28
Ja: przepraszam cię, to wyzwanie było głupie
Dureń: nie, wcale nie. To mi coś uświadomiło.
Ja: co takiego?
Dureń: miałem rację.
Ja: to znaczy?
Dureń: Lydia Martin to fałszywa osoba
Dureń: takich nie znoszę najbardziej.
Chciałam zacząć płakać. Byłam cholernie zła na samą siebie, że tak się zachowałam. Miałam pokazać mu, że jestem inna. Że noszę maskę bo tak jest łatwiej. Tymczasem znowu potraktowałam go jak śmiecia.
Dureń: co jest?
Ja: nic, słaby dzień mam
Dureń: coś się stało?
Ja: tak, ale nie chce o tym mówić
Dureń: dlaczego, wiesz że mi możesz
Ja: właśnie tobie nie mogę
Dureń: nie rozumiem
Ja: kiedyś zrozumiesz
Dureń: czemu mam wrażenie, że ukrywasz przede mną coś dużego
Ja: wiele rzeczy ukrywam. nie tylko przed tobą Dylan
Dureń: czy jest szansa, że kiedyś mi powiesz co ci leży na sercu?
Ja: jesteś pierwszą osobą, której chce powiedzieć wszystko
Dureń: co cię powstrzymuje?
Ja: strach przed tym, że mnie zostawisz
Dureń: czemu miałbym?
Ja: bo ja...
Ja: zmieńmy temat proszę
Przez chwilę chciałam mu wyjawić całą prawdę. Powiedzieć jak jest, kim jestem, dlaczego tak się zachowuję. Ale nie mogłam. Nie potrafiłam.
Dureń: dobrze, nie będę naciskał.
Dureń: powiesz w swoim czasie
Ja: jesteś wspaniały Dylan
Dureń: rzadko to słyszę
Ja: a powinieneś słyszeć cały czas
Dureń: pytanie czy wyzwanie?
Ja: pytanie
Dureń: o czym marzysz
Ja: chciałabym poczuć się wolna od tego wszystkiego, móc być w stu procentach sobą, mieć siłę by powiedzieć ci kim jestem, i mieć pewność, że mnie zaakceptujesz
Dureń: znienawidził bym cię tylko jeśli byłabyś Lydią Martin
Dureń: ale jesteś jej totalnym przeciwieństwem
Pękało mi serce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro