24.
-Rzucił mnie. - Jeongguk powiedział, moment po tym, jak Yoongi wszedł do ich pokoju z plecakiem zwisającym z ramienia.
Starszy podniósł brew na młodszego, który leżał rozłożony na ziemi jak rozgwiazda, gapiąc się w sufit. Niedbale zrzucił z siebie plecak, przechodząc nad nogami Jeongguka, by usiąść na łóżku.
-Tak? - Yoongi zapytał, wyciągając opakowanie papierosów z kieszeni kurtki.
-Tak. - Jeongguk wyszeptał.
Starszy zajęty był zapalaniem swojego papierosa, który znajdował się w jego ustach, kiedy nagle przestał, by spojrzeć na swojego przyjaciela.
-Czekaj, mówisz poważnie?
-Tak. - młodszy zwyczajnie powtórzył.
Yoongi zaciągnął się zbyt mocno, krztusząc się dymem, który poszedł w dół do jego płuc. Wyjął papierosa z pomiędzy warg z czerwoną twarzą.
-Taehyung z tobą zerwał? - wykrztusił.
-Taehyung ze mną zerwał. - Jeongguk potwierdził.
Yoongi odchrząknął, zanim powiedział:
-Co się stało? Nigdy nikt cię nie rzucił.
-Dowiedział się. - Jeongguk powiedział kwaśno. -Dowiedział się i zwalił gościowi tuż przede mną w ramach jakiegoś gównianego rewanżu.
Minęły trzy dni, od kiedy Taehyung pozostawił serce Jeongguka roztrzaskane na milion kawałków. To zabawne, jak wystarczyło parę słów Taehyunga, by Jeongguk powrócił do złych nawyków. Tylko tyle wystarczyło chłopakowi o opalonej skórze i o melodyjnym śmiechu, by otworzyć tamę młodszego i z powrotem wlać truciznę do jego żył. To było żałosne.
Kurewsko żałosne.
-Czy z tobą okej? - Yoongi zapytał.
I odpowiedź była oczywista, ponieważ Jeongguk wyglądał na naćpanego i wciąż pijanego. Ile krech znowu w siebie wciągnął? Dwie? Trzy? Może cztery? Jeongguk nie był pewny, ale wiedział, że dawało mu to odwagę, by wreszcie powiedzieć o wszystkim swojemu przyjacielowi, ponieważ to było coś, czego nigdy nie zrobiłby na trzeźwo.
Dzisiaj, Jeongguk czuł się wystarczająco śmiały, by mówić i wystarczająco odrętwiały na to, by nie bolało to tak bardzo, kiedy wypowie imię swojego byłego kochanka.
-Sprawiał, że czułem się warty kochania. - powiedział. -Sprawiał, że czułem się, jakbym nie był potworem.
-Nie jesteś potworem. - Yoongi odpowiedział delikatnie. -Nie jesteś potworem, Guk.
-Jestem. - Jeongguk oblizał usta. -Nie umiem nic, poza niszczeniem tego, co mam.
-Wciąż masz mnie, dzieciaku.
Jeongguk zastanawiał się, jak długo to potrwa, ponieważ jeszcze trzy dni temu miał Taehyunga. Jak ktokolwiek mógłby być tam dla chłopaka z posiniaczonymi nogami i drzwiami do serca, które mogły odlecieć tylko do piekła? Jak ktokolwiek mógłby być tam dla chłopaka z problemami z kokainą i który połykał piwo smakujące jak siki?
Więc Jeongguk powiedział sobie, że nie, nie miał Yoongiego.
Nie miał nikogo. Zamknął siebie w piekle, znajdującym się w środku niego i włożył małe kawałeczki jego serca do klatki, następnie zasłonił ją kotarą, by nigdy nie musiał już na nie patrzeć.
W ten sposób jest lepiej, wmawiał sobie.
-Dziękuję, hyung. - powiedział, by uspokoić starszego.
Było lepiej, kiedy nikt nie wiedział, co się działo w jego głowie.
Tak było lepiej, kiedy nikt nie wiedział, że jego smutek był bezwartościowy i Jeongguk nie był pewien, co było gorsze. Czasem, pusta przestrzeń w granicach jego klatki piersiowej była jak muszla, a opuchnięte serce powstrzymywało tysiące oceanów łez. Czasem też, trzymał tysiące kawałków szkła, które były klinowane pomiędzy jego duszą a ciałem. To był ból.
Czasem, był kimś. Kimś w bólu i smutku. Ale czasem też był nikim i Jeongguk zastanawiał się, czy on w ogóle istnieje, ponieważ ludzie nie powinni być tacy puści. Tak zepsuci.
Jeongguk nie wiedział, co, do kurwy, się z nim działo, ponieważ dni wmieszały się w tygodnie, które wmieszały się w miesiące i Jeongguk stracił już poczucie czasu. Był pijany. Był naćpany. Tracił przytomność zbyt często. Spał za mało. Połykał zbyt dużo tabletek nasennych, ponieważ nie widział prawidłowo i liczenie każdej niebieskiej tabletki zadawało ból jego mózgowi, więc brał całą garść i modlił się, by była to odpowiednia ilość.
Czasem, rzeczy nie szły prawidłowo, więc budził się na podłodze w łazience z ociężałym ciałem, językiem otępiałym w jego ustach, mamrocząc niespójne słowa do samego siebie. Ale wtedy, zdawał sobie sprawę, że jego bełkot był spowodowany alkoholem, który wciąż płynął w jego żyłach, więc śmiał się z siebie przez solidne dwie lub trzy minuty.
Wstawał. Brał dwie krechy. Pił dwa szoty wódki, którą ukrywał pod swoim łóżkiem. Szedł na lekcje, czując się jak na szczycie świata, zjeżdżając ze swojego haju w trzydzieści minut podczas monotonnych zajęć z lektur, czując się jak absolutne gówno. Zmywał gorzki smak utraconej miłości, całując inne dziewczyny i pieprząc je. I tak w kółko.
Kiedy Jeongguk poznał Taehyunga, nigdy nie czuł się dobrze z byciem naćpanym. Nigdy nie czuł się z tym dobrze, ponieważ jego nową miłością były czekoladowe oczy i uzależnił się od sposobu, w jaki miłość zostawała wypowiadana z ust Taehyunga. Jeongguk nienawidził tego. Nienawidził faktu, że musiał wypić pięć szklanek wódki, by znowu poczuć to uczucie - to samo zamroczenie.
Więc może, jeśli wciągnie wystarczająco, wypije wystarczająco i popieprzy wystarczająco - Kim Taehyung stanie się tylko kolejnym imieniem na zagubionych stronach starej książki, która gromadziła kurz.
Ale Jeongguk nie potrafił, ponieważ miał siedem sposobów na to, by powiedzieć swojemu byłemu kochankowi, którego nie widział od miesięcy, że wciąż pamiętał sposób, w jaki ich dłonie perfekcyjnie do siebie pasowały. Miał dwa tysiące więcej sposobów, by powiedzieć Taehyungowi, że wciąż pamiętał sposób, w jaki tracił dech w piersiach, kiedy ich spojrzenia się spotykały, ponieważ Taehyung miał cały ląd, który Jeongguk dostrzegał w środku tej pięknej pary oczu, trzymającej w sobie słodycz gorzkiej czekolady. Jak Jeongguk mógłby zapomnieć o takim chłopaku? Jak Jeongguk mógłby zapomnieć o kimś takim, jak Taehyung?
Ponieważ Taehyung był jego hiraethem; domem, którego chłopak nigdy nie miał.
Więc tak, to wciąż bolało.
To bolało, ale tu właśnie był, rozłożony na łóżku o 2 w południe z tanią wódką w dłoni, przeglądając stare zdjęcia Taehyunga, chociaż wiedział, jak mogą one kłuć. Ale wciąż na nie patrzył, ponieważ chociaż wtedy coś czuł; nawet jeśli był to ból złamanego serca, to wciąż to czymś było.
Jeongguk powinien usunąć te zdjęcia, naprawdę powinien był to zrobić. Były natarczywym przypomnieniem tego, co stracił - co tak naprawdę nigdy nie było jego. Ale Jeongguk nie potrafił się zebrać w sobie, by to zrobić. Nie potrafił.
Godziny mijały, a chłopak pracował nad tym, by wytrzeźwieć.
Kiedy Yoongi wrócił, zwyczajnie spojrzał na niego, zanim szybko odwrócił wzrok. Starszy chłopak od jakiegoś czasu nie potrafił patrzeć się Jeonggukowi w oczy. Ich rozmowy były zawsze napięte i krótkie. To było oczywiste, że Jeongguk powrócił do gówna, do którego obiecał swojemu przyjacielowi, że nie wróci. Oboje to wiedzieli. Ale zawsze na tym się zatrzymywało, zawsze było tyle niewypowiedzianych słów. Zawsze było tyle konwersacji, które powinni przeprowadzić, ale zawsze chodzili po krawędziach i żadne z nich nie chciało zeskoczyć.
Jest lepiej w ten sposób, Jeongguk myślał; to dobra decyzja, by tak się oddalić.
-Czy ty znowu nie poszedłeś na zajęcia? - Yoongi zapytał.
-Poszedłem. - Jeongguk skłamał. -Poszedłem na pierwsze dwa.
-Nie możesz tak robić. - Yoongi skarcił go. -Już i tak jesteś w tyle, dzieciaku.
Jeongguk wzruszył ramionami.
-Jestem mądry. Mogę załapać materiał w każdej chwili, hyung.
Yoongi otworzył usta, by coś powiedzieć, ale po chwili z powrotem je zamknął, będąc nagle zainteresowanym składaniem czystego prania, które zrzucił na łóżko poprzedniej nocy. Yoongi nigdy nie składał prania. Jeongguk mógł zobaczyć sposób, w jaki starszy chłopak zaciskał zęby.
Ale wciąż, Yoongi nic nie powiedział. Nigdy tego nie robił.
Cisza była ciężka i trochę niezręczna. Minęło sporo czasu, od kiedy Jeongguk zaczął znowu brać używki, ale zazwyczaj był zbyt zjarany, by się tym przejmować. Ale tym razem, był zbyt trzeźwy. Był zbyt trzeźwy, kiedy usłyszał gwałtowne pukanie w drzwi i kiedy patrzył na Yoongiego, idącego przez ich mały pokój, by je otworzyć.
Starszy chłopak zamarzł i Jeongguk zauważył sposób, w jaki jego uścisk na klamce się zacisnął.
-Jimin. - wydusił.
Jeongguk poczuł, jak jego serce zamarło.
Nie widział Jimina od miesięcy, nawet nie próbował skontaktować się z chłopakiem. I Jeongguk wiedział, że Jimin się dowiedział o wszystkim, ponieważ w momencie, kiedy Taehyung odszedł z jego życia, tak samo zrobił to jego pomarańczowo-włosy duplikat. Ale najgorsze było to, że Jimin nie pozostawił po sobie burzy. Odszedł w ciszy: bez wściekłych telefonów, bez wiadomości, gdzie wyzywałby go od kawałka gówna.
-Czy jest tu Jeongguk? - Jimin zapytał.
Jeongguk chciał, by Yoongi powiedział nie, ponieważ nie był gotowy, by stanąć twarzą w twarz ze swoim byłym przyjacielem.
-Więc, w zasadzie najpierw mówisz mi, bym się pierdolił, tylko po to, by zapukać do moich drzwi i domagać się zobaczenia Jeongguka. - starszy chłopak odpowiedział z suchym sarkazmem.
-Muszę go zobaczyć, hyung.
Yoongi wydawał się być niepewny, opierając się na moment o drzwi. Ale w jego niecierpliwości, Jimin zaglądnął zza jego ramienia, jego oczy przeskanowały pokój, zanim zauważył Jeon Jeongguka o szeroko otwartych oczach.
Zanim Yoongi mógł go zatrzymać, Jimin przeszedł obok niego i poszedł w kierunku Jeongguka z płonącym spojrzeniem.
-Ty! - wrzasnął.
Jeongguk przełknął ślinę. Nigdy wcześniej nie widział tak wściekłego Jimina. Jego spięta postać wydzielała nienawiść, która była jak kwas - paląca, tnąca, silna.
-Hej. - wymamrotał nieprzekonująco.
-Nie mów do mnie, kurwa, hej.
Jimin był sztormem, a Jeongguk był oddalającą się falą, nie będącą gotową, by uczestniczyć w walce. Pod spojrzeniem Jimina, które penetrowało jego żyły i jego zaklatkowane serce, Jeongguk czuł się taki mały. Był mrówką, na którą Jimin był gotowy nadepnąć.
-Jak mogłeś to zrobić, Jeongguk? Co?
Jeongguk nie był na to gotowy, ale tak samo nie był gotowy na odejście Taehyunga. Nigdy nie był gotowy, a świat nigdy na niego nie czekał.
-Jak mogłeś tak zranić Taehyunga? - warknął.
Jeongguk nie wiedział. Nie wiedział, dlaczego zranił miłość swojego życia - i to była tego najgorsza część. Nie było żadnego ponieważ byłem znudzony, hyung albo on był tylko grą. Jeongguk nie miał wytłumaczenia na to, dlaczego zrobił te wszystkie rzeczy. Nie wiedział, dlaczego był taki samodestrukcyjny i skryty, albo dlaczego odpychał od siebie ludzi. Nie wiedział, dlaczego po prostu nie mógł porozmawiać o swoim problemach, albo dlaczego wpuszczanie do siebie ludzi tak bardzo go przerażało.
Nie wiedział, więc odpowiedział z żałosnym:
-Nie miałem tego w zamiarze.
-Nie miałeś w zamiarze? - Jimim wyglądał na zirytowanego. -Jak, do kurwy, nie miałeś w zamiarze zranić go w ten sposób? Jak, do kurwy, nie miałeś w zamiarze wpychać swojego kutasa w kogoś innego! - teraz krzyczał, na boku jego szyi widoczna była żyła.
Yoongi, w tamtym momencie, zdecydował się wkroczyć.
-Okej, myślę, że tyle wystarczy. Musisz wyjść.
Jimin zignorował go i wskazał palcem na Jeongguka.
-Ty gnoju. Myślałem, że byliśmy przyjaciółmi. Myślałem, że byłeś ze mną szczery. Myślałem, że byłeś dobrym dzieciakiem. Myślałem- Myślałem- - starszy chłopak wyglądał, jakby był na skraju łez.
Ty gnoju.
Jesteś bezwartościowy.
Nawet własna matka cię nie chciała.
Nie jesteś moim synem.
To były słowa, które Jeongguk dopasował, ponieważ urodził się ze słowem 'bezwartościowy' wytatuowanym na jego czole. To były słowa, które dawno temu wyryły się w skórze Jeongguka w formie długich, zapomnianych blizn i złamanych kości. Już przyzwyczaił się do tego.
Ale dlaczego tak bardzo go to ruszało, kiedy słowa te wypływały z ust Jimina?
-Okej, poważnie. Nie pozwolę ci mówić tak do Jeongguka. - Yoongi wyglądał na wkurzonego. -Rozumiem, że to co zrobił, było złe, ale nie tylko Taehyung jest tu, kurwa, zraniony, dupku.
Jiminowi opadła szczęka.
-Czy ty właśnie-
-Nie zdradziłem go. - Jeongguk powiedział chwiejnym głosem. -Nie zdradziłem go.
Odwracając uwagę od tego, że jego nie-do-końca-chłopak właśnie nazwał go dupkiem, Jimin zwrócił się do Jeongguka z kolejnym groźnym spojrzeniem.
-Tak? Ponieważ to nie jest to, co słyszałem. - zadrwił.
-Nie zrobiłem tego. Przysięgam, hyung. Przysięgam. - Jeongguk praktycznie błagał z szerokimi i załzawionymi oczami.
-Złamałeś już dużo przysiąg, Jeongguk.
Młodszy wzdrygnął się. Słowa Jimina były jak sól wsypana do jego już krwawiących ran. Jimin już nie wypowiadał jego imienia z ciepłem i czułością. Już nie było wciąż żywego przywiązania czy uroczych oczu. Nie, całe ciepło z jego oczu spłynęło szybciej niż letni deszcz na asfalt. Jimin był chodny i niewybaczający i Jeongguk zdał sobie sprawę, że to on był tym, który tak wpłynął na chłopaka, który zazwyczaj był słodszy niż pieprzony cukierek.
To była jego wina.
-Kocham go. - powiedział, a te słowa bolały, ponieważ nigdy nie wypowiedział ich na głos. -Kocham go i może właśnie dlatego złamałem mu serce. Ponieważ na niego nie zasługiwałem.
Jimin zmarszczył brwi.
-To nie ma żadnego sensu.
-Nie rozumiesz, hyung? - Jeongguk wydał z siebie gorzki śmiech. -Spójrz na mnie. Ktoś taki jak ja, z kimś takim jak on? To tak, jakby świat robił sobie ze mnie gówniane żarty.
I Jimin spojrzał na niego inaczej. Naprawdę spojrzał, a Jeongguk widział, że jego były przyjaciel zauważył sposób, w jaki chłopak się trząsł. Zauważył jego tłuste włosy, widoczne wory pod oczami, zapadnięte policzki i po raz kolejny w Jeongguka uderzyło uczucie bycia tak kurewsko małym i nieistotnym.
Yoongi, który minutę temu był gotowy, by wyrzucić pomarańczowo-włosego chłopaka z pokoju, teraz stał w ciszy ze skrzyżowanymi rękami i ustami ułożonymi w cienką linie.
Jeongguk musiał wyglądać naprawdę tak samo żałośnie, jak się czuł, ponieważ Jimin zdecydował się okazać mu litość, a jego wzrok złagodził się.
-Nie ranisz ludzi, których kochasz, Jeongguk. - Jimin powiedział, ale już nie brzmiał na wściekłego, a na zmęczonego. -Po prostu tego nie robisz.
-Tylko to potrafię robić. - Jeongguk odpowiedział.
-Skąd wiesz, że go kochasz? - Jimin zapytał.
-Ponieważ, - Jeongguk zaczął. -Bez niego czuję się tak pusto. To tak, jakbym się dusił, a kiedy dni mijają, nic nie staje się łatwiejsze. Nic. Nie było dnia, kiedy o nim nie myślałem. Nigdy nie było momentu, kiedy mogłem zwyczajnie oddychać, ponieważ to tam było. Ogromna dziura w mojej klatce piersiowej, którą po sobie zostawił, zawsze tam jest.
I to była pieprzona prawda.
Od kiedy Taehyung odszedł, Jeongguk czuł się, jakby wstrzymywał oddech pod wodą, tylko po to, by wypływać do góry, po krótkie zachłyśnięcia powietrzem, które paliły go w płuca, zanim znowu znikał pod zimnymi, zapomnianymi falami morza.
-Ja- - Jimin wyglądał na zmieszanego i przez moment Jeongguk nie był pewien, czy starszy chłopak mu wierzył, ale westchnął, a widoczne spięcie opuściło go. -Przepraszam. - i naprawdę wyglądał, jakby miał to na myśli; Jimin wyglądał, jakby czuł się winny. -Naprawdę powinienem był wysłuchać twojej strony, zanim tak się na ciebie rzuciłem.
Jeongguk wymusił uśmiech.
-Zareagowałbym w ten sam sposób. W porządku, hyung.
Nic nie było w porządku.
-Może powinieneś porozmawiać z Tae. - Jimin zasugerował.
Jeongguk zesztywniał.
-Nie mogę.
-Zgadzam się z Jiminem. - Yoongi powiedział, robiąc krok do przodu. Już nie wyglądał, jakby chciał wyrzucić pomarańczowo-włosego chłopaka z pokoju, a jedynie na zatroskanego. -Nie możesz zawsze tego unikać, dzieciaku. W pewnym momencie musisz przestać biec.
Ale Jeongguk nie chciał przestawać biec. Chciał biec, dopóki jego nogi nie odmówią mu posłuszeństwa i dopóki nie upadnie.
-Po prostu nie jestem gotowy. - młodszy wymamrotał słabo.
-W tym tempie nigdy nie będziesz gotowy. - Yoongi powiedział. -Nie zamierzamy cię zmuszać, ale powinieneś o tym pomyśleć. Oboje macie między sobą wiele nieporozumień do wyjaśnienia.
Jeongguk tylko wzruszył ramionami.
-Powinienem już wracać. - Jimin ogłosił, po czym zaśmiał się nerwowo. -Wybiegłem, ponieważ byłem wkurzony o- no wiecie. Tae pewnie zastanawia się, gdzie, do cholery, jestem.
-Odprowadzę cię. - Yoongi zasugerował trochę zbyt szybko.
Jimin gapił się w niego przez moment, zanim wolno skinął głową.
-T-tak, w porządku. - Jimin ruszył się, by wyjść za drzwi, zatrzymując się, by po raz ostatni spojrzeć na młodszego.
-Jeśli będziesz czegoś potrzebował, wiesz, że możesz do mnie zadzwonić, prawda? Jesteśmy przyjaciółmi, Guk. Okej? Możesz powiedzieć mi wszystko.
Jeongguk tylko skinął głową i odpowiedział:
-Dzięki, hyung.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro