Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(6)Fancy you~

Yoongi z całej czwórki obudził się pierwszy. Przyczyną tego zapewne był Jimin, który, kręcił się w jego ramionach. Jego mała dłoń nadal spoczywała spleciona z tą Kima, który bym owinięty jak koala wokół Jeona. Blondyna rozczulił ten widok. Nie ważne co i tak się trzymali. To było zwyczajnie rozczulające.

Chłopak westchnął cicho i przeciągnął się, chowając twarz w różowych włosach. Zapach brzoskwiń dotarł do jego nozdrzy, dając wrażenie delikatności, którą w tamtym momencie Jimin emitował.
Jakby nie patrzeć Jimin był jak laleczka, z jakiejś niezwykłej, limitowanej edycji, a Yoongi jakimś cudem ją zdobył. Musiał o niego dbać, całować, przytulać. Zanim Jimin dobrał mu się do spodni nawet nie odczuwał braku bliskości z taką osobą. W końcu nim Park na stałe zawitał w jego życiu, łaził do klubów, wypił, wyrwał jakąś dziewczyne i po problemie. Był usatysfakcjonowani seksualnie, a jednak gdzieś z tylu chciał więcej niż tylko dobry seks. Tu miał pełny pakiet. Słodki, piękny, wyjątkowy. Tyłek brzoskwinka, buzia koteczka.
Ideał.

Wyplatał się delikatnie, przykrywając malucha kocykiem i usiadł na łóżku. Potarł swoje skronie, wzdychając cicho. Potrzebował kawy.
Chłopak wstał i najciszej jak umiał wyszedł z sypialni Jimina. Dopiero gdy był na parterze zaczął stawiać pewniej kroki. Namjoona nie było, co znaczyło, że Jin przetrzymał go zdecydowanie dłużej i najszybciej wróci na obiad. Jakby nie patrzeć to dla nich lepiej, w końcu gdyby zastał ich śpiących, wtulonych w siebie Yoongi stracił by głowę. Jungkook zresztą też.
Chłopak stanął przed blatem i kliknął kilka guzików na ekranie ekspresu do kawusi. Wrzucił odpowiednią kapsułkę i podstawił czarny kubek.

— Yoongi? Zrobisz mi też? — stłumiony głos Jeona dotarł do uszu blondyna, który odrazu zwrócił się w kierunku młodszego chłopaka.

— Jaką chcesz?

— Chce czekoladę. Najlepiej dwie, dla Taehyunga też będzie.

— Czyli trzy — stwierdził na głos, odstawiając swoją kawę obok i podstawiając pozostałe kubki — Śpią?

— Śpią. Gdy ty wstałeś, Tae automatycznie objął Jimina, jakby czuł, że jemu zabrakło kogoś obok — odparł, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

— Uroczy — mruknął, podając mu dwa kubki z czekoladą — Nie stój tak gryzoniu. Wyjmuj jajka, zrobimy im jajecznicę na bekonie. I twarożek ze szczypiorkiem — zarządził, na co Jeon zaśmiał się cicho, mimo wszystko wykonując polecenie starszego i zaczynając tworzyć śniadanie dla ich całej czwórki — Kurwa, jak ty kroisz to zielsko?

— Tak się robi!

— Tak się robi? Kurwa, Jeon ty masz to pokroić w drobne kawałeczki, a nie bawić się i wykrajać szachownice.

— Spierdalaj.

— Hyung? — Jimin trzymając mocno dłoń Tae stanął w progu. Jego włosy były potargane na wszystkie strony, a oczka nadal się kleił. Zresztą Taehyung nie był lepszy — Dlaczego krzyczysz? — spytał, puszczając przyjaciela i podchodząc do starszego, by móc wtulić buzie w jego tors. Zamknął oczka i westchnął cicho — Co tak ładnie pachnie?

— Śniadanie — Jeon uśmiechnął się, kiedy Kim tulił się do jego pleców — Idźcie do salonu i rozłóżcie kanapę. My wam przyniesiemy. Tam macie czekoladę do picia.

— Jesteście kochani — Taehyung mruknął sennie biorąc kubek w Totoro i biorąc łyk.

— Chodź Taeś, przyniesiemy poduszki, zjemy i hyungowie nas wykochają — Jimin podszedł do przyjaciela z uśmiechem. Ze śmiechem ruszyli na górę po koce i poduszki.

— ...nie rozumiem tego.

— O co ci znów chodzi Kook?

— Nie zastanawia cię to? W szkole są tacy jak teraz. Słodcy, uroczy, rozczulający. Jednak potem mogą zmienić się od tak na Boga seksu, kusząc cię i testując twoją silną wolę. A jeszcze kiedzyindziej są po prostu wystraszeni, potrzebujący opieki.

Yoongi spojrzał zdziwiony na młodszego chłopaka. Jungkook miał racje. Nie wiedział czy z Taehyungiem jest tak samo, ale Jimin? Poznał go jako zagubionego nastolatka, wdał się w romans z boginią, a przytulał się z malutkim kociakiem, który mruczał mu do ucha. Ale gdzie był złoty środek tego wszystkiego?
Tego chciał się dowiedzieć Min, bo o ile podobały mu się te wszystkie twarze, które poznawał, tak chciałby zobaczyć co jest prawdą.
Yoongi nie zauważył gdy Jimin i Taehyung jak dwa kurczaczki przebiegły obok nich z tuzinem poduszek i cisnęli się na dużą kanapę.
Park z uśmiechem usiadł na kolanach Tae i dwójka chłopaków zaczęło dawać sobie słodkie buziaki, które były ich rytuałem za każdym razem gdy zostawali u siebie na noc.
Starsi chłopcy w końcu znaleźli się obok nich, nie czując jednak znanego wszystkim uczucia zazdrości. Było w tym... coś niezdrowego i podniecającego.

Jimin i Taehyung odkleili się w końcu od siebie, więc Park automatycznie usiadł na udach Yoongiego, wciskając twarz w jego szyje i delikatnie ją muskając, przez co Mina przeszedł przemiły dreszcz.

— Jesteście razem? — Jungkook spojrzał na nich lekko zdziwiony, choć jego uwagę i tak skupiał na sobie Taehyung, który tak jak jego przyjaciel wcisnął się na jego uda, chowając się pod bluzą Jeona i muskając jego tors.

— To nasz słodka tajemnica hyung — Jimin uśmiechnął się pięknie, przykładając palec do ust — Nie możesz nikomu powiedzieć, zwłaszcza Namjoonowi i Jinowi — dodał, obejmując szyje starszego. Jimin był w tamtym momencie całkowitym słodziakiem. Jego humor był wyjątkowo dobry, uśmiechem mógłby przyćmić samo słońce.
Złączył ich czoło i spojrzał ucieszony w oczy starszego, który tylko się uśmiechnął i cmoknął jego pulchne usteczka. Jimin zachichotał, również dając chłopakowi słodkiego całusa.
Yoongi położył dłonie na jego biodrach, przyciągając do siebie. Połączył ich wargi w słodkim pocałunku, nieco dłuższym niż poprzednie pocałunki. Min nie miał ochoty na seks. Chciał po prostu nieco więcej czułości. Trochę więcej dotyku, trochę więcej słodyczy. Wiedział, że gdyby chciał mógłby doprowadzić chłopaka na skraj, ale czy to było potrzebne?
Wystarczyło mu, że był obok.

Taehyung chował się w ramionach Kookiego tak długo, aż ten nie zaczął go łaskotać. Było mu tak przyjemnie pod czarną bluzą chłopaka, przy ciepłym ciele. Czuł jak biło jego serduszku, co tylko go uspokajała i swego rodzaju rozczulało. Na Jeona tyle razy mówili, jak wielkim skurwielem jest, te wszystkie bójki, jedynki, rozmowy z dyrekcją. A mimo to czuł się przy nim tak dobrze, bezpiecznie. Czuł się kochany. I nie tak jak z Jiminem, czy przy mamie, bracie lub babci. Czuł się tak jakby ktoś go kochał miłością romantyczność, taką magiczną, niezwykłą i bezinteresowną. Zawsze taką chciał, ale nigdy nie miał powiedzieć tego na głos. 

- Taeś? zostawimy ich na chwilkę? I pójdziesz ze mną na górę? - Jungkook poprawił jego srebrne loki, na co Taehyung zarumienił się delikatnie, wstając z chłopaka i wyciągając do niego dłonie na znak by Jeongguk wziął go na ręce, co ten z uśmiechem uczynił. Kim nie łudził się, że chodzi o coś innego niż o jego wczorajszą histerię. Chciałby  by chodziło o coś przyjemnego, o tym o czym on i Jimin nie raz czytali w fanfikach, obmyślając jak zdobyć pieniądze na koncert Astro by przeżyć to co wszystkim dobrze znana "your name".

Taehyung trafił do sypialni Jimin i został ostrożnie posadzony na łóżku. Jeon usiadł zaraz obok niego, kładąc dłoń na jego kolanie i delikatnie je głaszcząc. Nie chciał naciskać, chciał by Kim poczuł się wystarczająco pewnie i komfortowo by móc mu to samemu powiedzieć. 

- Mogę o coś prosić Koo? - Taehyung podniósł głowę, machając nóżkami by jakoś wyładować swój stres. 

- Proś o co tylko będziesz chciał - Kook uśmiechnął się do niego. 

- Całuj mnie. Całuj mnie za każdym razem jak będę się stresować, gdy zacznę drżeć, gdy zacznę płakać. Całuj mnie jakby to był ostatni raz gdy nasze usta będą mogły się spotkać i całuj mnie tak jakbym był twoją jedyną i prawdziwą miłością, kochankiem nocy, który potrzebuje uczucia od ciebie -  Taehyung powiedział to wszystko na jednym wydechu, spuszczając głowę w dół. Bał się. Miał tą dziwną umowę z Jeonem, ale ona mówiła o byciu pewnego rodzaju zabawką, a Jungkook robił wszystko by rozkochać w sobie młodszego. Przecież to mogła być aluzja, skąd chłopak mógł to wiedzieć? 

- Dobrze - powiedział ujmując jego policzki i łącząc ich usta w spokojnym pocałunku. Taehyung powoli ruszał wargami, delektując się smakiem Jungkooka, który przypominał wiśniowe papierosy. Młodszy oparł dłonie na jego ramionach, odrywając się i oblizując dolną wargę. 

- ...Dziękuje Koo - uśmiechnął się delikatnie - Więc... - Taehyung zaczął powoli, a za każdym razem gdy się stresował Jungkook dawał mu wyraźne znaki, że dalej tu jest i dalej go słucha. Kim był gadułą. Zjechał na tematy o swojej rodzinie. Zaczął opowiadać o mamie. O tym jak wspaniałą kobietą jest i jak niewiele brakuje mu do uzbierania na najdroższy i ostatni zabieg, który uratuje jej życie. Będzie co prawda jeździła na wózku, ale skoro będzie z Taehyung tyle mu wystarczy. Zaczął tłumaczyć jak trudno było sprzedać dom, wszystkie pamiątki byle ją uratować. Zdradził nawet, że to jego mama nauczyła go szyć i to dla niej szył najwspanialsze sukienki, które będzie mogła ubierać gdy wyjdzie ze szpitala. Jungkooka rozczulało to wszystko. To jak Taehyung martwił się o rodzinę. Że te wszystkie słowa, które powiedział do niego Hoseok nie przeraziły go ze względu o troskę o własne życie, a o życie mamy, brata i babci. Jungkook nigdy nie miał tak niesamowitego kontaktu z rodzicami, pewnie dla tego też nie był do nich przywiązany, a Taehyung? Taehyung nie wyobrażał sobie życia bez nich, a w przyszłości chciał mieć kochającą rodzinę i zaadoptować kilka dzieci. 
 
I tą całą niesamowitą otoczkę, pełną uczuć i miłości przerwał im Jin. Jin, który wpadł do nich do pokoju i złapał za kilka pierwszych rzeczy Jimina. 

- Jimin zemdlał. Karetka już po niego jedzie.


Nie spodziewaliście się co? 
Krótki, i know, ale następny to totalny sztos 
Będziemy płakać guys
Przygotujcie się 
Buzi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro