Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

two.

Byli po całym dniu jazdy obydwoje byli wyjątkowo zmęczeni. Czasem zmieniali się za kierownicą, ale najlepiej było, jeśli to Louis prowadził. Alex zawsze niepotrzebnie się stresowała, gdy szatyn siedział na siedzeniu pasażera, a ona za kółkiem, więc uznali, że tak po prostu będzie lepiej. Poza tym Tomlinson lepiej się czuł, gdy to on prowadził samochód i wolał, aby tak zostało. Nie to, że nie ufał swojej dziewczynie, ale po prostu taki już był. Poza tym zawsze mógł w jakiś sposób mieć z nią kontakt fizyczny, co osobiście uwielbiał. Nie było nic bardziej cudownego od dłoni blondynki w jego dłoń i jej szczerego uśmiechu na twarzy. 

— Chyba zatrzymamy się na chwilę, co? — spytał, widząc na autostradzie znak dotyczący jakiegoś parkingu i baru nieopodal. Nawet mu to odpowiadało, bo czuł jak plecy powoli odmawiają mu posłuszeństwa. Potrzebował wstać i rozprostować nogi. 

— Tak, już mam dość — Blondynka pokiwała głową i wyprostowała się na siedzeniu. Zazwyczaj, gdy gdzieś jeździli razem siedziała z nogami wyciągniętymi na deskę rozdzielczą, ale tym razem taka pozycja szybko jej się znudziła. Poza tym miała na sobie krótkie spodenki i wolała nie chwalić się kierowcom z naprzeciwka kolorem swojej bielizny. — Może w ogóle zostaniemy tu na noc i pojedziemy dalej rano, co? Jesteś zmęczony, a to niebezpieczne prowadzić w takim stanie. 

— Dobrze, jeśli tylko chcesz, mała — Uśmiechnął się do niej, unosząc przy okazji dłoń blondynki do swoich ust. Musnął jej skórę wargami, patrząc jej się bezczelnie w oczy, po czym uśmiechnął się zwycięsko, gdy zauważył rumieńce na jej policzkach. Tyle byli ze sobą, a ona dalej reagowała właśnie w taki sposób, co uważał za bardzo urocze. — Chociaż tak naprawdę nic mi nie jest. Mógłbym jechać dalej — dodał, wzruszając ramionami, gdy wrzucił kierunek, aby zjechać na parking.

— Tak, jasne. A potem nagle coś by się stało i czyja byłaby to wina? Moja, bo cię nie upilnowałam — powiedziała, krzyżując swoje dłonie na piersi. Louis zaśmiał się pod nosem, wyciągając później szyje, aby znaleźć wolne miejsce parkingowe, ale dookoła było pełno ludzi i musieli jechać dalej. 

W końcu im się poszczęściło i znaleźli pusty fragment parkingu, gdzie nikogo nie było. W prawdzie okolica nie była zbyt zachęcająca, bo dookoła było pełno krzaków i niskich drzew, ale przynajmniej szum silników z autostrady nie był tak uciążliwy jak na przodzie. Louis spojrzał na blondynkę, gdy wyjmował kluczyk ze stacyjki i posłał jej uśmiech, a później pstryknął ją w nos i śmiejąc się głośniej niż zamierzał, wysiadł na zewnątrz. 

Wieczór był rześki, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Przeczesał palcami swoje włosy i wsunął kluczyki do kieszeni swoich spodni, gdy już zamknął samochód. Blondynka wyszła z niego chwilę po nim, otulona bluzą Louisa, co mu się bardzo podobało, bo uwielbiał oglądać ją w swoich ubraniach. 

— Musimy w najbliższym czasie zatrzymać się w jakimś motelu, bo chce się normalnie wyspać, a nie na siedzeniu — przyznała, nieco narzekając na warunki, w których się znaleźli. — Noc w motelu chyba nie będzie taka droga, co?

— Myślę, że nie — Pokiwał głową i objął ją swoimi ramieniem, gdy szli powoli przed siebie. 

Spacer dobrze im zrobił. Rozmawiali podczas niego o jakiś błahych sprawach, które były jednak dla nich istotne. Choć tak naprawdę to Louis dużo mówił, a Alex słuchała. Było tak od samego początku i nie przeszkadzało im to wzajemnie. Ona lubiła słuchać, on dużo rozmawiać. Uzupełniali się nawzajem, co dawało im dodatkową siłę na to, aby przetrwać wszystkie kłótnie czy inne przeszkody na swojej drodze. Poza tym ufali sobie tak, jak chyba żadna para sobie nie ufała. Louis wiedział, że Alex nie zrobi niczego głupiego, a Alex zdawała sobie sprawę, że Louis nie zostawiłby jej tak po prostu, więc nie robili sobie scen zazdrości, choć kto jak kto, ale Tomlinson był o nią piekielnie zazdrosny. 

— Wiesz co? — spytał, sadzając blondynkę na masce samochodu, gdy już wrócili do niego, bo zrobiło się chłodniej. — Nie mówiłem ci dzisiaj jeszcze, że pięknie wyglądasz — dodał, układając swoje dłonie po bokach jej ciała.

— Przestań. Nie mam makijażu, a moje włosy to coś tragicznego. I jeszcze wyglądam w tej twojej bluzie, jakbym nie miała nic lepszego do ubrania — powiedziała, otulając się nią. — Ale przynajmniej jest mi ciepło. Bardzo ciepło - dodała z dziewczęcym uśmiechem na ustach i spojrzała na szatyna.

— Właśnie o to mi chodzi. Uwielbiam cię w swoich ubraniach — powiedział szczerze, gdy mieli swoje twarze blisko siebie i uśmiechnął się znacząco. Alex zaplotła swoje dłonie na jego karku, przyciągając go jeszcze bliżej do siebie, po czym złączyli swoje usta w pocałunku. Szatyn narzucił im ich ulubione tempo, a trzeba było wspomnieć, że nie byli z tych par, które były nastawione na delikatne przeżywanie wszystkiego, co było możliwe. Nie. Louis i Alex byli tymi osobami, które ceniły sobie mocne doznania i nawet ich pierwszy raz był w samochodzie. I z tego, co się mogło wydawać, mieli to za chwilę powtórzyć kolejny raz. 

///

wesołych świąt, ludziki! 

wesołych świąt, oluś! kocham cię! fiestayelsol x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro