♣ octo
Kurwela, mam wenę. Osoby czekające na inne opowiadania - bardzo przepraszam, kocham i ten teges. Będę pisać w weekendy, nie mam na tamte sił.
- Powiedz mi, jakim cudem zawsze jesteś wtedy, kiedy się tego nie spodziewam?
- Nie spodziewasz? Błagam. - Zayn obrzucił mnie spojrzeniem pełnym litości i usiadł na łóżku. - Wiem, że liczyłaś minuty.
- Szczerze powiedziawszy nie umówiliśmy się na specjalną godzinę, więc nie miałam jak marnować czasu na liczenie, ile ci zajmuje wyzbieranie się na seks - odparłam.
Zayn otworzył usta, ale po chwili je zamknął. Miałam go. Uśmiechnęłam się zwycięsko i wstałam z łóżka, zostawiając na nim zdezorientowanego chłopaka. Chociaż nie wiem, czy mogę go tak nazywać. Był ode mnie starszy, tego byłam pewna. Wygląd i zachowanie na to wskazywały. A najbardziej... oczy. Kiedy spojrzałam w nie raz, wtedy, w podziemiach, zobaczyłam w nich rezygnację, jaką może mieć człowiek, który przeżył za dużo.
Wyjrzałam przez okno. Znikąd poczułam się nieco skrępowana. W końcu seks z kimś, kogo znam niecałe dwa tygodnie, nie jest dla mnie codziennością. Skupiłam wzrok na lesie oświetlonym blaskiem księżyca. Pełnia. Oddychałam spokojnie, chociaż wewnątrz mnie Eve klęła z zapałem, chcąc mnie namówić na szybkie zrzucenie ubrań. Zacisnęłam palce na parapecie i skupiłam się. Zamknęłam oczy.
A potem odepchnęłam Eve.
Sztuczka udająca się bardzo rzadko. Kiedy raz udało mi się ją wykonać, Eve była "nieprzytomna" w moim ciele przez cały dzień. Nie wiedziałam, że była w takim stanie. Myślałam, że się po prostu nie odzywa. A ona po jednym dniu wróciła i była w szoku przez to, że nic nie pamiętała z tamtych godzin.
I teraz to się przyda. Ja i Zayn - nasza sprawa. Demony będą mieć z tego energię, ale nie przyjemność. Odwróciłam się, prawie wpadając na Zayna, który stał za mną. Spojrzałam w jego oczy, a on zbliżał się coraz bardziej, zmuszając mnie do cofania się. Oparłam plecy na parapecie.
Zayn wyciągnął rękę i dotknął kosmyka moich włosów. Patrzył na niego z uwagą. A patrzyłam z uwagą w jego oczy. Pełne skupienia.
- Są takie... jasne - powiedział cicho. - Jak wyprane z wszelkiego koloru.
Jego druga ręka zawędrowała na moją talię, zaciskając tam palce. Przez cienki materiał czułam gorącą dłoń. Zadrżałam.
- Zayn... - szepnęłam. - Pieprzysz jakieś głupoty.
- Taak? - zapytał, przejeżdżając ustami po mojej szyi.
- A powinieneś pieprzyć mnie.
Ciepło na skórze zamarło. A po chwili poczułam mocny uścisk na biodrach. Zayn złapał mnie mocno i szybko zaniósł do łóżka. Padłam na poduszkę, a Zayn wylądował na mnie, starając się nie zmiażdżyć moich organów. Całował pewnie moją szyję, a w tym samym czasie jego ręce zawędrowały pod moją koszulkę, podciągając ją do góry. Muskał przy tym mój brzuch palcami, a ja aż się trzęsłam. Nic nie mogłam poradzić na to, że Zayn tak na mnie działał. A nie, w sumie mogłam. Poddać się temu uczuciu.
Podniosłam ręce, a Zayn ściągnął moją koszulkę. Zanim zdążył nacieszyć oczy widokiem mnie w staniku, złapałam za jego odzież i zaczęłam ją prawie zdzierać.
- Spokojnie. - Zayn wydał z siebie zduszony śmiech. Po jego pociemniałych oczach i erekcji widocznej w spodniach widziałam, że nie mógł się tego doczekać tak samo jak ja.
Znowu. Znowu naga klatka. Maaaatko! Cudo. Przejechałam palcami po jego tatuażach, patrząc na każdy. Zastanawiałam się, co one symbolizują. Szybko zniknęły z mojego pola widzenia, kiedy Zayn pochylił się i zaczął całować moje obojczyki i piersi nad materiałem stanika. Odetchnęłam głęboko, podniecona jak jasna cholera.
- Jak się odpina to gówno? - wydyszał, próbując ściągnąć biustonosz. Parsknęłam i jednym ruchem zrobiłam to za niego.
Zayn zrzucił go na ziemię i zajął się moimi piersiami. Jęknęłam cicho, kiedy jego usta robiły miejsce zębom i językowi. Wplotłam palce w jego włosy, niemo namawiając go do szybszego tempa.
Kurwa, zszedł niżej. Przygryzał i zasysał skórę na moim brzuchu, tak samo jak wcześniej na piersiach. Zajął się ściąganiem moich spodni. Leżałam sobie przed nim w samych majtkach i co? Zajebiście. Bo sama dobrałam się do jego spodni i je zrzuciłam.
- Ja pierdolę. - W schrypniętym głosie Zayna było tyle pożądania, że ho ho ho. - Jesteś taka drobna. I masz wąziutką talię. Mógłbym ją objąć samymi dłońmi.
Zrobił to, a ja zaśmiałam się, widząc podziw w jego oczach.
- Dieta cud - poinformowałam go.
- Jaki?
- Dobra, post to nie cud.
Zayn parsknął.
- Może cię nie rozerwę - rzucił kpiąco.
Uniosłam brwi, patrząc na niego z litością i wyzwaniem w oczach. Zayn przyjął je i jednym ruchem zerwał moją bieliznę.
I leżałam taka, jaką mnie Bóg stworzył. Zayn aż zaklął cicho pod nosem i przejechał dłonią po moim ciele, od piersi do uda. A potem zawędrował między moimi nogami. Kiedy poczułam jego palce, bawiące się mną i drażniące, otworzyłam szerzej oczy i sapnęłam.
- Zayn - wyjęczałam.
- Słucham cię.
- Przestań się bawić.
- I co mam zrobić? - Ewidentnie się ze mną drażnił.
- Kurwa. - Złapałam koc w dłoń i zacisnęłam na nim palce. - Zrób to.
- To znaczy? - Cały czas ruszał palcami, pocierając moją kobiecość. A kiedy byłam blisko, bliziutko... wycofywał się. Kurwa mać.
- Pieprz mnie - warknęłam, sięgając ręką do jego bokserek.
- Kiedy? - zapytał z błyskiem w oku.
- Teraz, kurwa!
Zayn bez dodatkowych słów zrzucił swoje bokserki i złapał za moje kolana, rozszerzając je i przygryzając skórę na udzie. Podniosłam je nieco, żeby go zachęcić. Zayn zbliżał się coraz bardziej, a ja byłam coraz bardziej podniecona.
- Jak rozumiem, bez dzieci? - zapytał.
- A pojebało cię?
Kolejny plus bycia nosicielem. Sama decydujesz, czy chcesz zajść w ciążę. Mogę sobie pomyśleć "o nie, w mojej macicy coś się rozwija, nie chcę tego!", a Eve to pochłania. Martwy zarodek wychodzi z okresem, mało obfitym i bezbolesnym. I, jako ktoś, kto ma w sobie inne "życie", mam utrudnione zachodzenie w ciążę. Tak powiedziała mi Eve. Mężczyźni mają podobnie. Mogą przekazać życie lub nie.
Ale koniec teorii, więcej praktyki, bo Zayn nachylił się nade mną. Czułam wielkiego i twardego penisa bardzo, bardzo blisko. Wbiłam paznokcie w plecy nad pośladkami, pospieszając go. Kiedy nadal zwlekał, warknęłam ze złością.
- Bo się rozmyślę - zagroziłam.
- Błagam, w tym momencie jesteś w stanie myśleć o czymś innym niż seks? Ile ty masz lat?
- Czternaście.
Zayn zamarł. W jego oczach zobaczyłam szok. Prawie wybuchnęłam śmiechem.
- Żartowałam, kretynie. Dziewiętnaście. A teraz dawaj.
Aż mnie wygięło. Kurwa. Kiedy oszukany i zirytowany Zayn bezpardonowo we mnie wszedł... nie, nie wszedł. On się praktycznie wdarł. Brutalnie. I podobało mi się to. Zajęczałam, kiedy złapał za moje nadgarstki i wyciągnął je za moją głowę. Poruszał się szybko i pewnie. Przy uchu słyszałam, jak dyszy. Oplotłam go nogami w pasie i wyrwałam ręce z jego uścisku. Owinęłam się wokół niego ramionami, drapiąc mu plecy. Kiedy zrobiłam to wyjątkowo mocno, Zayn prawie zawył. I wzmocnił siłę.
O. O. O. Cholera. Dobrze. ZA dobrze. Zayn w jednym momencie wbił mi palce w biodra i wszedł tak mocno, że prawie krzyknęłam. Zacisnęłam się na nim, czując, jak orgazm zagarnia mnie całą, posyłając na finisz. Zayn mocno przyssał się do mojej szyi, a ja dodatkowo się wygięłam, tym razem nie powstrzymując wycia. Czułam, jak on sam dochodzi, zalewając mnie ciepłem, po czym opada na mnie bez sił. Oddychał ciężko w moją szyję. Zamknęłam oczy, normując swój oddech.
Zayn po chwili zsunął się na miejsce obok mnie, choć było to trudne przez małe łóżko.
- Możliwe, że nas słyszeli - powiedziałam zmęczona.
- Zablokowałem dźwięki tu, nikt nie mógł usłyszeć, co się dzieje w tym pokoju.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Jakim cudem? Widząc moje pytanie w oczach, odpowiedział, że ma tę możliwość. Tę i wiele innych.
Arcydemon. Jak nic. Tak samo, jak ja mam arcydemonicę Eve.
- W nocy sprawdzają pokoje - mruknęłam. - Nie powinieneś zostawać.
Zayn kiwnął głową i wstał powoli, przeciągając się. Spojrzałam z zadowoleniem na szramy na jego plecach. Moja sprawka. Poklepałabym się po plecach z dumy. Ułożyłam się wygodniej i patrzyłam, jak Zayn się ubiera. Zakrywa nieco mokre od potu ciało. Kiedy skończył, odwrócił się do mnie. Uśmiechnęłam się rozbawiona, widząc poburzone włosy, rumieńce na wklęsłych policzkach i lśniące oczy. Był wyraźnie... zdrowszy, o ile było to dobrym określeniem. Po prostu wyglądał tak, jakby miał za sobą pobyt w SPA.
Nachylił się nade mną i, ku mojemu zdziwieniu, pocałował mnie w czoło. Delikatnie. Potem przykrył mnie kołdrą.
- Śpij - mruknął. - Jeszcze cię wymęczę.
Uśmiechnęłam się drwiąco.
- Obiecujesz czy narzekasz?
Zayn w odpowiedzi przewrócił oczami i przejechał językiem po mojej szyi, przez co podskoczyłam.
- Jeszcze ty będziesz narzekać na wymęczoną cipkę.
Parsknęłam śmiechem, a Zayn poszedł w stronę drzwi. Położył rękę na klamce, ale się odwrócił.
- Przez tą twoją czternastkę prawie dostałem zawału.
- Staruszku. A ile ty masz lat.
- Trzydziestkę.
Otworzył drzwi i wystawił nogę za próg.
- A tak na poważnie, dwadzieścia dwa.
I wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro