Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Constantine

Tym razem Lucyfer jechał w ciut większej odległości za autem Chloe, aby Detektyw go nie zauważyła, co poskutkowało tym, że na moment ją zgubił i jeździł po okolicznych uliczkach, w celu odnalezienia jej samochodu.

Po kilku minutach w końcu mu się to udało. Zadowolony z siebie, zaparkował auto i ruszył do jedynego w promieniu trzystu metrów budynku, którym okazał się stary opuszczony szpital. Kiedy tylko tam wszedł, usłyszał krzyki po łacinie, które niezbyt mu się podobały. Nie ze względu na ton głosu, a na treść. Kierował się w ich stronę, po czym trafił do przyciemnionego pomieszczenia, w którym znajdowało się trzech policjantów, Chloe, około trzydziestoletnia brunetka przeciętnego wzrostu, dwa trupy i... blondyn z brytyjskim akcentem, ubrany w białą koszulę z czerwonym krawatem i jasnobrązowym płaszczu. To jednak nie wszystko. Niemal pod samym sufitem, który znajdował się tu dość wysoko, znajdywała się kilkuletnia dziewczynka. 

Było też coś, co nie mogło umknąć uwadze Diabła - w ciele dziewczynki nie znajdywała się tylko i wyłącznie jej dusza. Był w niej demon. A łacińskie zdania wypowiadane przez Anglika nie były zwykłymi zdaniami. To były egzorcyzmy.

- Per júdicem vivórum... - mówił Brytyjczyk.

- ...et mortuórum - dokończył za niego Lucyfer, co na chwilę wybiło egzorcystę z rytmu.

- Znasz to? - zapytał niepewnie.

- Oczywiście, że znam - powiedział radośnie. - Jestem Diabłem. Znam wszystkie egzorcyzmy.

- Lucyferze, co tutaj robisz? - wtrąciła się Chloe.

- Przejmuję pałeczkę, detektywie - stwierdził z uśmiechem na twarzy.

- Że co?! - zapytała. - Chyba nie wierzysz, że...

- Dziewczyna jest opętana? - spytał. - Oczywiście, że jest.

Podszedł bliżej dziewczyny, której zawładnięte przez demona ciało, zniżyło się do ziemi, wyczuwając jego obecność.

- Lucyfer - powiedział nieco chrapliwy, ale wciąż dziewczęcy głos.

- Zgadza się - powiedział z powagą w głosie, co nie było do niego zbyt podobne. - A ciebie nie powinno tu być, Azaelu.

- Czy ty właśnie rozpoznałeś demona? - zapytał Brytyjczyk.

- Co w tym dziwnego? - odpowiedział pytaniem, po czym ponownie zwrócił się do demona.

- Co tutaj robisz?

- Chciałem zwrócić twoją uwagę - odpowiedział demon.

- Na co konkretnie?

- Ktoś opuścił wrota Piekła.

- Oprócz ciebie? - zapytał nieco żartobliwie.

- Bogini.

Słysząc to słowo, uśmiech błyskawicznie zniknął z twarzy Lucyfera. Praktycznie nieznikającą radość zastąpił teraz strach. Przez chwilę zapadła cisza, nikt inny nie wiedział co powiedzieć.

- Masz na myśli Mamę? - upewnił się.

- Chce cię odnaleźć - poinformował go demon, co jeszcze bardziej zaniepokoiło Diabła.

- Cóż... dziękuję ci, Azaelu. Możesz wracać do domu.

Chwilę po tych słowach, ciało dziewczynki opadło na posadzkę, przez kilka sekund pozostawało bez ruchu, po czym znowu się uniosło. Jednak tym razem już nie za sprawką demona.

- Gdzie jestem? - zapytał dziecięcy głos, a wtedy brunetka podbiegła w stronę dziewczynki i chwyciła ją w ramiona.

- Już dobrze, kochanie - powiedziała kobieta. - Wszystko dobrze.

Lucyfer przyglądał się tej scenie bez większych emocji. Egzorcysta stał w miejscu, próbując dojść do siebie po tym, co zobaczył. Podobnie zresztą jak policjanci i Chloe, która uważnie mu się przyglądała.

- Wciąż mi nie wierzysz? - zapytał, po krótkiej chwili, Diabeł.

- Przyznam, że nie umiem tego zrozumieć, ale... nie. 

- A powinnaś, ślicznotko - do rozmowy włączył się Anglik. - John Constantine - przedstawił się, po czym zerkając na Lucyfera dodał - lepiej trzymaj się od niego z daleka.

- Wypraszam sobie - powiedział lekko poddenerwowanym tonem Diabeł. - Wcale nie jestem taki zły, jakim mnie opisują.

- Czyżby? - zapytał Constantine.

- Ależ oczywiście - odpowiedział, a na jego twarzy ponownie, pomimo powagi sytuacji, pojawił się uśmiech. - Jeśli ci to nie przeszkadza, zapraszam cię do Lux na kilka kolejek. Przedstawię ci to wszystko z mojej perspektywy.

John przyglądał się przez moment Lucyferowi.

- W porządku - stwierdził w końcu. - Ale jeśli zaczniesz cokolwiek kombinować, obiecuję, że porozmawiamy inaczej.

- Brzmi interesująco - ocenił Diabeł, z fascynacją w głosie. 

----------------------

Tego się nie spodziewaliście, co? :D

Dziękuję wszystkim czytelnikom - wybiło ponad 330 wyświetleń - aż chce się codziennie zebrać, aby napisać kolejny rozdział. Jutro tradycyjnie kolejny rozdział. Postaram się go dodać o trochę wcześniejszej porze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro