tak bardzo nienawidzisz grzybów. Wiem, że kiedy jesteś rozbawiony, to marszczysz nos i że kiedy jesteś smutny, to twój uśmiech wygląda jak kłamstwo. Wiem, że chciałbyś podróżować po świecie, ale jesteś przerażony zmianami i że boisz się burzy, od kiedy skończyłeś pięć lat. Ale zawsze, kiedy myślę, że wiem już wystarczająco, to ty mnie zaskakujesz. To jest trochę straszne, ponieważ jesteś cierpieniem w ciszy.
Jeongguk otworzył usta, by odpowiedzieć, ale Taehyung rzucił mu spojrzenie, które sprawiło, że słowa automatycznie umarły w jego gardle.
-I rozumiem to. - sięgnął w dół, by przejechać dłońmi przez włosy Jeongguka i otrzeć kciukiem jego policzki. -Rozumiem to, że się boisz. Rozumiem, że nawet, od kiedy byłeś mały, potrafiłeś sam utulić się do snu i wstać nad ranem udając, że wszystko jest okej. Rozumiem, że musiałeś nauczyć się, jak kłamać, by chronić swoje serce. Ale wciąż chcę, byś powiedział mi, jak czuć zniszczenie i jak bardzo boli cię serce. I to, jak zawsze chciałeś się wydostać z małego więzienia, które wybudowałeś dla siebie, ale obniżyłeś swoje cele, by tylko przetrwać.
Jeongguk patrzył się w niego.
-Chciałeś przetrwać, prawda?
Jeongguk skinął głową bez słów.
-Ale teraz, chcesz żyć? - Taehyung poruszył się, że jego ciało spoczywało nad młodszym chłopakiem, pochylając się tak, że ich czoła się stykały.
Jeongguk nawet nie musiał tego przemyśleć, kiedy tym razem wydusił z siebie szybkie:
-Tak.
-Wiesz, moja mama nauczyła mnie, że jeśli chcesz kogoś kochać, to powinieneś robić to właściwie. Kochać ich takich, jacy są. Kochać ich przeszłość, teraźniejszość i wszystko, czym będą w przyszłości. I Boże, Jeongguk. Kocham cię. Kocham twoje duchy i demony i szkielet, który wciąż skrywasz. Kocham skrawki ciebie, które zbyt bardzo boisz się ujawnić światu. - sięgnął po nadgarstek Jeongguka i przejechał palcami przez zagojone blizny. -I skrawki ciebie, które chciałbyś ukryć. Kocham każdy skrawek ciebie, nawet te, które ciężko kochać. Kocham cię w całej okazałości. - przymknął mocno swoje oczy i opuścił blizny, by móc spleść ze sobą ich palce. -Cholera, Jeon Jeongguk. Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię. Nie sądzę, że kiedykolwiek mógłbym pozwolić ci odejść. Jestem tak szalenie w tobie zakochany, że jeślibyś odszedł, wziąłbyś ze sobą całą moją egzystencje.
Jeongguk starał się odnaleźć swój głos, ale sformowanie odpowiedzi było ciężkie, kiedy był przytłoczony tak dużą ilością emocji, że jego gardło się zacisnęło i łza, którą tak bardzo starał się utrzymywać w tyle, zaczęła wypływać z kącika jego oka, by mogła spłynąć w dół po jego skroni i wsiąknąć w jego włosy.
Był głupi za wątpienie w Taehyunga, ponieważ starszy chłopak patrzył się na Jeongguka, jakby był lepszy niż wystarczająco dobry. Patrzył się na Jeongguka jak na wiosenny deszcz, jak na fajerwerki, albo kwitnące kwiaty wiśni. Patrzył się na niego, jakby był czegoś wart.
Wystarczająco. Wystarczająco. Wystarczająco.
To było wszystko, co wystarczyło Jeonggukowi, by chwycić Taehyunga za tył jego szyi i złączyć ze sobą ich usta.
Jeon Jeongguk nie był dobry w uczuciach. Nie był dobry w kupowaniu czekoladek i w wyszeptywaniu słodkich słówek pod kołdrą. Był dobry w igraniu z ogniem. Był dobry w bólu. Był dobry w samodestrukcji i w winieniu wszystkich, poza sobą, za swoje problemy. Nie był dobry w miłości, ponieważ Jeongguk nigdy nie był stworzony dla leniwych sobót i randek przy kawie. Był stworzony dla huraganów i krech kokainy. Był stworzony dla posiniaczonej skóry i złamanego płaczu.
Ale chciał być też stworzonym dla czegoś więcej.
I być może Jeongguk nigdy nie będzie tak piękny jak spadająca gwiazda, ale chciał być kimś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro