Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38.

Jazda samochodem była cicha z niczym, prócz dobiegajacą z radia muzyką, która wypełniała ciszę. 

Yoongi nie mówił wiele (chociaż on nigdy nie był typem, który prowadził błahe konwersacje) i stukał jednym ze swoich palców o kierownice, podśpiewując pod nosem piosenkę Drake'a. Jeongguk siedział z czołem przyciśniętym do okna i jedynie oglądał, jak świat przemija za nimi, kiedy jego przyjaciel zabierał ich z powrotem do Seulu, ponieważ centrum odwykowe znajdowało się lekko poza miastem, z daleka od zakłócającego spokój miejskiego życia. 

I Jeongguk zdawał sobie sprawę z tego, że technicznie to on się poruszał, a nie budynki wokół niego. Stało się to metaforą jego życia, ponieważ Jeongguk żył w męczącym kłamstwie zbyt długo i udawał, że poruszał się do przodu, chociaż wciąż tkwił w tym samym miejscu, w którym znajdował się sześć lat temu, kiedy zakopywali trumnę jego matki pod ziemią i kiedy jego ojciec został zabrany przez czerwono-niebieskie światła radiowozu policyjnego. 

Najsmutniejszą częścią tego wszystkiego było to, że ojciec Jeongguka nie został wsadzony do więzienia za przemoc wobec dziecka, a raczej za włóczenie się, długi pieniężne i za przestępstwa związane z narkotykami. To było naprawdę tragicznie, jak policjanci, którzy zabrali Jeongguka w wieku jego szesnastu lat, spojrzeli na jego podbite oko i niedożywione ciało i ujrzeli na własne oczy, że chłopak cierpiał przez całe życie, tylko po to, by po chwili wrzucić go do domu zastępczego. 

To był pierwszy raz, kiedy Jeongguk zdał sobie sprawę z tego, że świat naprawdę miał go w dupie i niedługo po tym, Jeongguk stał przyciśnięty do barierki, spoglądając w dół na czarną wodę pod mostem Han o drugiej nad ranem. 

Zastanawiał się, czy ocean popieściłby go trochę delikatniej - może znalazłby dusze swojej matki na jego dnie. 

Ale nie skoczył. Jeongguk zwyczajnie wydał z siebie brzydki, pokręcony śmiech, zanim włożył swoje dłonie do kieszeni i powlókł swoimi stopami z powrotem do domu zastępczego, gdzie mieszkał z pozostałymi jedenastoma dziećmi i starszą kobietą, która wciąż piła i rzucała w nich garnkami i patelniami za każdym razem, kiedy ją zezłościli.

To było jak przejść z jednego znęcania się na następne, ale kobieta nie była taka zła jak jego ojciec, i dodatkowo, lubiła Jeongguka. Lubiła go tak bardzo, że kiedy wszystkie dzieci już spały, zapraszała go późno w nocy do swojego pokoju i tak długo, jak był grzecznym chłopcem, który wykonywał wszystkie polecenia, nie obrywał w twarz. 

Inni chłopcy z domu gwizdali i nazywali go szczęściarzem, kiedy Jeongguk był zapraszany do jej pokoju, a on jedynie się uśmiechał i unosił kciuki do góry, udając, jakby nie było mu niedobrze za każdym razem, kiedy starsza kobieta go dotykała. 

Lubił udawać, że nie płakał i nie wyskrobywał swojej skóry pod prawie zniszczonym prysznicem, który nawet nie wypuszczał ciepłej wody; jakby nie upadał i nie zwijał się w kłębek na kafelkowanej podłodze, która między pęknięciami skrywała w sobie błoto. 

Jeongguk nigdy nie wiedział, jak to nazwać. Złe doświadczenie? Ponieważ każdy traci swoje prawictwo w gówniany sposób, ale doktor Han powiedział mu, że nawet chłopcy mogą zostać zgwałceni i że to nie była wina Jeongguka, że został wykorzystany. Jeongguk spędził dobre pięć minut klęcząc nad koszem na śmieci z nieskazitelnie czystego biura doktora Hana, sucho wymiotując i starając się uspokoić swoje dudniące serce. 

Czy to było przez dorastanie w domu, gdzie ściany nigdy nie przestały drżeć i jego dłonie nigdy nie przestały się trząść, albo przez okrutne słowa jego ojca, lub jeszcze okrutniejszy uścisk mężczyzny, albo stępione i obgryzione paznokcie właścicielki domu zastępczego, które przejeżdżały przez jego wewnętrzną stronę ud, Jeongguk był brudny. 

I może kokaina była jego pokręconym staraniem pozbycia się ze swojej skóry niewidzialnego, czarnego atramentu, i może Taehyung nie mógł odgonić tego wszystkiego, i może Jeongguk nigdy nie zdobędzie z powrotem brakujących kawałków, które zostały od niego odebrane, i być może zawsze będzie coś z nim nie tak. 

Ale po raz pierwszy w swoim życiu, Jeongguk chciał spróbować. 

Chciał trzymać szczęście w swoich pięściach, a nie na skraju paznokci u dłoni. Chciał, by w jego życiu znajdowało się coś stałego, co nie odejdzie od niego, kiedy zacznie się przywiązywać. Chciał wierzyć, że był czegoś wart. Jeongguk chciał być wart więcej niż przemijająca myśl i Taehyung sprawiał, że czuł się, jakby te cenne momenty utknęły w czasie. 

Czuł o wiele więcej, kiedy przebywał z Taehyungiem, ale wciąż, była pierwsza w południe i wreszcie dotarli do serca Seulu, gdzie znajdowało się mieszkanie, a on nie czuł szczęścia kwitnącego w jego klatce piersiowej. Musiał włożyć w to wiele siły, by odpiąć pasy w samochodzie i wyjść z pojazdu. Jeongguk mógł poczuć, jak powraca do niego napięcie, kiedy szedł w górę schodami z ramionami w górze, jakby chciał ochronić się przed zimowym wiatrem, którego nawet nie było, ponieważ chłód przemienił się teraz we wczesne ciepło lata.

Więc Jeongguk jedynie stał przed drzwiami, złote liczby 483 widniały tuż nad wizjerem, a on przełknął ślinę. Mieszkanie Jimina i Taehyunga było najbliższą rzeczą, o której mógłby pomyśleć, jak o domu, ale właśnie teraz, kiedy stał na zewnątrz niego, czuł do tego miejsca tak mieszane uczucia. Część niego zastanawiała się, czy jego krew wciąż pokrywała kafelki w łazience, chociaż wiedział, że to absurdalna myśl, ale to było prawie instynktowne dla jego umysłu, by powiedzieć mu, by nie czuł się tam komfortowo czy bezpiecznie.

 To było, jakby Jeongguk wiedział, że zostanie przywitany łagodnymi uśmiechami i ciepłymi uściskami. Wiedział lepiej, ale myśl o zaakceptowaniu tego miejsca, jako coś, co nazywa się domem, sprawiała, że jego skóra pokrywała się zimnym potem. 

'To w porządku być wrażliwym' - doktor Han powtarzał, ale ostatni raz, kiedy Jeongguk był wrażliwy był wtedy, kiedy był wykorzystywany seksualnie przez kobietę dwa razy starszą od niego. Taehyung trzymał Jeongguka, jakby był wykonany ze szkła, ale zawsze był cichy głos na tyle jego głowy, który mówił nie jesteś wystarczająco dobry. Nigdy nie będziesz wystarczająco dobry i to sprawiało, że chciał zwymiotować. 

Uczucie dłoni na jego plecach ułożonej w geście otuchy sprawiło, że Jeongguk lekko podskoczył i nie mógł powstrzymać się od wypowiedzenia drżącym głosem 'hyung', kiedy zauważył, jak Yoongi patrzył się na niego znów z tym samym zmartwieniem. 

-W porządku. - starszy wymamrotał, a Jeongguk odwrócił wzrok w zawstydzeniu. 

To wyglądało, jakby Jeongguk był jakąś niepewną siebie nastolatką, która potrzebowała, by ktoś trzymał ją za rękę na każdym kroku i zapewniał ją, że jest tylko paranoiczna i że nie będzie miała zaraz kolejnego załamania nerwowego. To było smutne, jak dużo uspokojenia Jeongguk potrzebował, tylko po to, by upewnić się, że był wystarczająco silny na tak błahe rzeczy. 

-Rozumiem cię, Guk. - Yoongi potarł jego plecy i rzucił mu mały uśmiech, zanim  wykonał krok do przodu i zapukał w drzwi. 

Zajęło to sekundę, by drzwi szeroko się otworzyły, ukazując przy tym Jimina. Jego oczy były szeroko otwarte i czujne, a jego klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała, jakby chłopak przebiegł przez cały salon, czekając aż przyjadą. Natychmiastowo uśmiechnął się na widok Jeongguka, wydając z siebie odgłos ulgi. 

-Jeongguk!

Jeongguk nie miał nawet szans, by wymamrotać hej, hyung w odpowiedzi, ponieważ Jimin chwycił go swoimi małymi dłońmi, wciągając go do środka, kompletnie ignorując obecność swojego własnego chłopaka. 

-Tak się cieszę, że wreszcie jesteś w domu. - Jimin powiedział szczerze, łzy moczyły jego rzęsy i chociaż Jeongguk wcześniej rozważał nazwanie tego mieszaknia 'domem', to usłyszenie tego od Jimina sprawiło, że jego ciało zostało wypełnione takim ciepłem, że po raz kolejny się zrelaksował. 

-Nie potrafisz żyć beze mnie, prawda, hyung? - Jeongguk powiedział złośliwie, dostając żartobliwe uderzenie w klatkę piersiową. 

-Och, zamknij się, dupku. 

Ale Jeongguk wiedział, że działało to bardziej w drugą stronę. Wiedział, że nie potrafił żyć bez Taehyunga i swoich przyjaciół. Wiedział, że przez tyle czasu musieli zmagać się z całym jego pieprzeniem i chociaż doktor Han przypominał Jeonggukowi na każdej sesji, by chłopak nie myślał o sobie jak o problemie, że nie był jakąś pijawką, ciągnącą swoich przyjaciół w dół do piekielnej jamy, to w jego klatce piersiowej wciąż znajdował się uścisk, który nie rozluźnił się ani razu, kiedy Jeongguk myślał o sposobie, w jaki Jimin bandażował go tak ostrożnie z zaszklonymi oczami i mokrymi rzęsami i to bolało. 

-Hej, przestań kraść mi chłopaka. - znajomy głos zażartował, a głowa Jeongguka natychmiastowo odwróciła się, by ujrzeć Taehyunga wychodzącego z łazienki z ręcznikiem zawieszonym wokół szyi i z wciąż posklejanymi od wody włosami. 

Widział Taehyunga w zeszłym tygodniu, ale ten był wciąż tak samo piękny. Nieważne, jak wiele razy Jeongguk zapoznawał się z płaszczyzną twarzy Taehyunga, starszy chłopak wciąż potrafił odebrać mu dech w piersiach, ponieważ Taehyung był ciszą pomiędzy gwiazdami, a jego oczy były pierścieniami Saturna. 

To było niesamowicie tandetne, jak Jeongguk potrafił znaleźć poezje w każdym jego pojedynczym aspekcie. Ale był tak kurewsko zakochany. 

-Hej. - powiedział niezręcznie; zdecydowanie nie w sposób, w jaki wita się kogoś, w kim byłeś zakochany przez ponad pół roku, ale to było najlepsze, co potrafił z siebie wydusić. 

-Hej. - Taehyung odpowiedział lekko speszonym tonem, jego usta rozciągnęły się w uśmiechu, na co Jeongguk nerwowo przełknął ślinę. -Dobrze się czujesz? 

Jeongguk utknął. Chciał się otworzyć, chciał by jego przyjaciele rozlali go do kubka od kawy, ale nienawidził ich wyrazu twarzy, kiedy szeptał do nich to, co znajdowało się w środku niego. Nienawidził tego, że nie potrafił odpuścić, chyba że utraci kontrole. 

Starał się. Naprawdę się starał. 

Chciał powiedzieć Jiminowi, że jego nowy koncept szczerości sprawiał, że jego oddech drżał i że czuł się, jakby jego płuca miały atak pięć razy dziennie. Chciał wyznać, że w ciągu miesiąca udało mu się zniżyć to do trzech razy i nie wiedział, czy mógł być z tego powodu dumny. Ale wtedy, jego stara wersja siebie dźgała go w klatkę piersiową i błagała go, by skłamać wszystkim i powiedzieć, że z nim było w porządku i że był szczęśliwy i że te trzy miesiące w zamknięciu wyleczyły go z jakiejkolwiek choroby, z którą męczył się przez dwadzieścia lat. 

Ale wtedy, coś innego szeptało szczerość może odnieść sukces i chciał postarać się bardziej. 

-Nie wiem. - zaczął ostrożnie; tak ostrożnie, by nie potknąć się na własnych sznurówkach. 

Jego język trzymał delikatnie słowa w jego ustach, jakby jego serce było wykonane ze szkła i jakby bał się, że przegryzie środek swoich policzków. Jeongguk bał się zranienia. Bał się prawdy - co było głupie, ponieważ powinien bać się ciemności swojej depresji jeszcze bardziej. 

-Czuję się.. dziwnie. - jego słowa wychodziły z niego nienaturalnie. -Czuję się, jakbym nie powinien tutaj być. 

-Przestań. - Taehyung zaczął ze zmarszczonymi brwiami. -Nie mów tak. Zawsze będzie tu dla ciebie miejsce. 

Jeongguk zaczerwienił się pod intensywnością jego spojrzenia. 

-Tak, po prostu- po prostu..

Jego własne emocjonalne zaparcie było przygnębiające, ale Jeongguk nie musiał nic więcej mówić, ponieważ Taehyung przeszedł przez pokój, by przyciągnąć go do siebie, a młodszy chłopak przełknął ślinę, ponieważ Taehyung pachniał szamponem ze świeżych cytrusów. Starszy trzymał Jeongguka tak blisko, że młodszy mógł przysiąc, że przeniknie do ciała drugiego. Mógł przysiąc, że ich serca stopią się w jedno. 

Bycie trzymanym przez Taehyunga w ten sposób, było całym uspokojeniem, którego Jeongguk potrzebował, by poczuć się, że jest tam chciany; by wiedzieć, że w tamtym momencie, było w porządku. Że był w miejscu, do którego należał. 

-Przepraszam. - Jeongguk mruknął w jego szyje i kiedy jego kochanek odsunął się, mieszkanie stało się nagle zbyt chłodne. 

-Nie przepraszaj za swoje uczucia. - Taehyung skarcił łagodnie. 

Jeongguk otworzył swoje usta, by odpowiedzieć, ale Taehyung przerwał mu szybkim pocałunkiem w jego wargi. 

-I nie ośmielaj się mówić, że twoje uczucia są głupie, ponieważ nie są. Wykastruję cię, jeśli to powiesz. 

Jeongguk prychnął na jego słowa. 

-Ooo, sprośnie. 

-Jesteś dosłownie najgorszy. - Taehyung udawał obrzydzonego. 

-Ale kochasz mnie? - to powinno być wyniosłym oświadczeniem, ale tak czy inaczej, zabrzmiało to bardziej jak pytanie i Jeongguk chciał uderzyć się za to, że wciąż był tak cholernie niepewny. 

Taehyung jedynie łagodnie się uśmiechnął. 

-Tak, kocham. Naprawdę kocham. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro