Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Trzy miesiące później...

- Boże Cindy, zaraz się spóźnimy!- wrzasnął Harry i szybko podniósł się z podłogi, na której dzisiaj miał zaszczyt spać- ubieraj się. Za chwilę przegapisz pierwszą lekcje- dodał chłopak łapiąc ubrania i szybko biegnąc do łazienki.

Biało włosa jedynie głośno westchnęła po czym złapała za kołdrę, która została z niej ściągnięta i oplotła się nią po same uszy.

- Nigdzie dziś nie idę. Chce mi się spać- krzyknęła- poza tym babka z Hiszpańskiego dzisiaj będzie pytać.

Harry wybiegł z łazienki i zaczął szybko składać koce na których spał.

- To, że ja nie chodzę do szkoły nie oznacza tego, że ty też masz tam nie chodzić. A i jakbym wcześniej wiedział, że masz być dziś pytana na pewno nie zgodziłbym się na aż trzy filmy zeszłej nocy- spojrzał na dziewczynę której głowa wychyliła się zza kołdry.

- Haaaaaarry....- przeciągnęła Cindy i wywróciła oczami- mogę u Ciebie zostać? Tak bardzo lubię twoje mieszkanie- położyła się na plecach i przeciągnęła się- no i do tego masz bardzo wygodne łóżko.

- I twardą podłoge- zaśmiał się loczek- możesz zostać, ale jak wrócę, na stole widzę obiad- zadeklarował chłopak, a Cindy wywróciła oczami jednocześnie się na to zgadzając.

- Zostało mi pięć minut do autobusu, a jeszcze nawet się nie uczesałem!- wrzasnął Harry i znów pobiegł do łazienki.

- Boże Harry...szefem tej całej kafejki jest twój chłopak- westchnęła Cindy- przecież Cię nie wyleje dlatego, że raz się spóźniłeś.

- Nie mogę się spóźnić, bo chcę wyrobić sobie u niego dobrą reputacje, a po drugie- Harry wszedł do sypialni- to nie jest mój chłopak- loczek mówiąc to, zarumienił się.

Chłopak niezwłocznie założył na siebie lekką kurtkę i i już szykował się do opuszczenia mieszkania.

- ,,Jeszcze'' nim nie jest Harry- zaśmiała się dziewczyna, a chwilę potem spojrzała z rozbawieniem na chłopaka- Harry?- zachichotała.

- No co?

- Zamierzasz iść do pracy w tych kapciach?- Cindy zaczęła się śmiać, a Harry jeszcze bardziej zdenerwowany zaczął zmieniać buty.

Jak się okazało loczek spóźnił się na autobus przez co był skazany zadzwonić po taksówkę.

W pracy był piętnaście minut po czasie. Wchodząc do kafejki o stromnej nazwie '' Amare il caffé '' chłopak nie mógł sobie wybaczyć, że tak zbezcześcił swoją reputacje.

- Cześć Sam- powiedział Harry wchodząc na kuchnie- przepraszam za spóźnienie

- Harry? Ty wiesz, że w czwartki otwierany godzinę później? Jesteś na czas- zaśmiał sie czarnoskóry mężczyzna.

- Zwariowany dzień- westchnął Harry.
Założył swój strój służbowy i zabrał się za nakrywanie do stolików.
Kątem oka widział jak Louis wszedł do Kafejki. Nic nie mógł poradzić na to, że od razu zaczął się uśmiechać.

- Harry? Tak wcześnie?- zaśmiał się niebiesko- oki i podszedł do Harrego po czym objął go od tyłu i przytulił.

Kilkanaście godzin pracy jako kelner zleciało w mgnieniu oka.
Harry stał na kuchni i prowadził zwyczajną konwersacje z Sam'em.

- Harry? Pozwolisz na chwilkę?- zapytał Louis, a w jego głosie było słychać trochę strachu?

Harry skinął głową i od razu udał sie do chłopaka.
Prawda była taka, że Louis spodobał mu się od razu gdy po raz pierwszy zobaczył go w parku.
A potem dziwnym trafem okazało się że w kafejce do której Harry został zatrudniony, również pracuje Lou.

Widocznie los tak chciał.

- Słucham Louis- powiedział cichutko Harry.

Louis wziął głęboki oddech i położył swoją lewą rękę na karku- denerwował się.

- Harry...tak sobie myślałem czy...to znaczy jak byś miał czas...no ale nie chce się narzucać...bo myślałem sobie...

Harry zachichotał i położył obie ręce na policzkach Louis'a.

- Spokojnie- zaśmiał się loczek

- Zastanawiałem się czy...czyniechciałbyśdziśzemnągdzieśwyjść?- powiedział szybko.

Harry nie mógł powstrzymać śmiechu.

- Co powiedziałeś Lou?- droczył się z nim Harry.

- Zapytałem czy nie chciał byś może dziś ze mną gdzieś wyjść.
Podobno wieczorem organizują pokaz fajerwerków na festynie za miastem- policzki Louisa nabrały koloru dojrzałego pomidora, a Harry nie mógł przestać się uśmiechać.

- Z przyjemnością z Tobą pójdę Lou- Harry uśmiechnął się najładniej jak tylko potrafił- ukazując przy tym swoje dołeczki po czym mocno przytulił Louisa.
Nie mógł się już doczekać ich pierwszego wspólnego wyjścia.


Jeśli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie, to znaczy, że jest duże
Ale idzie małymi krokami (...)

~!Koniec!~

***
Dziękuje
To mój ulubiony rozdział!
Za chwile podziękowania
Mam nadzieje, że będziecie :*

All the love xxj

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro