vingt-sept
— Czyli jesteśmy dzisiaj sami? — odezwał się Charlie, gdy wchodziliśmy do mieszkania.
— Yay — mruknęłam sarkastycznie. Posłał mi wymowne spojrzenie, na co się zaśmiałam. — Nie martw się, Charles. Nadal cię toleruję.
— Ale ja nie chcę być tolerowany — jęknął, zmierzając do swojego pokoju.
Pokręciłam głową i ruszyłam za nim, tylko obierając za kierunek pomieszczenie należące do mnie. Wskoczyłam na łóżko, pozwalając puszystym kocom mnie przykryć. Założyłam okulary i spięłam włosy w niechlujnego koka, zanim wyjęłam książkę. Girl Underwater. Była naprawdę niesamowita! Położyłam się na brzuchu, krzyżując nogi w kostkach i zaczęłam czytać. Muszę przyznać, Avery i Collin są przeuroczy. I ta trójka dzieciaków. Aw, aż czuję ciepło na sercu. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
— Muszę przyznać, że wyglądasz uroczo — stwierdził Charlie, który opierał się o framugę moich drzwi. Rzuciłam poduszką w jego stronę, nie odrywając spojrzenia od lektury. — Całkowicie nie trafiłaś.
Zignorowałam go, delikatnie wysuwając język, gdy dalej czytałam. Chłopak niesamowicie głośno westchnął, zmuszając mnie do zaprzestania tej czynności.
— Mogę ci w czymś pomóc? — spytałam, ale nadal nie ruszyłam się z miejsca.
— Nudzi mi się — jęknął, kilka razy uderzając czołem o futrynę.
— Jesteś dużym chłopcem, wymyśl coś.
Charlie głośno westchnął i zaczął odchodzić ze spuszczoną głową. Zachichotałam i wróciłam do mojej książki, uśmiech ani na chwilę nie znikał z mojej twarzy. Wyjrzałam przez okno, za którym padało. Idealnie. Czytanie w deszczu, otoczona miękkimi kocami, było cudowne. Tylko że brakowało mi jednej rzeczy. Ze zmarszczonymi brwiami udałam się w stronę pokoju mojego współlokatora, całkowicie ignorując fakt, że siedział w nim i szukał czegoś w swoich koszulkach.
— Co robisz? — zapytał, lecz ponownie go zignorowałam.
— Aha! — zawołałam, gdy znalazłam poszukiwaną przeze mnie koszulę. Zarzuciłam ją na siebie i wróciłam do mojego pokoju.
— NIE MOŻESZ KRAŚĆ MOICH RZECZY, A POTEM MNIE IGNOROWAĆ! — krzyknął za mną.
— Właśnie, że mogę. — Ponownie opadłam na łóżko, zaczynając czytać książkę. A przynajmniej dopóki nie została ona mi wyrwana z rąk. — Co...? Charlie! — pisnęłam, a on posłał mi uśmieszek. — Oddaj mi książkę. Nie mam, co robić.
— Jesteś dużą dziewczyną, wymyśl coś — przedrzeźnił mnie. Posłałam mu spojrzenie i przekręciłam się na plecy, wbijając wzrok w sufit.
— Nienawidzę cię — wymamrotałam.
— Wcale nie — powiedział jeszcze, zanim wyszedł z pokoju. Wcale nie. Nie, co ja mówię? Przestań, Skylar! Przestań! Ruszyłam w stronę salonu, przecierając dłońmi twarz. — Co jest?
— Jestem zmęczona. — Oparłam czoło o jego ramię, a on zaczął kojąco masować moje plecy, na co się uśmiechnęłam.
— Jesteś zmęczona, laleczko? — spytał, na co popatrzyłam na niego z wydętą wargą. — Uznam to za tak.
Zachichotałam i usiadłam na kanapie.
— Dlaczego czuję się, jakbym spędzała strasznie dużo czasu na kanapie, oglądając telewizję?
— Bo tak jest.
Chłopak zaczął głaskać mnie po głowie, ale odepchnęłam jego rękę.
— To nie pomaga — odezwałam się, imitując głos dziecka.
— Więc co mogę zrobić? — Usiadł przy wyspie kuchennej oraz zaczął czytać scenariusz na jutrzejsze nagrania. — Bo jestem prawie pewny, że nie mogę naprawić twoje zmęczenia.
— Przestań być niemiły — jęknęłam, rozciągając się... I spadając na podłogę. — Auć.
— Dobra, chodź tutaj. — Charlie pociągnął mnie za nadgarstek i zarzucił sobie moje ciało na ramię. Posadził mnie na blacie, po czym wrócił do czytania. Zajrzałam mu przez ramię, spoglądając na scenę, w której byłam. Oparłam podbródek na jego barku, a on na mnie popatrzył. — Mogę ci w czymś pomóc?
— Nie. Nie trzeba. Tylko ćwiczę moje kwestie — odparłam z uśmiechem. Pokręcił głową, a jego włosy połaskotały mnie w nos. Kichnęłam. — Przez twoje włosy kicham.
Brunet westchnął i odrzucił scenariusz na bok.
— Naprawdę utrudniasz mi skupienie się — wymamrotał, odwracając się do mnie.
— Co to ma znaczyć? — Pozwoliłam moim nogom zwisać z blatu, a on w tym czasie wzruszył ramionami i podszedł do szafki. — Och! Chcę porobić coś fajnego!
— Jeśli to wiąże się z jakimkolwiek piciem, to się nie zgadzam — stwierdził, nadal się do mnie nie odwracając. Skrzywiłam się i wydęłam wargi. — Przestań robić taką minę. Naprawdę utrudniasz mi skupianie się.
— O co ci z tym chodzi?
Postawił na wysepce szklankę wody i stanął przede mną, opierając dłonie po obu stronach mojego ciała. Delikatnie przechyliłam głowę, podziwiając jego twarz. Jego piwne oczy, które wydawały się błyszczeć w słońcu. Jego szczęka. Och, ostra jak brzytwa! A już szczególnie uwielbiam to, jak jego włosy luźno opadają mu na oczy. Właśnie dzięki temu można było przeczesywać je dłońmi.
— Dlaczego tak na mnie patrzysz? — spytał tym swoim głupim, ale niesamowicie gorącym, kanadyjskim akcentem.
— Bo mogę — zauważyłam z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
— Dobijasz mnie.
Pokazałam mu język.
— A to dlaczego, piękny chłopcze?
Zbliżyłam moją twarz do tej jego, a nasze nosy się zetknęły. Nic nie powiedział, więc przygryzłam wargę z uśmiechem. Następnie zeskoczyłam z blatu i zaczęłam iść w stronę mojego pokoju.
— Nie tak szybko! — zawołał, ponownie mnie podnosząc oraz sadzając na wysepce. — Chcę wiedzieć, co ze mną robisz.
— Co z tobą robię?
— No cóż, po pierwsze, przez ciebie czuję rzeczy, których nie czułem nigdy wcześniej. Na przykład zawsze, kiedy jesteś smutna, to chcę pobić osobę, która sprawiła, że się tak czujesz, chcę cię trzymać, przytulać i sprawiać, że będziesz czuła się o wiele lepiej, bo nienawidzę, gdy się smucisz. A kiedy się uśmiechasz, to tak bardzo mnie uszczęśliwia. Potrafisz poprawić mi humor na cały dzień, a twój śmiech to najpiękniejsza melodia, jaką w życiu słyszałem. Chcę go słuchać już do końca życia. I... I nienawidzę, kiedy jesteś na mnie zła. Chcę, by wszystko było dobre. Nie chcę, żebyś była na mnie zła, nigdy, przenigdy. I... A najbardziej lubię w tobie twój uroczy, przeuroczy, głupkowaty charakter. To, jak mnie przytulasz, trzymasz mnie za rękę, stoisz obok mnie i kradniesz moje koszule, bo wyglądasz w nich lepiej niż w swoich własnych ubraniach. — Wskazał na mój strój, a ja cicho się zaśmiałam, ujmując jego dłoń. — I to, że zawsze potrafisz być jak taki promyk słońca. Twój uśmiech, za który mógłbym oddać życie. Gdy chodzisz po domu w według ciebie niewyjściowych ubraniach, jak bluza albo moja koszula i w legginsach, z włosami wpiętymi w koka i okularami, najbardziej lubię cię w takim stanie. Wyglądasz tak cholernie uroczo, pięknie i gorąco w tym samym czasie. A gdy oglądamy telewizję, uwielbiam cię trzymać i po prostu spędzać z tobą czas.
Uśmiechnęłam się delikatnie, przeczesując jego włosy.
— Niezła przemowa — zażartowałam i przygryzłam wargę. Posłał mi poważne spojrzenie.
— Przestań, ani trochę mi nie pomagasz.
Uśmiechnęłam się, po czym pochyliłam bliżej jego ucha.
— A co, jeśli nie próbuję pomóc? — szepnęłam.
Chłopak odsunął głowę i szybkim ruchem złączył nasze usta. Moje oczy same się zamknęły, a nogi owinęły wokół jego pasa. Zapomnijcie o alkoholu, ten facet potrafił mnie upić w ciągu zaledwie kilku sekund. Przyciągnął mnie bliżej siebie i podniósł moje ciało.
Całowałam go wygłodniale, jakbym nie mogła się nim nasycić. Jeden pocałunek potrafił mnie odurzyć, a ja wracałam po więcej. Euforia płynęła w moich żyłach i podpalała moją krew, dokładnie czułam bicie mojego serca. Charlie delikatnie przygryzł moją dolną wargę, na co sapnęłam, gdy do pocałunku włączył język. Jeszcze bardziej się do niego przysunęłam, choć to i tak nie było wystarczająco. Czułam się jak w siódmym niebie, gdy wplotłam palce w jego włosy.
Poczułam, jak ponownie sadza mnie na blacie i staje pomiędzy moimi nogami. Powoli się od siebie odsunęliśmy, ciężko oddychając. Moje wargi były spuchnięte oraz czerwone, ale nie mogłam przestać się uśmiechać.
— A więc to się wydarzyło. — Odetchnęłam, patrząc na niego. Nasze twarze były niebezpiecznie blisko siebie.
Chłopak się do mnie uśmiechnął, zakładając mi kosmyk włosów za ucho i dotykając kciukiem mojej twarzy, a następnie przenosząc go na moje usta. Pochyliłam się, pragnąc jego dotyku oraz się uśmiechnęłam. Moje usta nadal mrowiły, a ciało praktycznie stało w ogniu.
— Powiemy reszcie? — zapytał. Przez chwilę się zastanowiłam, zanim pokręciłam głową.
— Nie, mogą poczekać.
☁
czuję się strasznie samotna po przetłumaczeniu tego rozdziału. ktoś chce zostać moją dziewczyną/chłopakiem? askdnvid lmao
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro