Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hi Harreh [16]

[Sobota]

Harry: Cześć Louis

Lou: Boże Harry!

Lou: Nareszcie!!!

Lou: Co się stało że tak długo nie pisałeś?

Harry: Louis, moja babcia jest w szpitalu

Harry: Nowotwór...

Harry: Ona może...

Lou: Nie kończ Harry!

Lou: Na pewno będzie dobrze

Harry: Ale przecież sam mówiłeś że....no wiesz

Lou: Byłem głupi Harry

Lou: Z twoja babcią wszystko będzie dobrze

Harry: Ja już sam nie wiem Louis..

Harry: Muszę kończyć

Harry: Część

Lou: Harry proszę...

***

[Niedziela]

- Panie Styles...- zaczęła pielęgniarka.
- Wystarczy Harry- powiedział chłopak spuszczając głowę i zaczynając bawić się swoimi palcami U rąk.
- A więc Harry- kobieta uśmiechnęła się słabo- potrzebuje informacji na temat Twojej babci. Wszystko jest do wypełnienia dokumentów.

Harry wziął głęboki oddech i spokojnie podniósł głowę do góry.

- Ma na imię Lisa Styles, ma 80 lat...
- Choruje na coś od urodzenia?- zapytała pielęgniarka podczas notowania.
- Nie jestem pewny. Nigdy mi nie wspominała o jakiś chorobach.
Miała co prawda zawał. Rok temu.
- To bardzo cenna informacja Harry. Jest coś jeszcze?

Chłopak zamyślił się chwilę.

- Nie, to chyba wszystko...- znów spuścił głowę.

Pielęgniarka widząc stan lokowatego wstała od swojego stanowiska i podeszła od strony chłopaka.

- Wiem, że Ci ciężko- zaczęła- ale wiesz, moja matka zawsze mówiła mi tak- Harry lekko uniósł podbródek. Tyko po to aby spojrzeć kobiecie w oczy- Jeśli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie, to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami- powiedziała pielęgniarka posyłając Harremu ciepły uśmiech.

---

-Rusz się Harry! Wychodzimy!- krzyknęła Cindy wchodząc do pokoju loczka.

Harry leżał na łóżku głową wpatrzoną w sufit.
Nie miał ochoty żyć.
Jedyne co chciał zrobić to przeleżeć w łóżku całe długie dnie jego beznadziejnego życia.

-Hazz...-westchnęła dziewczyna przeczesując swoje długie włosy.

Przybliżyła się do łóżka chłopaka i usiadła na jego krawędzi.
Swoją prawą ręką zaczęła gładzić nogę smutnego.

-Nie możesz cały czas leżeć w łóżku

Chłopak przekręcił się w stronę ściany tak, aby być odwróconym do dziewczyny plecami.

Cindy westchnęła teatralnie.
Wstała i pochyliła się nad chłopcem.
Złapała ręką jego ramię i jednym dynamicznym ruchem ściągnęła Harrego z łóżka.

Chłopak momentalnie zerwał się na równe nogi.
Popatrzył pytającym i jednocześnie zirytowanym wzrokiem na dziewczyne czekając na jakieś wyjaśnienia.

-Co to miało być?!- wrzasnął Harry- nie mam ochoty nigdzie się ruszać!

Chlopak ponownie wrócił do łóżka, ale tym razem nie położył się, a usiadł.
Twarz schował w dłonie, które dodatkowo zasłoniły jego loki.

-Harry... Musisz przestać o tym wszystkim myśleć bo sam wpakujesz się w jakieś choroby. Jestem tu po to aby Ci pomóc.

Chłopak westchnął i lekko uniósł głowę do góry.
Jak miał przestać o tym myśleć?
To było dla niego niewykonalne!

-Cindy, ale ja nie potrafię...poza tym...jak wpadnę w jakieś choróbsko to może szybciej umrę i nie będę się już tak tu męczył...

Zszokowana dziewczyna zakryła usta.
Położyła ręce na barkach Harrego i wstrząsnęła nim gwałtownie będąc na skraju płaczu.

- Jak możesz tak mówić?! Jak możesz być takim egoistą Harry?!- Dziewczyna zaczęła płakać, a chłopak po prostu patrzył się w podłogę- Na prawdę chcesz mnie tu zostawić? Mnie samą? A pomyśl jeszcze o Louisie! Harry nie jesteś sam! Zrozum to wreszcze! Takimi słowami tylko mnie ranisz...- dziewczyna odsunęła się od loczka. Przez chwilę patrzyła się na jego opuszczoną głowę, ale widząc, że chłopak nie wysilił się nawet, żeby coś odpowiedzieć złapała za swoją torbę i wyszła z domu Harrego trzaskając drzwiami.

Loczek opadł na łóżko i po prostu zaczął płakać. Był taki słaby. Nienawidził się za to.
Cindy miała rację. Był zbyt egoistyczny.
Najpierw olał Lou, a teraz i Cindy.

Łkanie Harrego przerwał dzwonek telefonu.
Chłopak niechętnie podniósł się do siadu, otarł oczy skrawkiem bluzy i odebrał połączenie.

-Halo...-rzucił oschle.

-Pan Harry Styles?- zapytała bodajże jakaś kobieta.

-Tak- westchnął- słucham.

-Dzwonię ze szpitala, w którym przebywa Lisa Styles. Właśnie dostałam informację, że kobieta wybudziła się ze śpiączki...




πππππ

Łoooooo!!!!!!
Jak ???
Jak?????
Chciałam wam oficjalnie podziękować za ponad tysiąc wyświetleń!!!!
Jestem przeszczęśliwa :)))

A jeśli chodzi o rozdziały to wiem, że pojawiały się rzadko, ale postaram się to zmienić.

Myślę, że małymi krokami zbliżamy się już do końca...

Jeszcze raz ogromnie dziękuję ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro