Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. What's happening?

Czuł, że zaszła w nim jakaś zmiana. Wiedział też, że to wszystko jest wynikiem relacji z Chloe. Przez kilka dni czuł się szczęśliwy. Nigdy, przez miliardy lat, nie czuł prawdziwego szczęścia. Aż do teraz. Ale jeśli nagle wszystko wydaje się piękne i cudowne, to tylko po to, aby chwilę później wszystko szlag trafił. Akurat on powinien wiedzieć o tym najlepiej...

Przeczuwał, że coś jest nie w porządku, gdy Chloe przez dłuższy czas nie wracała.

- Wszystko w porządku? - krzyknął, ale nie usłyszał odpowiedzi. 

Przestraszony wyszedł z sypialni i zobaczył Chloe stojącą przed lustrem. Przykładała coś do nosa. Podszedł do niej niepewnie, gdyż nie bardzo wiedział, czego może się spodziewać. 

Kiedy podszedł bliżej, zobaczył, że z nosa Chloe płynie krew. Nie wiedział jak zareagować, nie znał się na pierwszej pomocy - nigdy nie uważał tego za jakoś szczególnie potrzebne.

- Coś jest nie tak - powiedziała. - To się nie skończy.

Lucyfer pokręcił głową. Nic nie rozumiał. To tylko krew z nosa - niby nic poważnego, ale czuł, że to coś więcej. Chloe też to czuła - wiedział to, po tym, co powiedziała. Musieli się tylko dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.

***

Maze wpatrywała się ślepo w Amenadiela, jakby próbując przetrawić to, co przed chwilą od niego usłyszała.

- Wasz Ojciec kazał ci pobłogosławić rodziców Chloe, aby mogła się urodzić i stanąć na drodze Lucyfera?! - zapytała, nie wierząc, że o to pyta. Amenadiel skinął głową. -Ale co to wszystko oznacza? - dopytywała.

- Że to wszystko było grą, Maze - odparł widocznie przygnębiony.

Nic dziwnego, że tak się czuł. Miał wrażenie, że został wykorzystany, że był pionkiem. Bo co Ojciec wysłał go na Ziemię, aby sprowadził Lucyfera z powrotem do Piekła, jeśli dosłownie chwilę później postawił na jego ścieżce Chloe? To nie miałoby sensu. Odebrał mu moce, bo co? Bo Lucyfer wciąż był na Ziemi? Chyba jednak tego chciał, skoro to wszystko wyglądało na jeden wielki boży plan wobec Lucyfera.

Otworzyły się drzwi i weszła przez nie Mama. Spojrzała badawczo na posępne miny Amenadiela i Maze.

- Stało się coś złego? - spytała lekko zdezorientowana.

- Zdefiniuj złe - odpowiedziała Maze, po czym spojrzała na Amenadiela. - Dlaczego w ogóle jesteśmy tutaj? Dobrze wiemy, że tu nie przyjdzie. Jest zbyt zajęty innymi sprawami.

- To było dwie godziny temu - zauważył anioł.

- Jestem pewna, że przez ten czas się rozkręcili...

- Co było dwie godziny temu? - wtrąciła się Mama.

Amenadiel westchnął, po czym zaczął wszystko od początku - od prośby Ojca, po to, czego dzisiaj, razem z Maze, byli świadkami. Matka słuchała z uwagą, a kiedy skończył, uśmiechnęła się z wyraźną satysfakcją.

- Synu, czy wiesz, co to oznacza? - zapytała, niemal tryumfalnym tonem.

- Że Ojciec mnie wykorzystał - odparł Amenadiel.

- Możesz odzyskać swoje moce - powiedziała, podchodząc do syna. - Możemy odzyskać wszystko, co Ojciec nam zabrał. Możemy wrócić do Nieba - anioł patrzył na nią i nic z tego nie rozumiał. - Chloe jest kluczem.

Amenadiel chciał o coś zapytać, ale nie dał rady, bo w tym momencie do apartamentu wszedł Lucyfer z Chloe, opartą o jego ramię. 

Diabeł stanął jak wryty i spojrzał podejrzliwie na gości.

- Co wy tu robicie? - spytał, nie rozumiejąc tego zebrania o tej porze.

- Musimy poważnie porozmawiać - stwierdziła Mama.

--------------------------

Wczoraj dziękowałam Wam za 2,5K, dziś już dziękuję za 3K - jesteście niesamowici! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro