Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33.

Po tym, jak Taehyung siedział z Jeonggukiem w wannie przez prawie pół godziny, kreśląc gwiazdozbiory na jego skórze i całując jego mokre ramie, szepcząc w ucho swojego kochanka słowa, które miały go uspokoić, nikt nie rozmawiał o tej nocy. Nikt nie rozmawiał o bladej skórze Jeongguka i jego zapadniętych oczach, które wydawały się trzymać grozę całego świata w poszarzałym brązie.

Kiedy Jeongguk wrócił do sypialni z wciąż niestabilnymi nogami, podłoga była czysta, a powietrze pachniało środkiem dezynfekującym, wymazując wszystkie ślady sposobu, w jaki się upokorzył.

Jeongguk nie chciał rozmawiać, a Taehyung nawet nie próbował tego robić.

Żaden z nich nie spał tej nocy. Po prostu leżeli w przytłaczającej ciszy z Taehyungiem, udającym że śpi i Jeonggukiem, gapiącym się w sufit, będąc zbyt przerażonym, by zamknąć swoje oczy, ponieważ za ciemnościami zamkniętych oczu krył się potwór.

Ale Jeongguk wiedział, że jego przyjaciele po prostu się bali. Bali się poznania, jaka straszliwa prawda mogłaby tak przestraszyć świetnego Jeon Jeongguka, że tak się ugiął i sam się posikał.

Łatwiej było winić w całości za to odwyk, który był tylko w połowie winowajcą. Było łatwiej powiedzieć, że to była tylko kolejna rzecz, która przeminie, ale Jeongguk nie wiedział, jak pozbierać się z piętnastu lat posiniaczonych rąk i wyczerpanych kości. Wiedział tylko, jak uciekać i się kryć.

I pomimo tego wszystkiego, sprzecznie z jego początkowymi aroganckimi wierzeniami, obietnica Jimina się sprawdzała, ponieważ powoli zaczął lepiej się czuć. Bóle głowy już nie były tak intensywne i potrafił poruszać się bez upadania na podłogę i wymiotowania. Temperatura jego ciała już się tak nie wahała, ale za to jego nastrój tak.

Wybuchy złości przypływały nagle i bez ostrzeżenia. Nigdy nie było szczególnej rzeczy, która zdenerwowała Jeongguka. Czasem Jimin był zbyt przyjazny; za bardzo się troszczył. Taehyung dotykał go o jeden raz za dużo, albo Yoongi.. Był po prostu Yoongim. To było ciężkie dla jego przyjaciół, by się do tego przyzwyczaić i Jimin płakał w dni, kiedy Jeongguk był szczególnie niemiły. Czasem dochodziło do czynów fizycznych, zwłaszcza wtedy, kiedy Yoongi był w to wmieszany.

Jeongguk skończył raz rzucając krzesłem w jego najlepszego przyjaciela, kiedy ten nazwał młodszego bezuczuciowym chujem. I było parę razy, kiedy furia Jeongguka prawie go oślepiała i rzucał się przez cały pokój, starając się złapać starszego, ale na szczęście, nigdy mu się nie udawało. Jednak zazwyczaj, była to werbalna wściekłość i Jeongguk nigdy nie potrafił zatrzymać swoich ust od otwierania się i wypowiadania okropnych słów w stronę jego przyjaciół.

Zaskakująco, to Namjoon był tym, który wydawał się radzić sobie z drastycznym nastrojem młodszego, poza Taehyungiem (który był pieprzonym aniołem). Młodszy był zbyt zawstydzony, by zobaczyć Namjoona, kiedy Yoongi powiedział mu, że to przewodniczący ich bractwa go znalazł. Był wprawiający w zakłopotanie typ wstydu, który zżerał Jeongguka od środka z świadomością tego, że to Namjoon był tym, który natknął się na jego bliskie zwłoki. Nie chciał wiedzieć, co starszy chłopak mógłby teraz o nim myśleć.

Więc unikał chłopaka o różowych włosach najdłużej, jak było to możliwe.

Co nie trwało długo, ponieważ po sześciu dniach, został praktycznie wypchnięty z pokoju Taehyunga i zaciągnięty do salonu. Było wiele protestów ze strony młodszego, ale Namjoon zwyczajnie roztrzepał jego brązowe włosy i powiedział tęskniłem za tobą i po paru minutach kwaśnego wyrazu twarzy Jeongguka, złagodniał, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że Kim Namjoon go nie nienawidził. Spędzili cały dzień oglądając Supermana i Namjoon ani razu nie wspomniał o przedawkowaniu.

Ale szybko stało się to oczywiste, że przerażony, niepewny i humorzasty Jeon Jeongguk nie był miłym Jeon Jeonggukiem.

Kiedy Diazepam świetnie relaksował jego nerwy, to tylko tyle potrafiły zrobić te leki i były dni, kiedy Jeongguk odmawiał wzięcia niebieskich tabletek, ponieważ nienawidził uczucia bycia ospałym 24/7. Te dni były najgorsze.

Namjoon przychodził zbyt często. Jednak, kiedy wydawało się, jakby Jeongguk chciał uderzyć, wbić paznokcie w jego nogę z irytacji, Namjoon zawsze znajdował sposób, by odwrócić uwagę Jeongguka z jego przyjaciół i kochanka. I pomimo zniewag i personalnych ataków zrzucanych na niego, Namjoon nigdy nie utracił równowagi.

W porządku, Jeongguk. Wiem, że nie masz na myśli tego, co mówisz. Mówił z uśmiechem. Jesteśmy tu wszyscy i przejdziemy przez to razem, dobra?

I Jeongguk wiedział, że nie zasługiwał na jego przyjaciół.

Wiedział, że nie zasługiwał na Taehyunga.

Mijał kolejny dzień bez Diazepamu i Jeongguk leżał na plecach na łóżku starszego chłopaka, jego nogi zwisały z krańca. Dzisiaj, nie czuł złości, a bardziej smutek. Nie wiedział, czy smutek to było właściwe słowo, ale był ciężar, który siedział na jego klatce piersiowej, więc pogodził się z pokojem Taehyunga. Ale teraz, cisza go przerażała, ponieważ dawała mu czas, by rozmyślać nad zamieszaniem, jakim było jego życie.

Parę miesięcy temu, Jeongguk lubił ranić ludzi, ale teraz, o wszystkim, o czym mógł myśleć, to złamane wyrazy twarzy niezliczonej ilości dziewczyn, którym obiecywał miłość. Ta pustka była inna. Była to pustka poczucia winy, które zżerało go od środka.

Rozbrzmiało ciche pukanie do drzwi sypialni, które po chwili otwarły się i ukazały wychyloną głowę Taehyunga. I Jeongguk nie mógł nic poradzić, ale uśmiechnął się na nerwowość w jego dużych oczach, ponieważ pomimo tego, że to był jego pokój, to Taehyung wciąż był okropnie uprzejmy.

-Jeongguk? - z ust Taehyunga z zawahaniem wypadło jego imię. Jeongguk mruknął. -Wszystko w porządku?

-Chodź tutaj, Tae. - powiedział, przymykając oczy. -Połóż się ze mną.

Usłyszał przebieranie nogami przez pokój, zanim łóżko ugięło się pod ciężarem chłopaka i pomimo przestrzeni, jaka się między nimi znajdowała, to wciąż mógł poczuć ciepło ciała jego kochanka. Jeongguk odwrócił głowę i otworzył oczy, by zobaczyć Taehyunga gapiącego się w niego, przegryzającego dolną wargę i Jeongguk wiedział, że Taehyung był poddenerwowany, ponieważ nie był do końca pewny, w jakim Jeongguk dzisiaj był nastroju.

-Jest dobrze. - powiedział wreszcie. -Jest.. Lepiej niż zwykle.

To wywołało rozkwit uśmiechu na twarzy Taehyunga, a Jeonggukowi prawie zaparło dech w piersiach, ponieważ blondyn zawsze wydawał się wywoływać na nim ten zawrotny efekt.

-Cieszę się. - Taehyung wyszeptał. -Nigdy nie chciałem, byś odchodził, Guk. Czy byłoby to z twojej własnej woli, czy pod światłami samochodu, nie poradziłbym sobie. Po prostu- po prostu, nie potrafiłbym.

-Wiem, Tae. Wiem. I przepraszam, że wcześniej tego nie dostrzegałem.

Taehyung przybliżył się, do momentu, aż ich czoła się ze sobą stykały, po czym sięgnął do przodu, by spleść ze sobą ich palce.

-Dlaczego to robiłeś? - wyszeptane pytanie padło w policzek Jeongguka i nawet, jeśli nie było żadnego kontekstu, to oboje wiedzieli, do czego nawiązywało to pytanie. Jeongguk wiedział, że to było pytanie, na które w końcu będzie musiał odpowiedzieć.

-Znasz to uczucie, kiedy jesteś w samochodzie, na zewnątrz pada i wjeżdżasz pod most i przez moment, wszystko staje się spokojne; wszystko staje się ciche, zanim wyjedziesz drugą stroną i powrócisz do chaosu? - zaczął, a Taehyung skinął głową. -Kokaina była moim mostem. Była moim spokojem. Moim azylem.

-Nawet, jeśli był to tylko chwilowy spokój?

-Nawet, jeśli był tylko chwilowy.

-Żałuję, że nie mogłem być twoim mostem. - Taehyung wyznał, odwracając wzrok, kiedy wstyd przemienił kolor jego nosa w czerwony. Jeongguk mógł stwierdzić, że był na siebie zły i znowu było wszystko jak w szpitalu. -Ale byłem idiotą, który zostawił cię, kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś.

-To nie twoja wina, Tae. - młodszy powiedział łagodnie, ale stanowczo. -To nigdy nie była twoja wina i nigdy nie będzie.

-Jak? - jego poważny wzrok z powrotem przeniósł się na twarz Jeongguka. -Powinienem był wiedzieć. Cholera, część mnie już wiedziała. Zawsze byłeś tym, który uśmiechał się najszerzej i śmiał się najgłośniej spośród wszystkich w pokoju. Ale kiedy myślałeś, że nikt nie patrzy, ja to widziałem. Widziałem, jak kurewsko byłeś zgubiony i zniszczony, a i tak odszedłem.

Jeongguk podarował mu smutny uśmiech.

-Nawet jeśli byś wiedział, to co?

-Pomógłbym ci.

-A co, jeśli nie chciałbym pomocy?

-Wtedy- wtedy, ja.. - Taehyung wahał się, będąc niepewnym tego, co chciał powiedzieć.

-Odepchnąłbym cię od siebie. - Jeongguk był szczery. -Bojąc się stracenia ciebie, odepchnąłbym cię od siebie.

Nie patrzył Taehyungowi w oczy.

-Coś w końcu by się wydarzyło. Może zobaczyłbyś kogoś i pomyślałbyś, po co mi on, skoro mogę mieć to? Nie wiem, ale każdego cholernego dnia, kiedy całowałeś mnie i wszystko wydawało się być zbyt perfekcyjne, zastanawiałem się, czy to się w końcu wydarzy. Czy zmęczysz się mną i odejdziesz.

-Ja-

-Nawet teraz, wciąż zastanawiam się, czy się ze mną nie poddasz. - młodszy przerwał.

Był pulsujący ból w jego klatce piersiowej na jego ponure wyznanie, ponieważ teraz oboje wiedzieli, że jeśli Taehyung by odszedł, zabrał by ze sobą część Jeongguka, która nigdy nie zostałaby już odzyskana.

Była długa cisza, która rozciągnęła się do minut. Taehyung nie wiedział, co powiedzieć, a Jeongguk był zbyt przerażony, by mówić. Ale wtedy, starszy rozplątał ich palce i przejechał dłonią w górę reki Jeongguka, muskając jego szyje, by po chwili położyć dłoń na jego policzku.

-Jeon Jeongguk, jesteś niesamowity i kurewsko cudowny i bez ciebie nie dałbym nawet rady zdać kalkulowania. Jak ktoś tak mądry, może tego nie dostrzegać? Jak możesz nie widzieć tego, jak wspaniały naprawdę jesteś?

Jeongguk mógł poczuć łzy napierające na jego oczy. Nie wiedział, jak powiedzieć Taehyungowi, że całe jego życie mówiono mu, że jego egzystencja była bezwartościowa. Więc zamiast tego przymknął powieki, starając się pozbyć łez, co było trudniejsze, kiedy Taehyung przejeżdżał kciukiem gładko po jego policzku.

-Kocham cię. - Taehyung powiedział nagle, zanim młodszy mógł znaleźć dobrą odpowiedź. -Kocham cię tak bardzo i boli mnie świadomość, że nie kochasz siebie tak bardzo, jak ja kocham ciebie.

Oczy Jeongguka rozszerzyły się.

-Tae. - powiedział ochryple.

-Kochasz mnie?

Jeongguk skinął głową w oniemieniu, kiedy słowa ugrzęzły mu w gardle.

Taehyung szeroko się uśmiechnął.

-Więc, to postanowione. Nigdy cię nie opuszczę. Ani teraz, ani w przyszłości.

Jeongguk mógł myśleć o tysiącach sposobów, by powiedzieć starszemu chłopakowi, że go kochał, ale żadne z nich nie mieściło się w słowach. Kim Taehyung był perfekcyjny w sposób, który nigdy nie mógł być opisany w jednym czy dwóch zdaniach. Był piękny w sposób, który jedynie serce Jeongguka mogło zrozumieć i wszystko, o czym mógł myśleć, to więc to jest to, na co tak czekałem?

Tak, to zdecydowanie miłość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro