Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Jeongguk obudził się następnego ranka z przeszywającym czaszkę bólem głowy i bez jakiegokolwiek pomysłu, jak udało im się przedostać wczorajszego wieczoru do mieszkania Taehyunga, ponieważ z tego, co lekko pamiętał, był trochę pijany.

Pamiętał też, że pocałował Taehyunga.

Jeongguk jęknął, kryjąc swoją twarz w poduszce, wzdychając.

Pamiętał sposób, w jaki całował Taehyunga. Ten moment był zbyt intymny i Jeongguk żałował z powodu faktu, że nie żałuje tego, co się wydarzyło. Nienawidził tego, jak delikatne były usta Taehyunga i tego, jak ulegle leżał pod nim na trawie o pierwszej w nocy. Żałował nawet, że myślał, że Taehyung był piękny.

Żałował tego, jak bardzo podobało mu się całowanie Taehyunga.

-Śmierć w poduszce nie brzmi zbyt dobrze.

Jeongguk odwrócił głowę, by zobaczyć, jak Taehyung patrzy się na niego z wpół przymkniętymi oczami. Zauważył, że chłopak był wystarczająco wczoraj trzeźwy, by wykąpać się i zmienić ubrania.

-Nie śpisz. - powiedział głupio, nie będąc do końca pewnym, co powiedzieć, ponieważ część niego miała nadzieję, że Taehyung był wczoraj wystarczająco pijany, by o wszystkim zapomnieć.

Ale druga część niego przypomniała mu, że to była tylko gra.

Taehyung zaśmiał się.

-Tobie też dzień dobry.

Jeongguk przymknął oczy, starając się uspokoić ból.

-Jak my w ogóle dostaliśmy się tutaj w jednym kawałku?

Starszy chłopak przekręcił się na plecy, rozciągając ramiona.

-Okej, po pierwsze. Byłeś cholernie schlany po tej grze w ping ponga. Musiałem praktycznie zaciągnąć cię do domu, a ty padłeś na łóżko od razu, jak tu weszliśmy. To było jak powtórka z tego, jak pierwszy raz tutaj spałeś. - zażartował. -Ale tym razem było o wiele gorzej. Musiałem ściągać z ciebie tą gejowską pelerynkę, buty i spodnie.

Jeongguk z powrotem schował swoją twarz w poduszce.

-Zabij mnie, teraz.

-Czy ty w ogóle pamiętasz zeszłą noc?

Jeongguk westchnął, po raz kolejny odwracając głowę w stronę starszego.

-Szczerze mówiąc, po grze w ping ponga wszystko pamiętam jak przez mgłę.

Oczy Taehyunga błysnęły z rozbawienia.

-Więc, chyba powinienem opowiedzieć ci pewną historie.

Jeongguk zamarzł.

-Proszę, powiedz mi, że nie powiedziałem niczego głupiego ani nie zwymiotowałem na coś.

Taehyung prychnął.

-Nah, nic z tych rzeczy. - Taehyung oblizał swoją dolną wargę. -Ale powiedziałeś mi, że mnie lubisz. I pocałowałeś mnie.

-Pamiętam to. - Jeongguk wymamrotał po chwili ciszy.

-Och. - Taehyung powiedział. Wymusił śmiech, by zakryć niezręczność, która między nimi zapanowała. -Ale w porządku, koleś. Ludzie robią głupie gówna, gdy są pijani. Ja i Jimin kiedyś się nawet obściskiwaliśmy.

Jeongguk musiał powstrzymywać się od pocałowania Taehyunga w tym momencie, ponieważ myśl, całowania się chłopaka z kimś innym nie była dla młodszego wygodna i Jeongguk chciał wymazać wszystkie wspomnienia, w których Taehyung smakował innych facetów, którzy nie byli nim.

Chciał posmakować każdy skrawek ust Taehyunga i zostawić część siebie za sobą, by przekradła się ona w dół gardła starszego chłopaka i wybudowała swój dom w środku jego płuc. Chciał, by Taehyung zapamiętał go jak mech, który rozrósł się pomiędzy jego żebrami.

Chciał wkraść się tak głęboko w życie Taehyunga, by bolało go to jak piekło, kiedy odejdzie.

-A co, jeśli miałem to na myśli?

Taehyung unikał przeszywającego go spojrzenia Jeongguka.

-Haha, bardzo zabawne. - Taehyung powiedział sarkastycznie, przewracając oczami. -Przestań usiłować się przyprawić gejowskiego chłopaka o zawał serca, próbując wmówić mu, że-

-Lubię cię.

-Co? - Taehyung zamrugał w osłupieniu.

Jeongguk przybliżył się.

-Kim Taehyung, ja, Jeon Jeongguk, cię lubię.

Czekał cierpliwie, aż starszy chłopak zarejestruje jego słowa, rozbawiony sposobem, w jaki otwierał i zamykał swoje usta, tylko by zmarszczyć brwi.

-Więc nie jesteś hetero?

Jeongguk prychnął.

-Sprawiasz, że ciężko jest mi być hetero, Tae.

Twarz Taehyunga przybrała czerwonego koloru.

-Ja- -wstał, przejeżdżając dłonią przez roztrzepane włosy, usta ułożone były w cienką linie. -Nie wiem, co mam powiedzieć.

-Lubisz mnie?

-Oczywiście. - Taehyung powiedział szybko, a Jeongguk skłamałby mówiąc, że jego serce nie nabrzmiało na to, jak szczerze brzmiał chłopak.

-Dobrze. - Jeongguk powiedział, zanim chwycił Taehyunga, by przyciągnąć go do leniwego, porannego pocałunku.

Kiedy odsunął się, Taehyung wyglądał na lekko oszołomionego z zaczerwienionymi policzkami.

-Ew, poranny oddech.

Jeongguk zaśmiał się, nazywając go palantem, na co Taehyung się uśmiechnął.

-Wow, to się dzieje naprawdę, prawda? To nie jest jakiś mokry sen, w którym będziemy uprawiać seks, a ja obudzę się twardy?

Jeongguk wydał z siebie dźwięk pomiędzy prychnięciem a śmiechem.

-Przysięgam, że to nie mokry sen. I chociaż pomysł z seksem brzmi całkiem atrakcyjnie, to śniadanie też tak brzmi.

Taehyung zgodził się z nim, więc oboje wyszli z łóżka. Jeongguk powiedział, że najpierw pójdzie wziąć prysznic, a Taehyung zaoferował, że zrobi coś do jedzenia.

Jeongguk sięgnął po torbę, którą zostawił w pokoju Taehyunga. Wyjął z niej czyste ubrania oraz portfel, by po chwili skierować się do łazienki.

Jeongguk zazwyczaj się tym nie przejmował, ale zawsze czuł poczucie winy, kiedy wciągał krechy w łazience Taehyunga.

Wiedział, że nie powinno już go to obchodzić, ponieważ Jeongguk wciągał kokainę już tysiąc razy w miejscach, w których nie powinien tego robić, ale zawsze wina zżerała go od środka, kiedy układał kartą kredytową linie na skraju kranu starszego chłopaka.

Zawsze były te momentalne chwile zawahania, kiedy patrzył się w dół na biały proszek i nienawidził siebie, ale wszystkie złe uczucia szły w zapomnienie, kiedy pochylał się i wciągał proszek do swojego nosa z pomocą zwiniętego banknotu.

Nic nie było lepsze od odrętwienia i euforii, którą dawała mu kokaina.

Woda uderzała w skórę Jeongguka. Westchnął w przyjemności, odchylając głowę do tyłu. Nie wiedział jak długo stał pod prysznicem, ale kiedy woda nagle zaczęła robić się chłodna, a jego haj zaczął zanikać, zdecydował, że jest już wystarczająco trzeźwy, by dołączyć do Taehyunga.

-Dlaczego śmierdzi, jakby coś się paliło? - Jeongguk zapytał podejrzliwie, kierując się w stronę kuchni, gdzie Taehyung energicznie starał się rozwiać dym. Spojrzał na patelnie, gdzie znajdował się czarny naleśnik.

-Starałem się i to powinno się najbardziej liczyć. - Taehyung wymamrotał.

-Masz na myśli to, że starałeś się spalić ten dom?

-Okej, cokolwiek. Oboje wiemy, że nie jestem najlepszy w gotowaniu.

-Nie najlepszy? - młodszy powiedział w niedowierzaniu.

Taehyung uniósł ręce do góry.

-Okej, przyznaję się. Jestem okropnym kucharzem i jedyne, co potrafię zrobić, to zupka w proszku.

-Jesteś niemożliwy. - Jeongguk powiedział, kręcąc głową, kładąc ręce po obu stronach Taehyunga i opierając je o blat kuchenny. -Tak niemożliwy. - ponownie mruknął, pochylając się, by złączyć ze sobą ich wargi.

Taehyung uśmiechnął się w jego usta, mamrocząc coś w stylu 'wiem, ale tak czy inaczej mnie lubisz.'

-Jesteś takim bachorem. - Jeongguk droczył się, kiedy się od siebie odsunęli.

Taehyung rzucił mu spojrzenie.

-Jestem twoim hyungiem, gówniarzu.

Dwójka powróciła, zamykając się w swoim świecie z Taehyngiem przejeżdżającym palcami przez wciąż mokre włosy Jeongguka. I w tamtym momencie Jeongguk chciał, by pozostali tak na zawsze.

Część niego chciała zapomnieć, że to, co mieli, nie było prawdziwe i pozostać w małej kuchni z ciepłem ciała Taehyunga przyciśniętym do jego.

Ale świat nie był wystarczająco dla niego miły, by dać Jeonggukowi zawsze.

-Zapytałbym cię, czy chcesz pójść gdzieś na śniadanie, ale muszę wrócić do domu bractwa, by upewnić się, że wszyscy oddychają. - powiedział niechętnie.

Taehyung zrobił nadąsaną minę, ale skinął głową, podczas gdy Jeongguk przeszedł przez salon, by założyć swoje buty.

-Jak możesz najpierw wyznawać mi swoje uczucia, a potem po prostu odejść w ten sposób!

Jeongguk zaśmiał się.

-Dramatyzujesz.

-Nie dramatyzuję.

-Cokolwiek pozwoli ci spać w nocy. - droczył się. -Zgadamy się później, okej?

W momencie, kiedy właśnie obrócił się, by otworzyć drzwi, prawie wbiegł na bardzo skacowanego Jimina.

Oczy Jeongguka przeskanowały chłopaka, unosząc brwi do góry, kiedy zauważył małe, fioletowe siniaki na jego szyi.

-Czy to są malinki?

Oczy Jimina rozszerzyły się, a młodszy mógł przysiąść, że nigdy nie widział, by Taehyung poruszał się tak szybko. Zanim mógł mrugnąć, blondyn znajdywał się obok Jimina, energicznie ściągając szalik, który był owinięty wokół jego szyi.

-Hej! - krzyknął. -Przestań!

-Czy ty i Yoongi hyung się pieprzyliście? - Taehyung zapytał bezwstydnie.

I oczywiste było, że odpowiedzią było tak, po sposobie, w jaki twarz Jimina zmieniła kolor na jasnoczerwony.

-N-nie!

Taehyung pisnął w podekscytowaniu.

-O mój Boże, zrobiliście to. Pieprzyliście się! Było dobrze? Jest na dole czy na górze?

-Na górze. Nie ma szans, że hyung byłby na dole. - Jeongguk wtrącił się.

-Ssałeś mu? Był duży? I jak tam chód wstydu? Czy-

-Stop! - Jimin wyglądał, jakby miał paść z zawstydzenia. -Nie rozmawiajmy o tym.

Taehyung uśmiechnął się w stronę Jeongguka.

-Wisisz mi 50,000₩. Mówiłem ci, że będą się pieprzyć.

Jimin spojrzał na dwójkę chłopaków w niedowierzaniu.

-Założyliście się o to? Pieprzeni idioci.

-Przepraszam, hyung. - Jeongguk powiedział.

-Płać. - Taehyung rozkazał z wystawioną dłonią.

-A co powiesz na to, bym wziął cię na obiad?

Wyraz twarzy Taehyung rozjaśnił się.

-Na randkę?

-Na randkę.

-W porządku.

Jeongguk uśmiechnął się, zanim pochylił się do przodu, by złożyć pocałunek w kąciku ust Taehyunga.

-Napiszę. - powiedział, puszczając oczko, po czy wyszedł, machając Jiminowi na pożegnanie.

-Okej, poważnie. Co ja, kurwa, przegapiłem. - Taehyung usłyszał szept Jimina, kiedy odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro