Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Hejka misie kolorowe,

Ja tylko tak wspomne że rozdział  poprawiony przez Asalia_ dziękuję  za pomoc :3

Miłego wieczoru <3

Erwin pov

- Cześć! - odezwałem się pierwszy wchodząc do knajpy. 

- Erwin!- krzyknął Carbonara, który ruszył w moją stronę. 

Zaśmiałem się i puściłem dłoń Doriana, aby przytulić przyjaciela. 

- Tak, tak też tęskniłem. - mruknąłem puszczając go. 

- Jezu już myśleliśmy, że masz jakieś zapalenie płuc czy chuj wie co! - powiedział Dawid i również mnie przytulił. 

- Nie, zwykłe przeziębienie. - powiedziałem - To co? Siadamy? 

- Tak, czekamy jeszcze na Labo i Lucasa.- odpowiedział Vasquez i również się przywitał przytulasem. 

Dorian też przywitał się ze wszystkimi i usiedliśmy przy stoliku. Kui zamknął restaurację na czas spotkania, abyśmy mogli na spokojnie porozmawiać. 

Zaczęliśmy rozmowę od spadiniarzy, którzy ostatnio wyszli z cuboida i ostrzelali samochód naszych. 

Przeszliśmy do Francuzów, którzy ostatnio się napierdalali z naszymi. My wygraliśmy. 

Rozmawialiśmy też o napadach, które się odbyły, gdy byłem w mieszkaniu. 

Ogólnie tematów było dużo i zeszło nam z jakieś dwie godziny. 

- Dobra na zakończenie! Niedługo zrobimy jakiś napad, coś przyszykujemy, chętni niech się do mnie zgłoszą później. Oraz chcę poinformować żebyście uważali na siebie, bo ostatnio francuzi mnie porwali. - odparł Carbonara - myślę, że mogą zacząć brać losowe osoby, aby żądać okupu. Dowiedzieli się że mamy sporo brudnej z napadów. - mruknął. 

Wszyscy przytakneliśmy. I każdy zaczął się zbierać. 

- My będziemy już lecieć. - powiedział Dorian. 

- Ej no, myślałem że posiedzicie dłużej.. - odezwał się Kui. 

- Musimy zrobić jeszcze zakupy, więc wiesz. - odparł blondyn. 

Kiwnąłem tylko głową i pożegnałem się ze wszystkimi. 

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę sklepu. Po drodze Dorian oczywiście złamał kilka przepisów przez co usłyszeliśmy sygnały policyjne. 

- Kurwa - przeklął pod nosem i zjechał na pobocze - Gdybym miał maskę to bym ich poddał.

Przewróciłem oczami, typowy Dorian. Siedzieliśmy w ciszy czekając aż przyjdzie funkcjonariusz. 

Blondyn uchylił szybę, a ja zauważyłem Gregorego. Przełknąłem ślinę i skuliłem się na fotelu. 

- Dzień dobry, Gregory Monthana numer odznaki 105, czy zna pan powód zatrzymania? - spytał brunet. 

- Tak panie władzo, przekroczyłem prędkość, bardzo przepraszam to się więcej nie powtórzy. - mówił dorek. 

Zerknąłem na policjanta, który również spojrzał na mnie. Odwróciłem szybko wzrok. Kurwa. 

- Tak, rozumiem. Poproszę pana dokumenty, prawo jazdy, dowód osobisty oraz ubezpieczenie samochodu. 

Blondyn wyjął wszystko i podał mężczyźnie. 

Policjant odszedł do radiowozu i wyciągnął tablet prawdopodobnie sprawdzając w nim dane. 

- Kurwa - mruknął Dorek. 

- Co? - spytałem patrząc na niego. 

- Możliwe, że jestem poszukiwany. Nie wyjaśniłem sprawy z ucieczki moim samochodem. - powiedział przeczesując włosy. 

- Ja pierdole, poczekaj napiszę do chłopaków. - powiedziałem i wyjąłem telefon pisząc SMS do Carbo wyjaśniając sytuację i wysyłając GPS. 

Niestety chłopak mógłbyś dopiero za dziesięć minut, byliśmy już dość daleko od Burgershota. 

- I co?

- Będą dopiero za dziesięć minut.- odparłem zgodnie z prawdą. 

- No i chuj, właśnie dojechało wsparcie. - warknął pod nosem.

- Uspokój się, może chłopacy zdążą...

- Zamknij się, muszę pomyśleć. - uniósł głos. 

Zamilkłem wbijając się w fotel. Byłem trochę podjudzony jego zachowaniem. Próbowałem mu pomóc, a on na mnie krzyczy. 

- Możesz przestać się na mnie drzeć? Próbowałem pomóc, to nie moja wina że jesteś poszukiwany. - mruknąłem. 

Chłopak złapał mnie za nadgarstek i dosyć mocno go ścisnął. Skrzywiłem się z bólu i próbowałem się wyszarpać z uścisku. 

- Dorian puść to boli - jęknąłem cicho. 

- To przestań się tak do mnie odzywać! - warknął. 

Spojrzałem na niego wkurzony. 

- Jak odzywać? Powiedziałem prawdę! - odparłem. 

Chłopak złapał moje ramię i mną szarpnął wbijając mi pałce w ramię. 

- Posłuchaj jeśli zaraz się nie uspokoisz to porozmawiamy w domu! - warknął. 

Wziąłem głęboki wdech i próbowałem się uspokoić, ale moja strona buntownicza dawała chujowe znaki. 

- Puść mnie, bo zaraz stąd wysiądę! - powiedziałem poważnie. 

- Czy ty mnie kurwa szantażujesz?! 

- Nie, ja cię tylko ostrzegam. Puść mnie Dorian. 

Chłopak mnie nie posłuchał, więc otworzyłem drzwi i wyrwałem się z jego uścisku wysiadając z samochodu. 

- Wsiadaj Erwin! - krzyknął za mną.

- Spierdalaj! - warknąłem w jego kierunku i ruszyłem chodnikiem przed siebie. 

No cóż i tak miałem już przejebane. Gorzej być chyba nie może.

Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, a po chwili mocny uchwyt na ramieniu. Z impetem blondyn obrócił mnie do siebie. 

- Kurwa lepiej wsiądź do tego pierdolonego samochodu! - powiedział przez zaciśnięte zęby. 

Trzymał mocno moją rękę ściskając ją. Zajebiście, dopiero co pozbyłem się tamtych siniaków. Skrzywiłem się lekko. 

- To przestań zachowywać się jak dupek! - warknąłem. 

Kurwa. powiedziałem to na głos? Spojrzałem na niego rozszerzając szeroko oczy. 

- Znaczy... nie chciałem tego powiedzieć przepraszam. - powiedziałem szybko. 

- Wsiadaj! - warknął zaciskając zęby i pięści. 

Przymknąłem oczy i aby nie pogarszać swojej i tak chujowej sytuacji podszedłem do samochodu i wsiadłem. 

Blondyn również. Policjanci przyglądali się całej tej scenie. 

- Co robimy? - spytałem cicho nie chcąc go zdenerwować.

- Jedziemy na komendę złożyć wyjaśnienia.- powiedział. 

Podszedł do nas pan Monthana.

- Dobrze panie Lych, prosiłbym o opuszczenie pojazdu powolnymi ruchami. - odparł. 

- Wiem o co chodzi, podjadę z wami na komendę wszystko wyjaśnić. - odparł blondyn. 

- Proszę wysiąść i nie utrudniać.

- Podjadę z wami przecież mówię, możecie mnie eskortować. - mruknął chłopak. 

Brunet spojrzał się i westchnął, ale kiwnął głową i wsiadł do radiowozu. 

Ruszyliśmy w stronę komendy w eskorcie dwóch radiowozów. 

***

Wysiadłem z samochodu i ruszyłem za Dorianem do wejścia na komendę. Blondyn złapał mnie zaborczo za rękę i pociągnął za sobą. 

Weszliśmy wraz z Gregorym i jakimś innym policjantem do budynku.

- Pan będzie musiał tu poczekać.- odparł nieznany mi policjant wskazując na mnie. 

Kiwnąłem głową i puściłem dłoń blondyna. Chłopak spojrzał na mnie ostrzegawczym wzrokiem i poszedł z policjantem. 

Westchnąłem cicho i usiadłem w lobby czekając na chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro