Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Not bad at all

Usłyszał chrząknięcie. Leniwie uniósł brwi i ujrzał nad sobą Mazikeen. 

- Maze - powiedział radośnie. - Co słychać?

- Masz gościa - oznajmiła mu. 

- O, naprawdę?

- Czeka na dole.

- W porządku - stwierdził Lucyfer, wstając z łóżka i chwytając koszulę.

Kiedy zszedł do baru, zatrzymał się na chwilę, widząc, kogo ma przed oczami.

- Detektyw Dupek - powiedział, jakby niedowierzając. - Czego ode mnie chcesz?

- Od ciebie? - zapytał chowając ręce do kieszeni. - Nic. Chcę się zobaczyć z córką.

- O, rozumiem... Nie ufasz mi.

- Ani trochę.

- Cóż... udam, że tego nie słyszałem - stwierdził nieco przygaszony. Próbował jednak udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku. - Zapraszam na górę - powiedział wskazując ręką w stronę schodów umieszczonych po prawej stronie od baru. Dan zawahał się na chwilę. - Śmiało - powiedział zachęcająco Lucyfer. - Chodź.

Detektyw westchnął i ruszył na górę, a Diabeł podążał za nim. Dan spojrzał na Lucyfera niepewnie, kiedy drzwi windy otworzyły się ukazując im apartament, a spojrzeniem zachęcił go do pójścia dalej.

Trixie leżała na kanapie. Nie wyglądała za dobrze, ale jak mogła czuć się ośmioletnia dziewczynka po kilku kolejkach szkockiej z samym Diabłem?

- Hej, małpko - ojciec zwrócił się do córki. - Jak się czujesz?

- Głowa mnie boli - odpowiedziała po chwili zawahania, z wyraźnym cierpieniem w głosie.

- Masz jakieś środki przeciwbólowe? - zwrócił się do Lucyfera, który sięgał po kolejną butelkę szkockiej.

- Oczywiście, że nie - odpowiedział. - Diabeł nie czuje bólu.

- Poważnie? - zapytał Dan z rezygnacją w głosie. - Jak Chloe mogła zostawić dziecku komuś z urojeniami?

Lucyfer spojrzał na niego oburzony.

- Wypraszam sobie! - powiedział ostro.

- Czyżby? - spytał, wskazując na Trixie. - Zabieram ją. Jest chora.

- Obawiam się, że to kac - stwierdził śmiejąc się przy tym.

- Co proszę?! 

Lucyfer przekręcił głowę.

- No wiesz. Jak się wypije za dużo alkoholu...

- Dałeś ośmioletniej dziewczynce alkohol?!

- Owszem.

Dan spojrzał na Lucyfera niedowierzając w to, co słyszy.

- Mówisz poważnie?

- Cóż, nie jestem kłamcą - odparł.

- Daj mi jeden powód, dla którego miałbym cię nie aresztować - powiedział ostro, zbliżając się do Lucyfera i palcem uderzając w jego klatkę piersiową. Lucyfer spojrzał na niego lekko poirytowany.

- Obawiam się, że nie dasz rady mnie aresztować. Jestem Diabłem, pamiętasz?

Dan spojrzał mu w oczy i na chwilę zapadła cisza.

- Rozliczę się z tobą później - powiedział, wycofując się w stronę Trixie i biorąc dziewczynkę na ręce. 

- Czekam na to - rzucił Lucyfer, kiedy Dan, z córką na rękach, szedł w stronę windy. Mężczyzna rzucił mu tylko wściekłe, niedowierzające spojrzenie. Chciał powiedzieć coś ostrzejszego, ale powstrzymał się.

- Powiem o tym Chloe - poinformował Lucyfera.

- Nie wątpię... 

--------------------------

Okej, dzisiaj znowu ciut krócej.

Jak podoba wam się ten rozdział? 

I jak podoba wam się pomysł piosenek z soundtracku serialu na górze każdej kolejnej części? Dodawać je dalej czy nie?

Chciałabym też w tym momencie podziękować wszystkim czytelnikom - opowiadanie wylądowało na Wattpadzie dopiero trzy dni temu, a dzisiaj wybiło 200 wyświetleń - o wiele szybciej niż zakładałam. Dziękuję i mam nadzieję, że was nie zawiodę! 

Kolejny rozdział prawdopodobnie jutro. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro