Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(7)Unicorn Tears



— W jego krwi jest duża dawki strychiny. Jeszcze trochę i nie byłoby opcji by chłopak przeżył — lekarz spojrzał na Namjoona, Jina i Yoongiego, którzy siedzieli w gabinecie, gdy Jimin, podpięty pod aparaturę, leżał na sali w obecności Kima i Jeona.

— Czego? — Jin spojrzał przerażony na mężczyznę, który mówił wszystko z takim spokojem. Namjoon przytulił do siebie swojego chłopaka.

— Bardzo silna trucizna, będąca białymi kryształkami. Bardzo małymi kryształkami. Jest gorzka, a jej zażycie powoduje skurcze mięśni i smierć przez uduszenie. Jakby nie patrzeć, cudem było, że chłopak przeżył, bo jego organizm jest dość słaby.

— Ale skąd to mogło by się u niego wziąć? — Yoongi w końcu zabrał głos, będąc cholernie zdenerwowanym. W końcu to jemu Jimin dosłownie zemdlał w ramionach, kiedy Namjoon wszedł do domu.

— Jest stosowana w grudkach na szczury. Chłopak nie miał jakiś głupich pomysłów?

— Jak może pan w ogóle zadawać takie pytanie?! — Namjoon uderzył dłonią o biurko — Mój brat nie jest idiotą!

— Proszę się uspokoić. Po prostu mieliśmy już takie przypadki, nic nie mogę na to poradzić.

— ...a może ktoś go otruł? — Jin podniósł nagle głowę do góry.

— Jin, kochanie, o czym ty mówisz?

— Pomyśl. Jimin nie bierze narkotyków. Z zasady jest grzeczny. Napewno ma swoje tajemnice, jest nastolatkiem, ale... — Jin oblizał wargi — Doktor powiedział, że dawka musiała być podawana stopniowo. Skoro jest gorzka, musiała się z czymś zmieszać by jej nie wyczuł. Jimin przez ostatnie kilkanaście dni siedział z Taehyungiem w domu. Może ktoś ich podtruwa? Doktorze, możemy zrobić badanie krwi? 

— Tak, oczywiście. Byłoby to wskazane. Dowiedzielibyśmy się czy komuś jeszcze przydałoby się zostać u nas na obserwacji.

— Pójdę po nich — Yoongi wstał i wyszedł z gabinetu. Jego dłonie, mocno zaciśnięte w pieść, drżały. Jimin mógł umrzeć. Te wszystkie pocałunki mogły być ich ostatnimi, a chłopak zniknął by z jego świata — Kurwa mać... — warknął pod nosem, wchodząc do gabinetu, gdzie zastał Taehyunga, który leżał dosłownie na skraju, trzymając mocno dłoń Jimin, który słabym głosem zapewniał go, że nic mu nie jest. Jungkook patrzył na nich pustym wzrokiem, opierając głowę o brzuch Kima — Musimy iść zrobić badanie krwi. Wszyscy.

— Nie mogę go zostawić...

— Ja z nim będę Taehyung. Będę go pilnował. Idź — odparł, a młodszy chłopak niechętnie wstał id swojej miłości i zmęczony, wtulił się w Jeona, który go zwyczajnie wyniósł. Yoongi poczekał aż będą sami i dopiero wtedy usiadł obok chłopaka, który posłał mu słaby uśmiech i wyciągnął w jego stronę dłoń.

— Dlaczego badanie krwi hyung? — wychrypiał, kiedy Min przyłożył sobie jego dłoń do ust, zaraz splatając ich palce razem — Co się dzieje?

— Masz w sobie bardzo dużo trucizny Jimin — Yoongi ścisnął jego dłoń — Musimy sprawdzić czy ktoś z nas też nie ma, a jeśli tak, musi ona zostać zneutralizowana tak jak u ciebie skarbie.

— ...mam truciznę? — Jimin spojrzał na niego przestraszony, a z jego oczek poleciały dwie łezki. Yoongi widząc to od razu pochylił się by móc je scałować.

— Kicia... cichutko, jestem tu. Taehyung jest, Namjoon, Jin i Kook. Jesteśmy przy tobie.

— To nie zmienia faktu, że ją mam — pociągnął nosem — Ale... skąd?

— Jin wpadł na pomysł, że ktoś mógł cię podtruć — odparł, przełykając ślinę i mocno ściskając dłoń chłopaka na znak, że jest on z nim — Może masz jakiś wrogów Jimin?

— Jedyną osobą, którą znam i mnie nie lubi jest twoja była... — Jimin pociągnął nosem, powstrzymując płacz — Hyung ja nie chce umierać — powiedział, na co Yoongi mocno go przytulił, całując jego buzie.

— Nie pozwolę na to. Znajdę tą osobę i własnoręcznie ją zamorduje. Obiecuje kochanie — Yoongi spojrzał na jego twarz, a Jimin pokiwał niepewnie głową — Lekarz powiedział, że twój stan jest już stabilny, musimy tylko odczekać aż wszystko się unormuje. Namjoon po badaniu pewnie pojedzie wywalić wszystko co macie w kuchni. Będziesz bezpieczny.

— Boje się...

— Wiem Minnie. Ja też się boje. Ale tak długo jak mam cię obok wiem, że muszę walczyć — uśmiechnął się lekko — Spróbuj iść spać dobrze? Będę tu siedział cały czas przy tobie — odparł, opierając delikatnie głowę o jego bok i trzymając jego dłonie.

— Dziękuje, że jesteś hyung.

— Dziękuje, że mogę być obok Jimin.

❣️

— Namjoon, uspokój się, proszę cię. Wiem, że to trudne, ale musimy o tym pomyśleć na spokojnie inaczej nigdy tego nie rozwiążemy — Jin złapał w dłonie policzki swojego mężczyzny — Skoro każdy z nas ma choć kawałek tego gówna to nie mógł być to nikt z nas. Wykluczamy. Twoi rodzice ciagle są za granicą, wykluczamy. Kto ostatnio do nas przychodził? Cała masa ludzi, bo organizowałeś imprezę.

— Myślisz, że to ktoś z nich?

— Nie sztuką jest rzucać oskarżenia. Musimy pomyśleć racjonalnie, poszukać poszlak. Policja jedyne co zrobi to spisze taką sytuacje i powie „no i chuj" — Jin zarzucił włosami do tylu, rozglądając się po kuchni. Niezwykle imponował chłopakowi w tym momencie. Kim zawsze wiedział, że Jin jest zabójczo inteligentny, ale teraz? To z jakim spokojem i rozwagą próbował wszystko rozgryźć — Załóżmy, że to było na imprezie. Wszyscy byli w salonie, tarasie, ogrodzie, albo w pokojach. Skoro każdy z nas to ma to musi być to w jedzeniu — Jin skierował się do kuchni z pełną świadomością co musi znaleźć — Białe kryształki, białe kryształki... — postarzał pod nosem rozglądając się po pomieszczeniu — Czysto hipotetycznie, jeśli to byłbyś ty, gdzie byś to dodał?

— Nie wiem. Do chleba?

— Błąd. Chleb się szybko psuje. Wszystko co jest w lodowce odpada. Więc teraz sprawa robi się prosta — Jin odwrócił się do Namjoona — Weź sól i cukier i mąkę. Jedziemy do laboratorium.

❣️

— Skąd państwo to mają? — kobieta spojrzała na nich jak na wariatów, a mimo to Jin stał niewzruszony, przyjmując wszystko na siebie. Był tak uczony od zawsze, ojciec wszystko brał na siebie, a on chciał obciążyć swojego chłopaka, który zwyczajnie nie dawał rady. Namjoon, który zazwyczaj był spokojny, cholernie się martwił, co było zrozumiałe. Dlatego Jin był przy nim, trzymał go za dłoń, która co jakiś czas była mocno ściskana. Seok co jakiś czas całował usta czy czoło partnera, zapewniając, że wszystko będzie dobrze. Zwłaszcza, że Taehyung, u którego procent zawartości trucizny we krwi był równie wysoki siedział z Jiminem, Yoongim oraz Jeonem w szpitalu, na obserwacji.

— Z kuchni. Może pani przejść do meritum sprawy? To bardzo ważne — Jin westchnął, czując jak Kim chowa twarz w jego szyi. Kobieta odchrząknął i przesunęła kilka kartek.

— Zawartość poszczególnych opakowań zawiera od dwóch do czterdziestu procent strychniny. Musimy to skonfiskować.

— A mogę zabrać te dokumenty, proszę?

— Tak, oczywiście. Przeprowadzało państwo badani na jej zawartość? Jest silnie trująca.

— Przeprowadzaliśmy, dziękuje bardzo za troskę i współpracę — Jin złapał za kartki — Chodź Namjoon. Musimy porozmawiać — chłopak bez słowa pociągnął Joona poza budynek, kierując się do samochodu — Namjoon, sprawa wyglada tak, że... Namjoon? Joonie dlaczego płaczesz?

— Jestem beznadziejny — Namjoon przetarł oczy palcami, próbując ukryć łzy — Jimin leży w szpitalu, Taehyung z nim. Tłuczemy się po laboratoriach, a to wszystko tylko dlatego, bo zorganizowałem imprezę. Jeszcze nie umiem ci pomoc i wadzę, kiedy robisz wszystko za mnie.

— Namjoon... kochanie, proszę spójrz na mnie — Jin złapał jego dłonie, które zaraz splótł i spojrzał uspokajająco na swojego chłopaka — Namjoon, posłuchaj mnie teraz dobrze? To normalne. Jesteś bratem Jimin i można by powiedzieć, że bratem Taehyunga. Opiekujesz się nimi, kochasz ich. Oczywiste, że się martwisz. Ale pomyśl. Jeśli ktoś chciałby im zrobił krzywdę, to zrobiłby to w mnie... subtelny sposób. Skoro jednak udało nam się zapobiec temu wszystkiemu, możemy dowiedzieć się dlaczego. Bardzo cię kocham i jestem dumny, że mam tak troskliwego chłopaka — Powiedział, uśmiechając się lekko — Więc... co zrobimy teraz mój geniuszu?

— ...pojedziemy sprawdzić monitoring, który mamy przed domem i osobiście dopilnujemy by osoba, która to zrobiła, zrozumiała, że jest skończona.

— Dalej kochanie! Idziemy!

❣️

— Jimin? — Taehyung leżał na boku, zwrócony w stronę przyjaciela. Ich łóżka zostały przesunięte do siebie by mogli leżeć blisko i trzymać się za ręce. Kook i Yoongi poszli na chwile do lekarza, ponieważ zostali zawołanie, więc leżeli sami i czuli się zwyczajnie dobrze.

— Tak Tae? — Jimin przeciągnął się delikatnie, patrząc w oczy przyjaciela. Czuł się lepiej, nie był już taki osłabiony, ani nie kręciło mu się w głowie. Był wciąż podpięty pod kroplówkę, ale to była raczej kwestia dwóch dni.

— Ja... chyba jestem gotowy ci coś ważnego powiedzieć — powiedział, zerkając na przyjaciela, który podał mu szklankę wody i pomógł się napić.

— Naprawdę?

— Tak... tak jestem. Kocham cię, przepraszam, że musiałeś tak długo na to czekać, to po prostu... bardzo trudne dla mnie. I to nie będzie łatwa rozmowa — dodał odwracając wzrok. Jimin położył dłoń na jego policzku i go pogłaskał.

— Taehyung... jestem tu dla ciebie. Kocham cię. Nigdy cię nie zostawię i zawsze będę się starał ci pomóc. Nie ważne o co chodzi, nawet jak kogoś zabiłeś, to będę stał obok ciebie i bronił — Jimin przysunął się bliżej przyjaciela i cmoknął jego wargi — Przyjaciela z przypadku, bracia z wyboru, pamiętasz?

— Pamiętam. Taki ktoś jak ty to skarb — Taehyung uśmiechnął się — Powiem ci wszystko, obiecuje. Jak wyjdziemy ze szpitala zdradzę ci wszystko, każdy szczegół.

— Dziękuje, że mi ufasz Taehyung.

— Dziękuje. Po prostu. Za to, że jesteś Minnie. Zakładam, że gdyby nie ty to... już dawno mnie by tu nie było.

— Nie mów tak — mruknął, przytulając go — Jesteś tu ze mną. I koniec — Jimin wtulił się w tors przyjaciela, przymykając oczy i skupiając się na jego głośnym biciu serca. Znów było im dobrze, wspaniale. Teraz mogli razem pokonać wszystko. Zwłaszcza gdy obok był Yoongi, Jungkook oraz Joon i Jin. Nie było możliwości, żeby ktoś ich pokonał.
Prawda?

Do: Kim Taehyung
Od: Nieznany

„I co? Kurwa ciesz się, że jeszcze oddychasz dziwko. Następnym razem ty i twój przyjaciel nie będziecie mieli tyle szczęścia ;)"

Hej słońca

I jak wam się podoba?

Spodziewaliście się?

Albo czy spodziewacie się co dalej?

W ogóle pozdrawiam wszystkich, którzy obstawiali co się stanie ❤️🥺😩🤧

W razie pytań zapraszam~ tu albo priv 💗

Bay~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro