6
Mijały kolejne godziny, a ja jedyne co zrobiłam od momentu kiedy się obudziłam, to siedziałam i pisałam z Dylanem. Czułam się potwornie, kiedy pomyślałam, że robię to po to by później go wyśmiać. Jednak pisząc z nim, nie myślałam o tym, odnalazłam z nim chyba wspólny język.
Sięgnęłam po telefon ponieważ zaniepokoiłam się faktem, że chłopak nie odpisuję mi już dłuższą chwilę.
Ja: hej, nie chciałam cię wpędzić w poczucie winy!
Ja: jestem pewna, że rodzina tego komara ci to wybaczy
(10 minut później)
Ja: o Boże a jeśli on naprawdę miał rodzinę i oni ci tego nie mieli zamiaru wybaczyć i teraz przylecieli do ciebie cię zaatakować?!
Ja: Dylanie O'brien ja naprawdę zaczynam się martwić
Dureń: czy ja mam teraz chodzić wszędzie z telefonem w ręce i ci odpisywać co sekundę?
Ja: hmmm
Ja: byłoby okej
Dureń: robiłem śniadanie sobie i siostrze
Ja: ooo to urocze
Dureń: robienie śniadania?
Dureń: no nie wiem, jak dla mnie to całkiem normalna czynność
Ja: przecież wiesz, że chodziło mi o siostrę!
Dureń: ale to wciąż normalna czynność
Ja: NO ALE
Ja: ugh...
Ja: nieważne
Ja: ile twoja siostra ma lat?
Dureń: jest starsza ode mnie o rok
Ja: i to ty robisz jej śniadanie?!
Ja: woah
Ja: chciałabym żebyś był moim młodszym bratem
Dureń: już nie kotkiem?
Ja: kotkiem też
Dureń: to się wyklucza
Ja: właściwie to nie musi iykwim
Dureń: NIE NAPISAŁAŚ TEGO
Ja: napisałam
Dureń: masz zbyt brudne myśli
Ja: czy w tym związku to ja jestem tym przystojnym badboy'em który chce zdobyć słodką, grzeczną, wzorową uczennice?
Dureń: związku?
Dureń: chce zdobyć?
Dureń: co
Ja: lubię cię Dylanie O'brien
Dureń: wciąż nie wiem kim jesteś...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro