Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hi Harreh [7]

Z babcią loczka było coraz gorzej.
Bardzo się rozchorowała.
Harry robił wszystko, aby jej pomóc.
By poprawić jej humor chłopak nosił nawet te wszystkie okropne swetry i mimo że w szkole wszyscy się z niego śmiali, nie obchodziło go to.
Liczyła się tylko starsza kobieta dzięki której Harry nie trafił do domu dziecka.

- Harold kochanie, podaj mi lekarstwa- zawołała zachrypniętym głosem babcia lokowatego, a ten od razu przybiegł do niej z apteczką.

- Jak się czujesz?- zapytał kobietę podczas szykowania leków.

Osiemdziesięcio-letnia kobieta czuła się fatalnie, ale nie chciała o tym mówić Harremu.
Wiedziała, że chłopak bardzo by się nią przejmował.
I tak było jej przykro patrząc na pracującego loczka.
A ona biedna nie miała siły mu pomóc.

-Jest już dobrze Harold, kilka dni i będę zdrowa.

-Mam nadzieję babciu.

-Dziękuję, że się mną opiekujesz- kobieta wychyliła się bardziej spod kołdry i poklepała chłopca po ramieniu- rodzice byliby z Ciebie dumni Harold.

Chłopak zarumienił się i wtulił w starszą, siwo-włosą kobietę.

Louis: Hejeczka kotku :)

Harry: Kocham kotki >3

Harry: <3 **

Harry: Oops!

Louis: Hi

Harry: Awww

Louis: Jak tam Harreh?

Harry: Szczerze to...nijak

Harry: Moja babcia ciężko choruje

Louis: Spokojnie

Louis: Na pewno Twoi rodzice się nią zajmą

Louis: A poza tym to się nie przejmuj

Louis: Jest już starsza i pewnie niedługo...

Louis: No sam rozumiesz

Harry: Pieprz się Louis!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro