Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.

-Więc, ty i Jimin? - to była pierwsza rzecz, którą Jeongguk powiedział, kiedy wrócili do ich zabałaganionego domu i kiedy Yoongi zanurzył się pod kołdrą.

-Zamknij się. - Jeongguk usłyszał stłumiony głos Yoongiego. -Jestem teraz zbyt skacowany na twoje gówna.

Jeongguk zaśmiał się, siadając na skraju łóżka Yoongiego i chwytając kocyk.

-Jestem wdzięczny, że nie wróciłem do domu zeszłej nocy. - powiedział złośliwie, kiedy przeskanował ślady pod obojczykami starszego.

-Odpieprz. się. - Yoongi starał się odebrać Jeonggukowi koc, ale chłopak nie ugiął się i powiedział, by wziął go na coś do jedzenia, ponieważ umierał z głodu. -Sam sobie idź. - Yoongi jęknął, decydując się na to, by się odwrócić i zignorować młodszego chłopaka.

-Po prostu umrę. - Jeongguk powiedział z westchnięciem. -Ponieważ się o mnie nie troszczysz.

Yoongi wziął poduszkę spod swojej głowy i uderzył nią w twarz Jeongguka.

-Dobra. Pójdę, dupku.

Jeongguk zaśmiał się, podczas gdy Yoongi wyszedł z łóżka z potokiem przekleństw, po czym skierował się do łazienki.

Półtorej godziny później znajdowali się już w taniej restauracji, a Jeongguk zaczął praktycznie wpychać gofry do swoich ust, kiedy kelner przyszedł z ich jedzeniem. Yoongi zamówił jajka i kawę, ponieważ ledwo mógł cokolwiek przełknąć z jego gównianym kacem.

Jeongguk był pewien, że krew jego przyjaciela składała się z kofeiny, kiedy Yoongi zaczął pić już trzeci kubek.

-Czy ty i Jimin naprawdę..? - Jeongguk przeciągnął.

-Pieprzyliśmy się. - Yoongi przyznał. -Oboje byliśmy pijani, więc było to trochę chaotyczne, ale dobre. Tak sądzę.

-Tak sądzisz? - młodszy zapytał.

Yoongi wzruszył ramionami.

-To było trochę niewyraźne.

Jeongguk prychnął.

-Myślałem, że nie pieprzysz swoich przyjaciół, hyung. Nie tylko pieprzyłeś swojego przyjaciela, a jeszcze nawet tego nie pamiętasz. - przez swój protekcjonalny ton, starszy rzucił mu groźne spojrzenie.

-Jimin jest fajny. - Yoongi powiedział. -I w przeciwieństwie do ciebie, potrafię przyznać, że kogoś lubię.

To powinna być zniewaga, ale Jeongguk uśmiechnął się w sposób, który wytrącał z równowagi.

-Och, lubię Taehyunga. Jest ładny; naprawdę ładny. - spojrzał na Yoongiego. -Założę się, że będzie wyglądał jeszcze lepiej przede mną na kolanach. Najbardziej lubię ich na kolanach.

Twarz Yoongiego stwardniała.

-Będziesz tego żałował, Guk. Nie będziesz wiedział, że go potrzebujesz, dopóki go nie stracisz. - powiedział. -Potem, będziesz próbował go przy sobie zatrzymać. Będziesz robił wszystko, by przekonać go, by z tobą został. Ale on będzie przy tobie już zbyt długo, więc wtedy, będzie już za późno.

Jeongguk udawał, że nie poczuł niekomfortowego ukłucia w jego klatcę piersiowej na słowa Yoongiego.

-Nah. - oparł się o tył krzesła. -Nie mogę stracić czegoś, co tak naprawdę nigdy nie było moje.

-Nie wiem, co mam z tobą zrobić. - Yoongi powiedział z westchnięciem, kiedy przejechał dłonią przez swoje czarne włosy.

-Nie musisz nic robić. Po prostu obserwuj, jak tworzę katastrofę. - Jeongguk zażartował z drwiącym uśmiechem.

Ale jego słowa nie były dalekie od prawdy. Ponieważ Jeongguk nie wiedział, jak długo mógł kontynuować lekkomyślne pędzenie w dół autostrady 160 km/h, zanim cokolwiek pójdzie nie tak.

Ale nic nigdy nie było dla niego dobre, więc czy to miało znaczenie? Dlaczego to miało znaczenie, że nic nie czuł? Jeongguk w swoim życiu najadł się gówien. Przeżył czas, kiedy pięści uderzały w już brązowe, fioletowe i wyblakło żółte ślady na jego kości policzkowej, więc nic nie powinno mieć dla niego znaczenia.

I rzeczywiście tak było. Dla Jeongguka, nic nie miało znaczenia. I wreszcie zrozumiał, czego tak naprawdę bał się Taehyung.

-Nie. - Yoongi powiedział stanowczo. -Nie pozwolę ci zniszczyć siebie w taki sposób.

-Ale czy nie jest już na to za późno?

-Nigdy nie jest za późno.

Jeongguk nie powiedział Yoongiemu, że sądzi, że jest kłamcą.

--

Jeongguk spełnił swoją obietnicę i parę dni później zabrał Taehyunga na obiad.

Ale nie zawierał on profesjonalnie dostosowanych ubrań, czy drogiego szampana z pięciogwiazdkowej restauracji, ponieważ znajdowali się w realnym świecie, gdzie Jeongguk i Taehyung byli dwoma studentami, a nie milionerami żyjącymi w luksusach.

Więc skończyli idąc na barbeque, czego młodszy żałował, ponieważ Taehyung nie miał nic przeciwko, by kompletnie wyczyścić jego portfel. Jedzenie było dobre i nic się między nimi nie zmieniło po za tym, że kiedy Jeongguk flirtował, to Taehyung odpowiadał mu tym samym.

Po obiedzie skończyli na arkadzie, kiedy Jeongguk zaciągnął tam Taehyunga, by oglądnęli mecz hokeja.

-Cokolwiek, nie jestem fanatykiem sportu, tak jak wy, członkowie bractwa. - Taehyung wymamrotał.

Jeongguk zaśmiał się, nazywając go obolałym cieniasem, na co Taehyung odpowiedział, że będzie żałował swoich słów, kiedy powrócą do gry w Mortal Kombat. To nie wyglądało jak randka, kiedy co chwila o coś ze sobą rywalizowali i zaczynali wzajemnie siebie przeklinać.

Ale było fajnie. Było fajnie, a Jeongguk naprawdę dobrze się bawił.

I po raz kolejny zauważył, że kiedy przebywał z Taehyungiem, jego śmiech nie wydawał się być taki wymuszony, tak samo, jak zmierzające do góry kąciki jego ust. Wszystko powinno być nieprawdziwe, ale nie było, kiedy ich dłonie ocierały się o siebie, i te wszystkie romantyczne gesty wydawały się autentyczne.

Wydawały się być zbyt prawdziwe, a część Jeongguka chciała uciec, ponieważ miał ciężki czas w oddzielaniu swoich fałszywych uczuć do Taehyunga od tych rzeczywistych.

Nic z tego wszystkiego nie jest prawdziwe, jego umysł krzyczał na niego. Odejdzie od ciebie, jak wszyscy inni.

Wiedział, że chociaż istniała mała szansa na to, że chciał mieć Taehyunga przy sobie, to nigdy nie będzie się on liczył więcej od trucizny. Jeongguk wiedział, że jeśli istniała najmniejsza szansa na to, że ciepło w jego sercu było prawdziwe, to że nie był odpowiedni dla Taehyunga. Nie był odpowiedni dla nikogo.

Co, jeśli dowie się, kim naprawdę jesteś?

Ta myśl była przerażająca.

Jeongguk był tak zatracony w swoich myślach, że nawet nie zauważył na ekranie czerwonego napisu 'KONIEC GRY', ale zauważył, jak Taehyung opierał się o jeden z automatów do grania i patrzył się na niego.

-Na co się tak patrzysz? - Jeongguk zapytał, unosząc brew.

-Na ciebie.

-Na mnie?

-Na ciebie. - Taehyung uśmiechnął się w sposób, który wyrażał zbyt dużo emocji, więc Jeongguk musiał odwrócić wzrok.

-Nie ma się na co patrzeć. - Jeongguk wymamrotał, wrzucając kolejną monetę do maszyny.

Mógł praktycznie poczuć, jak Taehyung przekręca oczami.

-Przestań, oboje wiemy, że to kłamstwo. Po za tym.. - starszy chłopak przysunął się do młodszego i owinął ramiona wokół jego talii i położył swoją głowę na jego ramieniu, by oglądać, jak Jeongguk grał. -Ciężko mi jest uwierzyć w to, że to się dzieje naprawdę.

Bo się nie dzieje.

-Dlaczego?

-Ponieważ, - ramiona wokół niego się zacisnęły. -jesteś dla mnie zbyt dobry.

Jeongguk zmarszczył brwi akurat w momencie, kiedy jego statek eksplodował. Odwrócił się, by chwycić opalone policzki Taehyunga w swoje dłonie i ścisnąć je.

-Co za głupota.

-Ale to jest prawda. - Taehyung powiedział. -Puść moją twarz, idioto.

-Nie, to nie jest prawda. - Jeongguk odparł. -Jesteś wspaniały, Tae. Dla mnie, nie ma nikogo, kto by tobie dorównywał. Jesteś tak kurewsko perfekcyjny. Boże, serio nie masz o tym pojęcia, prawda?

Taehyung mrugnął na powagę w głosie Jeongguka i pokręcił głową. Więc, Jeongguk rozluźnił swój chwyt na policzkach starszego i przyciągnął go do pocałunku. Nie obchodziło go to, że nie byli sami, albo że ludzie patrzyli się na nich. Nie obchodziło go nic, oprócz delikatnych ust Taehyunga naciskających na jego. Nie obchodziło go to, że za tym pocałunkiem można było dostrzec wiele nieskrywanych emocji, ponieważ wszystko, o czym mógł teraz myśleć to to, by pokazać Taehyungowi, jak bardzo był perfekcyjny.

-Jeśli znowu mnie tak pocałujesz, to nie wiem co zrobię. - Taehyung powiedział bez tchu, kiedy Jeongguk wreszcie przerwał pocałunek.

-Nie martw się, jestem pewien, że to polubisz. - Jeongguk odpowiedział z uśmiechem, jego oczy spoczęły na gardle Taehyunga, na którym była widoczna poruszająca się gula, kiedy przełykał ślinę.

-Co? - Taehyung zapytał, kiedy Jeongguk pochylił się w jego stronę, a jego gorący oddech uderzał w ucho starszego.

-Wyglądasz na poddenerwowanego, hyung.

Taehyung spiął się, a Jeongguk nie mógł nic poradzić na to, że zrobił się podniecony tym, jak duży wpływ miał na ciało starszego chłopaka.

-Nie prawda. - starał się powiedzieć za zaciśniętymi zębami.

Jeongguk zachichotał, po czym przyłożył usta do ucha Taehyunga.

-Może wrócimy do twojego mieszkania?

Taehyung zbladł na bezwstydny podtekst Jeongguka. Młodszy odsunął go lekko od siebie, by na niego spojrzeć, bojąc się, że przestraszył tym starszego chłopaka. Ale Taehyung, z zaczerwienionymi policzkami, lekko skinął głową i wyjąkał:

-D-dobra. W porządku.

Bicie serca Jeongguka przyspieszyło, kiedy splótł ze sobą ich palce i ścisnął dłoń Taehyunga.

-Więc, chodźmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro