Hi Harreh [15]
[Piątek]
Cindy Pov's
Harrego od dwóch dni nie było w szkole.
Nie odbierał ode mnie telefonów, nie odpisywał na sms'y. Zaczęłam się o niego martwić.
Dziś po lekcjach od razu poszłam pod jego dom.
Dzwoniłam, pukałam- nic.
Wiedziałam że chłopak ma problemy.
W szkole jest nękany. Bardzo mu współczuję.
Ale teraz ma mnie. Ja mu pomogę.
- Harry!- stanęłam centralnie pod jego oknem- Haaaary!!!- wrzasnęłam.
Podniosłam pierwszy lepszy kamień z ziemi i rzuciłam do góry tak, aby przedmiot odbił się od szyby okna.
Obserwowałam jak kamień uderza o sam środek szyby.
Odskoczylam przerażona jak zobaczyłam że zrobiłam małą szczelinkę w oknie chłopaka.
- Kim jesteś?- odwróciłam się i zobaczyłam starszą kobietę.
Moją nową sąsiadkę.
- Jestem przyjaciółką Harrego. Chodzimy razem do klasy- odpowiedziałam od razu.
- Styles'owie zawsze mają zapasowy klucz pod wycieraczką- puściła mi oczko- mam nadzieję że pomogłam.
- Nawet nie wie Pani jak bardzo!
Podziękowałam kobiecie i czym prędzej pobiegłam pod drzwi frontowe.
Tak jak mówiła ta pani, klucz leżał pod wycieczką.
Chwyciłam przedmiot i czym prędzej otworzyłam drzwi.
W domu panowała cisza. Światła wszędzie pogaszone. Ani jednej żywej duszy.
- Harry? Jesteś?- nie słysząc odpowiedzi od razu pobiegłam do pokoju lokowatego.
Panował tam duży porządek.
Wszystkie ubrania i książki leżały na swoich miejscach.
Moją uwagę przykuła jednak pewna rzecz, a mianowicie telefon. Telefon Harrego!
Podeszłam do przedmiotu, który zaczął wibrować. Chwyciłam go w dłoń i już chciałam odblokować lecz....GŁUPIE HASŁO!
-Pomyślmy....- wymamrotałam sama do siebie.
Na telefonie widniało pięć pustych krateczek, w które należało wpisać odpowiednie literki.
Moim pierwszym pomysłem było słowo ,,kotki,, - Harry przecież je uwielbia.
Błędne Hasło
Zostały 2 próby
Spróbuj ponownie...
-Kurna...- warknęłam i w tym samym momencie telefon loczka znów zawibrował.
Myślałam dalej...
,,Cindy,,- może pasować. Chociaż mało to prawdopodobne.
Błędne Hasło
Została 1 próba
Spróbuj ponownie
-Co ona ma za hasło?!- spytałam sama siebie wiedząc, że i tak nikt mi nie odpowie.
Trzymając urządzenie w ręku znów poczułam tą cholerną wibracje!
ZARAZ....JAK MIAŁ NA IMIE TEN...
Zerknelam na górny pasek w telefonie Harrego gdzie przed chwilą wyświetliła się informacja.
Masz nową wiadomość od: Lou.
LOUIS! To musi być hasło!!!
Wpisalam wszystkie literki w kratki i...Tak! Zadziałało.
-A może Louis wie gdzie jest Harry...
Myśląc o tym od razu kliknełam w wiadomości i wybrałam ikonkę: Lou.
Harry: Lou, nie będzie mnie...jadę do szpitala...
Lou: Zaraz...Co?!
Lou: Harry!!! Co się stało?!
Lou: Martwię się Harry!
Lou: Nie piszesz kolejny dzień!
Lou: Co jest z Tobą Harreh???
Lou: Boże, tak strasznie się boję...
Lou: Harry, jeśli coś Ci się stało
Lou: Mam nadzieję ze nie
Lou: Zależy mi na tobie
Lou: Nie wiem co się dzieje, ale cholernie się martwię!
Biedny chłopak.
Muszę jak najbardziej znaleźć Harrego, a z tego co wiem jest w...szpitalu? O cholera! To co ja tu jeszcze robię???
***
Harry siedział sam na krześle przed salą, w której leżała jego babcia.
Od dwóch dni chłopak stąd nie wychodził.
Chciał wiedzieć wszystko na bieżąco.
Miał ze sobą dokumenty, parę drobnych i ciepłą bluzę.
Tyle zdarzył wziąć.
Zapomniał co prawda telefonu, ale on nie był teraz najważniejszy.
- Kochanie- powiedziała jakas starsza pielęgniarka z stronę chłopaka- wróć do domu. Prześpij się. To może potrwać.
Loczek od razu zaprzeczył.
Chciał zostać przy kobiecie.
Pielęgniarka westchnęła tylko i odeszła na swoje stanowisko.
Chłopak wstał z zajętego wcześniej miejsca i zaczął iść w kierunku sklepiku. Marzył o gorącej herbacie.
Przechodząc koło recepcji, chłopak usłyszał krzyki.
- Harry! Tu jesteś!- zawołała Cindy i od razu popędziła do chłopaka.
Złapała jego twarz w dłonie i z przerażeniem się jej przyglądała- Harry...wyglądasz jak siedem nieszczęść..czy Ty w ogóle spaleś?
Chłopak powoli zaczął kręcić przecząco głową.
Dziewczyna westchnęła.
- Nie dawałeś znaku życia. Martwiłam się o Ciebie. Bardzo
- Przepraszam Cindy, ale nie mam ze sobą telefonu i...
- Wiem. Byłam u Ciebie w domu. Muszę Ci jednak powiedzieć, że nie byłam jedyną osobą, która nie wiedziała co się z Tobą dzieje.
Harry chwycił telefon, który podała mu Cindy i od razu wszedł w czat z Louisem.
- Zaraz mu odpiszę...
- Dobrze, a teraz...Harry, co się stało?
Chłopak nagle zaniemówił.
Przypomniał sobie dlaczego tak właściwie tu jest.
- Cindy, moja babcia...z-zemdlala i musieli j-ją tu przywieźć- zająknął się Harry- aktualnie jest w śpiączce, ale...nie wiadomo czy się obudzi...- zaszlochał Harry.
-O Boże...- dziewczyna bez zastanowienia przytuliła chłopaka.
I Stali tak na środku korytarza, wtuleni w siebie
Do czasu niestety.
- Pan Harry Styles?- zapytała kolejna pielęgniarka. Tym razem o wiele młodsza- przepraszam, że przeszkadzam panu i pańskiej dziewczynie, ale potrzebuje informacji na temat tej starszej kobiety chorującej na nowotwór.
Harry spojrzał na kobietę niedowierzając.
Nowotwór?!
Harry nie miał pojęcia...
- Przepraszam, ale to-to musi być pomyłka!- krzyknął Harry- Nie chodzi przecież pani o kobietę z sali numer 6 prawda?
- Niestety chodzi właśnie o nią...- szepnęła kobieta- przepraszam. Myślałam że państwo wiedzą.
Gdy dojdzie Pan do siebie proszę przyjść do gabinetu numer 57. Przykro mi.
Harry usiadł z powrotem na krześle.
Miał szeroko otwarte oczy, które gapiły się w ścianę na przeciwko jego.
Cindy nic nie mówiąc po prostu usiadła obok chłopaka i nie mówiąc ani słowa przytuliła go.
===
Witam
Mam pytanie na które było by mi miło jakbyście odpowiedzieli
Czy to ff wgl wam się podoba?
Bo ja już sama nie wiem :///
Do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro