Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Not good spy

Chloe zaczęła śledzić każdy ruch Lucyfera. Wciąż nie chciała uwierzyć, że może on być tym Lucyferem, ale nie była w stanie logicznie wyjaśnić tego, co zobaczyła. Nic, co miałoby jakikolwiek logiczny sens... Przynajmniej jak na razie. 

Dopiero po dłuższej chwili zrozumiała, że obserwowanie go w Lux nie było najlepszym pomysłem, jednak było już za późno.  Nie było przecież szansy, aby Lucyfer jej nie zauważył, co zresztą zrobił zaskakująco szybko...

- Detektywie! - powiedział radośnie na jej widok w barze. - Bałem się, że cię wystraszyłem.

- Bo to zrobiłeś - przyznała, po czym wzięła głęboki oddech i kontynuowała. - Nie rozumiem nic z tego, co tam widziałam...

- Tu nie ma nic do zrozumienia - zapewnił ją. - Wystarczy tylko, że uwierzysz w to, co mówię.

- W to, że jesteś Diabłem? - zapytała, a Lucyfer przytaknął. - Nie.

- A jak inaczej to wyjaśnisz, detektywie?

- Nie wiem - odpowiedziała po chwili zawahania. - Próbuję się dowiedzieć, co tam zaszło.

- Sądziłem, że sprawa jest dość jasna - stwierdził, lekko zaskoczony. - Azael uciekł z Piekła, aby ostrzec mnie przed Mamą i użył ciała dziewczynki, aby mnie odnaleźć.

Chloe spojrzała na niego wyraźnie nie wierząc w to, co słyszy.

- Naprawdę uważasz, że w tym wszystkim chodzi o ciebie?

- Byłaś tam - przypomniał jej. - Słyszałaś rozmowę.

Pokręciła głową w geście, że nic z tego nie rozumie. Nic jednak nie odpowiedziała i na moment zapadła krępująca cisza.

- Dlaczego, u licha, mi nie wierzysz? - zapytał. - Co jeszcze musisz zobaczyć, żeby w końcu zaakceptować prawdę?

Chloe chciała już odpowiedzieć, ale w tym momencie zadzwonił jej telefon. Odebrała i odeszła trochę na bok, aby lepiej słyszeć rozmówcę. Lucyfer westchnął w geście rozczarowania. Kiedy jednak zobaczył, że pani detektyw odkłada telefon i wychodzi z klubu, uśmiechnął się i bez zastanowienia ruszył za nią.

- Dokąd to, detektywie? - spytał, kiedy złapał ją przy jej samochodzie.

- Niektórzy muszą pracować, Lucyferze - odpowiedziała, w jej głosie zabrzmiała nutka irytacji.

- Mamy sprawę? - zapytał uradowany.

- Ja mam - powiedziała. - Ty tu zostajesz.

- Chcę pomóc. Czy nie udowodniłem już, że jestem przydatny?

- To niebezpieczna sprawa, Lucyferze.

- O, tym bardziej! - powiedział z radością w głosie. - Będę twoim osobistym ochroniarzem-Diabłem.

- Co proszę?!

- Nieśmiertelność - powiedział, jakby było to coś oczywistego. - Pamiętasz?

Uniósł brwi, a Chloe tylko przewróciła oczami.Kiedy zapadła cisza,  wzięła głęboki oddech.

- W porządku - stwierdziła w końcu, a na twarzy Lucyfera pojawił się ogromny uśmiech.

- Więc co to za tajemna, groźna sprawa?

- Nie powiedziałam, że jest tajemna - stwierdziła, marszcząc brwi. - I chodzi o gangstera.

- O, robi się interesująco... Dostanę broń? - zapytał z nadzieją, ale Chloe zignorowała go i wsiadła do auta.

---------------

Przepraszam, za krótką przerwę - miałam trochę na głowie.

P.S. Dziękuję bardzo za ponad 500 wyświetleń!

P.P.S. Od stycznia ruszam z fanficiem o Constantinie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro