Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Samotna, ale nie sama

Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało. Zostawił mnie. Nie chciałam w to wierzyć. To nie mogła być prawda.

-Utau wstań proszę. -Usłyszałam za sobą głos Nejiego który wybudził mnie z letargu. Szybko wstałam z podłogi i puściłam się biegiem przez komisariat do wyjścia.

-Utau zaczekaj! To dla twojego dobra! -Słyszałam jak Neji za mną biegnie, ale miałam to gdzieś. Wybiegłam z budynku i odszukałam wzrokiem samochód Hidana. Spojrzał na mnie smutno na krótką chwilę po czym wsiadł do środka i odpalił silnik.

-Nie zostawiaj mnie! -Krzyknęłam gdy samochód ruszył z piskiem opon. Ruszyłam za nim biegiem, ale po chwili zniknął mi z oczu.

-Nie możesz mnie tak zostawić. -Jęknęłam cicho stając na środku ulicy czując łzy na policzkach. Poczułam dłoń na ramieniu. Obróciłam się spoglądając w białe tęczówki.

-Przykro mi. -Powiedział cicho a ja milczałam nie mogąc uwierzyć, że tak łatwo przyszło mu zostawienie mnie.

-Chodź zrobię ci herbaty uspokoisz się trochę. -Powiedział a ja załamana pomału za nim ruszyłam.

Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit. W dłoniach trzymałam koszulkę którą wczoraj miał na sobie. Jeszcze nim pachniała. Słyszałam jak po kuchni krząta się Neji z Hinatą. Zadzwonił do niej zaraz po tym jak Hidan odjechał i we trójkę przyszliśmy do mnie.

-Skoro będą szukać Hidana tutaj, nie może tu zostać, to niebezpieczne! -Słyszałam poddenerwowany głos Hinaty.

-Ona nie zostanie. Ja z Tenten się tu przeniesiemy na parę dni.

-Ale po co? Chcesz narażać was na niebezpieczeństwo?

-Jeżeli zastanie pusty dom będzie go szukał dalej a gdy znajdzie tu nas a my powiemy, że nikt oprócz nas tu nie mieszkał zgubi ślad co da Hidanowi uciec. -Mówił spokojnie Neji.

-Ale dasz mu tak po prostu uciec? To przecież morderca też do nich należał. -Zdenerwowanie Hinaty widocznie rosło.

-Moi ludzie nie mają wystarczającego przygotowania żeby walczyć z tak niebezpiecznymi ludźmi jak szef największej mafii w kraju. Sama wiesz jaka spokojna jest Konoha. Nikt się nie przygotował na taką wojnę. Poza tym myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę. Widzę, że Hidan chce ją chronić więc pozwolę mu i na ile mogę to pomogę. W końcu chodzi o życie niewinnej dziewczyny której chciał pomóc.

-Nie wiem czy to dobry pomysł. -Westchnęła zrezygnowana Hinata.

Złapałam za telefon i wykręciłam numer do Hidana. Nie miałam pojęcia który już raz do niego dzwoniłam w ciągu tej godziny odkąd odjechał. Niestety za każdym razem telefon milczał.

Wytarłam samotną łzę z policzka i spojrzałam na wyświetlacz na którym było nasze zdjęcie, które niespodziewanie zrobiła nam Hinata gdy byliśmy u niej na herbacie. Westchnęłam cicho wykręcając inny numer a już po chwili usłyszałam w słuchawce:

-Ruszyliście już? -Głos Deidary był widocznie zaniepokojony.

-Zostawił mnie... -Zaszlochałam do słuchawki nie mogąc opanować emocji.

-Co? Jak zostawił? Co za kretyn! -Warknął do słuchawki blondyn.

-Utau nie możesz tam zostać słyszysz? Musisz... -Zaczął, ale mu przerwałam.

-Jest ze mną policja.

-Policja? -Zdziwił się.

-Hidan poszedł ze mną na policje powiedział kto go ściga i kazał się mną zając a później odjechał. -Powiedziałam cicho.

-Oh... -Usłyszałam tylko po czym zapadła cisza.

-Deidara jesteś tam? -Zapytałam niepewnie.

-Tak. Sorki zamyśliłem się. Słuchaj mimo wszystko złym pomysłem jest żebyś została w tym domu. Na pewno znalazłaś tam jakichś znajomych, przenieś się do kogoś na parę dni.

-Dobrze. -Powiedziałam cicho.

-Utau... On wróci. Obiecuję ci to.

-Muszę kończyć. -Powiedziałam mając dość tej rozmowy.

-Trzymaj się. -Powiedział blondyn a ja rozłączyłam połączenie w momencie w którym usłyszałam pukanie do drzwi sypialni.

-Proszę. -Mruknęłam cicho a do pokoju wszedł Neji a za nim Hinata.

-Słuchaj... -Zaczął chłopak, ale mu przerwałam.

-Mogę pomieszkać u ciebie parę dni? -Zapytałam patrząc na Hinatę opuchniętymi oczami a ona uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do mnie.

-Jasne, że możesz. -Powiedziała przytulając mnie a ja znów poczułam łzy na policzkach.

Pierwsze trzy dni przeleżałam w łóżku z książkami. Chciałam zapomnieć o Hidanie więc próbowałam przenieść się do atramentowego świata. Niestety gdy tylko odkładałam książki wszystko wracało. Nie mogłam jeść ani spać zastanawiając się dlaczego to zrobił. Dlaczego mnie zostawił.

Słyszałam, że Neji i Tenten przenieśli się na jakiś czas do mnie i pilnują kiedy Madara się zjawi, ale jakoś mało mnie to interesowało.

Przetarłam przemęczone od ciągłego czytania oczy i siadłam na kanapie na której od trzech dni spałam. Odłożyłam książkę na bok a światło słońca wpadające przez okno odbiło się od małego kamienia na pierścionku który dostałam od Hidana. Westchnęłam cicho i wstałam kierując się do kuchni.

Pod oknem na specjalnej macie dla dzieci leżała Himawari wystawiając rączki do góry gdzie wisiały pluszowe motylki i ptaszki. Hinata stała przy zlewie myjąc naczynia i śpiewając piosenki dla dzieci. Odchrząknęłam cicho chcąc pokazać, że tu jestem.

-Oh wstałaś? Jesteś głodna? Zrobić ci herbaty? -Odezwała się i zaczęła wycierać mokre ręce.

-Nie chce ci robić kłopotu. -Mruknęłam niepewnie a do kuchni właśnie wpadł mały Boruto.

-Mamo, mamo! Przeczytaj mi bajkę! -Krzyczał biegając z książeczką w koło stołu czym przestraszył małą Himawari bo zaczęła płakać.

-Boruto ile razy ci mówiłam, że biega się po podwórku nie po kuchni. -Westchnęła Hinata podnosząc córeczkę z maty.

-Ale mamo! -Tupnął nóżką naburmuszony. Uśmiechnęłam się do siebie delikatnie i zabrałam blondynkowi książeczkę z rąk.

-Chodź ja ci poczytam. -Powiedziałam próbując się uśmiechnąć po czym poczochrałam chłopcu włosy a ten podskoczył zadowolony i pociągnął mnie do swojego pokoju.

Mijały dni, tygodnie i miesiące a telefon Hidana ciągle milczał. Gdy tydzień po wyjeździe Hidana do domu zapukał Madara, Neji jakoś go zmylił tłumacząc, że nikogo imieniem Hidan nie zna. Deidara dzwonił co jakiś czas mówiąc, że Uchiha znów trafił na ślad siwego na szczęście zawsze wracał z pustymi rękami.

Pomału leczyłam moje zranione serce. Praca w kwiaciarni pani Yamanaki i zabawa z dzieciakami Hinaty dużo mi pomagała, żeby o nim nie myśleć. Chodź były dni gdy miałam ochotę zamknąć się w swojej sypialni i spać całymi dniami.

Neji zaczął szkolić swoich ludzi. Co rusz dało się widzieć trenujących policjantów. Dodatkowo uparł się żeby dla bezpieczeństwa zamontować u mnie kamery. Niechętnie, ale zgodziłam się na kamerę przed domem i w przedpokoju, bezpieczeństwo było ważniejsze niż moja wygoda.

Siedziałam właśnie na bujanym fotelu na podwórku czytając książkę. Wieczory były dość chłodne więc na stopach miałam grube wełniane skarpety a nogi i ramiona miałam okryte dużym ciepłym kocem. Mój telefon zaczął wibrować a ja zajęta książką nie patrząc na wyświetlacz odebrałam połączenie.

-Słucham?

-Madara znowu go namierzył. Podobno wyjechał do Anglii. -Usłyszałam głos Deidary w słuchawce.

-Rozumiem. -Mruknęłam cicho przenosząc wzrok na ciemniejące niebo.

-Jak się trzymasz? Minął już rok. -Powiedział cicho.

-Szybko zleciało... A wydawało mi się, że to dopiero tydzień. -Podniosłam dłoń do góry patrząc na pierścionek na moim palcu.

-Ta znam to uczucie. -Powiedział wzdychając.

-Deidara dlaczego on mi go założył na palec? Dlaczego mówił, że chce być ze mną na zawsze a miesiąc później mnie zostawił mówiąc, że byłabym tylko balastem? Dlaczego? -Opuściłam dłoń na kolana a samotna łza wylądowała na pierścionku.

-Nie wiem, ale wiem, że chciał cię chronić. -Powiedział a ja westchnęłam smutno wycierając mokry ślad z policzka.

-Jestem zmęczona idę się położyć.

-Dobranoc Utau. -Usłyszałam jeszcze zanim rozłączyłam połączenie. Westchnęłam cicho i zostawiając koc i książkę w salonie na kanapie poszłam pod prysznic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro