12. Reunited
Lucyfer przyglądał się uważnie Matce, której nie wierzył w ani jedno słowo. Nie wierzył w całą jej historyjkę o niewinnym wtargnięciu do świata ludzi i próbie zjednoczenia rodziny.
- Kłamiesz – stwierdził. – Jak zawsze.
- Kiedy cię okłamałam? – spytała protestująco.
- Kiedyś, dawno, dawno temu, obiecałaś zawsze być przy mnie, ale coś ci to nie wyszło, kiedy Tata wyrzucał mnie z Nieba – przypomniał jej.
- Może gdybyś dał mi szansę, aby się wytłumaczyć...
- Zatem słucham – powiedział ostro.
Matka jednak tylko westchnęła.
- I tak mi nie uwierzysz.
- W takim razie kłamiesz – podsumował.
- Czy poza tym jednym razem, była jakakolwiek inna sytuacja, w której cię okłamałam?
- Cóż... - stwierdził Lucyfer. – Ta jedna sytuacja wystarczyła.
- Nie możesz mnie o to wiecznie obwiniać!
- Czyżby?! – spytał podchodząc w stronę widny i naciskając guzik. – Poproszę cię teraz, abyś grzecznie opuściła moje mieszkanie, zanim poproszę kogoś, aby sprowadził cię z powrotem do...
Nie dokończył, bo w tym momencie drzwi windy otworzyły się i wszedł przez nie Amenadiel.
- Bracie! – krzyknął radośnie Lucyfer. – Mam dla ciebie zadanie.
Anioł spojrzał na niego bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy, po czym spojrzał się na przebywającą w pomieszczeniu kobietę.
- Kto to jest? – spytał.
- Nie uwierzysz, ale Mama – odparł.
- Co?! Luci, jak...?
- Możesz użyć swojego anielskiego abrakadabra i odesłać ją do Piekła?
- Co?! Dlaczego?! – zaprotestowała.
Amenadiel przyjrzał się uważniej kobiecie i zrozumiał, że faktycznie ma przed sobą swoją Matkę, której nie widział od tysięcy lat. Czyli odkąd Ojciec postanowił wyrzucić ją z Nieba. Podszedł do niej nic nie rozumiejąc.
- To naprawdę ty? – spytał.
Diabeł przewrócił oczami, nie wierząc w to, co się dzieje.
- Ty tak poważnie? – zapytał Amenadiela, który odwrócił się w jego stronę.
- Straciłem Ojca, więc chcę mieć przy sobie chociaż Mamę – stwierdził Anioł, a Lucyfer spojrzał na niego, totalnie zdezorientowany.
- Co masz na myśli poprzez „straciłem Ojca"? – zapytał podejrzliwie.
- Nie mam już swoich mocy – wyznał.
- Co? – zapytał Lucyfer, śmiejąc się cicho w geście niedowierzania. – Jak to możliwe, bracie?
- Chciałbym wiedzieć – przyznał. – Może to dlatego, że popełniłem kilka błędów...
- Jakich błędów?
- Ty wciąż jesteś na Ziemi, wśród ludzi... Malcolm biega po mieście mordując ludzi... spałem z demonem...
- Czy możesz sprecyzować dwa ostatnie punkty? – zapytał, z wyraźnym niedowierzaniem.
- Przywróciłem Malcolma do życia, aby cię zabił.
- Co prawie mu się udało... – przyznał Lucyfer. – Ale skąd wiedziałeś, że będę śmiertelny?
- Trzy dni temu, zaciąłeś się lekko w barze. Pewnie nawet tego nie zauważyłeś, ale Maze już tak. Wtedy zrozumiałem, że wystarczy pierwszy lepszy zbir, który nie odmówi i wrócisz prosto do Piekła.
- Dalej nie rozumiem powiązania Maze z tą sprawą...
- Demon, z którym spałem – wyznał. – To Maze.
- Miałeś romans z Maze?! – krzyknął Lucyfer. – Będzie musiała mi się z tego wytłumaczyć.
- Z niczego nie muszę ci się tłumaczyć – przyznała, wtargając do apartamentu.
- O, Mazikeen – powiedział Diabeł. – Cóż za wyczucie czasu... Akurat o tobie mówiliśmy. I o twoim małym romansie z moim bratem, o którym, zdaje się, zapomniałaś mi wspomnieć.
- Oboje chcieliśmy dla ciebie jak najlepiej – wyznała.
- I wasz romans miał w tym niby pomóc? – spytał widocznie poddenerwowany zaistniałą sytuacją.
- To wyszło przypadkiem.
- Przypadkiem?! – zapytał, a kiedy zapadła cisza, nie wytrzymał napięcia. – W porządku... wszyscy wynosić się. W tym momencie – powiedziała, szarpiąc Maze i Mamę za ręce w stronę windy, po czym spojrzał na Amenadiela, który nawet nie drgnął. – Ty też bracie.
- Luci – powiedział łagodnie Upadły Anioł. – Skoro wszyscy jesteśmy razem, to może chociaż spróbujemy porozmawiać? Nikt z nas nie jest święty.
Lucyfer spojrzał na niego ze złością w oczach, ale po kilkusekundowej wymianie spojrzeń, postanowił odpuścić.
- W porządku – powiedział, puszczając Maze i Mamę, po czym ruszył w stronę barku i sięgnął po cztery szklanki, po czym nalał do każdej z nich szkockiej i podał wszystkim po szklance. - Zaczynajmy więc...
--------------------------------------------------------------
No i w tym momencie wkraczamy z akcją zahaczającą o fabułę drugiego sezonu...
P.S. Wczoraj wieczorem wybiła magiczna liczba 1K wyświetleń – dziękuję wszystkim czytelnikom!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro