13. Please, help me, Doctor
Lucyfer nigdy nie pomyślałby, że skończy u terapeuty. Dlatego też nikomu nie powiedział, że od pewnego czasu uczęszcza na sesje, aby rozwiązać pewne, jak to określił, problemy egzystencjalne. Zaraz po tym, jak wraz z Amenadielem, Mamą i Maze, skończyli kilkugodzinną rozmowę, postanowił udać się do Dr. Lindy Martin, którą poznał podczas swojego pierwszego śledztwa z detektyw Decker, i z którą od tamtego czasu łączyły go relacje pacjent-terapeutką... no i seks.
Po tym jak Diabeł skończył opowiadać o postrzale, przez który krwawił i minionej rozmowie z bratem i Matką, pani doktor wpatrywała się w niego przez dłuższy moment, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.
- Może powtarzam się na każdej naszej sesji, ale... Naprawdę, bardzo... głębokie metafory - stwierdziła w końcu.
Lucyfer spojrzał na nią z lekkim wyrzutem.
- To nie są metafory, doktorze - powiedział z naciskiem, a terapeutka skinęła głową, udając, że rozumie.
- Więc... mówisz, że twoja matka jest w Los Angeles.
- Tak - przyznał Lucyfer. - W ciele dość atrakcyjnej prawniczki...
- Mówisz, że opętała ciało umierającej kobiety?
- I z tego co mówiła, to po dobrze jeszcze kilka innych, ale niezbyt dobrze szło jej utrzymywanie ich przy życiu...
Linda na moment zaniemówiła.
- W porządku - stwierdziła, po kolejnej chwili milczenia. - Uznajmy, że jest tak jak mówisz i twoja Matka przyszła, aby pogodzić się z tobą i twoim bratem. Dlaczego nie chcesz wierzyć w jej szczere intencje?
- Chcę, doktorze - wyznał. - Ale po prostu trudno mi uwierzyć w to, że nie szuka zemsty... Nie po tym, co zafundowałem jej w Piekle.
- Możesz opisać swoje relacje z Matką jeszcze raz? Od samego początku?
Lucyfer zmienił nieco pozycję, po czym wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- W dużym skrócie: Mama była dość kochana, przynajmniej na początku... jednak z czasem nieco się to zmieniło. Zaczęła nieco zaniedbywać rodzinę...
- I wtedy się zbuntowałeś?
- W istocie... - przyznał. - Wtedy Tata się wkurzył i wyrzucił mnie z Nieba, a ona po prostu stała i się patrzyła. Nie zrobiła absolutnie nic. Po prostu pozwoliła, aby to się stało.
- I co było dalej?
- Jakiś czas później Tata wyrzucił także ją. Więc postanowiłem zrobić dla niej to samo, co ona zrobiła dla mnie - nic. A nawet więcej - nakazałem Maze, aby ją torturowała.
- I twierdzisz, że dlatego szuka zemsty?
- Ona nie jest z tych, co przebaczają...
Doktor skinęła głową. Wciąż nie była w stanie do końca zrozumieć słów Lucyfera, będąc pewna, że to tylko metafory. Gdyby tylko wówczas wiedziała, że nimi nie są... może ta rozmowa potoczyłaby inaczej.
- Z tego, co mówisz - kontynuowała terapeutka. - Oboje popełniliście błędy, których w mniejszym czy większym stopniu żałujecie.
- Można to tak ująć - przyznał Lucyfer.
- Więc może jednak powinieneś dać jej szansę? - spytała, a Diabeł spojrzał na nią zaintrygowany.
A jeśli pani doktor ma rację? Co jeśli Mama naprawdę żałuje, że opuściła go w kluczowym momencie i chce to naprawić? Może faktycznie chciała zjednoczyć rodzinę. A, jeśli tylko grała, to było tylko kwestią czasu, nim prawda wyszłaby na światło dzienne... Może danie jej szansy, na wytłumaczenie się i odkupienie win, na co nie dał jej szansy, gdy Ojciec strącił ją do Piekła, było w tym momencie najlepszym, co mógł zrobić?
----------------------------
Ktoś tęsknił za Lindą? Chcecie więcej scen z udziałem naszej pani doktor?
P.S. Jak może niektórzy z Was zauważyli - opowiadanie ma nowa okładkę. Ogromne podziękowania dla Joanny Kubiak!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro