Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

un


                — Witaj, drogi świecie. Przybyłem! — Rozległ się głos z korytarza.

Popatrzyłam w lewo, by zobaczyć Charliego Gillespiego. Wywróciłam oczami, a moje usta wygięły się w delikatnym uśmiechu, gdy wróciłam do przeglądania Instagrama. Właśnie miałam robione włosy i makijaż na dzisiejsze nagrania. Zawsze byłam pierwsza, nie licząc nagłego pojawienia się Charliego.

— Hej, Charlie — przywitałam się, nie wstając z krzesła. Moja makijażystka, Daisy, musiała po coś pójść, więc w tym czasie sprawdzałam różne rzeczy na telefonie.

— Dzień dobry, Sky — odparł, rzucając się na kanapę i wyciągając coś, co wyglądało jak kanapka. Ale z tym gościem nigdy nie można być niczego pewnym.

— Co tam masz? — spytałam, a on uśmiechnął się pod nosem, po czym do mnie podszedł.

— Chleb, masło orzechowe, miód, dżem, jajko i borówki.

Udałam, że wymiotuję, a on pomachał mi posiłkiem przed twarzą.

— To jest obrzydliwe. Przysięgam, jeśli... CHARLIE, ZABIERZ TO ODE MNIE! — krzyknęłam, zrywając się z krzesła i biegnąc na drugi koniec przyczepy, gdy on gonił mnie z tym diabelskim jedzeniem. Utknęłam w kącie i westchnęłam. — Niech zgadnę, mam tego spróbować? — zapytałam zmęczona, na co przytaknął. — Dobra, daj.

Podał mi kanapkę, a ja popatrzyłam na nią sceptycznie.

— Okej, tak dla pewności, jakim cudem przez to nie zatrujesz się salmonellą?

— Po prostu spróbuj. Może posmakuje tobie i twoim wymyślnym kubkom smakowym.

— Może twoje są zepsute.

Mimo wszystko uniosłam chleb, biorąc małego gryza. Szeroko otworzyłam oczy.

— No wiem, pyszne, prawda? — odezwał się Charlie, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Pokręciłam głową i biegiem ruszyłam w stronę mojego krzesła, gdzie stała woda, której wzięłam wielkiego łyka.

— To była najbardziej obrzydliwa rzecz w moim życiu! Jakim cudem to jest? — spytałam, nadal próbując pozbyć się tego smaku z ust.

— Mam specyficzny gust — stwierdził wyniośle, przez co popatrzyłam na niego zszokowana.

— Byłeś kiedyś u lekarza? Może wypaliło ci język czy coś?

Potrząsnął głową, zajmując miejsce obok mnie i rozpoczynając posiłek.

— Wróciłam — ogłosiła Daisy, wchodząc do przyczepy.

— Dzięki Bogu. — Odetchnęłam dramatycznie. — Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym tu z nim utknęła.

— Och, zmusił cię do spróbowania jego jedzenia? — dopytała, a ja kiwnęłam głową z grymasem. — Och, biedna, biedna dziewczyno...

— Jestem tutaj! — wykrzyknął Charlie. Zachichotałam przez jego słowa.

— Wiemy. Ale lubimy się z tobą drażnić.

Rzucił we mnie nadzieniem swojej kanapki, trafiając mnie w twarz.

— Charlie. — Sapnęłam, a gdy przejrzałam się w lustrze, zobaczyłam dżem, masło orzechowe, miód i borówki na moim policzku. — Dlaczego?

Udałam, że szlocham, następnie wyjmując mokrą chusteczkę i zdejmując jedzenie z twarzy. Wtedy rzuciłam nim w chłopaka. Szybko się schylił i zaśmiał z mojej reakcji. Ponownie opadłam na siedzenie, czując znajome uczucie makijażu na skórze. Zamknęłam oczy, poddając się zmęczeniu, które męczyło mnie przez cały poranek.

— SKY! — krzyknął Charlie. Szybko wstałam, uderzając głową o ramię Daisy.

— Czego znowu chcesz? — odezwałam się. Siedział na krześle, a jedna z naszych niesamowitych fryzjerek o imieniu Bonnie zaczęła pracować nad jego włosami.

— Mogłabyś być taka miła i rzucić mi mój telefon? — poprosił, patrząc na mnie oczami szczeniaczka.

— Jasne. Mam nadzieję, że go złapiesz — odparłam uśmiechnięta, po czym faktycznie rzuciłam w niego urządzeniem.

Kiedy położył na nim swoje ręce, podłączył go do głośnika. Wszyscy śpiewaliśmy najgłośniej, jak tylko potrafiliśmy, a w pewnym momencie razem z Charliem zaczęliśmy tańczyć bez wstawania z foteli. Oczywiście, Charlie jako chłopak skończył przede mną, więc stanął za moimi plecami i popatrzył na mnie w lustrze.

— Tak? — zapytałam z uśmiechem na twarzy, wracając do przeglądania Instagrama.

— Ślicznie wyglądasz — wymamrotał. To mnie zaskoczyło.

— Co? — wypaliłam, nie rejestrując tego, co się wydarzyło. Spróbował zakryć swoją niezręczność śmiechem.

— Och, po prostu ładnie wyglądasz.

Kiwnęłam głową i szeroko się uśmiechnęłam.

— Dziękuję, Charles. Ty wyglądasz... Ech. — Szeroko otworzył usta zszokowany, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. — Żartuję. Ale ile siedziałeś na tym krześle? — Nie odpowiedział. — Mhm. Właśnie tak myślałam.

— Dobra, Skylar, skończyłam już twój makijaż. Bonnie niedługo wróci — odezwała się Daisy. Mocno ją przytuliłam, zanim wyszła.

Muzyka nadal cicho grała w tle, więc zaczęłam kiwać głową w rytm piosenki.

— Zatańczysz ze mną? — spytał chłopak, podając mi rękę. Zachichotałam i ją ujęłam.

— Oczywiście.

Pociągnął mnie na nogi, a następnie zaczęliśmy tańczyć. Bardzo szybko okręcił mnie wokół mojej własnej osi. Tak naprawdę nie tańczyliśmy, tylko po prostu dobrze się bawiliśmy. Ponownie opadłam na krzesło, a on przeczesał palcami moje włosy. Zamknęłam oczy, czując ogarniające mnie zmęczenie.

— Charlie, przysięgam, że jeśli przez ciebie zasnę, to staniesz się fantomem z prawdziwego zdarzenia — wymamrotałam sennie. On jedynie kontynuował zabawę moimi włosami.

— No cóż — odezwał się radośnie.

— WITAJ, ŚWIECIE!

— Cholera, OWEN! — krzyknęłam, ponownie podskakując przerażona. — Próbowałam się przespać!

— Mam to gdzieś. Wyglądaliście na zajętych — zażartował. Posłałam mu spojrzenie w tym samym momencie, w którym Bonnie wróciła.

— Odsuń się, Charlie! Pewnie zniszczysz moją fryzurę! — Machnęłam ręką. Zaskoczony sapnął i przyłożył dłoń do serca.

— Czuję się urażony — stwierdził, akcentując każde słowo. — Idę gdzieś indziej. Gdzie ludzie mnie lubią.

— Do jedzenia? — spytałam, a on kiwnął głową i wyszedł.

Zaśmiałam się z jego głupoty i ponownie zwróciłam uwagę na telefon. Gdy podniosłam wzrok, okazało się, że Owen na mnie patrzy.

— Co?

— Nie widzisz tego, prawda? — odezwał się. Co?

— Czego nie widzę?

Wzruszył ramionami.

— Nieważne — stwierdził. Posłałam mu sceptyczne spojrzenie.

— Jeśli tak mówisz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro