Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hi Harreh [15]

[Piątek]

Cindy Pov's

Harrego od dwóch dni nie było w szkole.
Nie odbierał ode mnie telefonów, nie odpisywał na sms'y. Zaczęłam się o niego martwić.

Dziś po lekcjach od razu poszłam pod jego dom.
Dzwoniłam, pukałam- nic.

Wiedziałam że chłopak ma problemy.
W szkole jest nękany. Bardzo mu współczuję.
Ale teraz ma mnie. Ja mu pomogę.

- Harry!- stanęłam centralnie pod jego oknem- Haaaary!!!- wrzasnęłam.

Podniosłam pierwszy lepszy kamień z ziemi i rzuciłam do góry tak, aby przedmiot odbił się od szyby okna.

Obserwowałam jak kamień uderza o sam środek szyby.
Odskoczylam przerażona jak zobaczyłam że zrobiłam małą szczelinkę w oknie chłopaka.

- Kim jesteś?- odwróciłam się i zobaczyłam starszą kobietę.
Moją nową sąsiadkę.

- Jestem przyjaciółką Harrego. Chodzimy razem do klasy- odpowiedziałam od razu.

- Styles'owie zawsze mają zapasowy klucz pod wycieraczką- puściła mi oczko- mam nadzieję że pomogłam.

- Nawet nie wie Pani jak bardzo!

Podziękowałam kobiecie i czym prędzej pobiegłam pod drzwi frontowe.

Tak jak mówiła ta pani, klucz leżał pod wycieczką.

Chwyciłam przedmiot i czym prędzej otworzyłam drzwi.

W domu panowała cisza. Światła wszędzie pogaszone. Ani jednej żywej duszy.

- Harry? Jesteś?- nie słysząc odpowiedzi od razu pobiegłam do pokoju lokowatego.

Panował tam duży porządek.
Wszystkie ubrania i książki leżały na swoich miejscach.

Moją uwagę przykuła jednak pewna rzecz, a mianowicie telefon. Telefon Harrego!

Podeszłam do przedmiotu, który zaczął wibrować. Chwyciłam go w dłoń i już chciałam odblokować lecz....GŁUPIE HASŁO!

-Pomyślmy....- wymamrotałam sama do siebie.

Na telefonie widniało pięć pustych krateczek, w które należało wpisać odpowiednie literki.

Moim pierwszym pomysłem było słowo ,,kotki,, - Harry przecież je uwielbia.

Błędne Hasło
Zostały 2 próby
Spróbuj ponownie...

-Kurna...- warknęłam i w tym samym momencie telefon loczka znów zawibrował.

Myślałam dalej...
,,Cindy,,- może pasować. Chociaż mało to prawdopodobne.

Błędne Hasło
Została 1 próba
Spróbuj ponownie

-Co ona ma za hasło?!- spytałam sama siebie wiedząc, że i tak nikt mi nie odpowie.

Trzymając urządzenie w ręku znów poczułam tą cholerną wibracje!

ZARAZ....JAK MIAŁ NA IMIE TEN...

Zerknelam na górny pasek w telefonie Harrego gdzie przed chwilą wyświetliła się informacja.

Masz nową wiadomość od: Lou.

LOUIS! To musi być hasło!!!

Wpisalam wszystkie literki w kratki i...Tak! Zadziałało.

-A może Louis wie gdzie jest Harry...

Myśląc o tym od razu kliknełam w wiadomości i wybrałam ikonkę: Lou.

Harry: Lou, nie będzie mnie...jadę do szpitala...

Lou: Zaraz...Co?!

Lou: Harry!!! Co się stało?!

Lou: Martwię się Harry!

Lou: Nie piszesz kolejny dzień!

Lou: Co jest z Tobą Harreh???

Lou: Boże, tak strasznie się boję...

Lou: Harry, jeśli  coś Ci się stało

Lou: Mam nadzieję ze nie

Lou: Zależy mi na tobie

Lou: Nie wiem co się dzieje, ale cholernie się martwię!

Biedny chłopak.
Muszę jak najbardziej znaleźć Harrego, a z tego co wiem jest w...szpitalu? O cholera! To co ja tu jeszcze robię???

***

Harry siedział sam na krześle przed salą, w której leżała jego babcia.
Od dwóch dni chłopak stąd nie wychodził.
Chciał wiedzieć wszystko na bieżąco.

Miał ze sobą dokumenty, parę drobnych i ciepłą bluzę.
Tyle zdarzył wziąć.
Zapomniał co prawda telefonu, ale on nie był teraz najważniejszy.

- Kochanie- powiedziała jakas starsza pielęgniarka z stronę chłopaka- wróć do domu. Prześpij się. To może potrwać.

Loczek od razu zaprzeczył.
Chciał zostać przy kobiecie.
Pielęgniarka westchnęła tylko i odeszła na swoje stanowisko.

Chłopak wstał z zajętego wcześniej miejsca i zaczął iść w kierunku sklepiku. Marzył o gorącej herbacie.

Przechodząc koło recepcji, chłopak usłyszał krzyki.

- Harry! Tu jesteś!- zawołała Cindy i od razu popędziła do chłopaka.
Złapała jego twarz w dłonie i z przerażeniem się jej przyglądała- Harry...wyglądasz jak siedem nieszczęść..czy Ty w ogóle spaleś?

Chłopak powoli zaczął kręcić przecząco głową.
Dziewczyna westchnęła.

- Nie dawałeś znaku życia. Martwiłam się o Ciebie. Bardzo
- Przepraszam Cindy, ale nie mam ze sobą telefonu i...
- Wiem. Byłam u Ciebie w domu. Muszę Ci jednak powiedzieć, że nie byłam jedyną osobą, która nie wiedziała co się z Tobą dzieje.

Harry chwycił telefon, który podała mu Cindy i od razu wszedł w czat z Louisem.

- Zaraz mu odpiszę...
- Dobrze, a teraz...Harry, co się stało?

Chłopak nagle zaniemówił.
Przypomniał sobie dlaczego tak właściwie tu jest.

- Cindy, moja babcia...z-zemdlala i musieli j-ją tu przywieźć- zająknął się Harry- aktualnie jest w śpiączce, ale...nie wiadomo czy się obudzi...- zaszlochał Harry.

-O Boże...- dziewczyna bez zastanowienia przytuliła chłopaka.

I Stali tak na środku korytarza, wtuleni w siebie
Do czasu niestety.

- Pan Harry Styles?- zapytała kolejna pielęgniarka. Tym razem o wiele młodsza- przepraszam, że przeszkadzam panu i pańskiej dziewczynie, ale potrzebuje informacji na temat tej starszej kobiety chorującej na nowotwór.

Harry spojrzał na kobietę niedowierzając.
Nowotwór?!
Harry nie miał pojęcia...

- Przepraszam, ale to-to musi być pomyłka!- krzyknął Harry- Nie chodzi przecież pani o kobietę z sali numer 6 prawda?

- Niestety chodzi właśnie o nią...- szepnęła kobieta- przepraszam. Myślałam że państwo wiedzą.
Gdy dojdzie Pan do siebie proszę przyjść do gabinetu numer 57. Przykro mi.

Harry usiadł z powrotem na krześle.
Miał szeroko otwarte oczy, które gapiły się w ścianę na przeciwko jego.

Cindy nic nie mówiąc po prostu usiadła obok chłopaka i nie mówiąc ani słowa przytuliła go.





===

Witam
Mam pytanie na które było by mi miło jakbyście odpowiedzieli

Czy to ff wgl wam się podoba?

Bo ja już sama nie wiem :///

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro