Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#47

- Czemu mnie to nie zaskakuje... - zaczął Ashton. Podskoczyłam ze strachu. Nie spodziewałam się go na tej imprezie, w końcu to dawna miłość Frey'i; odwróciłam się do chłopaka z założonymi rękami;
- Mnie też to jakoś za szczególnie nie dziwi. - wzruszyłam ramionami i chciałam odejść, gdy nagle poczułam agresywne szarpnięcie za rękę.
- Nie chcesz jakoś odreagować? - usłyszałam szept - U Asil jest wiele pokoi...
- Nie, nie chciałabym. - warknęłam, wyrywając się z ucisku - Spierdalaj.
Byłam poddenerwowana ową sytuacją, ponieważ była łudząco podobna do tej w samochodzie. Czułam pierwsze kropelki potu jak i agresywne ściskanie własnej dłoni.
- Słuchaj kotek, pytanie które zadałem było retoryczne. Albo idziesz po dobroci albo po złości. - szyderczo się uśmiechnął.
- Nic mi nie zrobiłeś w aucie, to tym bardziej nic mi nie zrobisz na domówce.
- Zdziwisz się. - poczułam jego dłoń na moim tyłku. Odruchowo szukałam jakiejś broni; znalazłam jedynie kubek napełniony wódką. Chwyciłam go i uderzyłam nim w twarz chłopaka, przez co jego oczy przeżyły istny koszmar. Ash zaczął panikować i drzeć się na całym mieszkanie; zwracał na siebie uwagę, przykuwał wielu ludzi; po chwili zrobił się wokół jego osoby niezłej wielkości tłumik, który tylko czekał na jego słowa. W końcu je usłyszeli.
- Schistad kłamał; ona wcale nie jest tanią kurwą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro