40
Dureń: to takie straszne by było?
Ja: Dylan ty i ja...
Ja: to nie może się udać
Dureń: bo?
Dureń: boisz się co pomyślą inni ludzi?
Ja: nie to miałam na myśli
Ja: w tym świecie do siebie nie pasujemy
Dureń: to po co ty właściwie wciąż do mnie piszesz
Ja: nie wiem...
Dureń: to daj mi święty spokój
Ja: uzależniłam się od ciebie
Ja: codziennie wstaję i pierwszą moją myślą jesteś ty
Dureń: więc dlaczego nie chcesz dać nam szansy
Ja: bo to bardziej skomplikowane niż ci się wydaje
Dureń: nie
Dureń: wcale nie
Dureń: to wszystko jest proste
Dureń: a ty to niepotrzebnie komplikujesz
Dureń: wiem, że nie jestem tak przystojny jak mógłbym być
Dureń: i wiem, że nie jestem tak zabawny
Dureń: wiem, że wielu rzeczy nie rozumiem
Dureń: ale daj nam szansę
Dureń: dopuść mnie bliżej
Ja: a jeśli to ze mną jest coś nie tak a nie z tobą
Dureń: pozwól, że to ja będę oceniał
Ja: dobrze
Dureń: dobrze?
Ja: dobrze
Ja: ale musisz mi coś obiecać
Dureń: obiecuję
Ja: przecież nawet nie wiesz o co proszę
Dureń: ale już wiem, że mogę ci to obiecać
Ja: tak?
Ja: obiecujesz, że kimkolwiek się nie okaże dasz mi szansę się wytłumaczyć?
Dureń: obiecuję
Dureń: kimkolwiek jesteś
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro