Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Pudełko od Deidary


Na sam początek chciałam życzyć Wam wesołych Mikołajek ^^

Niech święty przyniesie Wam to co sobie wymarzyliście 

A ode mnie  może będzie więcej niż jeden rozdział? Kto wie ;)

~*~*~*~

Siedziałam na łóżku i opowiadałam Hidanowi całą sytuację z chłopakami a on słuchał nie przerywając mi.

-A później graliśmy w karty gadając o głupotach i przyszedłeś ty. -Zakończyłam swoją opowieść.

-Rozumiem. Może Deidara dalej cierpi po śmierci Ino i nie chce żeby i ciebie to spotkało. -Powiedział patrząc na książki przyniesione przez blondyna.

-Pewnie masz racje. -Skinęłam głową delikatnie się uśmiechając.

-Ale mimo wszystko nie chciałbym żeby tu przychodzili. A szczególnie Tobi.

-Ale Tobi wygląda na nie groźnego. -Powiedziałam dziwiąc się mu.

-Może i nie jest mordercą, ale nie jest zdrowy umysłowo. Poza tym to kuzyn szefa. Może mu powiedzieć, że tu jesteś... Kurwa to nie był dobry pomysł z przyprowadzeniem cię tutaj. -Powiedział zaciskając pięści.

-Hidan jakoś to będzie. Może Porozmawiaj z szefem? Może przyda wam się moja umiejętność którą prawie do perfekcji wyuczyłam na ulicy przez te pół roku.

-Myślisz, że będzie chciał w szeregach płatnych zabójców małą złodziejkę? -Zapytał a ja tylko wzruszyłam ramionami.

-Nie wiem może warto spróbować? -Odparłam a po pokoju rozniosło się pukanie.

-Kto tam? -Zapytał Hidan spinając się.

-Deidara. -Usłyszeliśmy oschły głos zza drzwi. Hidan wstał i otworzył drzwi.

-Rozmawiałem z tym przygłupem nie piśnie szefowi ani słowa. -Powiedział cicho blondyn patrząc na mnie uważnie. Wydawało mi się, że chce coś wyczytać z mojej twarzy więc się uśmiechnęłam delikatnie.

-Rozumiem coś jeszcze? -Zapytał Hidan patrząc na niego groźnie.

-Przyniosłem parę rzeczy po... -Zaczął zacinając się na chwilę -sam wiesz po kim. Może jej się przydadzą. -Powiedział podając siwemu kartonowe pudełko. Ten tylko wziął je od blondyna bez słowa.

-Dziękuję. -Powiedziałam cicho żeby nikt poza nimi mnie nie usłyszał.

-Nie ma sprawy jej i tak się już nie przydadzą. -Wzruszył ramionami.

-To wszystko? -Zapytał Hidan poddenerwowany.

-Jeszcze tylko jedno. To, że jest u ciebie nie znaczy, że ją możesz tak traktować. Na kobietę się ręki nie podnosi zapamiętaj to. -Powiedział po czym odwrócił się i odszedł. Hidan zamknął za nim drzwi i podszedł do mnie kładąc przede mną pudełko od chłopaka. Zaglądnęłam do niego zaciekawiona zawartością.

Wyjęłam z wierzchu fioletową bluzkę odsłaniającą pępek. Dalej były granatowe krótkie spodenki, szara piżama z trzy czwarte rękawem i czarna koszulka z krótkim rękawem i kwiatami na piersiach. Dalej był damski szampon do farbowanych włosów i żel pod prysznic o brzoskwiniowym zapachu oraz cztery książki. Na samym dnie pudełka leżało zdjęcie Deidary z jakąś dziewczyną.

Wyglądali razem pięknie. Dziewczyna miała tak samo złote włosy jak Deidara i długą grzywkę opadającą na oko. Uśmiechała się bawiąc się grzywką chłopaka.

-Pięknie razem wyglądają. -Powiedziałam cicho.

-Sam im zrobiłem to zdjęcie dzień przed tym jak szef ją zamordował. -Powiedział wzdychając.

-Długo razem byli? -Zapytałam odrywając wzrok od zdjęcia i spoglądając w oczy Hidana.

-Poznali się jeszcze w szkole. Najpierw byli przyjaciółmi. Po dwóch latach przyjaźń przerodziła się w miłość i zaczęli ze sobą chodzić. Po roku, gdy ktoś z akademika nagadał głupot na jej temat i ją wyrzucili Deidara wziął ją tu. Przez miesiąc udało nam się ukrywać jej obecność i nagle nie wiadomo skąd szef się o niej dowiedział i pod nieobecność Deidary ją zabił. -Powiedział patrząc na zdjęcie.

-Wydaje mi się, że Dei do tej pory ma do mnie żal, że mimo iż byłem w domu nie powstrzymałem Madary przed zabiciem jej, ale to stało się tak szybko, że nawet nie zdążyłem zareagować. Usłyszałem huk rozwalanych drzwi i dwa szybkie strzały nim zdążyłem wybiec z pokoju. -Powiedział smutno.

-Nie obwiniaj się to nie twoja wina. Nie mogłeś wiedzieć, że to zrobi. -Powiedziałam łapiąc go za dłoń. Spojrzał mi w oczy a ja przygryzłam wargę pod naporem jego spojrzenia.

-Nie powinienem cię tu przyprowadzać. Nic mnie nie nauczyła sytuacja z Ino. -Powiedział zaciskając pięści. Widziałam, że był na siebie zły.

-Gdybyś mnie tu nie przyprowadził spała bym gdzieś na ławce w parku głodna i zmarznięta. -Powiedziałam próbując go jakoś podnieść na duchu.

-W każdej chwili może tu wpaść i cię zabić. Nie boisz się?

-Nie boje się śmierci. Nic nie mam, jestem nikim, mówiłam ci już, że śmierć wydaje mi się być prostsza niż życie. -Wzruszyłam ramionami a on dalej milczał.

-Hidan jest ktoś kogo wasz szef słucha? Kto mógłby z nim porozmawiać o mnie? Może przydam się mu do czegoś? Mordować nie będę, ale może sprawne złodziejskie rączki też mu się przydadzą? -Pytałam patrząc na niego.

-Słucha tylko swojej prawej ręki- Nagato i Tobiego, ale nie zawsze.

-Może poproszę Tobiego żeby z nim porozmawiał? Nie musi mówić, że tu jestem. Tylko, że znalazł sprawnego złodzieja i zapytał czy mu się ktoś taki nie przyda. Jeśli się nie zgodzi odejdę stąd. -Powiedziałam niepewnie a on milczał.

-No chyba, że dalej mi nie ufasz. -Spuściłam głowę bojąc się jego odpowiedzi. Ujął delikatnie w dłoń mój podbródek i podniósł tak żebym patrzyła mu w oczy. Patrzył się chwilę w moje oczy po czym się odezwał.

-Nie wiem czy powinienem, ale chyba ci ufam. -Powiedział a mi kamień spadł z serca.

-Możesz mi zaufać. Na prawdę.-Powiedziałam cicho a on skinął głową.

-Więc zaufam. -Powiedział uśmiechając się delikatnie.

Zjedliśmy z Hidanem kolację i leżeliśmy naprzeciwko siebie gadając o głupotach. Nie wiem czy powinnam, ale czułam się tu bezpiecznie. Czułam, że przy nim nic mi nie groziło, nie wiem skąd, ale wiedziałam to. To śmieszne przecież był mordercą a ja byłam tylko kłopotem.

-Dlaczego mnie nie zabiłeś w tej łazience? Przeze mnie możesz mieć tylko problemy. -Zapytałam patrząc mu w oczy. Hidan patrzył na mnie przez chwilę w ciszy.

-Sam nie wiem. Twoje oczy w ogóle nie patrzyły na mnie ze strachem co mnie mocno zmieszało. Nikt inny nie patrzył na mnie w ten sposób wiedząc, że za chwile umrze. -Powiedział przeszywając mnie wzrokiem.

-Rozumiem. -Powiedziałam tylko nie wiedząc jak zareagować na jego słowa.

-Poza tym powstrzymało mnie coś jeszcze. -Powiedział ściszając głos.

-Co takiego? -Zapytałam zaciekawiona.

-Chęć zrobienia tego... -Powiedział cicho, po czym przybliżył się do mnie muskając moje wargi.

-Rozumiem. -Mruknęłam cicho delikatnie się uśmiechając. Przybliżyłam się do niego i tym razem ja złączyłam nasze wargi do momentu w którym ktoś zaczął szarpać za klamkę. Przestraszeni oderwaliśmy się od siebie patrząc w stronę drzwi.

-Hidan otworzy Tobiemu! Tobi chciał porozmawiać! -Usłyszeliśmy głos zza drzwi i trochę się rozluźniliśmy.

-Schowaj się, to debil, może nie być sam. -Szepnął mi Hidan do ucha a ja po cichu ruszyłam do łazienki.

-Gdzie jest Utau? -Usłyszałam głos Tobiego.

-Zamknij się debilu ktoś może usłyszeć. -Powiedział cicho Hidan a ja zobaczyłam jak klamka od łazienki opada w dół a w drzwiach staje zamaskowany chłopak.

-Wszystko z Utau w porządku? -Zapytał Tobi a ja uśmiechnięta skinęłam głową po czym wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku.

-Dobrze, że przyszedłeś Tobi chciałam cię o coś prosić. -Powiedziałam klepiąc miejsce obok mnie na którym chłopak usiadł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro