14
Gdy wszedłem do szkoły, jedyne o czym myślałem to o tym by przyglądnąć się każdej dziewczynie, która się do mnie odezwie. Zazwyczaj nie było ich tak dużo, ale codziennie są to te same osoby, więc jeśli dziś też będą to te same osoby, będę wiedział, że to któraś z nich. Chociaż to byłoby mało prawdopodobne, nie wydaję mi się, żeby któraś z nich aż tak przejmowała się mną.
-Hej Dylan.- usłyszałem znajomy głos Niny, która chwilę potem całowała się ze swoim chłopakiem. To nie była ona. Zakumplowałem się z nią przez wspólny projekt z fizyki, który robiliśmy z dwa lata temu.
Usłyszałem wibrujący telefon i odrazu spojrzałem na wyświetlacz idąc przed siebie.
Honey: bardzo przepraszam, malowałam się!
Ja: obudziłaś mnie z samego rana, popisałaś ze mną pięć minut, a potem mnie zostawiłaś
Ja: jesteś okropna
Honey: no już się nie złość słodziaku
Uśmiechnąłem się na ostatnią wiadomość i wciąż zapatrzony w telefon, poczułam jak zderzam się z kimś ramieniem. Podniosłem wzrok, a przed sobą zobaczyłem Lydie, która była trochę zmieszana.
-Jaa...- chciałem przeprosić, żeby nie robić sobie większych kłopotów, ale zaciąłem się gdy spojrzałem na Lydie. Nie będę przepraszać takich osób.
-Uważaj jak chodzisz śmieciu, następnym razem zgniotę ci ten telefon razem z twoim durnym wyrazem twarzy!- wrzeszczała dziewczyna, po czym przełknęła głośno ślinę i poszła dalej ze swoimi koleżankami.
Nie lubiłem żadnej z nich, ale Lydia Martin była najgorsza. Jej cała ekipa składała się z ludzi, którzy po prostu byli źli. Nie byli zbyt inteligentni, czuli się wyżej nad wszystkimi i obrażali innych, kiedy po prostu coś im nie pasowało lub nawet zwyczajnie się nudzili.
Ale Lydii można było przypasować jeszcze jedną cechę, której najbardziej ze wszystkich nienawidzę w ludziach. Fałsz. Ona nie obrażała ludzi bo tak jej się chciało, ona obrażała innych bo tak wypadało. Udawała głupią, bo dziewczyny z jej grupy takie były.
Piła alkohol, bo tak robili jej znajomi. Okłamywała ich, udając kogoś kim nie jest.
Skąd to wszystko wiem? Kilka lat temu byłem w niej zakochany. Kilka lat temu, kiedy była normalną dziewczyną, a nie wykreowanym przez otoczenie potworem.
-Nie warto się nimi przejmować.- usłyszałem delikatny głos dziewczyny i odrazu spojrzałem na nią. Była to dosyć niska brunetka. Posłała mi szeroki uśmiech, po czym odrazu się odwróciła. Chwilę później usłyszałem dźwięk wiadomości.
Honey: uśmiechnij się :(
Czy to mogła być ona?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro