37.
Klakson, pisk opon i ciemność. To było jedyne co mam w głowie. Czuję, że leżę na czymś miękkim. Słyszę pikanie jakiejś maszyny. Otwieram oczy. Jestem w jasnoniebiskim pokoju. Rozglądam się dookoła mimo że jeszcze nie w pełni mam wyraźny obraz. Ktoś śpi w rogu sali pod kocem, a koło mnie siedzi jakiś chłopak.
- Gdzie ja jestem? - pytam cicho.
*Cameron*
- Gdzie ja jestem?- usłyszałem cichy głos Angel i od razu zerwałem się z krzesła.
- Angel? Jak się czujesz maluchu?- złapałem ją za dłoń.
- Kim jesteś?- zapytała i zabrała swoją drobną rączkę ode mnie. Coś mnie zakuło w sercu.
- Jak to? Nie pamiętasz mnie?-zapytałem ze łzami w oczach.
- Przepraszam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro