64
NIA
Za oknem panował mrok. Michael już dawno spał obok ale ja nie mogłam zasnąć. Ostrożnie zeszłam z łóżka żeby na coś nie stanąć i nie obudzić Mike'a. Ubrałam na nogi trampki a na ramiona narzuciłam bluzę. Wyszłam cicho z pokoju po drodze zabierając z szafki telefon. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się na dół do wyjścia.
Gdy byłam już przed domkiem podeszłam trochę bliżej jeziora i usiadłam na zimnej trawie. Patrzyłam w taflę wody w której odbijał się księżyc. Nie bez powodu nie mogłam spać. Dziś jest trzecia rocznica śmierci mojego ojca. Michael nie wie o tym że on nie żyje, poznał mojego ojczyma ale mama chciała żebym go nazywała "tata" chodź nie jest dla mnie tym prawdziwym ojcem.
Spojrzałam w niebo. Zawsze z tatem wychodziłam z domu na spacer a potem siadaliśmy w parku i patrzyliśmy w gwiazdy. To była nasza tradycja. Od jego śmierci przychodziła tam sama raz nawet byłam z Mike'iem ale nie powiedziałam mu o tym.
Z moich oczu spłynęły pierwsze łzy. Nie panowałam nad tym. Zawsze płakałam gdy patrzyłam na te gwiazdy a jego nie było obok lecz tym razem jest gorzej bo jest rocznica jego śmierci. Wcześniej odwiedziłam jego grób.
- Tak bym chciała żebyś był wciąż tu z nami. - wyszeptałam patrząc w gwiazdy. Wytarłam łzy z policzków i spuściłam głowę. Po chwili na policzkach pojawiły się nowe łzy których nie mogłam powstrzymywać. - Tęsknię. - odezwałam się ponownie.
Po jego śmierci zamknęłam się w sobie i zaczęłam szukać przyjaciół w internecie. Tak poznałam Julie i Justynę. Moją ucieczką również była muzyka. Potrafiłam przesiedzieć w pokoju cały dzień słuchając muzyki.
Przez moje zachowanie przyjaciele się ode mnie oddalili tak jak i rodzina. Nawet moja mama i siostra. Gdy tylko mnie widziałam w domu szły do innego pomieszczenia lub po prostu nie rozmawiały ze mną co mnie jeszcze bardziej bolało. Po jakimś czasie to się zmieniło ale i tak nie całkiem. Siostra jest dla mnie hamska a mama nie zawsze z chęcią się do mnie odzywa. Nie rozumiem do dziś tego wszystkiego. Po mimo że zaczęłam się z nią dogadywać ona i tak często jest dla mnie oschła.
Nagle poczułam na moim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam Michaela. Widziałam po jego wyrazie twarzy że się martwi. Usiadł obok mnie i niepewnie przytulił a ja od razu wtuliłam się w niego. Zaczęłam płakać. On pocierał moje plecy starając się mnie uspokoić. Po kilku minutach mu się udało. Przy nim czułam się bezpiecznie.
- Co się stało księżniczko? - zapytał półszeptem. Jego głos był jeszcze lekko zachrypnięty. Przytulił mnie mocniej do siebie i zaczął gładzić moje włosy swoją dłonią.
- Dziś jest rocznica śmierci mojego ojca. - wyszeptałam podciągając nosem.
- Ale... - zaczął ale mu przerwałam.
- Nic ci o tym nie mówiłam ale to kogo poznałeś to nie jest mój ojciec tylko ojczym. Mój tato zmarł trzy lata temu w wypadku samochodowym. Chciałam ci to powiedzieć wcześniej ale nie wiedziałam jak zacząć. - wyznałam odsówając się na niewielką odległość od czarnowłosego.
- Nic się nie stało kochanie. - ponownie mnie przytulił. - Wiem że jest ci ciężko misiu...
- Gdy jesteś przy mnie cały ciężar znika. - ponownie mu przerwałam. Miałam tylko jego, tylko jemu zaufałam najbardziej. Może byłam i nawet jestem jeszcze tą fanką ale dzięki temu mam przy sobie tak wspaniałą osobę jaką jest Michael. Oczywiście mam też przyjaciół ale trudno mi ich porównać do Mike'a.
- Zawsze będę przy tobie. Nigdy cię nie opuszczę. - powiedział całując mnie delikatnie w czoło.
- Cieszę się że ciebie mam Mikey. - wyznałam wycierając ostatnie łzy z policzków.
- Cieszę się że mogę mieć tak wspaniałą dziewczynę jak ty. - powiedział i objął mnie ramieniem. Oparłam głowę na jego ramieniu i oboje patrzyliśmy w stronę jeziora.
***
Jest 1:50 wiec przepraszam z błędy.
Dziś taki trochę smutny i ogólnie, ale liczę, że nie wyszedł źle :)
♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro