31.
Jeongguk został wypisany ze szpitala następnego ranka po bardzo odważnej, mentalnej ocenie, w której w jakiś sposób zapewnił doktorów, że nie próbował się zabić.
Yoongi zaproponował, by Jeongguk spotkał się z psychiatrą, na co młodszy natychmiastowo ucichł i odrzucił pomysł, uparcie twierdząc, że z nim było w porządku, ale starszy był kompletnie nieprzekonany.
-Musisz kogoś zobaczyć, Guk.
-Nie chcę, hyung. Proszę, zabierz mnie do domu.
Naleganie przemieniło się w sprzeczkę, która zwierała w sobie mocno zmarszczone brwi Yoongiego, kiedy gderał coraz bardziej wkurzony młodszym i jego stanowczą odmową zobaczenia cholernego psychiatry. Jeongguk starał się nie denerwować, ale był kurewsko zmęczony, a pokój szpitalny był duszny i po prostu chciał zostać otoczonym znajomymi rzeczami, które dałyby mu ukojenie - co nie było możliwe, kiedy utknął w szpitalu z jego najlepszym przyjacielem, praktycznie domagającym się, by zobaczył psychiatrę.
Czując, że ta sprzeczka zmieni się w kłótnie, której oboje będą żałować, Jimin ruszył do przodu, ciągnąc za rękaw Yoongiego i szepcząc do jego ucha, co Jeongguk przypuszczał, że było o kruchości jego obecnego stanu.
Yoongi ustąpił, obrażony.
-Dobra, ale nie masz pozwolenia wychodzić nigdzie samemu.
Jeongguk został włożony przez jego przyjaciół do czegoś w stylu wyroku w zawieszeniu. Został zabrany prosto do mieszkania Jimina i Taehyunga i został wprowadzony do pokoju jego kochanka. Chociaż młodszy wiecznie spał, to nie czuł się ani trochę lepiej.
Minęło trzydzieści godzin bez kokainy. To było coś, co nie przeszkadzałoby bardzo Jeonggukowi parę miesięcy temu, ale stracenie Taehyunga wysłało go do spirali lekkomyślności i Jeongguk już nie potrafił wytrzymać bycia trzeźwym. Kilka godzin bez działki było jedną rzeczą, ponieważ zazwyczaj miał alkohol, który mu ją zastępował, ale trzydzieści godzin bycia kompletnie trzeźwym było czymś kompletnie innym.
Odwyk od kokainy nigdy nie był czymś łatwym, a Diazepam, który doktor mu przypisał, był ukryty, cytując jego przyjaciół, dla bezpieczeństwa. Ale Jeongguk wiedział, że nikt już mu nie ufał z jakąkolwiek substancją odurzającą. Diazepam był podwójnie naostrzonym mieczem. Podczas gdy powinien pomóc mu zredukować wyniszczające przerażenie, które zawsze przynosił ze sobą odwyk, to był też uzależniający.
Jeongguk nie był głupi. Taehyung spał, kiedy doktor poprosił Jimina i Yoongiego na stronę. Młodszy podszedł na palcach do drzwi, przykładając policzek płasko na mahoniu, czekając z zapartym oddechem.
-Jeśli Jeongguk kompletnie wyzdrowieje, to będzie potrzebował każdej pomocy, którą będzie w stanie uzyskać. - doktor powiedział łagodnym, niskim tonem. -Mogę powiedzieć, że nawrót popadnięcia w nałóg dla kogoś tak chronicznie uzależnionego jak Jeongguk, wynosi 70%. - Jimin zrobił na to gwałtowny wdech. -Nie może zostać sam z tą sytuacją. Starajcie się go czymś zająć, czymkolwiek, co utrzyma jego umysł skupiony na innych rzeczach.
I jego przyjaciele próbowali, ale to nie było łatwe. Przez Jeongguka musieli przechodzić przez piekło.
Pierwsze dwa dni były znośne. Diazepam utrzymywał symptomy w zatoce i jedyną oznaką odłożenia narkotyków przez Jeongguka był sposób, w jaki jego dłonie drżały i był też stały, monotonny ból na tyle jego głowy. Spadek sprawiał, że stał się ospały i Jeongguk robił sobie drzemki co parę godzin. Kiedy nie spał, Taehyung zaciągał go do salonu, gdzie przytulali się na kanapie i oglądali filmy - przy których Jeongguk tak czy inaczej zasypiał.
Nadeszła iskra pewności siebie, w której Jeongguk powiedział mu, że kopnięcie uzależnienia będzie bułką z masłem - tak było, dopóki nie obudził się czwartego dnia o piątej nad ranem i ledwo co doszedł do łazienki, zanim zaczął wymiotować. Jego skóra był lepka i za każdym razem, kiedy Jeongguk odchylał się od toalety, zawroty głowy powracały z zemstą i musiał po raz kolejny uginać się nad muszlą.
Taehyung był lekko przerażony, ale Jimin zapewnił go, że to była po prostu kolejna rzecz, przez którą Jeongguk będzie musiał przejść. Dostawał tabletkę Diazepamu po tym, jak jego konwulsje ustały, ale wydawało się, jakby to nie dawało żadnego efektu. Jeongguk prosił o kolejną dawkę, ale spotykał się ze stanowczą odmową, na co młodszy odpowiadał pieprz się, ponieważ jego temperament rozszerzał się z choćby najmniejszego kaprysu.
Piątego dnia, Jeongguk obudził się o czwartej nad ranem, głośno krzycząc. Makabryczny dźwięk był tak przeszywający, że Taehyung spadł z łóżka, zanim szybko zeskoczył na stopy, z roztrzepanymi włosami i spuchniętymi, szeroko otwartymi oczami.
-Guk, co się dzieje?
-Robale! Robale! - Jeongguk wrzeszczał histerycznie.
-Co do-
-One są wszędzie. - szlochał. -One są wszędzie, Tae.
Jeongguk nie potrafił zrozumieć, jak Taehyung mógł nie widzieć robali chodzących po ścianie. Taehyung wciąż uciszał go i nazywał to koszmarem, ale Jeongguk był pewien, że to było prawdziwe.
W końcu z powrotem zasnął, chociaż nie wiedział kiedy. Gdzieś pomiędzy rozmytymi linijkami Taehyunga trzymającego go i odsuwającego spocone, posklejane włosy Jeongguka, które padały na jego twarz, do robali schodzących w dół tapety, Jeongguk stracił przytomność.
Kiedy obudził się, nie pamiętał, co mu się śniło, ale obudził się ze sporadycznym szarpnięciem, ostre zachłyśnięcie powietrza skierowało tlen do jego płuc. Ciało Jeongguka było ociężałe i całe obolałe. Było zbyt gorąco, pomijając fakt, że drżał, jakby właśnie wszedł w zimową burze śnieżną.
Jimin był przy nim, siedząc na łóżku z jedną nogą zgiętą tak, że jego kostka spoczywała na jego udzie. Jego plecy zwrócone były w stronę młodszego, kiedy rozmawiał przez telefon niskim, szepczącym głosem.
-.. Tak, jego obecna dawka po prostu nie działa. Cały czas wymiotuje i jest ledwo przytomny.. Tak.. Wiem, że to jest normalne, ale.. Tak.. Po prostu się o niego boję.. Dwie tabletki dziennie? Brzmi dobrze.. Mhm.. Dziękuję, doktorze.
Jimin zakończył telefon z głębokim westchnięciem, ramiona opadły, kiedy pochylił się do przodu, przejeżdżając dłońmi przez swoje włosy, wydając z siebie kolejny, zmęczony wydech.
Jeongguk nie wiedział, czy powinien udawać, że śpał, czy nie, ale nie dostał szansy by zdecydować, ponieważ Jimin odwrócił się, zaskoczony i pełen poczucia winy wymalowanej na twarzy, zanim szybko wymusił uśmiech.
Jeongguk zrozumiał, że raczej nie powinien był tego usłyszeć.
-Nie śpisz! - starszy chłopak powiedział wesoło.
Skinął głową, jego język był jak papier ścierny ocierający się o dach jego ust.
-Słyszałem, że miałeś koszmar zeszłej nocy. - Jimin położył kojącą dłoń na ramieniu młodszego. -Tae powiedział, że ciągle krzyczałeś o tym, że robale chodzą po ścianie.
Jeongguk ułożył swoje usta w cienką linie.
-Już ich nie widzisz, prawda? - jego przyjaciel zapytał, pochylając się lekko do przodu, przesuwając dłoń z ramienia Jeongguka do jego twarzy, by odsunąć kosmyk włosów, który kolejny raz przykleił się do jego lepkiej, gorącej skóry.
-Nie. - szept młodszego był ledwo słyszalny. -Już ich nie widzę.
Jeongguk starał się zignorować odgłos małych odnóży pełzających pod tapetą na ścianie i nie rozumiał, dlaczego Jimin też nie potrafił tego usłyszeć. Odgłos był tak dręczący, że prawie czuł się, jakby insekty wchodziły do jego uszu. Myśl ta sprawiała, że drżał.
Jimin uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-To dobrze. Jeśli znowu zobaczysz takie rzeczy jak to, to po prostu pamiętaj, że to nie jest prawdziwe, Gukkie.
Jeongguk słabo skierował kąciki suchych, popękanych ust do góry, kiedy po raz kolejny zapewnił starszego chłopaka, że był to tylko zły sen.
Nie powiedział Jiminowi, że one wciąż tam były.
Nie powiedział Taehyungowi.
Ani Yoongiemu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro