10
Ja: wstawaj O'brien, szkoła wzywa
Dureń: jest 6 rano dziewczyno
Ja: ???
Dureń: chyba zapomniałaś, że nie jestem babą i że nie muszę nakładać tony makijażu na twarz przed wyjściem z domu!
Ja: oh, zgaduję że wstajesz 15 minut przed wyjściem
Dureń: 10 ale byłaś blisko
Postanowiłam odpisać chłopakowi później ponieważ ja niestety byłam babą i musiałam nałożyć tonę makijażu na twarz, przed wyjściem z domu.
-Musisz się tak ubierać?- rzucił Cody kiedy wsiadłam do jego samochodu.
-To znaczy jak?- zapytałam wiedząc jakie słowa zaraz padną.
-Tak, że mam ochotę zerwać z ciebie te ciuchy i pieprzyć ciebie tu i teraz?!- nienawidziłam kiedy traktował mnie jak rzecz.
-Też się cieszę, że cie widzę.- uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek.
***
Weszłam do szkoły i jak zwykle mogłam poczuć tą wyższość nad innymi. Lubiłam to uczucie, ale nie lubiłam kiedy ktoś się mnie bał.
Zobaczyłam, że z naprzeciwka idzie Dylan i mimo że chciałam do niego podbiec i się z nim przywitać lub chociaż napisać mu żeby zawracał by na nas nie wpaść... nie mogłam tego zrobić. Kilka sekund później mogłam obserwować chłopaka na podłodze, który upadł po tym jak Cody z całej siły popchnął go.
-Uważaj jak chodzisz śmieciu.- rzucił wzgardliwie w jego stronę, a Dylan tylko spuścił głowę, podniósł książki i zszedł nam z drogi.
Ja: szkoła powinna być jak w High School Musical
Ja: wiesz żebyśmy swoje konflikty załatwiali poprzez pojedynki na piosenki
Dureń: ja byłbym Troy'em a ty moją Gabriellą?
Ja: myślę że bylibyśmy bardziej jak Sharpay i Ryan
Dureń: oni nie byli rodzeństwem?
Ja: ale zachowywali się jak para!
Dureń: chciałabyś żebyśmy zachowywali się jak para? xD
Ja: chciałabym żebyś się do mnie uśmiechał kiedy mnie widzisz
Dureń: to może być trudne zważywszy na to, że wciąż nie wiem kim jesteś
Ja: więc uśmiechaj się do każdej napotkanej dziewczyny!
Dureń: chcesz zrobić ze mnie jeszcze większego dziwaka?
Dureń: wiedziałem że nie masz dobrych zamiarów
Ja: ugh durniu...
Dureń: no i jeszcze mnie wyzywa no co za kobieta
Weszłam do klasy, w której miałam mieć teraz biologię, oczywiście nikt przed klasą nie odważył się zajść mi drogi i wszyscy przepuścili mnie w drzwiach. Usiadłam na swoim miejscu z tyłu klasy. Rzuciłam spojrzenie na Dylana, który ze spuszczoną głową wszedł do klasy.
Dureń: nie odpisujesz więc jesteś z tych osób, które uważają na lekcji?
Ja: nie przypuszczałam, że ty należysz do tej drugiej grupy
Dureń: po prostu mam biologię
Ja: i?
Dureń: i wolę uczyć się jej w domu, ten nauczyciel nic nie potrafi wytłumaczyć
Ja: to akurat prawda
-Lydia Martin! Czy ja ci nie zwracałem już na poprzedniej lekcji uwagi co do twojego lekceważącego zachowania?!- usłyszałam głos profesora nad sobą. Chciałam go przeprosić, ale wiedziałam, że chodź nie chodzę z nikim z moich znajomym do klasy, nie mogę zachowywać się w taki sposób.
-Oh naprawdę? Nie przypominam sobie.- powiedziałam sarkastycznie.
-Zabierz swoje rzeczy i usiądź w pierwszej ławce.- rozglądnęłam się po klasie i zauważyłam, że w pierwszych ławkach jest wolne miejsce jedynie obok Dylana. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu, ale musiałam zareagować na to z oburzeniem.
-Nie będę siedzieć obok tego świra!- krzyknęłam.
-Ten świr ma najlepsze oceny w klasie, mogłabyś brać z niego przykład.- rzucił nauczyciel i wrócił na swoje miejsce. Spakowałam się i udając oburzenie na twarzy, dosiadłam się do Dylana.
-Nawet nie próbuj się na mnie patrzeć.- rzuciłam w jego stronę, mimo że jednocześnie chciałam się do niego uśmiechnąć.
Poczułam wibracje mojego telefonu.
Dureń: ten dzień nie może być już gorszy
Ja: co masz na myśli?
Dureń: ten wspaniałomyślny idiota kazał takiej dziewczynie usiąść koło mnie
Ja: nie lubisz jej?
Dureń: ja jej nienawidzę
Przeczytałam czując ucisk w sercu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro