23.
Minął tydzień, od kiedy Taehyung postawił stopę w swoim mieszkaniu i zamknął się w swoim pokoju. Minął tydzień, od kiedy zaczął żądać zwrotu swojego serca od czarnowłosego chłopaka o ciemnych oczach. Minął tydzień, od kiedy zostawił Jeongguka samego, stojącego w zaciemnionym korytarzu. Minął tydzień, od kiedy porzucił Jeongguka.
Minął tydzień, a nic nie zaczęło się polepszać. W zasadzie, wszystko zaczęło się robić jeszcze cięższe.
Taehyung odkładał wyznanie Jiminowi, co się stało, najdłużej jak mógł. Kiedy wrócił do domu po nocy w klubie, Jimin spał, więc rzucił swoim ospałym ciałem o łóżko i płakał do snu. Następnego dnia, Taehyung odmówił wyjścia z pokoju, winiąc za to kaca. Jimin przeklinał swojego przyjaciela za to, że wypił tak dużo i zrobił mu zupę, zanim poszedł spotkać się z Yoongim.
W poniedziałek, kiedy Taehyung kolejny raz nie chciał opuścić swojego łóżka, powiedział, że chyba łapie go gorączka. Jimin tego nie kwestionował, ponieważ wydawało się to być wiarygodne. Twarz Taehyunga była opuchnięta i plamista, jego oczy spuchnięte. Wyglądało to, jakby rzeczywiście był chory, nawet jeśli było tak tylko dlatego, że w ciągu dwóch dni, jedyne co robił, to płakał.
Chłopak o pomarańczowych włosach zapytał się Taehyunga, czy chce, by został z nim w domu, na co drugi podarował mu słaby uśmiech i odmówił.
-Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz potrzebował, bym wrócił. - Jimin powiedział.
-Zrobię to. - Taehyung odpowiedział ochryple.
Kiedy nadszedł wtorek, a drzwi od pokoju Taehyunga wciąż pozostawały zamknięte, Jimin wszedł do pomieszczenia ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
-Jesteś pewien, że nie powinieneś pójść z tym do szpitala? - Jimin zapytał. -Wyglądasz okropnie.
Taehyung starał się zaśmiać, ale dźwięk wyszedł z niego sztucznie.
-Tak, wszystko ze mną dobrze. Pewnie niedługo mi przejdzie.
Następnie była środa i jedyny czas, kiedy Taehyung opuszczał swój pokój, był wtedy, kiedy szedł do łazienki. Jimin był w stanie zobaczyć swojego przyjaciela przez ułamek sekundy, ponieważ ten od razu z powrotem wracał do swojego pokoju, by gapić się w ścianę lub zarzucić koc na swoją głowę i płakać. Wtedy wymówki przestały działać i Jimin wiedział, że coś było nie tak.
Starał się, by Taehyung się przed nim otworzył. Pukał do jego pokoju i pytał się blondyna, czy chce, by oglądnęli film, albo proponował mu obiad, na co Taehyung zawsze odpowiadał stłumionym głosem 'może następnym razem', czy 'nie jestem głodny.' Więc Jimin zostawiał miskę zupy albo talerz z kanapkami z serem przed jego drzwiami. Zazwyczaj Taehyung nie zjadał tego, ale wciąż zabierał jedzenie do swojego pokoju, by uszczęśliwić Jimina. Siadał przed biurkiem, podnosząc chleb i gapiąc się w niego, albo w kółko mieszał zupę swoją łyżką. Ale ciężko było mu cokolwiek przełknąć, kiedy czuł się, jakby wszystko i tak miał zaraz zwrócić.
Więc minął tydzień i włosy Taehyunga były tłuste, a on śmierdział jak gówno, ponieważ nie wykąpał się ani, kurwa, razu. Czuł się tak samo brudno jak wyglądał, a jego pościel śmierdziała połączeniem łez i potu, ponieważ od tamtej nocy, Taehyung czuł się lepki i chory na samą myśl o sposobie, w jaki smakowały usta Jeongguka.
Yoongi zaczął przychodzić jeszcze częściej. Zazwyczaj para chodziła gdzieś na randki albo wylegiwała się w pokoju Yoongiego. Ale niedługo później, Taehyung zaczął myśleć, że Jimin stawał się zbyt przerażony, by zostawić go samego w domu na zbyt długo.
Było późne popołudnie - Taehyung jednak nie był do końca pewien, ponieważ w pewnym momencie wszystkie dni zaczęły na siebie zachodzić. Ale naprawdę musiał skorzystać z toalety. Więc bardzo niechętnie otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Kiedy już sobie ulżył, zamierzał powrócić do swojego pokoju, kiedy nagle usłyszał ciche pomrukiwania dochodzące z salonu.
-Nie wiem, co mam zrobić, hyung. - Jimin wyszeptał.
Taehyung zaczął iść do przodu, gołe stopy poruszały się po drewnianej podłodze. Jego palce u dłoni przesuwały się po ścianie wraz z nim, zanim zatrzymał się w kącie, przy skręcie do salonu.
-Nie opuścił swojego pokoju od tygodnia i ledwo co je. Starałem się, by się przede mną otworzył, wiesz? Ale on wciąż mi powtarzał, że wszystko jest w porządku, ale ja wiem, że nie jest. Nigdy go takiego nie widziałem, hyung.
Taehyung poczuł ból w sercu, poczucie winy uderzyło w niego, kiedy usłyszał sposób, w jaki głos Jimina drżał.
-Jestem pewny, że będzie z nim dobrze. - Yoongi starał się pocieszyć swojego kochanka, ale Taehyung usłyszał, że starszy chłopak sam nie był taki pewny swoich słów. -Czy wiesz, co mogło spowodować to, że taki jest?
-To stało się po tym, jak poszedł do klubu.- Jimin odpowiedział. -Zaczął zachowywać się naprawdę dziwnie. Od tamtego czasu nie widziałem też z nim Jeongguka. Myślisz, że coś się między nimi wydarzyło? Ponieważ ta dwójka była wcześniej praktycznie nierozłączna. Nie ma mowy, że Jeongguk przestałby przychodzić, chyba że by- - Jimin zatrzymał się.
-Zerwali? - Yoongi dokończył.
Cisza.
-Tak. - Jimin wymamrotał. -A co z Jeonggukiem? Czy z nim wszystko okej?
Zajęło to Yoongiemu moment, by odpowiedzieć, a Taehyung mógł już praktycznie usłyszeć bzdury w głowie starszego, kiedy ostrożnie dobierał słowa. I Taehyung nienawidził tego. Taehyung nienawidził, że kiedy przychodziło do rozmawiania na temat Jeongguka, Yoongi zawsze odpowiadał, jakby każde zdanie było wcześniej starannie wyćwiczone, jakby było wyczytywane z pieprzonego scenariusza.
-Nie wiem. - Yoongi zawahał się. -Ostatnio prawie w ogóle nie bywa w domu bractwa.
-Gdzie idzie?
-Nie wiem. Ale chciałbym wiedzieć. Kiedy się budzę, to nigdy go nie ma i zawsze późno przychodzi. Jeśli w ogóle przychodzi.
Taehyung mógł wyobrazić sobie, jak jego najlepszy przyjaciel prawdopodobnie marszczy teraz brwi.
-Martwię się nimi.
-Tak, ja też.
Kiedy konwersacja ucichła, Taehyung zaczął wracać korytarzem do swojego pokoju, by zakryć się pod kołdrą i nienawidzić siebie jeszcze bardziej - albo, by nienawidzić Jeongguka jeszcze bardziej. Ale tym razem, nie płakał. Był na to zbyt zmęczony, co było głupie, ponieważ jedyne, co Taehyung robił przez ten tydzień, to spał i unikał odpowiedzialności. Zajęło to tylko parę minut, by jego powieki stały się ciężkie i by odpłynął.
Kiedy Taehyung się budził, to budziły go jego własne krzyki. Dźwięk ten był brzydki i przeszywający i wypływał z jego gardła jak zjawa zwiastująca śmierć. Na klatce piersiowej Taehyunga spoczywała siła, która przybijała go do łóżka tak, że nie potrafił się ruszyć. Czuł się sparaliżowany, jakby jakaś nieznana istota powoli zabierała powietrze z jego płuc. Jego dłonie trzymały się kocyka, dopóki nie stały się białe, a jego mózg wciąż nie był w kontakcie z rzeczywistością. Wciąż, sceny przebłyskiwały przed jego oczami.
Jeongguk uśmiechający się do niego. Jeongguk wypowiadający dwa słowa, które Taehyung tak desperacko pragnął usłyszeć. Było tak niebiańsko i pięknie, dopóki uśmiech Jeongguka nie rozpłynął się i nagle w jego oczach pojawił się ten chłód, który wywołał u Taehyunga dreszcze. Jeongguk patrzył się w niego z czystą, niezmąconą nienawiścią. Jeongguk odpychający go. Jeongguk zeskakujący z mostu.
Dlaczego, do kurwy, Jeongguk zeskoczył z mostu?
Drzwi otworzyły się na oścież z taką siłą, że klamka stworzyła wgłębienie w ścianie, kiedy Jimin wbiegł do środka, wyglądając absurdalnie w jedynie samych bokserkach i butem w jednej dłoni, gotowy do uderzenia. I jeśli Taehyung nie byłby tak kurewsko przerażony, to być może by się zaśmiał.
-Tae. - Jimin wydusił, kiedy zobaczył swojego przyjaciela całego białego jak pościel. -Czy wszystko okej? - szybko upuścił buta, przechodząc przez pokój, by przyłożyć dłoń do spoconego kosmyka Taehyunga.
I z uczuciem ciepłej dłoni jego najlepszego przyjaciela przyłożonej do jego klejącej skóry, z troską płynącą w jego zmęczonych oczach, Taehyung się złamał. Przeszedł do pozycji siedzącej, owijając rękę wokół talii Jimina, kiedy niekontrolowany szloch wstrząsał jego ciałem.
-Tae. - Jimin powiedział ponownie. -Co się dzieje? - niezręcznie usiadł na łóżku, co było ciężkie z Kim Taehyungiem przylegającym do jego biodra. -Co się dzieje? - powtórzył, głaszcząc głowę zrozpaczonego chłopaka, który płakał w jego klatkę piersiową. -Proszę, mów do mnie. Tak kurewsko się martwię, Tae.
-O-on- - Taehyung starał się to z siebie wykrztusić, zanim załamie się jeszcze bardziej na samą myśl o Jeongguku.
-Shh. - Jimin uspokajał go. -Powiedz, co się stało, Tae.
Zajęło to kolejną minute, zanim Taehyung był w stanie wciągnąć powietrze do swoich płuc i wreszcie móc coś powiedzieć.
-Byłem taki głupi, Minnie. Myślałem, że on naprawdę mnie lubił. Myślałem-
Myślałem, że mnie kochał.
-Kto, Jeongguk? - Taehyung skinął głową w klatę Jimina z żałosnym jękiem. -On cię lubi, TaeTae. Co masz na myśli?
Taehyung odsunął się i energicznie potrząsnął głową, a tempo sprawiło, że poczuł się oszołomiony. Wydał z siebie śmiech wyrażający dezaprobatę i po paru próbach, powoli ujawnił Jiminowi całą historie.
Taehyung zaczął od początku. Powiedział swojemu najlepszemu przyjacielowi o wiadomości i przypomniał mu między szlochami o dziewczynie, o której Jimin myślał, że była tylko zazdrosną byłą młodszego chłopaka. Opowiedział Jiminowi jej historie i to, jak Jeongguk był z nią tylko po to, by poniżyć ją przed wszystkimi. Kiedy mówił, że Jeongguk zamierzał zrobić z nim to samo, jego głos podniósł się i załamywał ze złości.
Mówienie o Jeongguku było jak dźgnięcie nożem w jego serce, jak więcej świeżych ran dodanych do bólu jego sparaliżowanego umysłu. To sprawiało, że stawało się to bardziej rzeczywiste, bardziej dręczące, kiedy mówił o nim tak otwarcie.
I Taehyung mógł dostrzec, jak Jimin wypuszczał z siebie powietrze z każdym słowem, które wydobył z siebie pomiędzy pociągającym nosem i drżącym oddechem. Wiedział, że Jimina to bolało, nie w sposób, w jaki bolało to jego, ale tak czy inaczej bolało. Ponieważ pomarańczowo-włosy chłopak myślał o Jeongguku jak o przyjacielu i został pochłonięty jego delikatną i nieśmiałą naturą, tak jak Taehyung to zrobił. Jimin musiał czuć się tak samo zdradzony.
Taehyung wytarł swoje policzki rękawem swetra.
-Wiesz, kiedy byłem mały, myślałem, że jest coś niesamowicie romantycznego w walce o kogoś, kogo kochasz. Ponieważ zawsze widzisz to gówno w filmach Disneya, gdzie urokliwy książę walczy o swoją śpiącą królewnę.
-Ale życie takie nie jest, prawda? - Jimin powiedział raczej ponuro, w sposób, do którego blondyn nie był przyzwyczajony.
-Tak. Nie jest. Myślałem, że może powinienem o niego powalczyć, ale to głupie, prawda? Życie nie jest jakąś tandetną dramą i nie ma nic wspaniałego w staraniach namówienia kogoś, by odwzajemnił twoje uczucia.
Oczy Taehyunga paliły go, więc zaczął je pocierać, ale łzy wciąż spływały.
To głupie. On był głupi. To żałosne. On był żałosny.
Jimin wyglądał, jakby starał się opanować swoją złość. Wziął głęboki oddech.
-On na ciebie nie zasługuje, Tae. Nikt nie zasługuje. Jesteś zbyt dobry dla tego świata.
Taehyung wydał z siebie odgłos niezgody.
-Jeśli naprawdę byłbym taki świetny, to nie zrobiłby mi tego. Naprawdę jestem tak żałosny, Minnie?
-Nie. - Jimin powiedział stanowczo. -W ogóle nie jesteś żałosny, nigdy w życiu nie mów już czegoś takiego, dobra? Masz złote serce, jesteś mądry, zawsze byłeś. To nie twoja wina, że nie był w stanie dostrzec w tobie galaktyk.
Taehyung tylko skinął głową, ponieważ był zbyt zmęczony, by zaprotestować.
Jimin podarował mu uśmiech, którego Taehyung nawet nie zdążył zarejestrować.
-Będzie dobrze, TaeTae. Wiem, że teraz to boli, ale pewnego dnia, to stanie się tylko odległym wspomnieniem z przeszłości, na który będziesz spoglądał, kiedy będziesz żył marzeniami. On zda sobie sprawę z tego, co stracił. Zda sobie sprawę.
Po raz kolejny, Taehyung zwyczajnie skinął głową, chociaż wiedział, że jedyną rzeczą, którą Jeongguk stracił, była jego duma.
-Więc może połóżmy cię już do łóżka, dobra? Jutro cię wykąpiemy. - Jimin zmarszczył nos, a Taehyung poczuł się lekko zawstydzony. -I pójdziemy na zajęcia. Co na to powiesz?
Blondyn zesztywniał.
-Nie sądzę, że mogę pójść na zajęcia, Jimin.
-Wiem, Tae. Wiem. Ale świat nie przestanie się obracać tylko dlatego, że jesteś smutny i wszystko jest ciężkie. Jeśli będziesz zbyt w tyle, to stracisz możliwość chodzenia na studia i zostaniesz zawieszony.
Taehyung wiedział, że jego przyjaciel miał racje i nienawidził tego. Wiedział, że jego życie będzie dalej się toczyło, nie ważne, ile przeżyje złamanych serc. Westchnął, a Jimin uznał to za znak zgody.
-Czy przynajmniej zostaniesz ze mną dzisiejszej nocy? - Taehyung wymamrotał.
Jimin skinął głową.
-Oczywiście. - powiedział, kładąc Taehyunga razem z nim i zakładając na nich kołdrę.
Jimin nie wydawał się, jakby przeszkadzało mu to, że jego najlepszy przyjaciel nie mył się od bardzo dawna, kiedy przyciągnął blondyna bliżej siebie, z brodą ułożoną na czubku jego głowy, z twarzą Taehyunga przyłożoną do klatki piersiowej Jimina i z rękami oplatającymi talie młodszego. W ramionach Jimina, Taehyung szybko pogrążył się we śnie, ale tym razem, nie było żadnych koszmarów.
Zgodnie z jego słowami, Taehyung chodził na zajęcia w nadchodzącym tygodniu. Było ciężko, ponieważ żył w przerażeniu, martwiąc się, że wpadnie na Jeongguka. Ale czuł też ulgę, wiedząc, że chłopak już nie musiał chodzić na lekcje matematyki, ponieważ Taehyung nie był pewien, czy byłby w stanie przebywać razem z nim w jednym pomieszczeniu bez wybuchu płaczem.
Jego przyjaciele naprawdę próbowali go czymś zająć. Seokjin przychodził do niego z wymówką, że musi poćwiczyć na jego zajęcia kulinarne, a ponieważ Taehyung za nic nie potrafił gotować, to starszy mówił, że to zwykły zbieg okoliczności. Ale Taehyung nie był głupi. Taehyung wiedział, że Jimin poprosił Seokjina, by nie spuszczał go z oka.
Taehyung nie miał energii, by cokolwiek przełknąć, ale pod obserwującym go wzrokiem Seokjina, nie miał wyboru. Nie powinien narzekać, ponieważ umiejętności starszego to niebo, ale nic już nie smakowało tak samo, od kiedy Jeongguk złamał mu serce. W ciągu pierwszego miesiąca po zerwaniu, stracił 5 kilogramów.
Czasem, przechodził załamanie nad mało ważnymi rzeczami: na przykład Seokjin ugotował makaron, który normalnie byłby dla Taehyungiem nirwaną, ale przeżuwanie jedzenia wymagało zbyt dużo siły i Taehyung zaczynał płakać, ponieważ dlaczego, do kurwy, to było tak ciężkie do przełknięcia?
-Mogę zrobić coś innego. - Seokjin zasugerował delikatnie.
-N-nie. W porządku. Po prostu- chcę pójść już do łóżka.
Każdego innego wieczoru, Seokjin kłóciłby się z chłopakiem o to, jak powinien zacząć dbać o swoje ciało, ale zamiast tego, z wysuniętą dolną wargą, powiedział:
-W porządku. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebował, dobra?
I Taehyung nienawidził tego, ponieważ jego przyjaciele traktowali go jak pieprzone dziecko, które nie mogło zostać same. Kiedy Jimina z nim nie było, był Seokjin; kiedy Seokjina z nim nie było, był Jimin. Naprawdę nie mógł mieć chwili przerwy. Nikt nie rozmawiał na temat tego, co się stało, ani nikt nie wspominał o Jeongguku. Tak, jakby chłopak w ogóle nie istniał.
Ale Taehyung tęsknił za Jeonggukiem.
Taehyung tęsknił za Jeonggukiem i to było głupie, ponieważ zawsze mu powtarzano, że nie powinno się tęsknić za czymś, co cię zraniło. Powtarzano mu, że powinien ruszyć do przodu, ponieważ Jeongguk nie był tego wart. Więc Taehyung doszedł do wniosku, że coś musiało być z nim nie tak, ponieważ pod warstwami bólu i złości, wciąż pragnął, by Jeongguk do niego wrócił. To był sekret, który chował pomiędzy przerwami jego dolnych żeber, jak umierające gwiazdy, czekające, by wybuchnąć.
On był gorzki, a wszystko było bolesne. Uczucia Taehyunga były wszędzie, ale nie tam, gdzie powinny być. Wczesną porą tego dnia, upuścił puste opakowanie po cheetosach na ziemie i zaczął płakać, ponieważ to były jego ulubione cheetosy. Jimin zapewnił blondyna, że kupi mu więcej, ale Taehyung zaczął na niego krzyczeć, że ich nie chce, po czym zamknął się w łazience na trzydzieści minut.
Dodatkowo, Yoongi zaczął przychodzić coraz rzadziej i rzadziej, aż w końcu kompletnie przestał przychodzić. Taehyung o niczym nie wspominał, ponieważ Jimin nigdy nie wydawał się być przygnębiony albo nieszczęśliwy w swoim związku, ale myśl o ich zerwaniu była jak cios w brzuch.
Jimin próbował być cierpliwy ze swoim przyjacielem; naprawdę próbował. Ale Taehyung wiedział, jak nacisnąć wszystkie złe guziki niestosownych uwag i wiedział, że jego smutek wycieńczał jego najlepszego przyjaciela.
-Dlaczego Yoongi hyung już tu nie przychodzi? - Taehyung zapytał.
Wylegiwali się na kanapie oglądając Spongeboba, ponieważ Taehyung nie miał pozwolenia na bycie samotnie emocjonalnym we własnym pokoju.
Jimin zesztywniał i zajęło mu to moment, by odpowiedzieć.
-Poprosiłem go, by na jakiś czas tu nie przychodził. Zanim nie poczujesz się lepiej.
Taehyung spojrzał na niego.
-Co? Myślałeś, że nie będę w stanie z nim przebywać?
-Nie. - Jimin powiedział. -To nie tak, Tae. Przysięgam.
Taehyung zmarszczył brwi.
-Nie.. Nie zerwaliście, prawda?
Jimin zatopił się w kanapie, z westchnięciem przejeżdżając palcami przez swoje włosy.
-Nie sądzę. To znaczy, mam nadzieję. Pokłóciliśmy się. Tak jakby.
-O co? - Taehyung zapytał, chociaż dokładnie znał przyczynę kłótni.
Kłócili się o niego i o Jeongguka. Yoongi zawsze robił się obronny, jeśli chodziło o młodszego chłopaka, więc Taehyung tylko mógł sobie wyobrazić, jak milczący i zasmucony musiał się zrobić, kiedy Jimin zaczął mu się zwierzać.
-Po prostu powiedziałem rzeczy, których nie powinienem był mówić. - Jimin powiedział.
-Nie musiałeś tego dla mnie robić, Jimin. Jestem dużym chłopakiem. Potrafię sam o siebie zadbać.
Jimin wyraźnie sądził inaczej, ale trzymał język za zębami.
-Ale jesteś moim przyjacielem.
-Ale nie prosiłem cię o to! Zachowujesz się, jakbym był pieprzonym nieudacznikiem! - Taehyung rzucił, irytacja objęła go, zanim mógł zatrzymać słowa wypływające z jego ust. To nie miało żadnego sensu. Nic nie miało. Yoongi i Jimin praktycznie przylegali do siebie i Taehyung nie mógł sobie pozwolić, by stanąć między tym, co mieli.
Oczy Jimina rozszerzyły się na wybuch jego przyjaciela.
-Wiesz, że tak nie sądzę, Tae! Po prostu chodzi o to, że- -zatrzymał się, mrużąc powieki i układając usta w cienką linie.
Wszystko jest jego winą. Realizacja pozostawiła Taehyunga w chłodzie i pustce.
-Czekaj, dlaczego muszę tłumaczyć ci się z czegoś, co dzieje się w moim związku? - Jimin wstał, jego małe dłonie zacisnęły się w pięści.
Taehyung natychmiastowo pożałował wszystkiego, co powiedział.
-Okej, mam już tego dość! - Jimin powiedział surowo. -Jestem zmęczony chodzeniem wokół ciebie i zdecydowanie nie podoba mi się to, w jaki sposób ostatnio mnie traktujesz. Tak, rozumiem to. To, co Jeongguk zrobił było gówniane, totalnie gówniane. Ale siedzenie i użalanie się nad sobą niczego nie zmieni, a nieprzespane noce nie sprawią, że on wróci. To ty podjąłeś decyzje, by się postawić i go opuścić, Taehyung, więc, kurwa, pogódź się z tym.
Taehyung był powalony słowami Jimina. Jego brutalna szczerość była szokująca, ponieważ Jimin nigdy nie podniósł na niego głosu przez całe dziewięć lat ich znajomości. To było jak środek owadobójczy i Taehyung wiedział, że Jimin po prostu starał się zniszczyć wszystko, co złe - wszystkie chwasty, które urosły na jego korzeniach i które stworzyły dom w jego głowie, by przypominać mu, że nigdy nie był wystarczająco dobry dla Jeongguka.
I tu własnie był Park Jimin, starający się utrzymać w całości jego budzącego litość przyjaciela, ale Taehyung był zbyt wtopiony w kanapę, pozwalając by cały ból zgnił.
Łzy wyleciały jak woda z tamy, spływając w dół jego twarzy. Nie tak dawno, Taehyung myślał, że jeśli będzie płakał wystarczająco mocno, być może wypłacze wszystko, co Jeongguk w nim pozostawił. Ale tak się nie stało, więc to bolało jeszcze bardziej.
Rysy twarzy Jimina na moment złagodniały.
-Och, Tae. Nie chciałem tak podnieść na ciebie głosu. Tak bardzo przepraszam. Ja- - jego oczy znowu zaczynały twardnieć i Jimin po chwili zniknął z salonu, by wejść do przedpokoju, tylko po to, by wrócić parę sekund później, wciskając się w swoją kurtkę.
-G-gdzie idziesz? - Taehyung zapytał, starając się osuszyć oczy, próbując zapanować nad swoimi emocjami.
-Ja go, kurwa, zabije. - Jimin wymamrotał bardziej do siebie, kiedy ubierał swoje buty. -Zamierzam zabić tą fałszywą kurwę.
-Jimin?
-Zaraz wrócę, Tae.
Jimin rzucił mu wymuszony uśmiech i zanim blondyn mógł odpowiedzieć, jego przyjaciel praktycznie wyrwał drzwi z zawiasów i wybiegł z mieszkania z intencją w głowie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro