34.
Spanikowana zaczęłam się cofać, ale w końcu zetknęłam sie ze ścianą. Nie miałam dokąd uciec, a on był coraz bliżej.
Położył rękę na ścianie koło mojej głowy i spojrzał mi głęboko w oczy.
- A teraz? - wyszeptał mi do ucha.
- Teraz powinniśmy iść..- ledwo z siebie wydusiłam. Odsunął się ode mnie z cwanym uśmieszkiem.
- Chodźmy - powiedział i wyszedł. Tak! Po prostu wyszedł.
Co tu się do cholery przed chwilą stało?! To ja miałam sprawić, żeby on też coś do mnie poczuł,a on teraz z takim czymś wyskakuje?! Ale.. Może on też mnie lubi lubi..? Nie. To przecież chyba nie możliwe..
Prawda?
*Cameron*
Wyszedłem z domu lekko spocony. Uh.. musiałem się naprawdę bardzo postarać, żeby jej wtedy nie pocałować. A jej reakcja..? Zaskoczyła mnie pozytywnie, nie powiem.. Może..
Może jest jeszcze nadzieja, że Angel też mnie pokocha?
___________________________________
Tak.... też was kocham arbuzy 🍉❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro