Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

Taehyung obiecał, że napisze, jak dojedzie. To ostatnia rzecz, jaką zamierzał zrobić dla chłopaka z dużymi oczami i roztrzepanymi, czarnymi włosami. 

Wszedł do pociągu, który ogłosił, że zostały dwie minuty do odjazdu, a Jeongguk machał mu przez okno z ogromnym uśmiechem wymalowanym na twarzy. 

Taehyung chciał, by uśmiech ten był prawdziwy. 

Nie tak dawno temu, jedyne, o czym Taehyung mógł myśleć, było to, jak pełen euforii był śmiech Jeongguka i jak jego uśmiech zastępował mu słońce. Ale teraz, wszystko, co krążyło po umyśle Taehyunga, to było jak każdy dotyk i każde słowo miłości wypadające z jego ust, było kłamstwem.

Kiedy pociąg odjechał, Taehyung myślał o tym, jak bardzo chciałby wziąć z powrotem swoje serce do Daegu. Zawsze miał słabość do ładnych chłopaków z gwiazdami w oczach. 

Włożył swoje dłonie do kieszeni. Chociaż w pociągu było ciepło, Jeongguk pozostawił w nim więcej chłodu, niż dreszcze w zimie. Jego palce otarły się o kawałek zgniecionego papieru, zanim wyciągnął go i otworzył. 

Pomiędzy fałdami i łzami znajdował się wybazgrany numer telefonu, a Taehyung przełknął ślinę, ponieważ był pewien, że go wyrzucił. 

Nie wahał się z wpisaniem numeru do swojego telefonu i wysłał wiadomość, która brzmiała 'kłamał'. Następnie przez godzinę gapił się przez oszronione okno z ponurością zbliżającej się nad jego głową zimy w postaci monotonnych chmur, zanim otrzymał odpowiedź. 

[21:10] Ana: Jestem w Daegu na przerwie, ale jeśli jesteś blisko, to możemy pójść na kawę i porozmawiać. 

_________________________

Taehyung nie był pewien, czy było to zbawienie czy jakaś chora wróżba, że Ana mieszkała w tym samym mieście, co on. Minęło sześć dni, kiedy wreszcie ustalili ze sobą miejsce i godzinę. 

Zaskakująco, Taehyung nie wybuchnął płaczem, kiedy jego mama zapytała się go, czy kogoś miał. On tylko spokojnie odpowiedział 'Jestem zbyt zajęty, by się z kimś spotykać.' 

Kiedy Taehyung przyjechał na miejsce, Ana siedziała przy stoliku przy oknie z parującą kawą w dłoni. Nagle, Taehyung poczuł się, jakby został przeniesiony do kawiarni w Seulu i prychnął do siebie, ponieważ świat naprawdę sobie z niego kpił. 

Brązowe oczy Any zaświeciły się, kiedy zobaczyła Taehyunga i pomachała do niego z sympatycznym uśmiechem. 

-Taehyung! - przywitała się, kiedy usiadł po drugiej stronie stolika. -Już zamówiłam ci kawę. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. - lekko się zaczerwieniła, a Taehyung udawał, że nie nienawidził kawy. 

Na początku przeprowadzili krótką rozmowę; wypytywali się siebie, jak mija im przerwa i wyrażali swoją ulgę z powodu końca semestru. Ale krótka rozmowa nie mogła potrwać tak długo. 

-Jak się miewasz? - Ana zapytała po momencie ciszy. -Czy dobrze się trzymasz? 

Taehyung oblizał swoje usta. Już nie mógł uniknąć tej konwersacji. 

-Nie wiem. - powiedział, jego ramiona opadły. -Myślałem, że będzie ze mną to, co zawsze się dzieje z postaciami w tych wszystkich dramach. Ale nic się nie zmieniło. Wciąż codziennie ze sobą piszemy i rozmawiamy przez telefon i to jest dziwne. 

-Czekaj, nie porzucił cię jeszcze i nie zrobił z ciebie śmiecia? - zapytała w zaskoczeniu, unosząc brwi do góry. 

Pokręcił głową. 

-Nie. - zaśmiał się nerwowo. -Nie wie, że ja wiem. Jedna z jego kochanek, czy coś w tym rodzaju, napisała do niego, kiedy był pod prysznicem. Tak się dowiedziałem. - zatrzymał się, będąc niepewnym swoich słów. -W ogóle nie płakałem. A powinienem, prawda? Czuję się tak zawstydzony i głupi i nie mogę przestać myśleć o tym, jak mnie okłamywał, ale nie potrafię, kurwa, płakać. 

Ana odchyliła się do tyłu z westchnięciem. 

-Cholera. - gwizdnęła. -Żałuję, że to nie było dla mnie takie proste. Kochasz go? 

Taehyung przegryzł wnętrze swojego policzka, które po chwili pozostawiło metaliczny posmak na jego języku. 

-Tak. - wypuścił powietrze. -Gdyby tak nie było, to nie bolałoby mnie to tak bardzo, prawda? Nie czułbym się tak pusto, prawda? 

Ana nic nie odpowiedziała, tylko skinęła głową. 

Krążył palcem po górze swojego kubka. Jego kawa pewnie była już oziębła. 

-Jak- -przełknął ślinę. -Jak się dowiedziałaś? 

Uśmiechnęła się, ale w sposób, po którym chłopak już wiedział, że była tylko kolejnym numerem Jeongguka. W sposób, po którym wiedział, że Jeongguk całował jej skórę jak słońce, zanim runął na nią niczym huragan, burząc tym dom, który wybudowała. 

-Chyba mam historie do opowiedzenia. 

Taehyung nie był pewien, czy chciał ją usłyszeć, ponieważ to oznaczało zetknięcie się z rzeczywistością. Nigdy tak bardzo, jak do tej pory, nie nienawidził rzeczywistości. 

-Byłam z Jeonggukiem przez sześć miesięcy. - zaczęła. -Poznaliśmy się przez znajomego. Podobał mi się już od pierwszego momentu, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Ale tak już jest z wszystkimi studentkami tutaj, prawda? -prychnęła. -Ale kurwa, on był taki miły. Nie był tak obleśny, jak ci wszyscy członkowie bractwa, którzy tylko szukają laski na szybki numerek. On miał sposób, który sprawiał, że czujesz się wyjątkowo, wiesz? 

-Tak, to prawda. - zgodził się z nią gorzko.

-Spotykanie się z Jeonggukiem było kurewsko wspaniałe. Traktował mnie lepiej od każdego faceta, z którym kiedykolwiek byłam. 

-Nie miałaś z nim nigdy żadnego problemu? - Taehyung zapytał.

-Nie. - powiedziała, zanim się zatrzymała, by pomyśleć, przygryzając przy tym dolną wargę. -Mam na myśli, nie sądzę, że te wszystkie rzeczy były problemami, ponieważ jesteśmy w collegu i to jest czas, kiedy wszyscy robimy głupie rzeczy, eksperymentujemy i- -zawahała się i wtedy Taehyung mógł dostrzec łzy w jej oczach. -Ale jednego dnia przez przypadek przyłapałam go na wciąganiu kokainy w łazience, a on poprosił mnie, bym nikomu nie mówiła. Sądzę, że myślał, że będę się go bała, ponieważ po raz pierwszy wyglądał na naprawdę przestraszonego. - Ana próbowała się zaśmiać, ale wyszedł z tego sam szloch. -Nie wiem, jestem po prostu głupią dziewczyną z collegu. 

-Nie jesteś głupia. - Taehyung wymamrotał. 

-Zapytałam się go, czy mogę trochę spróbować i odkryłam, że seks na kokainie jest niesamowity. - tym razem się zaśmiała, zanim kontynuowała. -Ja robiłam to rekreacyjnie. Ale Jeongguk, - zmarszczyła brwi. -Myślałam, że jest tylko typowym chłopakiem z collegu, ale teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo jest toksyczny i samodestrukcyjny. 

Taehyung wziął łyka swojej kawy, a jego język był jak z bawełny. Była zimna i kurewsko gorzka, ale musiał się rozproszyć przed drżącymi dłońmi. 

-Nie wiedziałem. - powiedział, kiedy postawił kubek z powrotem na stół i wyjrzał za okno. 

Ana westchnęła. 

-Jest dobry w udawaniu, prawda? Powinien dostać pieprzonego Oscara za to wszystko. - to powinien być żart, ale żadne z nich nie miało na tyle energii, by tak to spostrzec. -Czy kiedykolwiek wydawał się ospały albo półprzytomny? 

Skinął głową, odrywając wzrok z chłodnych ulic, by z powrotem spojrzeć na dziewczynę. 

-Tak, właściwie to często. Ale przypuszczałem, że to przez stres związany ze szkołą. 

-To byłoby fajne, hm? - pytanie było retoryczne, a Taehyung wiedział do czego ono zmierzało. -Tak się dzieje, kiedy schodzi z ciebie haj po kokainie. To sprawia, że chcesz paść i odpłynąć.  

Taehyung przypomniał sobie każdy raz, kiedy Jeongguk mówił, że jego zakrwione oczy i blada skóra to tylko efekt stresu. Teraz, coś gotowało się pod jego skórą. 

Ana machnęła ręką. 

-Zbaczamy z tematu. Tak czy inaczej, w skrócie, zabrał mnie do baru na randkę i rozpieszczał mnie jak księżniczkę, zanim powiedział mi, że jestem brzydka i głupia, upokarzając mnie przed wszystkimi. 

Blondyn rozszerzył oczy. 

-Co zrobił? 

-Powiedział, że jest zmęczony moimi obwisłymi cyckami. I przyznał się też dumnie, że kiedy był ze mną, pieprzył się z innymi dziewczynami oraz powiedział, że nigdy mnie nie kochał. 

Jej szczupłe palce, które były owinięte wokół jej kubka, zrobiły się czerwono-białe, ponieważ teraz, trzymała przedmiot tak mocno, że Taehyung myślał, że zaraz go rozbije.

-Powiedziałeś, że nie płakałeś, a to dlatego, że nie chcesz dopuścić do siebie prawdy. - powiedziała. -Ponieważ, kiedy wreszcie to zrobisz, nie będziesz w stanie się pozbierać. Jeśli myślisz, że to teraz boli, to później będzie to bolało sto razy bardziej. - przetarła swoje oczy. -Ale nie powinieneś jeszcze tego robić. Nie, dopóki nie zranisz go w sposób, w jaki on zranił ciebie. 

-Co masz na myśli? - zapytał. 

-Złam mu serce. 

Taehyung wydał z siebie dźwięk niedowierzania. 

-Tak, jakby miał pieprzone serce. 

Ana przekręciła oczami. 

-Okej, może Jeongguk jest kompletnym dupkiem, ale wciąż jest człowiekiem z uczuciami, a to oznacza, że jest sposób, by go zranić. Jeśli nie możesz złamać mu serca, to możesz zranić jego dumę. - mruknął w odpowiedzi, więc dziewczyna wzięła to za znak, by kontynuować. -Pokonasz go w jego własnej grze. Jeongguk myśli, że ma cię teraz w zasięgu dłoni. Czy możesz sobie wyobrazić, jak kurewsko będzie czuł się upokorzony, kiedy pierwszy go wydymasz?

Taehyung był cicho na moment, kiedy przetwarzał słowa Any. I wiedział, że po prostu powinien powiedzieć pieprzyć to i zerwać z Jeonggukiem i ruszyć dalej ze swoim życiem, ponieważ podczas gdy był małostkowy, to był też zbyt dużym tchórzem, by ranić innych ludzi, ale złość się w nim gotowała, wypływając z niego z pomiędzy szczelin, jak płynna lawa i wszystko, o czym mógł Taehyung myśleć, było to, jak bardzo nienawidził Jeongguka i jak bardzo chciałby go zranić. 

-Co sugerujesz, bym zrobił? - pytanie wyszło z niego niepewnie, wrogość poszła w górę jego gardła, by zatrzymać się na czubku jego języka. 

Byli teraz na tej samej stronie i Taehyung mógł dostrzec tą samą nienawiść w oczach Any. 

-Pogrywaj z nim przez jakiś czas w te jego gry. Spraw, by czuł się komfortowo i jakby miał kontrole. - oblizała usta, a ich kąciki lekko uniosły się ku górze. -I wtedy zniszcz go w sposób, w jaki on zabijał wszystkie swoje kochanki. I ciebie. - zaśmiała się sucho. -Resztę sam wykombinujesz. 

I po tym, siedzieli w ciszy. Popijając kawę, która już utraciła swoje ciepło. 

Ale było perfekcyjnie, ponieważ Jeongguk był wiatrem, który nie gasił ognia, a jeszcze bardziej go rozpalał. Był burzą, która wyrywała drzewa z korzeniami. Był obrzydliwym smakiem, który pozostawiały po sobie papierosy i w tamtym momencie, blondynowi nie przeszkadzała już gorzkość kawy, ponieważ nic nie było bardziej gorzkie od kochania kogoś, kto tak naprawdę nie wiedział, czym jest miłość. 

Taehyung był pewien, że Jeongguk wpuszczał w niego swój toksyczny oddech za każdym razem, kiedy wymieniali się pocałunkami i nie miało znaczenia to, jak bardzo by próbował go z siebie wydyszeć, to pozostanie on w jego płucach jak smoła. 

Więc kontynuowali siedzenie w takiej ciszy, wypełniając swoje żołądki gównianą kawą, by zatrzymać ból w zatoce. Obdarowując swoje języki niewypowiedzianymi słowami, ponieważ oboje wiedzieli, że rewanż nigdy nic nie rozwiązywał. Wiedzieli, że złamanie jednego serca nigdy nie naprawi drugiego, ale to była jedyna rzecz, która utrzymywała w tamtym momencie Taehyunga w całości. 

I Taehyung wiedział, że później, idąc do domu, będzie słyszał echo nocne, które sprawi, że każda rzecz będzie zaprawiona kroplą goryczy, ponieważ chciał, by to wszystko trwało wiecznie, ale wiedział też, że nie może. 

Więc najpierw zniszczy Jeon Jeongguka, a potem sam się rozpadnie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro