Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36.

Jeongguk nienawidził szpitali. Zwłaszcza oddziału psychiatrycznego. 

Nienawidził też swojego głupiego, nowego psychiatry, doktora Hana. Nienawidził jego i jego białego fartucha, nieskazitelnych, czarnych włosów i ogromnych okularów, które praktycznie zasłaniały połowę jego twarzy. Nienawidził jego przyjacielskiego uśmiechu, opanowanego głosu i faktu, że nigdy się nie wzdrygnął, kiedy chłopak wrzeszczał na niego. 

Nienawidził, kurwa, swojego doktora. 

-Jak się dzisiaj czujesz, Jeongguk? - doktor Han zapytał. To była kolejna sesja z Jeonggukiem siedzącym na skórzanym krześle i doktorem Hanem na drugim. 

-Było dobrze, dopóki cię nie zobaczyłem. - Jeongguk odpowiedział. 

Doktor Han zaśmiał się. 

-Widzę, że jesteś tak samo tętniący życiem, jak zawsze. 

-Ani trochę. 

-Naprawdę? - doktor Han zapytał w rozbawieniu. -Ponieważ pielęgniarki praktycznie piały z zachwytu z tego, jaki jesteś kochany. 

Jeongguk skrzywił się. 

-Wątpię w to. 

-Idzie ci wspaniale, Jeongguk. Doceń się trochę. Niedługo wrócisz do swojej normalnej osoby. 

Jeongguk prychnął. 

-Normalni ludzie nie ranią ludzi. 

Doktor Han patrzył się na niego. 

-Ale zranieni tak. 

-Więc nie polepszyło mi się. 

Doktor Han położył swój notes i długopis na bok, po czym skrzyżował nogi, opierając się na tyle krzesła i układając dłonie na swoich udach. 

-Jeongguk, przyszedłeś do nas dwa miesiące temu. Miałeś w sobie tyle gniewu. 

-Wydaje się, że to ty tak na mnie działasz. 

-W pierwszym tygodniu, podarowałeś pielęgniarkom prawdziwe piekło. Odmawiałeś leków i przeklinałeś każdego, kto próbował się do ciebie odezwać. Pamiętasz naszą pierwszą sesje? 

-Tak, byłeś dupkiem i wciąż nim jesteś. 

-Wpadłeś w niemały szał. - doktor Han lekko zachichotał. -Roztrzaskałeś moją ulubioną wazę o ścianę i zrobiłeś taki bałagan, że pielęgniarki musiały podać ci środki uspokajające. 

-Po prostu robiłem twojemu biuru przemeblowanie. - Jeongguk kłócił się, przewracając oczami. 

-Wcześniej nie potrafiłeś się nawet odezwać, jeśli to nie były groźby, ale teraz, spójrz na siebie. - doktor Han uśmiechnął się szeroko, wskazując dłońmi na Jeongguka. -Jesteś wspaniałym mężczyzną i mam nadzieję, że niedługo przejrzysz to na oczy, ponieważ jest wiele innych ludzi, którzy sądzą tak samo. 

-Zamknij się. - Jeongguk wymamrotał, marszcząc nosem i unikając kontaktu wzrokowego. 

Doktor Han z powrotem sięgnął po długopis i notatnik. 

-Czy wciąż miewasz koszmary? 

-Nie miałem żadnych od dwóch tygodni. 

-Dobrze, dobrze. A co ze złością? 

-Jedyny czas, kiedy jestem zdenerwowany jest wtedy, kiedy muszę się z tobą zmagać. Więc dwa razy w tygodniu. 

Doktor Han skinął głową i mruknął w aprobacie. 

-Jakiś głód narkotykowy? Jesteś czysty już od dwóch miesięcy i jednego tygodnia. Czy czułeś jakąś pokusę? 

Jeongguk pokręcił głową, jego policzki przybrały czerwonego koloru. 

-Na początku, tak. Myślałem, że jeśli się zjaram, to to miejsce nie będzie już takim piekłem. Ale chciałem wyzdrowieć dla Taehyunga i dla siebie. 

Doktor Han uśmiechnął się. 

-To miłe widzieć, że robisz to dla siebie. Dzisiaj dzień wizyt. Czy Taehyung przychodzi? 

Jeongguk nie potrafił powstrzymać się od podniesienia na to kącików swoich ust. 

-Tak, przychodzi. Yoongi hyung przyszedł w zeszłym tygodniu z Jiminem. Kończy szkołę w następnym miesiącu, wiesz? Mam nadzieję, że wtedy już zostanę wypuszczony. 

-Jeśli wciąż będziesz robił takie same postępy, zostaniesz wypuszczony za parę tygodni. - doktor Han zapewnił. -Czy wciąż myślisz o swoim tacie?

Jeongguk zmarszczył brwi na pytanie, poprawiając się niekomfortowo na swoim krześle.

-Czasem. - przyznał. -Ale.. Już nie w ten sam sposób, co kiedyś. 

-Więc jak? 

-Już nie czuję się, jakbym musiał biec. - powiedział. -Kiedyś myślałem, że to moja wina, że traktował mnie jak gówno, ale już nie do końca tak myślę. Taehyung powiedział mi, że ludzie jak mój tata, zostali urodzeni łajdakami i zaczyna docierać do mnie to, że ma racje. Może niektórzy ludzie po prostu nie powinni być rodzicami, wiesz? Ale nie jestem moim ojcem i nie chcę nim być. Nie chcę zranić Taehyunga, ani żadnego z moich przyjaciół. 

-To zmieniające życie odkrycie i mam nadzieję, że zdasz sobie z niego sprawę, Jeongguk. - doktor Han zapisał coś w notesie, zanim ponownie spojrzał do góry i poprawił swoje okulary. -A twoja mama? Czy wciąż sądzisz, że ją zabiłeś? 

Cisza rozciągnęła się do długiej minuty. Jedynym odgłosem w pomieszczeniu był dźwięk długopisu na kartce. Jeongguk patrzył gniewnie na swojego doktora, ponieważ co, do kurwy, on pisał? 

-Nie wiem. - wreszcie powiedział. -Przyznanie tego, że mój ojciec był gnojem, to jedna rzecz, ale.. 

-Byłeś naprawdę blisko ze swoją mamą, prawda? 

-Tak i nie sądzę, że dam jeszcze radę to sobie odpuścić.

-Przyznanie się to pierwszy krok do odpuszczenia. - doktor Han skomentował. -Zmiana tych negatywnych wierzeń, które wiele znaczyły w ciągu tych czterech lat, nie jest tak łatwa, na jaką wygląda, ale idzie ci dobrze, Jeongguk. 

-Naprawdę tak sądzisz? 

-Nie płacą mi, bym kłamał, Panie Jeon. - doktor Han zażartował. -Wychodzi na to, że nasz czas minął. 

-Znakomicie. - Jeongguk powiedział sucho. 

-Więc, do zobaczenia w następnym tygodniu. 

Jeongguk wstał z krzesła i w mgnieniu oka przeszedł przez pokój. 

-Och, i Jeongguk? 

Chłopak zatrzymał się, jego dłoń spoczywała już na klamce, kiedy odwrócił się w kierunku doktora Hana, który wciąż siedział pełen gracji na krześle.

-Pozdrów ode mnie Taehyunga.

W momencie, kiedy Taehyung wszedł do pokoju wizyt, Jeongguk podbiegł do niego i praktycznie podniósł swojego kochanka do góry, zakręcając nimi dookoła. Taehyung pisnął odłóż mnie na ziemie na co młodszy upuścił go ze śmiechem na nogi i wycałował go niedorzecznie. Jego włosy już nie były blond, ale kruczoczarne, co dobrze pasowało do jego cery. 

-Tęskniłem za tobą. - mruknął, opierając o siebie ich czoła. 

-Ja za tobą też. - Taehyung powiedział, zanim odsunął się i usiadł na jednym ze stołów. Jeongguk usiadł obok niego, złączając ich dłonie. -Muszę ci coś powiedzieć. 

Jeongguk podniósł brew.

-Mów. 

Taehyung wahał się, zanim powiedział: 

-Rozmawiałem z Aną. - Jeongguk już był gotowy, by powiedzieć coś niemiłego, ale Taehyung szybko mu przerwał. -Wiem, co zamierzasz powiedzieć, ale po prostu mnie posłuchaj? 

-Dobra. - Jeongguk wymamrotał  nadąsany. 

-Chciała wiedzieć, czy z tobą okej, ponieważ zniknąłeś po 'nagłym wypadku rodzinnym' i.. I powiedziałem, że u ciebie w domu nie jest najlepiej. 

-Taehyunggg. 

-Zamknij się. - Taehyung szturchnął bok jego twarzy palcem, a Jeongguk wypuścił z siebie chichot. -Powiedziałem jej, że musisz rozgryźć parę rzeczy i że nie jesteś tak okropną osobą, za jaką cię uważa. 

Jeongguk prychnął. 

-Pewnie chciała cię przekonać, że znowu tobą manipuluję, prawda? Nagadywała o mnie gówna, tak?

Taehyung uśmiechnął się. 

-Właściwie, to nie. Powiedziała mi, że byłeś raniony przez długi czas i że jej terapeuta nauczył ją, jak wypuszczać z siebie nienawiść i że chciałaby spotkać się z tobą na kawę i porozmawiać. 

-Kurwa, nie, ja- 

-Jeongguk. - jego kochanek wymówił jego imię stanowczo, ściskając jego dłoń, przejeżdżając palcami w górę, by otrzeć się o jego blizny. Rany zniknęły parę miesięcy temu, zostawiając za sobą jedynie różowe blizny z najgłębszymi cięciami, które jako jedyne były czerwone. -Myślę, że to wyjdzie na dobre dla was obojga. To da jej zamknięcie, którego potrzebuje i to będzie też szansa dla ciebie, by ją przeprosić. Wiem, że nie możesz przeprosić każdej osoby, którą zraniłeś, ale myślę, że oboje wiemy, że Ana na to zasługuję i wiem, że czujesz z tego powodu poczucie winy. 

-Dobra. - Jeongguk powiedział z westchnięciem. -To po prostu trochę straszne. 

-Wiem, kochanie. 

-Co u wszystkich? - zapytał. 

-Wspaniale. Cóż, Hoseok narzeka na brak twojej obecności za każdym razem, kiedy natrafi się okazja. - oboje się zaśmiali. -Ale u wszystkich wszystko dobrze.

-Podczas ostatniej wizyty, Jimin powiedział, że w apartamencie jest cicho bez naszego głośnego seksu i że to go przeraża. - Jeongguk próbował zażartować, a Taehyung parsknął. 

-Nie martw się, będziemy mieć wiele czasu, by to nadrobić, kiedy wrócisz. - Taehyung powiedział z mrugnięciem oka. 

Spędzili resztę wizyty z Taehyungiem opowiadającym Jeonggukowi o wszystkim, co się działo, kiedy go nie było, pomiędzy pocałunkami i przelotnymi dotykami niczym gołąbeczki z liceum i to było jak nieważne, ile razy zobaczy twarz Taehyunga, Jeongguk nigdy nie przestanie zachwycać się faktem, jaki był piękny. Było milion i jeden sposobó na to, by powiedzieć Taehyungowi, że chciał, by ich kości się ze sobą stopiły i by niebo o świcie zostało wypełnione kolorem jego oczu. Ale żadna z jego myśli nigdy nie została prawidłowo z niego wypowiedziana.

Więc, 

-Tęskniłem za tobą. - powiedział zamiast tego. 

Taehyung zachichotał. 

-Zawsze to mówisz. 

-Ponieważ to jest prawda. - nie ustępował. -Zawsze znajduję nowe powody, by za tobą tęsknić. 

-Jesteś taki tandetny, Guk. 

I kurwa, Jeongguk o tym wiedział. Był niesamowicie tandetny, a jego teksty na podryw były kiepskie i banalne. Miłość robiła z niego głupka, ale nie miał nic przeciwko. Nie, kiedy kwadratowy uśmiech Taehyunga sprawiał, że brakowało mu tchu, a kąciki jego oczu błyszczały szczęściem w delikatnym migocie, odbijając światło, które sprawiało, że jego oczy stawały się karmelowe. I chociaż Jeongguk wiedział, że nie było takiej rzeczy jak trwałe szczęście, chciał trzymać ze sobą te małe momenty na zawsze. 

Nigdy w życiu wszystko nie było łatwe i chociaż Jeongguk był w dziewięćdziesięciu procentach pewien, że świat istniał, by go dorwać, był też pewien, że tak długo, jak Taehyung zostanie przy nim, wszystko będzie w porządku. Ponieważ Jeongguk nie musiał już biec. Nie był już samotny. 

I był pewien, że wszystko będzie dobrze. 

Ponieważ chociaż doktor Han był głupi ze swoimi absurdalnymi okularami, których Jeongguk nienawidził, nauczył też chłopaka, że ludzie upadają, wznoszą się, robią błędy, żyją, uczą się. 'Jesteśmy ludźmi, nie jesteśmy perfekcyjni'. I czasem w długich podróżach odnajdywał się smutek, ale Jeongguk był pewien, że go przezwycięży. 

Tak, wszystko będzie dobrze. 

Ponieważ Taehyung był jego hiraeth. Domem, którego nigdy nie miał. Domem, który nigdy go nie opuści. 

I Taehyung pocałował go ostatni raz, kiedy wizyta zbliżała się ku końcowi i Jeongguk po raz kolejny uświadomił sobie, jak perfekcyjne są tak małe momenty. Uśmiechnął się przy uchu swojego kochanka i wyszeptał delikatne kocham cię. 

I Taehyung uśmiechnął się w stronę Jeongguka, jakby młodszy chłopak posiadał w sobie wszystkie cudy ziemi i Jeongguk był już pewien. 

Wreszcie, był w domu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro