Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♣ viginti quinque + nominacja

Ogarnęłam ostatnio, że ponad 100 osób czyta HI, podziwiam wytrzymałość i dziękuję! ♥ No i wiecie, komu dziś stuknął roczek? Mi na wattpadzie! I mojej siostrzenicy, Tosi! Z tej okazji pod rozdziałem wrzucę nominacje, pocierpcie sobie. :D


Świadomość wracała, a ja z każdą sekundą miałam ochotę stracić ją ponownie. Czułam się, jakby coś mnie rozjechało. Moje ciało bolało. Okropnie. Otworzenie oczu było dla mnie nie lada wyczynem. Podniosłam powiekę, ale po chwili opadła z powrotem. Poczułam delikatny dotyk na dłoni. Dziwne, mrowiące ciepło przeniosło się na moje przedramię, kierowało się coraz wyżej, do ramienia. Potem poczułam to samo na drugiej ręce. Kiedy to samo uczucie ogarnęło moją twarz, cicho syknęłam. 

- Spokojnie - usłyszałam. - Nie ruszaj się.

- Nie będzie ciężko - wychrypiałam. 

- Skończyłeś? - dobiegł mnie inny głos.

- Prawie. 

W moich ustach pojawiło się coś mokrego. Jakiś wacik, chyba na patyku. Zaczęłam go ssać, czując ulgę. Odrobina wody spłynęła w dół mojego gardła, nawilżając je. Po chwili wacik zniknął. I pojawił się ponownie, znowu pełen wody. Połknęłam ciecz i odetchnęłam słabo. Powoli otworzyłam oczy. Nade mną był jasny sufit, który widziałam codziennie rano od ponad trzech lat. Mój pokój. Skierowałam wzrok na osobę, która siedziała na krześle przy moim łóżku. 

Hallam uśmiechnął się słabo i jeszcze raz przejechał jakąś szmatką po mojej twarzy, powodując tym, że się skrzywiłam.

- Co tu jest grane? - zapytałam słabo.

- Bardzo wiele. - To nie Hallam mi odpowiedział, ale mężczyzna, który stanął tuż za nim. Inkwizytor. - Ale spokojnie, Marsali. To nie jest twój interes. 

- Dotyczy mnie, więc jest - odparłam, patrząc chłodno na Ruthvena. Ten wzruszył ramionami i skierował pogardliwe spojrzenie na Hallama. Mój strażnik siedział tyłem do niego, dlatego inkwizytor nie mógł zobaczyć nienawiści widocznej na jego twarzy.

- Daj mi to - powiedział ostro Ruthven, wyciągając rękę po rzecz, którą Hallam trzymał w dłoni.

- Nie. Dokończę. Nie chcę, abyś znowu ją skrzywdził.

- Ja zamierzam uratować jej życie i duszę, w przeciwieństwie do ciebie.

- Powiem ci, że oni dwaj są straszni. Kiedy byłaś nieprzytomna, kłócili się jak jakieś popierdole - odezwała się Eve. O co się kłócili? - O jakąś opiekę. - Kłamiesz. - Nie. Po prostu nie mówię ci wszystkiego.

- Możecie się zamknąć i stąd wyjść? - zapytałam obu mężczyzn. - Wkurwia mnie wasze gadanie.

- Skończ i wyjdź - warknął inkwizytor. Hallam przewrócił oczami i oddał mu szmatkę.

- Uważaj na siebie - powiedział, klepiąc mnie delikatnie po ręce, po czym wstał. Był równy inkwizytorowi. Do tego był bardziej umięśniony. Widziałam, jak mierzą się spojrzeniami. Po parunastu sekundach mój strażnik wyszedł. A Ruthven usiadł na miejscu zwolnionym przez niego.

- Wszystko będzie dobrze, dziewczyno - powiedział do mnie z... żalem? - Jeszcze stąd wyjdziesz.

- Wątpię - odparłam. - Nie uda ci się wyrzucić mojej lokatorki. I nawet nie chcę, żebyś to robił.

- Miałem gorsze przypadki. - Czyli zostałam przypadkiem, świetnie. - Jeszcze będziesz wolna. 

- Jak spróbujesz czegokolwiek, zabiję cię - syknęłam. Moje ciało odzyskało już całe czucie. - Nie mam pojęcia, dlaczego jestem tu takim priorytetem, ale zapewniam cię, że jeszcze pożałujesz. Wszystkiego.

Inkwizytor jedynie pokręcił głową. Poklepał mnie po policzku, ale szybko odsunął dłoń, kiedy chciałam go ugryźć. 

- Ciesz się spokojem i swoim opętaniem, póki możesz - powiedział mi. - Do Dualnej Pełni już się pozbędę twojego demona.

- Wolę umrzeć - splunęłam. 

- Taką możliwość chcę wykluczyć, ale jak będzie konieczne... zrobię, co będzie trzeba.

Przez moje ciało przeszły zimne dreszcze, jednak nie okazałam strachu. Podniosłam się powoli na łokciach i usiadłam. Patrzyłam wyzywająco w oczy inkwizytora. Ten odwzajemnił spojrzenie. 

Nagle ktoś zapukał mocno do drzwi. Inkwizytor szybko się odwrócił i podszedł do wyjścia. Pociągnął za klamkę, odsłaniając stojącego na korytarzu... Zayna. Brunet stał z ręką w górze, jakby chciał zapukać w drzwi jeszcze raz.

- Gdzie twój strażnik? - spytał go ostro Ruthven. - I po co tu jesteś?

- Strażnik jest tam - Zayn pokazał kciukiem kierunek - a ja szukam Marsali.

- Po co?

- Nie wolno się z koleżanką widywać? - Zayn przebiegł pokój wzrokiem i zauważył mnie na łóżku. Jego oczy pociemniały, kiedy kierował je z powrotem na inkwizytora. - Co ty jej zrobiłeś? - warknął.

- Nic, co powinno cię interesować. Odejdź, zanim cię wyślę do lochów. 

Zayn parsknął szyderczym śmiechem. Inkwizytor podniósł rękę, ale Malik w tym momencie popchnął go do tyłu i wszedł do pokoju. Podszedł prędko do mnie i usiadł na łóżku. Dotknął mojej twarzy. Na jego własnej widziałam niepokój.

- Co ci zrobił? - zapytał mnie cicho.

- Zabierzcie go stąd! - usłyszałam krzyk inkwizytora. Podniosłam się, a Zayn objął mnie ramieniem w pasie, stabilnie trzymając. 

- To jest coś gorszego od wody święconej. Sparaliżowało mnie - szeptałam mu szybko do ucha. Prawie wbijałam paznokcie w jego ramię. - Musisz przekazać Azamowi, żeby uważał w lochach. Możliwe, że Ruthven już coś podejrzewa. I pilnujcie się wszyscy, ten człowiek to pojeb. - Złapałam Zayna za policzek i pocałowałam go szybko. On odwzajemnił pocałunek, przyciskając mnie mocniej do siebie. Po chwili - zbyt krótkiej, jak dla mnie - strażnicy oderwali go ode mnie i wyprowadzili. 

Opadłam wygodnie na łóżko. Uśmiechnęłam pogodnie do inkwizytora, który odprowadził wzrokiem wyprowadzanego, spokojnego Zayna, a potem spojrzał na mnie.

- Cóż to za młodzieniec? - zapytał powoli. Spokojnie. Zbyt spokojnie.

- Taki, którego nie poznasz i nie pokonasz - odparłam pogodnie. - Coś jeszcze? Chyba pora obiadu.

- Bardziej kolacji - poprawił mnie odruchowo inkwizytor. Kolacji. Co?

O kurwa. Przecież miałam po kolacji iść do pokoju Ruthvena. O ile Geillis odkryła, gdzie się znajduje. Miałam tam wygrzebać kilka rzeczy o tym gnojku. Między innymi moje papiery. I to, czy on rzeczywiście... jest moim ojcem. Wzdrygnęłam się.

- Jesteś osłabiona na własne życzenie - powiedział Ruthven. - Niedługo zacznę pracować nad tym, aby wygnać z was wszystkich demony. A przede wszystkim z ciebie.

- Dlaczego "przede wszystkim" ze mnie? - zapytałam gniewnie.

- Nie mogę ci powiedzieć. Nie zamierzam dawać wam karty przetargowej.

- Dlaczego nie? A co zrobisz, jeśli ci powiem, że już wszystko wiem? - Postanowiłam go podrażnić. Inkwizytor nie zmienił wyrazu swojej twarzy. Jedynie w jego fiołkowych oczach coś błysnęło.

- W takim razie z tobą mogę pracować od jutrzejszego poranka.

Obrócił się na pięcie i wyszedł z celi. Nie no, kurwa, co wy wszyscy odwalacie, że tak zamaszyście wychodzicie, zostawiając mnie wszędzie samą? Pokój, lochy... cokolwiek. 

Niech to szlag. Wstałam powoli i ostrożnie rozciągnęłam kończyny. Może wróciło mi czucie, ale byłam nieco zdrętwiała. Jednak nie mogłam zważać na własne słabości. Miałam zadanie do wykonania. I dlatego musiałam grzecznie iść na kolację. Oby Geillis tam była i mogła mi powiedzieć to, czego potrzebowałam. 

Wyszłam z pokoju, a tam znowu czekał inny strażnik. Nie Hallam. Mogłam mieć jedynie nadzieję, że wróci. A ja odkryję, dlaczego inkwizytor i on tak się nienawidzą. Bez słowa skierowałam się na stołówkę. Tam zabrałam tackę i talerz z kanapkami. Plus herbata. I tyle. Rozejrzałam się. Widziałam Geillis obok mężczyzny wyglądającego jak tyczka z mopem brudnym od węgla na końcu. Czarno-siwe włosy były poczochrane i spięte w coś przypominającego koka. Nie odzywał się do Geillis, ona do niego także nie. Podeszłam i usiadłam tuż obok niej. Facet spojrzał na mnie. Jego oczy tępo przejechały po mojej twarzy i wróciły do kontemplowania swojego posiłku. 

- Można przy nim bezpiecznie mówić? - spytałam cicho.

- Jest walnięty, nikt mu nie uwierzy - mruknęła Geillis. - Ostatnie piętro w wieży. Za dwie godziny zmienią się tam strażnicy. 

- Widziałaś Zayna? 

- Nie.

- Kurwa - syknęłam. - Miał ze mną iść.

- Jak go zobaczę, przekażę mu wszystko. Wątpię, żeby zamierzał cię zawieść. 

Uśmiechnęłam się blado.

- Są jakieś szyfry?

Geillis kaszlnęła cicho, blednąc.

- Nie jestem w stanie dać ci kartki przy wszystkich.

- Gdzie ją masz? - Nachyliłam się do niej. Dziewczynka pokazała mi swoją lewą dłoń, ściśniętą i leżącą na stole. Zmarszczyłam brwi. Kurwa mać, miała rację. Nie mogła mi tego przekazać ot tak. - Potworku - szepnęłam do naszego sąsiada. 

- Hę? - Spojrzał na mnie zdziwiony. - Czego chcesz?

Rozpoznałam ten głos od razu, chociaż nie znałam przedtem twarzy. Wariat, który dzień w dzień wywrzaskiwał na cały korytarz, że Lucyfer nadchodzi.

- Pan czeka na ciebie na korytarzu - szepnęłam, uśmiechając się zachęcająco. On gwałtownie się wyprostował. Cholera, musiał mieć ze dwa metry.

- Pan? - spytał chrapliwie.

- Tak - potwierdziłam. - Jest na korytarzu, idź do niego. 

Wariat zerwał się na równe nogi i popędził przez stołówkę, potykając się o krzesła i wywracając stoliki. Wykrzykiwał przy tym "Panie, panie, idę do ciebie!". Połowa strażników rzuciła się, aby go powstrzymać. Geillis skorzystała z okazji i wcisnęła mi karteczkę w dłoń.

- Dzięki - rzuciłam, chowając ją szybko do kieszeni. Zajęłyśmy się niewinną obserwacją walki strażników i opętanego. 

Czułam, jak świstek papieru w mojej kieszeni aż mnie pali. Jeszcze trochę. I dowiem się wszystkiego.

_________________________________

Nominacje, łuhuu!

Od brooklyn_broo , dzianks :D 15 faktów. Ale, kurwele, nudna jestem.

1. Mam na imię Paulina.

2. Zenaida wzięła się z tego, że chciałam napisać fantasy i szukałam ładnego imienia dla jednej z bohaterek. Z opowiadania zrezygnowałam, a nazwa mi spasowała na watt.

3. Moje włosy w najdłuższej części mają siedemdziesiąt centymetrów.

4. Jestem na humanie (i tak bardzo żałuję).

5. Powiązanie z pkt.4 - w tym roku szkolnym z lektur przeczytałam jedynie całą "Nie-boską komedię", na resztę zwyczajnie nie miałam czasu. Z każdej innej przeczytałam przynajmniej pięćdziesiąt stron. XD

6. Czwartego czerwca będę mieć osiemnastkę, yaaas.

7. Nienawidzę ryb. Sam zapach powoduje, że robi mi się niedobrze.

8. Moim aktorskim guru jest Benicio Del Toro.

9. Nie mam określonego gustu muzycznego - jestem otwarta na prawie wszystko.

10. W wakacje między pierwszą a drugą klasą podstawówki miałam szytą twarz (policzek) i rękę. Wciąż mam blizny. XD

11. Jestem w ZHP od prawie trzech lat, akurat otwieram próbę na HO. :)

12. Huh, co dalej. Mam metr siedemdziesiąt wzrostu.

13. Nie miałam nigdy chłopaka. 

14. Namiętnie shipuję Victuuri i Otayuri. 

15. Prawie zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwilę. 

Druga nominacja jest od LaylaWheldon :D 

1. Jaki jest twój ulubiony zespół?

Queen, 1D.

2. Czego najbardziej się boisz?

Tego, że garstka ludzi, która mnie zna i akceptuje moje wady, w końcu dojdzie do wniosku, że nie ma po co marnować czasu na spędzanie go ze mną. 

3. Opowiedz swój ostatni sen.

Pamiętam jeden sen sprzed tygodnia. Śniło mi się, że moja starsza siostra była na mnie wkurzona, bo na zły termin ją do dentysty umówiłam i wizyta została odwołana. Co dziwne, myślałam, że ten sen był prawdą XD Pytałam jej później, tego samego dnia, czy idzie jednak sprawdzać zęby, bo ponoć nie ma jak. Zaczęła się ze mnie śmiać. XD

4. Ulubiony kolor? 

Szary.

5. O czym marzysz?

Żeby wyrwać się z miejsca, gdzie przebywam, dostać potrzebne środki do życia i wyjechać jak najdalej. Za granicę. 

6. W skrócie - który żywioł i dlaczego?

Wybrałabym ziemię. Z kilku prostych powodów - nie umiem pływać, nie jestem piromanką, mam lęk wysokości. Do tego od małego mam styczność z naturą, mieszkam na wsi, a moi rodzice mają uprawę róż. No i jestem harcerką. :D

7. Spójrz za okno... opisz, co widzisz.

A więc. Jest siedemnasta. Nic nie widzę. XD Ale wiem, że jest biało od śniegu. I widzę kontury domów.

8. Jakie książki lubisz czytać?

Takie, które nie są lekturami. XD A tak poważnie, przeczytałabym chętnie cokolwiek. Lubię niektóre młodzieżówki, horrory, romanse. Jakby co, polecam serię "Obca". :D

9. Kawa czy herbata?

Herbata. Zdecydowanie.

10. Morze czy góry?

Mieszkam w górach. Ale wybieram właśnie je. Woda to nie mój konik.

11. Co ostatnio Cię rozśmieszyło?

Wiadomość z Sextingu o Victuuri od Eriala126 "(...) twoja matka upuściła cię na drogę z mostu, ale pech chciał, że tylko sobie uszkodziłeś mózg jeszcze bardziej (...)" - uwielbiam. XDD

12. Koty czy psy? 

Koty. ♥

Ok, nie męczę Was już. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. :D 

A to Victor. ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro