67
NIA
Obudziłam się około czternastej. Ostatniej nocy nie przespałam. Po tym jak Michael dowiedział się o moim ojcu i tak dalej to na kolejny dzień było niby okey, ale w nocy znowu miałam jakiś atak i nie mogłam przestać płakać. Cieszyłam się że Mike był wtedy ze mną.
- Jak się spało kochanie? - do pokoju wszedł mój chłopak ze szklanką wody. Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się do niego. Postawił szklankę z wodą na szafce nocnej po czym cmoknął mnie policzek.
- Dobrze - odpowiedziałam.
- Nia, ale ty wiesz, że cztery dni po tym wyjeździe mamy trasę koncertową? - zapytał łapiąc moja dłoń i spuszczając głowę.
- Wiem Mikey. Mam już bilet na koncert w Sydney - zaśmiałam się. Mike Spojzal na mnie z lekkim uśmiechem.
Gdy wypiłam zawartość szklanki, wstałam z łóżka i doprowadziłam się do normalnego stanu.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do salonu gdzie była reszta. Zaciekle o czymś dyskutowali, no w sumie kłócili się o coś.
- Nia! - krzyknęli w tym samym momencie.
- Ja! - krzyknęłam unosząc ręce - o co chodzi? - zapytałam.
- Odpowiedz na pytania. Jezioro czy las i kąpiel czy chodzenie po krzakach? - powiedziała Justyna.
- Jezioro i kąpiel - odpowiedziałam szybko - A o co chodzi?
- No to wyjaśnione! Idziemy nad jezioro! - Julie wstała z miejsca i zaczęła pchać mnie i Justynę na górę w stronę pokoi. Każda poszła do swojego pokoju. Julie i Justyna miały wspólny pokój, to znaczy nie wiem jak w nocy, ale tak to miały jeden wspólny przydzielony.
Wyciągnęłam z szafki biały strój kąpielowy i zwiewną błękitną sukienkę, która sięgała mi niewiele ponad kolano. Poszłam do łazienki się przebrać i jak już byłam gotowa wzięłam ręcznik i wsadziłam go do torebki. Może to jezioro nie było aż tak daleko od domku, ale trochę trzeba było przejść. Gdy już byłam gotowa do pokoju wszedł Michael.
- Zaczekaj chwilkę tylko się przebiore - powiedział ściągając koszulkę. Usiadłam na kraju łóżka i czekałam na niego aż się przebierze.
Wszyscy stawiliśmy się w salonie i gdy upewniliśmy się że wszystko mamy wyszliśmy z domku. Szliśmy dużo rozmawiając o mało istotnych rzeczach i słuchając piosenek które leciały z telefonu Caluma.
Jak dotarliśmy na miejsce Justyna, Julie i ja rozścieliłyśmy ręczniki, a chłopcy po prostu rozebrali się do kąpielówek i jak małe dzieci rzucili się do wody. Dziewczyny od razu zrobiły to samo, a ja jedynie ściągnęłam sukienkę i usiadłam na ręczniku. Gdy dostrzegłam niedaleko mały pomost uznałam że pójdę tam chwilę posiedzieć. Wstałam na równe nogi i powoli pokierowałam się w stronę pomostu. Usiadłam na kraju zanurzajac nogi w wodzie. Siedziałam tak do czasu gdy usłyszałam jak ktoś mnie woła.
- Nia? Niaaaa! Nia! Misiu tutaj jesteś! - Mike szybko do mnie podbiegł i przytulił. Nie przeszkadzało mi to że był cały mokry. - Czemu uciekłaś?
- Nie uciekłam, po prostu uznałam że tu jest ładnie. - uśmiechnęłam się.
- Ale następnym razem mi powiedz. Martwiłem się. - pocałował mnie w policzek. - A teraz chodź popływamy. - podał mi rękę którą od razu złapałam. Nie czekając dłużej rzuciliśmy się w stronę wody gdzie się bawiła reszta. Zaczęliśmy sie oblewać, pływać, a Julie nawet próbowała podtopić Ashtona, ale niespecjalnie jej to wyszlo. - Od kiedy ty masz tatuaż? - zapytał Michael łapiąc mnie za biodra i przyciągając bliżej siebie.
- A od jakiś dwóch lat. - zaśmiałam się. Zapomniałam że na biodrze miałam wytatułowany napis "I'm queen of my life". Cieszę się że go zrobiłam bo zawsze mnie motywował do dążenia do celu i nie przejmowania się gadaniem innych. Szczególnie to był czas po śmierci mojego ojca kiedy rodzina była w rozsypce, a ja musiałam sobie w życiu jakoś radzić.
- Zawsze będziesz moją królową. - pocałował mnie w szyję.
- A ty moim królem. - wyszeptałam i złączyłam nasze usta.
***
No, więc, ten.... jak minął dzień?
Mam nadzieję że dobrze kochani 😊
Liczę na to że rozdział wyszedł znośnie bo to że jestem chora równa się z tym że nie mam siły na sprawdzanie
A teraz...
BARDZO ALE TO BARDZO BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ WAM ZA 100 TYŚ WEJŚĆ! DZIĘKUJĘ ŻE WCIĄŻ JESTEŚCIE TO DLA MNIE TAK WIELE ZNACZY I ILE OSIAGNELAM DZIĘKI WAM PRZEZ TEN ROK
KOCHAM WAS 💕
DOBRANOC 😙💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro