Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

trois

zmieniam dni dodawania rozdziałów, żebyście codziennie mieli coś związanego z charliem — jednego dnia pojawia się before the pain, a następnego hide away ❤️



                — Gadaj? O czym mam gadać? — spytałam, wskakując na jej kanapę.

— Ty i Charlie! — zawołała podekscytowana i pochyliła się w moją stronę. Subtelnie się odsunęłam.

— Co ze mną i Charliem?

— Nie widzisz tego?

Z wahaniem pokręciłam głową. Co dokładnie miałam widzieć? Poza tym, że spędzamy ze sobą dużo czasu, chyba nie— Och.

— Chwila, myślisz, że mi się podoba? — zawołałam, kładąc dłoń na moim kolanie. Dziewczyna kiwnęła głową z szerokim uśmiechem. Prychnęłam i aż pochyliłam się ze śmiechu. — Och, Jadah, nie! A przynajmniej nie w tym sensie! Zdecydowanie nie w taki sposób. To tylko mój przyjaciel.

— Och — mruknęła przygnębiona.

— Och? Nie rozumiem? Dlaczego to dla ciebie taka wielka sprawa?

— Bo tak. Nie dzieje się nic interesującego!

— Nie dzieje się nic interesującego? Naprawdę, Jadah? Wiesz, spodziewałam się czegoś więcej — odparłam, opierając się o kanapę. Pokazała mi język, na co się uśmiechnęłam. Pukanie do drzwi przerwało ciszę.

— Hej, Sky. Kenny cię woła. — Usłyszałam głos Madi z zewnątrz.

— Idę! — odkrzyknęłam, po czym wstałam z łóżka. — Do zobaczenia później, Jadah.

Jeszcze jej pomachałam, zanim wyszłam z przyczepy. Brunetka jeszcze mi pomachała, a ja zbiegłam po schodach, biorąc Madi pod ramię, gdy ruszyłyśmy na plan.

— Jestem — ogłosiłam, podchodząc do mężczyzny.

— Cudownie! Okej, przećwiczmy scenę, w której pojawiasz się w studiu i spotykasz chłopaków, okej? Poimprowizuj trochę. Zobaczmy, na co cię stać.

Kiwnęłam. Och, przy okazji, jestem duchem! Weszłam do garażu, w którym zastałam Jera, Owena i Charliego.

— Witajcie, chłopcy. — Podeszłam do nich tanecznym krokiem.

— Sky! — Charlie przybił mi piątkę.

— Na miejsca! — Rozległ się głos Kenny'ego. Szybko podeszłam do drzwi, gotowa „pojawić się" w pomieszczeniu. W głowie przypomniałam sobie moje kwestie. — I... Akcja!

Podskoczyłam, by to wyglądało, jakbym dopiero wpadła do środka i z podziwem przeszłam się po studiu.

— Co tutaj robisz?

Pisnęłam zaskoczona, potykając się. Zauważyłam, że Kenny już chciał krzyczeć „cięcie", ale szybko złapałam równowagę.

— Co ja tutaj robię? — powtórzyłam. — Co wy tutaj robicie?

— Uch... Mieszkamy tutaj? — odezwał się Owen.

— Wy... Mieszkacie... Tutaj? — zapytałam, wskazując dłonią na pomieszczenie.

— Chyba... Chyba nie rozumie — szepnął blondyn do reszty. Chwila, oni mnie słyszą. I mnie widzą. To oznacza...

— JESTEŚCIE DUCHAMI! — krzyknęłam. — O mój Boże. Ale dziwnie. Od jak dawna tu mieszkacie? I dlaczego wyglądacie tak znajomo?

Dokładnie przyjrzałam się chłopakowi w środku. Wyglądał jak mój dawny przyjaciel, który zmarł.

— Um, jesteśmy tu od '95 — odpowiedział.

— Niemożliwe. Moi przyjaciele wtedy tutaj mieszkali. O co chodzi?

— Jeśli my mieszkaliśmy tutaj w '95 i twoi przyjaciele też, to jesteśmy tymi samymi ludźmi? — spytał ten w skórzanej kurtce. Wtedy w mojej głowie coś kliknęło.

— Luke! — wypaliłam, niemal od razu zasłaniając usta dłonią.

— Um... Tak, to ja? A ty jesteś...?

— Emerson.

Przez chwilę się zastanowił.

— Emerson... Emerson... Chwila, Emily? — Szybko kiwnęłam głową. — Emmy! Chwila, umarłaś? W jaki sposób?

Niezręcznie spuściłam wzrok.

— Wypadek samochodowy — wymamrotałam. Gwałtownie złapał oddech.

— Słabo. My umarliśmy przez podejrzane hot-dogi — przyznał.

— Żartujesz, prawda? — Wszyscy zaprzeczyli. — Okej, skoro ty jesteś Lukiem, to wy musicie być... Alex i Reggie. — Och, wow! To naprawdę wiele do ogarnięcia.

— I... Cięcie! — zawołał Kenny. Spomiędzy moich ust wydobył się okrzyk, kiedy przybiłam piątki z chłopakami.

— Dobra robota, fantomy.

— Łatwo pracuje się z profesjonalistką — stwierdził Charlie, niesamowicie mi tym schlebiając. — Poza tym robi ci się siniak na nodze.

Wskazał miejsce, w którym się potknęłam. Zirytowana uderzyłam nogą o ziemię i jęknęłam przez przeszywający mnie ból.

— To było dobre. Proszę, moglibyśmy przećwiczyć to jeszcze raz? — odezwał się nasz reżyser.

Pokazałam mu kciuki w górę, a następnie wszyscy wróciliśmy na swoje miejsca. Kenny kazał nam zrobić to jeszcze kilka razy, aż w końcu wszystko poszło idealnie i mogliśmy zrobić sobie przerwę.

— Dobra, fantomy. Pora na „Now Or Never".

Wywołani chłopcy udali się do przyczepy, by ekipa poprawiła ich włosy, nałożyła na nich sztuczny pot i żeby mogli się przebrać.

— Chcesz pooglądać? — zwróciłam się do Madi. Brunetka kiwnęła głową, po czym ruszyłyśmy w tamtą stronę pod ramię, po drodze zabierając ze sobą Jadah. Weszłyśmy na plan i zajęłyśmy miejsca pod ścianą. Nagle Charlie się pomylił, kiedy popatrzył w naszą stronę.

— Charlie! To byłeś ty! — zawołał Kenny.

— Wybacz, Ken! Rozproszyłem się!

— Och — mruknęły Jadah i Madi. — Rozproszył się.

— Och, odwalcie się. — Szturchnęłam je obie łokciem.

Zaśmiały się, a następnie zamilkłyśmy, oglądając nagrania. Nagrali jakieś dwadzieścia siedem ujęć i kiedy już skończyli, sztuczny pot nie był im potrzebny.

— Sky! Przyszłaś — odezwał się Charlie, podchodząc do mnie.

— Nie, odejdź ode mnie. Jesteś cały spocony.

Zaczęłam się cofać, ale Owen przytrzymał mnie w miejscu, kiedy wszyscy równie zapoceni mnie przytulili.

— Ew — wymamrotałam. W końcu mnie puścili, więc mogłam się od nich odsunąć. — To było obrzydliwe i teraz śmierdzę. Idę się umyć. Wielkie dzięki.

— Nie ma sprawy. — Jer się pokłonił, a ja wywróciłam oczami.

— Do zobaczenia później. Pa! — Pomachałam im jeszcze przez ramię, po czym ruszyłam w stronę miejsca, w którym mogłabym wziąć prysznic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro