Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53

- Calum! Calum idioto! - krzyczała Justyna gdy Cal, od dziesięciu minut, biegał za wiewiórką. Doprawdy, współczuję jej.

- Justyna daruj sobie. - Mike położył rękę na jej ramieniu. - Wreszcie jest wśród swoich. - posłał jej uśmiech a wszyscy się zaczęli śmiać.

Szliśmy wąskimi alejkami parku. Park stał się naszym ulubionym miejscem do spacerów i spędzania czasu. Zawsze siadaliśmy pod tym samym drzewem i oglądaliśmy chmury lub rozmawialiśmy. Czasami, w sumie dość często zdarzało się, że podchodziły do nas fanki prosząc o zdjęcia i autografy.

Po kilku minutach wrócił do nas Calum ledwo łapiąc oddech.

- No to wiewióra chciała zadbać o twoją kondycje. - zaśmiał się Ash. Cal spojrzał na niego morderczym wzrokiem i poszedł obok Justyny.

- Patrzcie! - krzyknęła Julie wskazując na budkę z lodami. - Chodźmy! - pociągnęła Ashton'a za rękę. Wszyscy ruszyliśmy w stronę budki.

Gdy wszyscy już mieli lody poszliśmy pod "nasze" drzewo, żeby usiąść i chwilę odpocząć, czyli jak zwykle. Każdy usiadł opierając się o pień, tylko jedyny Cal padł na ziemię plackiem, ale nie na długo. Każdy był zajęty rozmową więc postanowiłam się przejść na huśtawkę która wisiała kilka drzew dalej. Wstałam z miejsca i pokierowałam się w tamtą stronę. Usiadłam na huśtawce i patrzyłam na dzieci bawiące się w piaskownicy lub wspinające się na drabinki. Chciałabym czasami wrócić do dziecięcych lat, chodź w środku wciąż czuję się jak takie małe dziecko. Oparłam głowę o sznurek i wciąż patrzyłam w kierunku piaskownicy. Nagle poczułam jak czyjeś ręce zakrywają mi oczy.

- Michael? - zapytałam, ale to nie był on. Osoba za mną zabrała ręce i przede mną pojawił się Luke.

- Nie tym razem. - zaśmiał sie i usiadł na przeciwko mnie, tylko na trawie. - Czemu tak uciekłaś? - zapytał po chwili spoglądając na dziecko bawiące się samochodzikami.

- Chciałam pobyć chwilę sama. - powiedziałam, a on przytaknął. - Odsuń się. - zwróciłam się do niego. Wstał i staną przy pniu drzewa. Zaczęłam się huśtać. Luke staną przede mną w dalszej odległości, żebym go nie uderzyła. Blondyn odsunął się kilka kroków do tyłu, a ja chciałam zeskoczyć z huśtawki, niestety Luke stał zbyt blisko i wpadłam na niego. Oboje spadliśmy na ziemię śmiejąc się. Niebieskooki wstał z ziemi i podał mi rękę żebym wstała. Złapałam jego dłoń i wstałam. Mieliśmy już wracać więc poszliśmy w kierunku gdzie byli nasi przyjaciele, ale niestety niezdarna ja musiała potknąć się o kamień. W ostatniej chwili złapał mnie Luke. Nasze twarze były blisko siebie, zbyt blisko. Blondyn zaczął przybliżać swoją twarz, a ja niewidzialna co zrobić. - Luke, jestem z Michael'em. - powiedziałam szybko, a on mnie puścił.

Co to było?

Odwrócił się do mnie tyłem kopiąc kamień o którego się potknęłam. Podeszłam do niego kładąc rękę na ramieniu.

- Luke, o co chodzi? - zapytałam a on podniósł głowę patrząc na jakiś daleki punkt przed sobą.

- Dlaczego on? - zapytał odwracając głowę w moja stronę. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Ale o co ci chodzi Luke? Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziałam, patrząc w jego oczy.

- Przyjaciele. - spuścił głowę.

- Luke co się dzieje? - zapytałam, a on popatrzył głęboko w moje oczy.

- Po prostu cię kocham, Nia.

🙉🙈🙊

Tudum!
Mamy rozdział! Yey!
Co sądzicie? Jak Nia zareaguje? 😏😉
Ps. W razie błędów sorry w nocy nie chce mi się poprawiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro