5
Ja: to miłe, że uznajesz mnie za swój autorytet
Dureń: czy ty czerpiesz radość z droczenia się ze mną?
Ja: nie jestem pewna czy mogę to nazwać radością, ale uśmiecham się do telefonu
Dureń: to ty miałaś sprawić że ja będę się uśmiechać :c
Ja: nie dajesz mi okazji na to, żebym mogła się wykazać
Dureń: potrzebujesz jakiejś specjalnej okazji na to???
Ja: tak
Ja: i pozwolenia
Ja: na piśmie
Dureń: podaj swoje dane to ci wyślę pocztą :)
Ja: może kiedyś się odważę!
Dureń: więc może kiedyś się uśmiechnę z twojego powodu
Ja: bądźmy dobrej myśli:)
Dureń: nie jestem osobą zbyt optymistyczną
Ja: trzeba to zmienić
Dureń: to nie jest raczej coś co da się zmienić
Ja: dlaczego tak uważasz?
Dureń: a słyszałaś kiedyś coś takiego jak
Dureń: ze szmaty jedwabiu nie zrobisz?
Ja: tak jak z chuja faceta?
Dureń: więc załóżmy, że bycie pesymistą jest szmatą, a optymistą jedwabiem
Ja: w kto w tym wszystkim będzie chujem?
Dureń: ty głupku
Ja: to było niemiłe
Dureń: to dlaczego uśmiechasz się do telefonu
Ja: skąd wiesz, że się uśmiecham lol
Dureń: przeczucie
Ja: widzę, że ktoś tu nabrał pewności siebie i się trochę rozluźnił
Dureń: wciąż ci nie ufam
Dureń: ale stałaś się jakaś bardziej znośna
Ja: naprawdę jesteś przeuroczy.
Dureń: uśmiechnąłbym się gdyby to nie był sarkazm
Ja: pewnie i tak się uśmiechnąłeś
Dureń: uśmiechnąłem?
Ja: uśmiechnąłeś.
Dureń: uśmiechnąłem.
Ja: UŚMIECHNĄŁEŚ?!
Dureń: UŚMIECHNĄŁEM!
Ja: ooo
Ja: więc wykonałam swój cel
Ja: teraz mogę przestać pisać
Dureń: CO?!
Ja: ooo x2 przejąłeś się
Dureń: nie przejąłem
Ja: przejąłeś
Dureń: nie zaczynaj znowu bo zrobię ci krzywdę
Ja: po pierwsze groźby są karalne
Ja: po drugie to ty byś nawet muszki nie skrzywdził durniu
Dureń: aż tak mnie znasz?
Ja: tak myślę
Dureń: zawiodę cię bardzo jeśli teraz ci powiem, że przed chwilą zabiłem komara?
Ja: jak mogłeś...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro